Dom jest miejscem, gdzie zaczynamy. W miarę jak
się starzejemy,
Świat staje się dziwniejszy, bardziej zawiły wzór
Żywych i martwych.
Z fragmentu poematu „Cztery kwartety” Thomasa S. Eliota bierze tytuł i inspirację piękna interaktywna miniatura. „Home is Where One Starts…”.
Nastoletnia dziewczyna wychodzi do szkoły o wschodzie słońca. Spóźnia się na autobus. Pozostaje sama na amerykańskiej, południowej prowincji. Za nią stara przyczepa, w której mieszka z ojcem. Wokół – graty, wspomnienia, nadzieje. Z bezradności rusza na samotny spacer – który powie o jej życiu i przyszłości więcej niż skrupulatnie spisana biografia.Bo choćby nie wiem jak wiele słów na papier przelał najlepszy pisarz, choćby tysiąc ujęć zrobił najlepszy filmowiec, nie jest w stanie przekazać tego, co można odczuć wraz z bohaterką na tym półgodzinnym spacerze. Utwór mówi przestrzenią. Pięknie mówi.
To pokaz siły przekazu interaktywnego przede wszystkim dlatego, że z pozoru jest tak zwięzły i ubogi. To nawet nie jest półtorej godziny z „Dear Esther” czy „Gone Home”, najmocniejszych dotąd tytułów w nurcie gier eksploracyjnych, stanowiących oczywiste inspiracje.
„Home is Where One Starts…” jest miniaturą, po ukończeniu której wrażliwy człowiek nie ma poczucia braku. Jest obrazem kompletnym. Wszelkie stymulanty – zwiększenie obszaru, pomnożenie przedmiotów, wprowadzenie zagadek, fantastyki, szczegółów – zepsułoby elegancję wypowiedzi. Pod warunkiem wszakże, że odbiorca nie wymaga takich stymulantów. Nawet najbardziej wytrącający z imersji element – niewidzialne ściany ograniczające interaktywny obszar – odgrywają tu ostatecznie swoją rolę.„Home is Where One Starts…” spełnia zadanie – przekazuje przełomowy moment z życia, wiarygodny wycinek rzeczywistości – według interpretacji autora. Nie jest to wizja ani wesoła, ani do końca smutna, pełna melancholii, ale nie bezradności. Łzy cisną się do oczu – ale czy to łzy smutku czy szczęścia?
Za całość odpowiada jeden człowiek – David Wehle, głos protagonistki to głos jego żony, grę testowali inni członkowie rodziny. Jednym posunięciem Wehle dołączył do autorów najlepszych interaktywnych miniatur – gier, które trwają kilka-kilkadziesiąt minut, ale w głowie pozostają na długo. „The Graveyard”, „Passage”, „The Kite”, „Every day the same dream”, „Pregnancy”.Lecąc za parę dni do sklepu po wspaniałego „Wiedźmina 3”, warto zdawać sobie sprawę, że nie dowiecie się z niego Państwo całości prawdy w współczesnych grach wideo. Dla równowagi trzeba znać choć coś z tytułów wymienionych powyżej. „Home is Where One Starts…” może być miejscem, gdzie zaczynamy. W miarę jak
się starzejemy, świat staje się dziwniejszy.
Ocena: 5/6
Gra do kupienia przez sieć ze strony autora i przez system Steam (Mac, Windows – wspiera prototyp gogli Oculus Rift). Język angielski. Czas gry: 20-30 min. Gra dla wszystkich (wrażliwców).