Adam Szymczyk: – Należycie w Polsce do wąskiej elity która zarabia na profesjonalnym graniu. Zatem czy trudno zostać profesjonalnym graczem?
Mariusz Cybulski (Loord): – Według mnie jest arcytrudno. Naprawdę, to nie jest tak, że hop siup i jesteś pro gamerem. To jest przede wszystkim masa poświęconego czasu. Często musisz odmawiać znajomym, bo nie możesz się z nimi spotykać, zamiast tego trzeba wtedy grać.
Wiktor Wojtas (TaZ): Na pewno na początku nie można z tym wiązać nadziei na jakiekolwiek zyski, to wszystko przychodzi z czasem. Trzeba poświęcać bardzo dużo czasu, mieć jeden cel by móc osiągnąć to mistrzostwo. No i jeszcze trzeba mieć szczęście, żeby spotkać cztery inne osoby, które mają taką samą motywację i podobny talent – jest to przecież gra drużynowa. Można powiedzieć, że na samym początku dwa lata są właściwie wyjęte z życia. Dlatego trzeba po prostu kochać tę grę za którą się zabieramy i poświęcać jej dziesięć a nawet dwanaście godzin dziennie, często także noce. Kiedyś dla nas to była zabawa, przychodziliśmy z kolegami pograć i było fajnie.
Jak Wasze granie wyglądało na początku, skąd się to u Was wzięło?
Loord: Na początku to przychodziłeś i grałeś dla przyjemności. Z czasem zobaczyłeś, że najlepsi grają jakieś turnieje, zaciekawiłeś się tym, zacząłeś oglądać mecze, zacząłeś się tym interesować. Zachciało ci się jeszcze bardziej do tego przykładać, żeby znaleźć się na ich miejscu a nie tylko ich oglądać. No i z czasem ta mobilizacja narasta. W pewnym momencie dochodzisz do takiego momentu, że zdajesz sobie sprawę, że jesteś wysoko. No to może warto dojść na sam szczyt, warto spróbować – i wtedy trzeba jeszcze więcej przysiąść, znaleźć jeszcze więcej motywacji. A jak już wejdziesz na ten poziom, to potem to już się uspokaja, nie trzeba aż tyle grać jak na początku, tylko po prostu trzeba utrzymać stały poziom.
Drużyna Frag eXecutors
Czy dobrze rozumiem, pasja przyszła jakby z Was, to oczywiste, natomiast inspiracja do tego żeby starać się być jak najwyżej w rankingach, żeby startować w turniejach i żeby ewentualnie zarobić na tym pieniądze przyszła z zewnątrz, zobaczyliście jak to wygląda za granicą, czy tak?
TaZ: To jest tak, że gramy w Polsce w kafejce internetowej i raptem widzimy, że drużyna ze Szwecji gra z drużyną ze Stanów Zjednoczonych na w finale mistrzostw świata w..
Loord: w Chinach
TaZ: W Chinach, albo w jakimś innym kraju, no i w tym momencie człowiek myśli sobie, że fajnie byłoby znaleźć się kiedyś w tym miejscu. Wtedy masz dodatkową motywację. Przy czym wydaje mi się, że teraz jest dużo łatwiej graczom i drużynom w Polsce znaleźć sponsora, czy rozmawiać z jakąś firmą, czy jest to, jak w naszym przypadku producent podkładek QPAD. Mieliśmy na początku dużo szczęścia, bo pierwszy sponsor zainteresował się nami dlatego, że właściciel był pasjonatem. Teraz polskim drużynom jest, moim zdaniem, dużo łatwiej.
Loord: Wydaje mi się, że jest dużo łatwiej, ale odnoszę wrażenie, że reszcie tych polskich graczy nie bardzo się chce. Oni jakby pogodzili się już dawno z tym, że i tak nie mają szans, nie wiem z czego to się bierze?
Ale nie mają szans z Wami, czy w polskim e-sporcie?
TaZ: To jest tak, że polski gracz po prostu patrzy na nas, na naszą drużynę i myśli sobie…
Hegemon?
