Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

3.09.2010
piątek

„Kane & Lynch 2, Dog Days” – recenzja gry

3 września 2010, piątek,

BRUDNY MIODZIO
Druga część przypadków Adama „Kane’a” Marcusa i Jamesa Setha Lyncha, speców od mokrej roboty (nie są to hydraulicy, o nie), jest krótka, niespecjalnie oryginalna fabularnie i nieolśniewająca wizualnie. Nie obezwładnia też oprawą dźwiękową i nie imponuje sztuczną inteligencją spotykanych postaci. Ale gdyby przyszło mi ją podsumować jednym słowem, wybrałbym następujące: miodzio. Ok, brudny miodzio. 

„Kane & Lynch 2, Dog Days” jest dowodem na to, że techniczne słabości silnika napędzającego grę i ogólną głupkowatość konwencji trzecioosobowego shootera można, przy odrobinie inteligencji i popkulturowego obycia, przekuć na atuty.

Postępując zgodnie z prastarą zasadą „ustąp, aby zwyciężyć”, panowie z IO interactive zlekceważyli, ba – wręcz zakwestionowali – imperatyw branży, zakładający nieustanny postęp w dziedzinie modelowania rzeczywistości. Wizualna zgrzebność gry podkreśla dobitnie pieski charakter egzystencji jej głównych bohaterów. Ktoś powie, że formalne zabiegi takie jak symulowane ziarno, aberracje, winietowania, odblaski, przebarwienia, utraty ostrości, ostre kontrasty utrudniające dostrzeżenie szczegółów w cieniach i światłach oraz inne charakterystyczne dla kiepskich kamer cyfrowych zakłócenia obrazu przykrywają ewidentne niedostatki silnika. Pewnie. Ale z jakże kapitalnym efektem: tricki te pogłębiają wrażenie zanurzenia w gęstej jak zupa z żółwia atmosferze, obskurnym świecie szemranych lokali i cuchnących sweatshopów miasta, które gościło ostatnie Expo.

Screen z gry Kane & Lynch 2

Oddają też wiernie, jak sądzę, wizualną ambiwalencję świata postrzeganego przez Lyncha (to jego ruchami zwykle kierujemy), który to bohater utrzymuje się przy (stosunkowo) zdrowych zmysłach wyłącznie dzięki środkom dostępnym na receptę. Godzina zabawy z Kanem i Lynchem i człowiek czuje się chemicznie oraz biologicznie skażony. W tym kontekście wynosząca zaledwie 4-6 godzin długość kampanii ma proste, higieniczne usprawiedliwienie (choć nie tłumaczy, niestety, pełnowymiarowej ceny wydawnictwa).

 

Prosta i plugawa historia Kane’a i Lyncha, osobników o urodzie, obyciu i standardach etycznych czwartego lub piątego sortu, jest prosta i plugawa, ale w cechach tych konsekwentna i jawnie nawiązująca do najlepszych epizodów kina teoretycznie niskiego, a w istocie przemycającego formy i treści z wyższych rejestrów (by wspomnieć tylko niedawne przykłady Michaela Manna czy Abla Ferrary). W zasadzie banalne i podobne do siebie sekwencje polegające na przebijaniu się przez kolejne zapory obsadzone przez uzbrojonych Chińczyków zespolone są w całość zgrabną, wprawdzie typową dla gatunku, ale spójną opowieścią o dwóch ponurych degeneratach do wynajęcia, w których kołysze się jednak płomyczek człowieczeństwa. W końcu, jak się okaże, to za jego właśnie sprawą, a nie (tylko) z chęci zysku Kane i Lynch będą przeć bezwzględnie naprzód, szukając ucieczki z piekielnego, paranoicznego Szanghaju.

Screen z gry Kane & Lynch 2

Gra nie gloryfikuje też, jak to się zdarza wielu innym podobnym tytułom, gangsterskiego fachu, tym samym paradoksalnie spełniając postulaty obrońców moralności dorosłych skądinąd (PEGI 18+) konsumentów dóbr kultury cyfrowej. Wręcz przeciwnie, przykładnie odstręcza – żywoty Kane i Lyncha oscylują bowiem, dosłownie i nie, wokół rynsztoka.

Screen z gry Kane & Lynch 2

Parszywa forma idzie zatem w parze z analogiczną fabułą, mówiącą, że nawet tkwiąc po pachy w szambie można wejrzeć w siebie. W tym świadomym, jak sądzę, zespoleniu oraz zwykłej, bliżej niedefiniowalnej, grywalności tkwi siła powszechnie niedocenianych „Pieskich dni”.

Uwaga: Recenzja dotyczy wyłącznie trybu kampanii.

Karol Jałochowski

Ocena: 75%

0% 100%

Zalety: Konsekwencja, aluzyjność, spójność formy i treści. Egzystencjalny naddatek.

