Zapraszamy do lektury wywiadu z Grzegorzem Szablą, przedstawicielem polskiego oddziału Ubisoftu.
ALF: Na początek powiedz proszę, kiedy polski oddział Ubisoftu rozpoczął działalność.
Grzegorz Szabla: Polskie biuro otworzyliśmy w grudniu 2008, tak więc obecnie mija już rok, od kiedy funkcjonujemy w Polsce. Zajęło to trochę czasu, ponieważ sprawy formalne związane z otwarciem działalności w naszym kraju nie wyglądają jeszcze do końca tak, jak powinny. Na szczęście udało nam się przebrnąć przez tą całą papierkową robotę. Pierwszym projektem dystrybuowanym przez polski oddział Ubisoftu był Far Cry 2.
Zatem począwszy od Far Cry bezpośrednio zajmujecie się dystrybucją?
Tak, choć wspomagamy się jeszcze firmami, które wcześniej dystrybuowały produkty Ubisoftu na terenie Polski. Natomiast samymi projektami zarządzamy my, jako polski oddział.
W takim razie w jakim sektorze rynku zajmujecie się dystrybucją bezpośrednią?
Obecnie produkty dystrybuowane bezpośrednio przez nas trafiają do Empiku, Media Marktu i Saturna, natomiast resztę rynku pokrywa dla nas Cenega.
Podejrzewam, że macie w planach uniezależnienie się od Cenegi i przejęcie dystrybucji również w innych sieciach sprzedaży?
Tak, mamy takie plany. Z pewnością to nastąpi, natomiast w tej chwili nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć, w jakiej perspektywie czasowej.
Przejdźmy teraz do samych gier. Ubisoft ma bardzo szeroką ofertę tytułów, zawierającą w sobie zarówno produkty z najwyższej półki, jak np. Assassin’s Creed 2, przy okazji prezentacji którego teraz rozmawiamy, jak i produkcje dla tzw. casuali. Tych gier jest oczywiście znacznie więcej, ponieważ obejmują o wiele szerszą tematykę. Spora część z nich wychodzi na konsole Wii i NDS, które w Polsce, delikatnie mówiąc, nie cieszą się zbytnią popularnością. Czy w związku z tym dostosowujecie swój katalog do potrzeb tutejszych użytkowników, np. poprzez rezygnację z produkcji, które nie mają w naszym kraju dobrego potencjału?
To jest dosyć złożone pytanie, wymagające nie mniej złożonej odpowiedzi. Rzeczywiście, jak zauważyłeś, rynek NDS i Wii w Polsce nie jest, delikatnie mówiąc, zbyt silny. Jeżeli chodzi o wspomniane konsole, Ubisoft jest w ścisłej światowej czołówce, dlatego tym bardziej bolejemy nad tym, że te platformy są w Polsce tak słabo znane i tak mało rozpowszechnione. Tym bardziej, że to w dłuższej perspektywie przełożyłoby się na rozwój całego lokalnego rynku growego. Oczywiście musimy dostosować się do potrzeb rynku, na którym działamy, więc nasze portfolio jest pod nie budowane. To nie jest tak, że my produktów na NDS czy Wii w ogóle nie wprowadzamy, natomiast nie są to ilości porównywalne z tym, co sprzedają oddziały Ubisoftu w Europie Zachodniej, Azji czy Ameryce. Dlatego też, jeżeli chodzi o gry casualowe, w centrum naszego zainteresowania w Polsce są komputery PC, ponieważ jest to i najprawdopodobniej długo jeszcze będzie wiodąca platforma w naszym kraju.
Staramy się jak możemy rozwijać lokalny rynek. Jest to jedno z naszych strategicznych założeń. Można by o tym jeszcze długo mówić, ale tak w dużym skrócie przedstawia się sytuacja.
Wspomniałeś o bardzo interesującej kwestii, a mianowicie o polskich graczach. Jak Ubisoft, jako międzynarodowy wydawca działający na wielu światowych rynkach, postrzega rynek polski? Powiedziałeś już o dominacji PC, ale może mamy jeszcze inne godne uwagi cechy, którymi wyróżniamy się na tle innych krajów? Z pewnością też obserwujecie zmiany, jakie zachodzą na naszym rynku gier. Czy sądzicie, że podążają w dobrym kierunku?
Specyfika polskiego rynku to kolejny obszerny temat. Jak już powiedziałem, PC wciąż pozostaje platformą wiodącą, ale proporcje powoli się zmieniają. Zwiększenie liczby sprzedawanych gier konsolowych stało się faktem.