TaZ: Nie. Myśli – pogram pół roku i muszę mieć wyniki. A jak zajmę 5 albo 8 miejsce na międzynarodowym turnieju to jest porażka, przegram z kimś wynikiem 16 do 12 to powiem, że mogło być lepiej. A prawda jest taka, że ludzie nie powinni patrzeć na pieniądze, tylko najpierw poświęcić dużo czasu, mieć z tego frajdę i nie liczyć od razu, że będą wyniki. Dopiero później mogą myśleć o pieniądzach, kiedy zobaczą, że są naprawdę dobrzy.
Loord: A u nas jest dokładnie odwrotnie. Na początku myślą o tym żeby dostać pieniądze, sponsorów i mobilizację do grania, a dopiero potem o samym graniu. A powinno być zupełnie na odwrót. Wpierw trzeba myśleć o tym żeby grać i żeby to samo z Ciebie wychodziło, że masz ochotę. Nie chodzi o to, że kochasz, bo trudno jest kochać gry komputerowe?
TaZ: Ja kocham Counter-Strike’a. Kocham Counter-Strike’a.
Loord (Śmiech)
Dużo już powiedzieliście o tym jak e-sport wygląda w Polsce. Jak się czyta to na razie bardzo niszowe polskie dziennikarstwo związane z e-sportem, to wysuwają się dwie sprzeczne tezy: z jednej strony, że e-sport jest w Polsce na bardzo niskim, słabym poziomie i generalnie umiera, a z drugiej strony mamy takie imprezy jak Finały Ligi Cyber Sportu w Warszawie na których właśnie się znajdujemy. A co Wy o tym sądzicie, z Waszej pozycji, jest lepiej czy gorzej z e-sportem w Polsce?
Loord: Moim zdaniem jest coraz lepiej, widać to na dzisiejszych Finałach Ligi. Wydaje mi się, że jak na razie jest to najlepszy turniej jaki się kiedykolwiek odbył w Polsce, więc nie można powiedzieć, że e-sport umiera. Coraz więcej ludzi pojawia się na takich imprezach.
TaZ: Wydaje mi się, że tak jak Mariusz powiedział, jest lepiej – tak, na pewno sporty elektroniczne w Polsce nie umierają bo zaczynają się interesować nimi media. A im więcej media będą się nimi interesowały, tym lepiej – na przykład sytuacja, w której mamy możliwość zaprezentowania drużyny w Dzień Dobry TVN czy choćby ten wywiad to są to rzeczy, które to wszystko na pewno popychają do przodu i dają nam nadzieję na przyszłość. Zaszliśmy już naprawdę bardzo daleko, ale nadal trzeba cierpliwości i ciężkiej pracy.
Czy spotykacie się z głosami niechęci? Myślę o opiniach takich ludzi, którzy pierwszy raz stykają się z e-sportem. Którzy dowiadują się, że w ogóle są mistrzostwa świata w grach komputerowych i że grając można zarabiać. Czy często zderzacie się w Polsce ze stereotypami na temat grania?
TaZ: Na początku jest tak, że ludzie słyszą, że grasz w gry komputerowe i myślą sobie: „w gry komputerowe? No to coś jest nie tak.” Tak jak moja Pani profesor na prawie kiedy dowiedziała się, że gram powiedziała mi, że dziwny jestem. Ale jak usłyszała, że wyjeżdżamy na międzynarodowe turnieje, że zwyczajnie zarabiamy na tym pieniądze, to zmienił się jej pogląd. Ludzie wtedy widzą, że to jest jednak coś poważnego.
Smutne, że zmienia się dopiero wtedy kiedy zaczynasz mówić, że na tym zarabiasz, kiedy mówisz o pieniądzach, że ludzie biorą to poważnie dopiero kiedy są sponsorzy.
TaZ: No bo nie ma tego w mediach. Im bardziej media interesują się e-sportem, im więcej informacji dociera do publiczności, a samo zjawisko jest traktowane poważniej .
Mariusz, a w Twojej opinii polskie media interesują się e-sportem?
Loord: Tak jak powiedział Wiktor, wydaje mi się, że coraz bardziej widać obecność mediów w polskim e-sporcie.