Wady: Schematyczność zadań. Stosunek ceny do długości rozgrywki.

Dla rodzicówPegi 18+. Zdecydowanie

„Kane & Lynch 2, Dog Days”; gatunek: TPS; PEGI 18+; deweloper: IO interactive; wydawca: Eidos Interactive; dystrybucja w Polsce: Cenega; platformy: PC, Xbox 360, PlayStation 3; cena wersji Xbox 360: około 190 złotych.

Polecamy także:

„Red Dead Redemption” – (nie) recenzja gry

„Tom Clancy’s Splinter Cell: Conviction” – recenzja gry

„Dark Void” – recenzja gry   

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 13

Dodaj komentarz »
  1. Uważasz to za dobrą recenzję? Elokwętnym bełkotem starasz się zainponować, a jedynie ukazujesz swoją głupotę. Język należy dostosować do grupy, do któej się przemawia. Zamiast mędrca, zostaniesz postrzegnięty głupcem, a treści jakie chcesz przekazać – nie zrozumiałe.

    „Prosta i plugawa historia Kane?a i Lyncha, osobników o urodzie, obyciu i (…) jest prosta i plugawa”

    toś mi Pan zaimponował 🙂

  2. Szanowy Panie
    Zapewniam, że ten tekst jest dostosowany „do grupy, do której się przemawia”. Jednak serwis jest otwarty i, jak widać, korzystają z niego również czytelnicy spoza tej grupy.
    W zacytowanym przez Pana zdaniu występuje figura retoryczna zwana anaforą, a całe zdanie, od wielkiej litery do kropki, brzmi jednak zupełnie inaczej.
    Jedno co mogę radzić – proszę tu nie zaglądać. Teksty dla grupy czytelników, którą Pan reprezentuje, nie będą pojawiać się w Technopolis.
    JMD

  3. Być może i trafiłem w niedopowiednie miejsce dla siebie. Nie żebym nie rozumiał języka jakiego używasz, ale nie zmienia to faktu – że się to poprostu śmiesznie czyta 🙂 Odnosze wrażenie, że na siłe wstawiasz „urzędowe” słownictwo gdzie tylko się da – wydłużając niepotrzebnie zdanie, a tym samym robiąc go trudniejszego w odbiorze i bardziej zniechęcającego.

    by nie być gołosłownym:
    „osobników o urodzie, obyciu i standardach etycznych czwartego lub piątego sortu”

    przecież można było napisać że to „prości” ludzie 😉 I po co taki bełkot? 🙂 Ale skoro musisz i uważasz, że tak jest słusznie, to pisz Pan wedle woli 🙂

    Ale w moim odczuciu teksty tego pokroju – odstraszają, zamiast uprzyjemniać.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. No to jeszcze raz:
    Szanowny Panie
    1. Nie jestem autorem tekstu, wyraziłem opinię jako osoba administrująca Technopolis.
    2. Bez złośliwości – jest naprawdę mnóstwo stron i serwisów o grach, których autorzy używają znacznie prostszego języka. Technopolis ma stałą grupę czytelników, którym widocznie ta forma odpowiada. Proszę zatem nam pozwolić pisać po swojemu.
    3. „prości ludzie” to zupełnie co innego, niż „osobnicy o urodzie, obyciu i standardach etycznych czwartego lub piątego sortu” – czasem trzeba, jak widać, użyć bardziej złożonej formy „by język giętki powiedział wszystko co pomyśli głowa”.
    JMD

  6. @ glupiec
    Szanowna Grupo Docelowa. Dziekuje za uwagi. Trafione w sedno. Porzucam pisanie na rzecz ksiegowosci.

  7. To dopiero byłaby księgowość kreatywna! 🙂

  8. Jak widać, nie zawsze można sądzić koniec po początku 😉

  9. Chętnie dołączę się do dyskusji wtrącając jedno zdanie – Przerost formy nad treścią. Mądre słowa, same w sobie, tekstu mądrzejszym nie czynią. Wręcz przeciwnie niestety… 😛
    Powiem nawet więcej – Przeintelektualizowany jeżyk, jakim zapisany jest ten tekst, kuje w oczy prostotą myśli, które autor stara się wyrazić. Dlatego całość tak śmieszy.
    Pomijam już zupełnie fakt, że recenzja nie jest warta czytania, gdyż została oceniona zaledwie połowa całości. Co się stało z Multi? Gra jest krótka, a nie starczyło czasu? Gdybym był złośliwy, rzekłbym, iż to recka pirackiej wersji, ale złośliwy nie jestem, więc nie rzeknę. xD
    Parafrazując autora – To plugawy tekst o niczym konkretnym gloryfikujący jedynie jego jakże zacne i wyszukane słownictwo, z którym nie godzien się mierzyć nikt pośród tej szarej masy pospolitych wieśniaków, którzy i tak nie dostąpią zaszczytu zrozumienia owych zdań godnych najtęższych umysłów światowych wybitności. 😛 Ojej… No popatrzcie! Też umiem tak mądrze pisać zdania! Potrzebujecie recenzenta może? xD