Obserwacje rynku utwierdziły nas w przekonaniu, że Polska ma duży potencjał i jest zdecydowanym liderem w tej części Europy. Gdyby tak nie było, z pewnością nie zapadłaby decyzja o otwarciu lokalnego oddziału. Świadczy to o tym, że rynek ten wykazuje bardzo dynamiczny rozwój. Niestety po drodze pojawił się kryzys, który dotyczy co prawda nie tylko branży growej, ale akurat w niej jest bardzo widoczny. Uderzył on również w Ubisoft, ale mimo tego wciąż uważamy, że Polska stanowi bardzo perspektywiczny rynek. Liczba potencjalnych graczy jest kolosalna. Na przeszkodzi stoi jednak fakt, że pokolenie ludzi, które poza naszymi granicami znało konsole od wczesnego dzieciństwa, w Polsce takiej możliwości niestety nie miało. Stąd też świadomość nie jest jeszcze taka, jak za granicą. To z pewnością ulegnie zmianie w przyszłości. Myślę, że jest to kwestia jednego, dwóch pokoleń. Te zmiany już zaczęły się dokonywać i można je zaobserwować. Wciąż grają głównie ludzie młodzi, ale wśród grających napotkamy również wielu starszych, w wieku trzydziestu, trzydziestu pięciu lat, którzy bądź to grają od wczesnego dzieciństwa, bądź zarazili się tym hobby od znajomych, którzy mieli okazję zetknąć się z konsolami w młodości.
Jeżeli chodzi o sam rynek, wielokrotnie pytano nas o proporcje w ilości sprzedawanych gier na poszczególne konsole. Muszę przyznać, że w naszym przypadku sprzedaż wygląda bardzo podobnie dla PS3 i X360. Polska jest również bardzo dużym rynkiem, jeżeli chodzi o PSP, dlatego też spodziewamy się, że Assassin’s Creed w wersji na tę konsolę okaże się sukcesem. Tak mniej więcej przedstawia się specyfika polskiego rynku.
A jak prezentuje się polski gracz? Z pewnością prowadzicie badania na ten temat i macie już swoje obserwacje.
Rzeczywiście, dysponujemy wynikami badań i dociekliwie analizujemy zachowania lokalnych konsumentów. Samymi wynikami obserwacji nie mogę się podzielić, natomiast mogę przyznać, że polski rynek jest bardzo specyficzny. Twoje pytanie jest dosyć trudne jeszcze z innego powodu. W przypadku branży growej ciężko bowiem jednoznacznie określić przeciętnego klienta. Wspominaliśmy już choćby o podziale na zapalonych graczy i tzw. casuali. Obie te grupy różnią się od siebie niemal pod każdym względem. Dlatego też w naszym portfolio mamy gry przeznaczone zarówno dla jednych, jak i drugich. Jest to dla nas również swoista próba przetestowania zainteresowań obu grup. Kampanie marketingowe i działania PR odnośnie tytułów pokroju H.A.W.X. czy EndWar wyglądają zupełnie inaczej niż produkcji typu opartej na znanym serialu gry Chirurdzy. Tym jednak, co łączy obie grupy, jest fakt, że obie propagują granie jako sposób spędzania wolnego czasu. Jako Ubisoft staramy się docierać z informacjami o naszych grach do jak najszerszego kręgu odbiorców, by poszerzyć grupę graczy i promować szeroko rozumiany gaming.
Zatem próbujecie dotrzeć ze swoimi grami nie tylko do ludzi bezpośrednio zainteresowanych, graczy, którzy poświęcają czas na czytanie o swoim hobby w prasie czy na portalach internetowych, ale również do tych osób, które nie znają gier, albo wiedzą, że coś takiego istnieje, ale nie mają pojęcia, czym one w rzeczywistości są?
Ależ oczywiście. Co więcej, jestem przekonany, że jest to cel nie tylko Ubisoftu, ale i wszystkich konkurentów działających zarówno na rynku lokalnym, jak i globalnym. Wszyscy chcemy rozszerzyć grupę docelową naszych produktów. Jak już wspominałem, jednym z naszych głównych celów strategicznych jest zwiększenie grupy graczy na niezwykle obiecującym polskim rynku.