TaZ: Musi znaleźć się jakaś osoba albo kilka osób, w różnych stacjach telewizyjnych, portalach internetowych, czy pismach, które stwierdzą; „ok, zaryzykujemy, złapiemy ten temat, wrzucimy go tutaj zamiast serialu”. Po prostu, trzeba to najpierw ludziom przedstawić, a później zobaczyć czy się przyjęło. Na razie wszystko napędza na sukcesach naszej drużyny, a jak wygrywamy mistrzostwa świata to są te same pytania co roku.
Nie będzie przesadą jeżeli powiem, że jesteście najbardziej utytułowaną drużyną e-sportową w Polsce.
TaZ: Można spokojnie powiedzieć, że jesteśmy jedną z trzech najbardziej utytułowanych drużyn na świecie w historii Counter-Strike’a.
I w związku z tym zwiedziliście już kawał świata. Jak to wygląda zagranicą? I nie pytam nawet o Zachód ale o Azję, bo słyszałem historię, że w Korei, gdzie występowaliście, e-sport jest tak popularny, że całe rodziny zasiadają do oglądania rozgrywek po wiadomościach wieczorem, traktując to jako świetną zabawę. Prawda to?
Loord: Ostatnio widziałem w związku z tym taką śmieszną mapkę – satyrę. Europejczycy określeni jako skorumpowani, amerykanie leniwi, a południowa Korea była podpisana jako maniacy Star Crafta. Rzeczywiście w Korei to jest zupełnie inna bajka. Tam gracze traktowani są jako gwiazdy i celebryci na równi z najlepszymi sportowcami i zarabiają naprawdę duże pieniądze; podejrzewam, że podobne jak sportowcy dyscyplin tradycyjnych.
Po lewej Wiktor Wojtas (TaZ), po prawej Mariusz Cybulski (Loord)
TaZ: Wystarczy się temu przyjrzeć. Mariusz powiedział o Star Crafcie, który jest grą jeden na jeden i możemy ją porównać z np. tenisem czy bilardem. Ale mamy też Counter-Strike’a czyli grę drużynową – taką jak koszykówka, piłka nożna, siatkówka. Dlaczego to wszystko tak ruszyło w Korei i szerzej w Azji o czym powiedział Mariusz? Bo wszystko zostało wrzucone do telewizji, czyli tak jak tutaj zasugerowałeś w pytaniu – po wiadomościach, czy nawet przed wiadomościami, po prostu to wygląda tak, że są na żywo transmisje z najważniejszych meczów i nie tylko – są także normalnie mecze np. jednej szesnastej jakiegoś turnieju. Po prostu e-sport jest transmitowany jako normalna liga, podobnie jak liga piłkarska i to jest ważniejsze dla Azjatów od piłki nożnej.
Ile jest takich osób zainteresowanych e-sportem np. w Korei Południowej w której byliście?
TaZ: Miliony ludzi. Sporty elektroniczne są w Korei Południowej sportami narodowymi.
A jak sprawa wygląda w Chinach?
TaZ: Co do Chin to zauważyliśmy, że trzy najpopularniejsze gry to: Star Craft, War Craft i Counter-Strike.
Loord: I Cross Fire
TaZ: Cross Fire też, ale te trzy wymienione znajdują się w centrum zainteresowania.
Byliście też na ostatnich World Cyber Games w Los Angeles gdzie udało się Wam zdobyć trzecie miejsce, czego bardzo Wam gratuluję, natomiast chciałem się zapytać jak e-sport wygląda w Stanach? Czy zauważacie jakieś różnice w popularności sportów elektronicznych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Azją?
Loord: Tak, jak wspomniałem ludzie w Stanach są leniwi więc wolą zostać w domu i obejrzeć rozgrywki z domu niż przyjechać na turniej i kibicować. Akurat w Stanach to wygląda tak, że mało ludzi przychodzi na turniej a dużo więcej ogląda go przez Internet, to tam prowadzą swoje bójki na różnych forach i tak dalej; mało ludzi się pojawia. W Chinach było zupełnie inaczej, tam naprawdę dużo ludzi oglądało mecze na żywo.
