Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

11.12.2009
piątek

„Risen” – recenzja gry

11 grudnia 2009, piątek,

Screen z gry RisenFENIKS Z POPIOŁÓW

Teoretycznie nowa gra niemieckiej firmy Piranha Bytes nie jest kolejną cegiełką budującą uniwersum „Gothica”, mieszczącego się w klimatach „low-fantasy” (gatunek fantastyki mający dużo więcej wspólnego z realną rzeczywistością niż z tolkienowską wizją). Producent po zrealizowaniu trzeciej odsłony dziejów bezimiennego bohatera, popadł w konflikt ze swym wydawcą JoWood i stracił prawa do całej serii. Twórcy gry, z pewnością ku wściekłości byłego pracodawcy, złośliwie nawiązują w „Risen” do swego dzieła, niemal kontynuując historię. Tyle że, naturalnie, dziejącą się w innych okolicznościach. Sukces nowego dzieła Piranha Bytes jasno ukazuje, że za porażkę trzeciej części „Gothica 3” odpowiada głównie wydawca, o czym dobitnie świadczy wydanie katastrofalnego rozszerzenia „Zmierzch Bogów”, stworzonego przez inny zespół.

Już początek wyda się fanom „Gothica” znajomy. Bezimienny (jakżeby inaczej) bohater jest rozbitkiem na nieznanej mu tropikalnej wyspie. Oczywiście na końcu opowieści awansuje on na wielkiego herosa śmigającego w pełnej zbroi, dzierżącego równie powalający (już dosłownie) oręż.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen

O tym, że gra jest swoistą kontynuacją serii świadczy również konstrukcja opuszczonego przez bogów świata. Rozpoczął się w nim okres niepokojów, w którym więzieni Tytani mają odegrać rolę katów całej ludzkości. Inną rzeczą łączącą obie gry jest klimat i takie szczegóły, jak choćby imiona NPCów – wciąż hiszpańsko, semicko i niekiedy rosyjsko brzmiące. Gracze przez całą rozgrywkę będą mieć więcej okazji do zauważenia większej ilości nawiązań.

 

Na początku bohater/rozbitek musi przetrwać w dziczy nim znajdzie jakieś ślady cywilizacji. Gdy już ją odnajdzie, podobnie jak w „Gothicu” będzie zmuszony stanąć po jednej ze stron konfliktu politycznego trwającego na wyspie. Na miejsce przybył bowiem potężny inkwizytor Mendoza wraz ze swymi rycerzami zakonnymi, którzy w imieniu króla zaprowadzili na wyspie twarde porządki. Nie można się tu włóczyć bez zezwolenia, z jedynego miasta uczyniono obóz koncentracyjny dla mieszkańców terytorium, a włóczęgów natychmiast odsyła się do klasztoru okupowanego przez zakon. Wszystko to w ramach „wyższej sprawy” i „bezpieczeństwa”, co ma związek z nagłym pojawieniem się (rosnących naprawdę jak grzyby po deszczu) tajemniczych ruin i z anomaliami pogodowymi w postaci niekończących się sztormów.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen 

Don Esteban, skorumpowany gubernator wyspy nie zamierza jednak ustąpić ze stołka i wraz ze swymi zwolennikami kryje się na bagnach, by stamtąd prowadzić walkę o władzę. To, po której ze stron stanie bohater jest już jego wolnym wyborem. Warto zauważyć, że w efekcie są dostępne trzy „klasy”: żołnierz Dona (czytaj: bandyta), wojownik zakonny (mogący trochę czarować) i mag (frakcja stojąca również po stronie Mendozy).

Sam wizerunek wyspy jest fantastyczny. Twórcy gry zadbali nawet o najmniejsze detale. Z przyjemnością chce się eksplorować nie tylko siedliska ludzkie, ale przede wszystkim właśnie dzicz i pradawne ruiny pełne skarbów i pułapek. Podczas wędrówek towarzyszy nam  przyjemna ścieżka dźwiękowa, podkreślająca charakter konkretnych lokacji.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen

System rozwoju postaci pozostał podobny – w momencie zdobycia kolejnego poziomu doświadczenia, otrzymujemy pulę punktów nauki, które można wydać na rozwój atrybutów (siła, zręczność, mądrość, mana) czy umiejętności (posługiwanie się poszczególnymi broniami, kradzież kieszonkowa, łowiectwo itp.). Zdecydowanie najbardziej rozwinięto walkę wręcz. Wraz z kolejnymi nabytymi punktami (maksymalnie do dziesiątego poziomu) w specjalizacji danym orężem (miecze, broń obuchowa, kostury, łuki i kusze), odblokowywane są nowe techniki, mogące zadecydować o wyniku starcia. Podczas, gdy na samym początku mieczem można zadawać zwykłe uderzenia jak, nie przymierzając, cepem, tak na wyższych stopniach wtajemniczenia bohater nauczy się wykonywać finezyjne cięcia, piruety i riposty. Przeciwnicy są dużo większym wyzwaniem, niż w „Gothicach”.