Jeżeli już mowa o dotarciu z informacją do szerokiego grona odbiorców, pojawia się sprawa mediów. W Polsce o grach można przeczytać głównie w magazynach i serwisach branżowych. Media głównonurtowe zdają się ignorować temat. Czasami napomykają jedynie o grach bądź piszą o nich w kontekście skandalu, promującej przemoc zabawy. W jaki sposób postrzegacie obecność bądź raczej nieobecność gier w głównych mediach w porównaniu choćby z innymi krajami? Czy jako wydawca staracie się w jakiś sposób zmienić taki stan rzeczy?
Rzeczywiście postrzeganie gier przez polskie media mainstreamowe wygląda nieco inaczej, niż poza granicami naszego kraju. Cóż możemy robić? Rozbudowujemy rynek gier, by na pewnym etapie nawet największe media zorientowały się, że nie jest to sprawa niszowa, a liczba odbiorców gier jest tak duża, iż należałoby zacząć o nich pisać. Pisać rozsądnie, dodam, a nie w kategorii mitów, według których gry sprawiają, że dzieci chodzą z karabinem do szkoły itp. Istnieje przecież kategoryzacja gier i podziały na produkcje przeznaczone dla różnego odbiorcy, ale żeby to zauważyć, trzeba pochylić się nad problemem i zbadać sprawę dogłębnie. Bardzo byśmy chcieli, by media głównonurtowe dostrzegły w końcu gry, szczególnie, że w skali globalnej jest to zjawisko, które prześcignęło branżę filmową. Nie jest to więc sprawa, wobec której można by pozostać obojętnym.
Prędzej czy później zmiana nastąpi. Jest już parę jaskółek – działające w ramach Polityki Technopolis, Olaf Szewczyk, który regularnie i dużo pisze na ten temat w Dzienniku, Piotr Kubicki, który pisze dla Metra, Zygmunt Miłoszewski, który pisze dla Newsweeka. Jest więc parę miejsc, w których dostrzeżono, że gry to nowe medium pozwalające nam na robienie rzeczy, na które nie pozwalały nam inne media, a w związku z tym zapewniające całe spektrum nowych możliwości.
W jaki sposób zatem staracie się dotrzeć głównych mediów? Czy organizujecie specjalne kampanie?
Ależ oczywiście, że tak. Jak już mówiłem, staramy się dotrzeć do jak najszerszej grupy odbiorców, a więc nasze kampanie nie ograniczają się jedynie do mediów branżowych. Przy okazji właściwie każdej z naszych premier staramy się bezpośrednio zainteresować największe media, i to zarówno w przypadku gier przeznaczonych dla zapalonych graczy, jak i dla casuali, choć, przyznać muszę, nie lubię tego określenia.
Staramy się, ale i tak sytuacja gier w mediach wciąż odbiega od tego, z czym możemy spotkać się choćby u naszych sąsiadów. Ostatnio rozmawiałem z przedstawicielem naszego oddziału w Niemczech i powiem tylko, że nie chciałbym porównywać obu tych rynków, bo mogłoby się to okazać dla nas przykrym doświadczeniem.
Rynek niemiecki jest rzeczywiście ciekawy, łączy bowiem w sobie elementy rynku Zachodniego i polskiego. Mamy tam silną bazę graczy PC, ale również bardzo dobrą pozycję konsol. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że gdyby stawiać cezurę pomiędzy wschodnim i zachodnim rynkiem gier, wypadałaby ona właśnie w Niemczech i powoli przesuwałaby się w stronę Polski. Na wschód od nas wciąż bowiem królują pecety.
Zgadza się. Jak słusznie zauważyłeś, rynek niemiecki jest niezwykle ciekawy, ponieważ jest do nas w pewnym sensie podobny. Mamy tam ogromną rzeszę graczy komputerowych, uwielbiających np. strategie, jak choćby Anno (choć tutaj akurat mamy do czynienia z grą o niemieckich korzeniach, pochodzącą ze studia BlueByte). Rzeczywiście jednak gry pecetowe robą w Niemczech furorę. Z drugiej strony faktycznie liczba gier na konsole, która się tam sprzedaje, jest oszałamiająca. Zresztą kilka miesięcy temu – wprawdzie na skutek wahań kursu waluty, ale jednak – Niemcy wyprzedziły rynek brytyjski, jeżeli chodzi o przychody z branży gier. Naprawdę życzylibyśmy sobie, byśmy w niedalekiej przyszłości znaleźli się w takim momencie, w jakim obecnie znajdują się Niemcy.
Myślę, że pozostaje nam sobie tego życzyć. Byłoby to korzystne zarówno dla wydawców, jak i dla graczy.