Azjaci bardziej się tym interesują?
TaZ: To jest kwestia innej kultury.
Loord: Wydaje mi się, że Azjaci chcą obcować z graczami, a w Stanach Amerykanom na tym aż tak nie zależy.
Czyli różnice kulturowe.
TaZ: Można popatrzeć na to tak, że w Azji mamy bardziej takich pseudo fanów, czyli ludzie chcą autograf i nieważne kim jesteś, nie ważne w co grasz – wystarczy, że jesteś na scenie. Jest to też widoczne w mediach – tam gracze są gwiazdami. W Europie jest mniejszy nacisk na media, ale ludzie, obserwatorzy, kibice, są bardziej świadomi tego co ich interesuje, co oglądają. Dlatego np. Counter-Strike jest najbardziej popularny w Europie i gdybyśmy teraz w Polsce zorganizowali turniej dla drużyn międzynarodowych to mogę Ci zagwarantować, że musielibyśmy wynająć ze trzy sale, żeby pomieścić ludzi, tłum, który by tu zjechał.
Z całego świata?
TaZ: Nie, z Polski. Gdyby przyjechały drużyny międzynarodowe, to każdy jeden mały chłopczyk chciałby dostać ten autograf po raz pierwszy, bo tutaj są teraz ludzie, którzy po prostu śledzą to, kochają tę grę, ale już mają od nas po sześć, siedem autografów.
Counter-Strike najpopularniejszą grą sieciową w Polsce?
TaZ: Tak, spokojnie można tak powiedzieć i właśnie może to jest nacisk medialny na Counter-Strike’a, właśnie w tej grze zdobyliśmy największe osiągnięcia i dlatego media się tym zainteresowały.
Czy kiedy ustalacie do CS’a taktyki to korzystacie w jakikolwiek sposób z realnych technik interwencyjnych komandosów, choćby np. wejście, granat hukowy, strzały, czy sugerujecie się tylko silnikiem gry?
Loord: Nie, moim zdaniem nie można porównywać gry komputerowej do rzeczywistości. Po prostu grę trzeba od podstaw rozgryźć, wszystko po kolei.
W jaki sposób to robicie?
Loord: Gramy już w nią 10 lat, także znamy już prawie każdy jej szczegół.
TaZ: Cały czas się uczymy nowych rzeczy, nowych schematów. W jednym roku mamy grę szybszą, w następnym roku trzeba grę zwolnić, bo międzynarodowe drużyny zmieniają swój styl.
Loord: Trzeba dostosować swój styl i grę pod przeciwnika.
TaZ: To jest fajna sprawa, że na pewno Counter-Strike nie stoi w miejscu i cały czas trzeba coś robić.
Czy śledzicie też jakich taktyk używają inni gracze?
TaZ: Tak.
Dostosowujecie się?
TaZ: Jasne.
Loord: Czasem nawet ściągamy ich taktyki.
Tak?
Loord: To jest normalne.
TaZ: Zawsze porównuję to do drużyn koszykarskich NBA, w których trzeba mieć własne taktyki, schematy, odpowiednich graczy, rozgrywającego, gwiazdę, która zdobędzie 30 punktów i trzeba mieć osoby które rzucą się pod każdą piłkę. I tak samo w Counter- Strike’u, są role, są taktyki, są anty-taktyki i dlatego moim zdaniem ta gra zasługuje na to żeby po prostu media się nią zainteresowały.
A gdybyście mieli taką nagłą moc zmieniania rzeczywistości to co byście w Polsce zmienili?
Loord: Przede wszystkim trzeba zmienić sposób postrzegania gry przez szarego użytkownika. Kiedy zwyczajny człowiek przychodzi na ten turniej to trzeba mu to przedstawić jako coś pozytywnego, żeby nie było tak, że ktoś przyjdzie, popatrzy – o siedzi taka banda komputerowców i do siebie strzela.