  10. Od lat bardzo nas interesuje, gdzie tez leży ów wzorzec z Sevres języka, którym należy, więcej – w ktorym jedynie możliwe jest – pisanie tekstów o grach. Bardzo będziemy wdzięczni za wskazanie właściwego miejsca.
    Recenzję K&L przeczytałem, skłoniła mnie ona do zagrania, po ukończeniu K&L całkowicie zgodziłem się z autorem, podzielając jego intuicje i przemyślenia. Tekst spełnił zatem wszystkie moje czytelnicze potrzeby.
    Tryby multi opisujemy zwykle w osobnych tekstach, o ile uznajemy że warto. Tu uznaliśmy inaczej.
    JMD

  11. Interesujące, zaprawdę interesujące. Jednak jeżeli od lat szukacie, to już chyba nie znajdziecie. Porzućcie więc wszelką nadzieję Ci, którzy to czytacie.
    …ale zauważyliście pewną tendencję w tym wszystkim? Redaktorom tego serwisu się podoba, a ludziom w komentarzach niespecjalnie… Pozostaje więc pytanie; Dla kogo to piszecie? Dla siebie samych? Potem czytacie to w gronie redakcyjnym i chwalicie się wzajemnie?
    Przecie powyższy Pan Autor nie ma zielonego pojęcia o czym w ogóle pisze, a lejąc wodę tandetnymi mądrościami nawet nie bierze pod uwagę czytelnika, dla którego, jak mniemam, domyślnie przeznaczony jest ten beznadziejny, SAMOLUBNY tekst.
    Przykładowo multiplayer; Gry sieciowe to dzisiejsza codzienność, a gracze kierują się przy kupnie możliwościami rozgrywek sieciowych… I Wy twierdzicie, że to jest nie ważne? Twierdzicie, że to nie ma znaczenia przy grze, w której kampania dla pojedynczego gracza stoi na tak żenującym poziomie jak tutaj??? Winszuję. Szukajcie więc dalej swojego „wzorcowego” eldorado. Życzę szczęścia i będzie Wam ono bardzo potrzebne, jeżeli nie potraficie swoimi tęgimi umysłami pojąć tak banalnych rzeczy.
    Cały teks jest pozbawiony jakichkolwiek konkretów, a przemądrzały bełkot autora jest nie tylko niezrozumiały dla odbiorcy, ale również zupełnie bezcelowy.
    „Godzina zabawy z Kanem i Lynchem i człowiek czuje się chemicznie oraz biologicznie skażony.” – Pomijając już wątpliwy układ tego losowo wybranego zdania; Co ono w ogóle znaczy? Jest nonsensowne w formie, założeniu i odbiorze. Powiem nawet bardziej wprost – To zdanie jest Głupie. Najzwyczajniej głupie. Zresztą podobnie jak cały tekst. I zauważcie, że nie użyłem tutaj nawet słowa „Recenzja”. To NIE jest recenzja. Już nawet sam tytuł kłamie. Prawidłowa nazwa powinna brzmieć – Subiektywna opinia autora tekstu na temat gry K&L2. Przecież nawet „zalety” tego tytułu nie mają najmniejszego sensu. Ba! Zalet w połączeniu z wadami stanowią sprzeczność wykluczając się wzajemnie. Pan Autor nie wie nawet co pisze. 🙂
    Czytałem jeszcze jeden tekst Pana Karola i więcej nie zamierzam, a serwis ten omijał będę bardzo szerokim łukiem, jeżeli bowiem publikujecie takie bzdury, to zwyczajnie albo nie macie innych rzeczy do publikacji, albo się na tym nie znacie. I czytając drugą osobę z redakcji chyli mi się ku temu drugiemu…
    Świat byłby lepszym miejscem bez takich dezinformujących, bełkotliwych i pretensjonalnych opinii. Żegnam ozięble.

  12. Ojacie, jakie słodziutkie 🙂

    Ale takie komentarze też są bardzo potrzebne, zachęcają do bliższego zapoznania się z komentowanym tekstem, który z kolei nagle zachęcił mnie do zagrania w K&L2.

  13. Pewnie, że sa potrzebne. Mogą pełnić trudną do przecenienia rolę terapeutyczną 😉
    Skorzystałem z promocji na steamie i kupiłem K&L za jakieś 3 euro. I zobaczyłem tam wszystkie elementy opisywane przez Autora. Bardzo dobra, bardzo zła gra. I wielkie wyczucie możliwości medium. Bardzo fajne.
    JMD

css.php