Oczywiście.
Pozostając przy kwestii docierania do graczy, chciałbym spytać, jak wygląda sprawa z polską stroną internetową Ubisoftu. Do tej pory bowiem nie prezentuje się zbyt okazale, ukazując nam jedynie grafikę z Assassin’s Creed 2 i przekierowanie na brytyjską stronę firmy. Przyznam, że jestem tym dosyć zaskoczony, ponieważ w dzisiejszych czasach strona internetowa to wizytówka firmy, a jednocześnie miejsce, gdzie wszyscy zainteresowani szukają informacji na temat nowych produktów. Kiedy wobec tego będziemy mogli spodziewać się pełnoprawnej polskiej witryny Ubisoftu?
Mogę zapewnić, że pracujemy nad tym i dokładamy wszelkich starań, by strona ruszyła jeszcze w tym roku.
Powiedziałeś przed chwilą, że nie przepadasz za słowem „casual”. Dlaczego?
Odnoszę wrażenie, że jest nacechowane pejoratywnie.
Fakt, choć wydaje mi się, że dotyczy to głównie Polski. Na świecie nie jest postrzegane aż tak negatywnie, ale tam casual to po prostu określenie osoby, która gra, ale nie uważa się za gracza. Abstrahując jednak od słownictwa, chciałbym zapytać cię o pewną kwestię związaną z podziałem hardcore vs. casual. Otóż coraz częściej zdarza się, że po premierze głośnych, poprzedzonych ogromną kampanią reklamową tytułów, gracze krytykują je za zbytnie uproszczenia w sferze mechaniki i samej rozgrywki, interpretując te zabiegi jako pójście na rękę casualowemu graczowi właśnie. Doświadczeni gracze często uważają, że gra powinna stawiać przed nimi wyzwania, a nie za rękę prowadzić ich po poziomach do samych napisów końcowych. Pragną czegoś więcej, a kiedy tego nie otrzymują, potrafią zrazić się do marki czy do samego wydawcy, zakładając, że skoro grę tak uproszczono, nie jest warta ich uwagi. Większość wydawców ma więc twardy orzech do zgryzienia, gdyż musi osiągnąć niełatwy kompromis pomiędzy zadowoleniem zarówno wymagających graczy, jak i tych, którzy potrzebują jedynie niezobowiązującej rozrywki. Jak sobie radzicie z tym problemem?
Przede wszystkim zachowujemy podział na gry przeznaczone dla jednej i drugiej grupy graczy. W przypadku produkcji typu Assassin’s Creed czy Prince of Persia należy zachować pewną równowagę. Gracze na forach uwielbiają bardzo trudne gry, ale potem, gdy przeprowadzamy badania (nie mogę niestety posłużyć się tu konkretnymi tytułami), okazuje się, że daną produkcję ukończyło zaledwie 7% graczy, a to powoduje, że nie sięgną po kontynuację. Cała sztuka polega więc na tym, by znaleźć równowagę pomiędzy oczekiwaniami zapalonych graczy, a tym, czego oczekują osoby, które do danej gry usiadły niejako przy okazji, np. zainteresowane przez znajomego.
Można przykładowo zastosować duże dysproporcje w poziomie trudności. Na najniższym ukończenie gry nie powinno przysparzać większych problemów, podczas gdy na najtrudniejszym powinno być nie lada wyzwaniem. W ten sposób obie grupy graczy powinny zostać usatysfakcjonowane.
Z drugiej strony pewnych podziałów nie da się uniknąć. Są produkcje dedykowane jedynie dla casuali, jak i jedynie dla doświadczonych graczy. Nie wyobrażam sobie na przykład, by casual grał w Splinter Cell: Chaos Theory, ponieważ jest to gra bardzo trudna, jak zresztą cała seria.
Zauważalny w ostatnich latach wzrost znaczenia dystrybucji cyfrowej sprawił, że obecnie niemal każdy gracz ma dostęp do gier niezależnych. Trudno nazwać je bezpośrednią konkurencją dla komercyjnych projektów, ale jednak zaistniały w świadomości graczy. W jaki sposób Ubisoft postrzega ten sektor gier? Czy twoim zdaniem szeroki dostęp do produkcji niezależnych w jakiś sposób wpłynął na graczy, na rynek?
Gry niezależne nie są może naszą bezpośrednią konkurencją, ale z powodu ograniczonych środków w portfelu klienta, trudno nie brać ich pod uwagę. Gdybyś spytał mnie, czy Fatale jest konkurencją dla Assassin’s Creed, odparłbym, że nie bezpośrednią, ale niewykluczone, że ktoś, kto kupi Fatale, nie znajdzie już pieniędzy w portfelu na Assassina.