TaZ: Kiedy byliśmy w Chinach, jedna z drużyn – Delta, przedstawiła pozytywnie Counter-Strike’a. Powiedziała czym się zajmuje, że mama były na początku zła, że gracz poświęcał dużo czasu na gry komputerowe, ale później zobaczyła jednak, że syn osiąga sukcesy, że w Polsce jest na szczycie i zaczęła go wspierać… Na to kończący program panowie prowadzący, którzy nie mieli zielonego pojęcia o czym mówią, przytoczyli historię jednego Koreańczyka, który siedział przed komputerem ileś tam godzin i zmarł, grając w World of WarCraft. Czyli mówi się coś dobrego ale kończy się niesmakiem i ten niesmak trafia do widza.
Loord: Ludzie nie zdają sobie sprawy, że oglądając takie reportaże, są w jakiś sposób manipulowani. Obejrzą program, stwierdzą – o wszystko fajnie, na koniec usłyszą, że koleś grał tyle i tyle godzin i umarł. Ludzie naprawdę wierzą w takie rzeczy i potem uważają, że nie powinno się grać bo to jest złe i może źle wpłynąć na ciebie i twoje życie. A wcale tak nie jest.
Jakie cechy powinien posiadać dobry gracz?
Loord: Przede wszystkim samozaparcie.
Refleks?
TaZ: Dużo tego jest, refleks, umiejętności celowania, strona psychiczna, współpraca z drużyną, komunikacja, czytanie gry?
Inteligencja?
TaZ: Te rzeczy o których mówimy to jest analiza. Perfekcyjny zawodnik nie istnieje. Każdy do tej perfekcji dąży i właśnie to w tej grze jest fajne, że ten cel jest bardzo trudny do osiągnięcia i cały czas czegoś się uczymy.
Jaki macie treningowy reżim? Czy kiedy jesteście np. przed turniejem, to czy trening różni się zasadniczo od zwykłych ćwiczeń?
Loord: Jak mamy bardzo ważny turniej to staramy się poświęcić na to naprawdę jak najwięcej czasu. Wtedy odmawiamy sobie wszystkiego, czego nie potrzebujemy do życia. Nie wiem, czy dobrze mnie zrozumiałeś, ale po prostu to co jest nam niepotrzebne do funkcjonowania odpuszczamy sobie, np. wyjścia ze znajomymi akurat w czasie przed turniejem.
TaZ: To jest tak jak z dietą sportowca przed turniejem.
Loord: Wtedy trzeba przyłożyć się na 100%.
TaZ: Ile trenujemy? To zależy.
Loord: Nie ma zasady.
TaZ: Ale zazwyczaj to są…
Loord: Jak najwięcej po prostu.
TaZ: Jest to drużynowo sześć godzin pięć razy w tygodniu, czyli tak jak normalne drużyny.
A ile przed turniejem?
TaZ: Obecnie to jest dwa tygodnie, nie można też zbyt długo siedzieć, szczególnie jeżeli my już trenujemy tak długo. Cały czas człowiek musi być głodny gry, cały czas musi mu to sprawiać frajdę. Bo w momencie, kiedy tracimy frajdę, żądna motywacja finasowa tego nie nadrobi – nie masz ochoty grać i wygrywać zawodów.
Ok.
Loord: I też ostatnimi czasy stwierdziliśmy, że jeżeli wrócimy po ostrym treningu z turnieju to wtedy robimy sobie tydzień przerwy i w ogóle nie siadamy przy komputerach, tylko wtedy mamy czas na spotykanie się ze znajomymi, z dziewczynami i tak dalej. No i nie wygląda to tak, że gramy non stop.
TaZ: Tak jak przerwa po sezonie piłkarskim.
Jakbyście mieli zachęcić ludzi do śledzenia, do zainteresowania się e – sportem, co byście im powiedzieli? Co w tym jest? Co w tym mogą znaleźć? Czy jest w tym coś podobnego do emocji sportowych?
TaZ: Ja bym powiedział, że to jest to samo. Poza tym, że my w sportach elektronicznych więcej angażujemy umysł, natomiast sportowcy muszą być sprawniejsi fizycznie. My oczywiście też musimy dbać o kondycję fizyczną, żeby ta gra nie męczyła, żeby nie bolał krzyż. Ale musimy się dużo bardziej angażować intelektualnie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Adam Szymczyk