Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

7.12.2010
wtorek

„CSI: Fatal Conspiracy” – recenzja gry

7 grudnia 2010, wtorek,

Screen z gry CSI: Fatal ConspiracyModa na sukces

Chciałem zacząć tę recenzję od jakiegoś błyskotliwego wstępu, czegoś zabawnego lub ciekawego, co mogłoby przyciągnąć uwagę czytelnika. Jednak w głowie mam zupełną pustkę. Za każdym razem, gdy próbuję, wracam do tego samego punktu, w którym stwierdzam, że to już było, to napisałem w innym miejscu, a tego dowcipu użyłem poprzednio. Zupełnie, jakby tkwił w miejscu. Zupełnie… jakbym był grą „Crime Scene Investigation”.

„CSI: Fatal Conspiracy” to już dziewiąta odsłona serii, jeśli liczyć wydane kilka lat temu „CSI: Miami” oraz „CSI: New York”. Ponownie wcielamy się w rolę początkującego eksperta medycyny sądowej i z niewielką pomocą serialowych postaci rozwiązujemy kryminalne zagadki – morderstw, gwałtów i podpaleń (niekoniecznie w tej kolejności). Powiem szczerze, że ten model rozgrywki, standardowy aż do bólu (pięć spraw, trzech podejrzanych, zbieranie dowodów, przesłuchania, prowadzące do kolejnych dowodów, a na sam koniec zaskakujący (?) finał), przejadł mi się już jakiś czas temu i momentami sam się zastanawiam, dlaczego w ogóle sięgam po kolejne części. Pomimo oddania procesu developerskiego w ręce programistów z Telltale Games, seria „CSI” utknęła w grząskim bagnie schematów, jakie narzucili jej twórcy poprzednich odsłon.

Screen z gry CSI: Fatal Conspiracy

Zasadniczo, od czasu „Morderczych Zamiarów” nie zmieniło się prawie nic. Wciąż błąkamy się po łudząco do siebie podobnych miejscach zbrodni, zbierając dowody i rozmawiając z postaciami równie kiepsko animowanymi, co w poprzednich częściach, po czym przenosiny się tych samych laboratoriów, żeby przeanalizować zebrane dowody, cierpiąc jednocześnie z powodu obezwładniającego poczucia deja vu. Zmieniają się jedynie postacie dramatu i motywy, dla których popełniano  zbrodnie. Jednak nawet one wydają się znajome albo chociaż podobne do tych, które mogliśmy zobaczyć w poprzednich częściach.

 

Ok, jest jedna rzecz, jakiej brakowało mi w „Morderczych Zamiarach”, a która występowała we wcześniejszych odsłonach CSI. Mówię tutaj o ciągłości linii fabularnej. W przeciwieństwie do swej poprzedniczki, „Fatal Conspiracy” posiada wątek przewodni, który przewija się przez wszystkie sprawy, po czym ma swój finał w ostatnim śledztwie. Doskonale pamiętam, jak bardzo byłem zaskoczony, widząc takie rozwiązanie w „3 Wymiarach Zbrodni”, czyli już ładnych kilka lat temu i od tamtej pory brak tego elementu traktowałem jako zwykłe niedociągnięcie.

Screen z gry CSI: Fatal Conspiracy

Jeśli w warstwie audiowizualnej wprowadzono jakiekolwiek zmiany, to ja ich nie dostrzegłem. Wciąż mamy do czynienia z tymi samymi, paskudnymi modelami postaci oraz sztywną animacją. Momentami odnosiłem wrażenie, że od czasu 2006 roku (i wydania „3 Dimensions of Murder”) silnik gry został jedynie odrobinę podrasowany. Udźwiękowienie wypada nierówno. Dialogi są w porządku (choć niektóre teksty musiał napisać dialogista-grafoman), ale muzyka jest słabiutka albo nie ma jej w ogóle. Czyli bardzo podobnie, jak wcześniej.

Screen z gry CSI: Fatal Conspiracy

„CSI: Fatal Conspiracy” posiada wszystkie wady poprzedniczki oraz jedną zaletę w postaci spójności fabularnej. Z jednej strony wydaje się, że nieznacznie przewyższa „Mordercze Zamiary” pod kątem grywalności, z drugiej zaś bardzo mocno pogłębia w odbiorcy uczucie porażającej monotonii i wtórności. Myślę, że to dobry moment, by twórcy zastanowili się nad zmianą formuły. Być może odpowiedzią na bolączki serii byłoby wprowadzenie prostych elementów zręcznościowych (pościg za przestępcą? precyzyjna praca przy dowodach?) albo zmiana scenerii (co się stało z Miami i Nowym Jorkiem?!). Cokolwiek, byleby wyrwać kolejne produkcje spod znaku „CSI” ze spirali marazmu. W przeciwnym wypadku wróżę serii niezbyt świetlaną przyszłość.

Andrzej Jakubiec

Ocena: 50%

0% 100%

Zalety: fabularne połączenie wszystkich spraw.

Wady: słaba oprawa audiowizualna, potworna wtórność, wyłącznie dla fanatyków serialu.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 16+ ze względu na przemoc i motyw używek.

Wymagania sprzętowe gry CSI: Fatal Conspiracy: Procesor 2 GHz, 512GB RAM dla XP/ 1GB RAM dla Vista, karta graficzna GeForce 5900 lub odpowiednik firmy ATI, Windows XP z SP3/Vista z SP1.

CSI: Fatal Conspiracy, gra przygodowa, od lat 16 (PEGI 16+); wydawca: Ubisoft. Cena: około 70 zł.

 

Polecamy także:

„CSI: Mordercze Zamiary” – recenzja gry

„Dracula 3” (The Path of the Dragon) – recenzja gry

„The Lost Crown” – recenzja gry      

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Czy autor aby nie przesadził z ilością części? Jakbym nie liczył to wychodzi mi 5 lub 7 (w zależności czy wliczać spin-offy). Tak więc FC to ósma część, a na dziewiątą bym już chyba nie liczył. Chyba że autor wlicza też dostępną na telefony komórkowe CSI: Miami.

  2. Nie liczę gierek z telefonów komórkowych (choć nawet dają radę), ale dla wyjaśnienia przeklejam z wikipedii:
    # CSI: Crime Scene Investigation (2003) (PC, Mac, Xbox)
    # CSI: Dark Motives (2004) (PC, Nintendo DS)
    # CSI: 3 Dimensions of Murder (2006) (PC, PlayStation 2)
    # CSI: Hard Evidence (2007) (PC, Xbox 360, Wii, Mac)
    # CSI: Deadly Intent (2009) (PC, Xbox 360, Wii, Nintendo DS)
    # CSI: Fatal Conspiracy (2010) (PC, Xbox 360, Wii, PlayStation 3)
    # CSI: Unsolved (2010) (Nintendo DS, Nintendo DSi)
    # CSI: Miami (2004) (PC)
    # CSI: NY (2008) (PC, Mac)

  3. Dziękuje, ten wydanej jedynie na DSa nie znałem 🙂

css.php