Gry niezależne to sektor, który bardzo szybko się rozwija. Dzięki internetowi ludzie mają do niego swobodniejszy dostęp. Jest to rozwijanie rynku gier w ogóle, co oczywiście wspieramy. Sam nie raz sięgałem po te tytuły, bo część z nich jest naprawdę wspaniała. To pokazuje, jak genialne gry można tworzyć niewielkim nakładem finansowym. Jest to dla nas w pewnym sensie konkurencja, ale jednocześnie element rozbudowujący ten rynek. Trudno więc jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Pozostając przy grach niezależnych – zdarzało się, że coś, co pierwotnie zostało stworzone jako projekt niezależny, następnie dzięki dofinansowaniu wydawcy mogło przerodzić się w komercyjną produkcję. Wspomnijmy tu choćby Portal, wchodzący w skład Orange Box. Czy Ubisoft jest otwarty na takie możliwości, a może preferujecie koncentrację na wewnętrznych studiach deweloperskich?
Jesteśmy jak najbardziej otwarci na takie rozwiązania. W ogóle muszę przyznać, że jestem bardzo dumny, iż pracuję w Ubisofcie, ponieważ jest to firma, która uważnie wsłuchuje się w to, co się dzieje na rynku, bacznie obserwuje reakcje graczy i dziennikarzy na nasze produkty. Jesteśmy wydawcą, który inwestuje we wszelkiego typu innowacje, jak choćby zastosowanie pełnego trójwymiaru w grze Avatar, sterowanie głosem w strategii EndWar czy R.U.S.E., które obsługiwać będzie multitouch i multiscreeny. Jesteśmy otwarci na wszelkie nowe idee i wszystko, co może zrewolucjonizować rynek. Dlatego też szukamy ludzi o nowatorskich pomysłach, obserwujemy pod tym kątem rynek i zapraszamy wszystkich, którzy mają jakiś ciekawy pomysł na projekt, na którego realizację nie mają środków, do kontaktu z nami.
Takie podejście chwali się i zdaje się stać w opozycji do powszechnego poglądu, że duże korporacje, zamiast wsłuchiwać się w potrzeby klientów, preferują kreować nowe.
Proszę mi wierzyć, że Ubisoft dokłada wszelkich starań, by sprostać oczekiwaniom społeczności graczy. Spójrzmy choćby na Assassin’s Creed 2, w którym usunięto wszystkie błędy poprzedniczki piętnowane zarówno przez dziennikarzy, jak i graczy. Jest to przykład dobitnie pokazujący, że bardzo zależy nam na naszych klientach, ponieważ to oni wydają pieniądze na nasze produkty i to oni sięgną po Assassin’s Creed 3, gdy będą zadowoleni z dwójki.
Porozmawialiśmy chwilę na temat globalnego podejścia Ubisoftu. Powróćmy teraz do kwestii bezpośrednio dotyczących Polski. Sony, otwierając w naszym kraju oddział odpowiedzialny za dystrybucję gier, zadbało o to, by zostało kojarzone z faktem lokalizowania wszystkich ważniejszych tytułów na język polski. Obecnie na dźwięk hasła „lokalizacja 2.0”, gracze myślą właśnie o Sony. Czy zakładając polski oddział Ubisoftu postawiliście na jakąś główną cechę, przez pryzmat której chcielibyście być postrzegani w naszym kraju w niedalekiej przyszłości?
Zadajesz trudne pytania (śmieje się). Chcielibyśmy mocno rozwijać rynek w Polsce, dostarczając graczom satysfakcjonujących produktów. Między innymi chcemy dokonać tego poprzez lokalizację. Sony postawiło na nią i chwała im za to. Podobnie my, właściwie od pierwszego dnia, kiedy powstał nasz oddział, powiedzieliśmy sobie, że będziemy lokalizować wszystkie gry. Do tej pory zdarzyły nam się właściwie zaledwie dwa tytuły, których nie zlokalizowaliśmy. Od lipca tego roku praktycznie wszystkie produkcje, które wprowadzamy, są już lokalizowane, bo ciężko jest nam sobie wyobrazić, że gracz nieznający języka angielskiego miałby być zmuszany do grania w tym właśnie języku. Nie wyobrażam sobie, że ktoś idzie do kina, a tam nie ma polskich napisów na ekranie. Tak samo jest z grami. Jak już kilkakrotnie mówiłem, chcemy wspierać, budować rynek w Polsce poprzez takie prokonsumenckie działania. Nie chcemy, by ludzie uważali, że otrzymujemy gotowe gry z zagranicy i jedyne, czym się zajmujemy, to wrzucanie ich na półki sklepowe. Chcemy, by nasze produkty były jak najbardziej dostosowane do polskiego rynku. I to jest naszym celem.
Poprzez lokalizacje rozumiesz tłumaczenie kinowe czy pełną wersję językową?
Poprzez lokalizację rozumiem polską wersję językową w ogóle. Wiele z naszych gier jest kojarzonych z oryginalnym głosem głównego bohatera, tak jak Splinter Cell, w którym Sam Fisher ma bardzo charakterystyczny głos zawsze nagrywany przez tego samego aktora, Michaela Ironside’a. Nie chcielibyśmy pozbawiać graczy możliwości słuchania jego głosu. Assassin’s Creed miał pełną lokalizację polską. W przypadku kontynuacji zapytaliśmy graczy, jaką wersję preferują, przeprowadziliśmy szereg ankiet, ale również weszliśmy w segment casual poprzez niekoniecznie związane z grami serwisy. Zapytaliśmy wprost, jaką wersję wolą. Wyniki jednoznacznie wykazały, że ludzie w Polsce zainteresowani są lokalizacją kinową. Nie znaczy to jednak, że wszystkie nasze tytuły będziemy lokalizowali kinowo. W przypadku najważniejszych produkcji zapytamy o to, jaką wersję gracze pragną otrzymać.
Jeżeli jednak zdarzy się, że dokonacie pełnej polskiej lokalizacji, czy planujecie w takim przypadku pozostawić furtkę dla tych, którzy preferują wersję oryginalną lub też wersję kinową?
W sytuacji, kiedy to możliwe, staramy się, polski język dołączył do tzw. EFIGS, czyli wersji gry zawierającej języki angielski, francuski, włoski, niemiecki i hiszpański.
Można zaobserwować, że gry wydawców, którzy bezpośrednio funkcjonują na polskim rynku, zazwyczaj są tańsze od tych, które są sprzedawane przez firmy trzecie na zasadzie dystrybucji. Czy w związku z tym, że Ubisoft działa w Polsce, możemy spodziewać się, że ceny staną się przystępniejsze?
Na wysokość ceny ma wpływ wiele czynników, z których najważniejszym jest kurs euro. Jedno jest jednak pewne – nie planujemy w najbliższym czasie podwyżek cen gier w Polsce. Jeżeli chodzi o obniżki, jest to, jak już powiedziałem, wypadkowa kursu euro, więc jeżeli kurs obniży się, ceny spadną. Obecnie jesteśmy w takim punkcie, że jako nowy oddział, który próbuje inwestować przede wszystkim w rozwój rynku, staramy się iść w ilość, a nie w marżę.
Na zakończenie chciałbym poprosić cię, byś powiedział, jakie gry Ubisoftu w związku ze zbliżającym się okresem świątecznym polecałbyś na prezenty pod choinkę, zarówno dla wytrawnych graczy, jak i dla tych, którzy preferują pograć od czasu do czasu.
Chciałbym gorąco polecić trzy nasze gry, a nawet właściwie cztery. Pierwszym i największym naszym tytułem tegorocznym jest Assassin’s Creed 2, kontynuacja nextgenowego hitu. Drugim tytułem jest gra Avatar, nad którą pracujemy wspólnie z Jamesem Cameronem. Należy tu podkreślić, że gra i film pod tym samym tytułem uzupełniają się wzajemnie. Nie jest to zwykła adaptacja filmu, lecz dwie zupełnie różne, przenikające się historie. Ci, którzy wyjdą oszołomieni z kina, z pewnością z przyjemnością zagrają w grę, z kolei ci, którym gra przypadnie do gustu, na pewno będą dobrze się bawić w kinie. Kolejnym produktem, który na pewno bardzo się spodoba casualom, jest kontynuacja znakomitej serii, Settlers: Narodziny Kultur. Na koniec coś dla fanów serialu CSI – CSI: Mordercze Zamiary.
Dziękuję bardzo za wywiad oraz życzę wielu sukcesów zarówno w okresie przedświątecznym, jak i w realizacji długoterminowych planów.
Dziękuję serdecznie.
Rozmawiał Artur Falkowski