Widać to zwłaszcza w przypadku humanoidalnych wrogów posługujących się różnymi typami uzbrojenia. Wówczas trzeba opracować taktykę walki, gdyż każda luka w obronie może zostać bezlitośnie wykorzystana. Ponadto w przypadku starcia z grupką oponentów nie będzie już sytuacji, jak w „Gothic 3”, w której wszyscy ustawiali się „gęsiego” do walki z bohaterem, cierpliwie czekając na swoją porcję razów. Wrogowie kooperują ze sobą, starają się otoczyć gracza i , jeśli to możliwe, atakować z każdej strony. Reasumując: na tle wszystkich „Gothiców”, system walki przedstawiony w „Risen” jest najbardziej dopracowany.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen

Zastosowanie magii również wypada dobrze. Mamy trzy typy: jednorazowe zwoje (z których korzystać mogą wszyscy), kryształy (wielokrotnego użytku, choć jest ich zaledwie kilka) i pieczęcie znane z poprzednich odsłon serii (tylko magowie). Wśród zaklęć znajdzie się podstawowy arsenał maga do walki z przeciwnikami, czyli różnego rodzaju magiczne pociski. Ważną rolę odgrywają czary nieofensywne – przemiana w łodzika (mały stawonog z muszlą), lewitacja, telekineza itp. Są istotne, gdyż twórcy gry bardzo się postarali i przy projektowaniu starożytnych ruin usiali je licznymi pułapkami, ślepymi zaułkami, w skrócie – zagadkami, które gracz musi rozwiązać by móc kontynuować dalej eksplorację. Czary te znakomicie się tutaj przydają, by móc np. przy polimorfowaniu się w małe stworzenie mieć możliwość przeciśnięcia się przez niewielką dziurę w ścianie, za którą znajduje się pomieszczenie z ukrytym skarbem czy dźwignią, mogącą usunąć przeszkodę.  Minusem jest jednak mała pula zaklęć stricte bojowych.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen

Złośliwi twierdzą, że wizytówką całej serii była przytłaczająca ilość  bugów, poczynając od niemożliwych do ukończenia questów i blokowaniu się między niewidzialnymi ścianami, a kończąc na biegających po suficie potworach. „Risen” – o dziwo – posiada najmniej błędów technicznych ze wszystkich części serii. To, że bugów jest dużo mniej, nie oznacza jednak, że wcale ich nie ma. Są i niestety potrafią chwilami psuć krew. Niewidzialne ściany to klasyka – są widoczne zwłaszcza przy przeskakiwaniu lub spadaniu w przepaść. Potwory czasem potrafią zablokować się między teksturami elementów terenu i tak już pozostać lub… nagle zniknąć, co może skończyć się niemożliwością ukończenia zadania, jeśli zakładało ono zlikwidowanie przeciwnika.

Gra jest bardzo nierówna. Rozgrywkę podzielono na rozdziały (co było akurat dobrym posunięciem, gdyż nie ma szans na zagubienie się w realizacji głównego wątku), niestety już po przejściu pierwszych dwóch etapów niemal całkowicie wyczerpujemy pulę zadań. Kolejne rozdziały są dużo krótsze, ograniczające się w praktyce do wątku głównego.  Co za tym idzie, poziom trudności po drugim rozdziale całkowicie się załamuje z bardzo wysokiego na średni, czy wręcz niski.

Screen z gry Risen
Screen z gry Risen

Inna, problematyczna kwestia to sprzęt, którego jest zbyt mało. Widać to wyraźnie choćby na przykładzie broni strzeleckiej, która,. ze względu na niewielką ilość egzemplarzy pełni w grze (pomimo dobrej mechaniki) marginalną rolę . Odrobinę lepiej jest z broniami ręcznymi, ale znowu kiepsko wypada oferta pancerzy. Wreszcie – pod koniec gry nie wiadomo za bardzo na co wydawać punkty nauki, bo praktycznie wszystkie potrzebne atrybuty i umiejętności ma się już rozwinięte. Te smutne braki w zawartości gry widoczne zwłaszcza w późniejszych etapach rozgrywki podsuwają konkluzję – „Risenowi” bardzo jest potrzebny dodatek na miarę „Nocy Kruka”(do Gothica 2), zawierający więcej przedmiotów, czarów, questów oraz rozwiązań fabularnych i umiejętności rzemieślniczych (w grze pojawia się alchemia, kowalstwo a nawet jubilerstwo, dzięki któremu można tworzyć magiczne amulety czy pierścienie).

Nie zmienia to faktu, że nowe dzieło Piranha Bytes niczym feniks z popiołów wskrzesiło podupadającą serię. Wrócił klimat pierwszych dwóch „Gothiców”, a także stare, dobre (i przy okazji udoskonalone) rozwiązania w mechanice gry. Producent powinien poważnie pomyśleć o wydaniu rozszerzenia, bo ewentualny „Risen” w rozwiniętej formie będzie jednym z najlepszych produktów niemieckiego studia.

Aaron Welman

Ocena: 80% 

0% 100%

Zalety: świetny klimat, system walki i wymagający przeciwnicy, system rozwoju postaci, eksploracja, zagadki, oprawa audiowizualna, mało bugów w porównaniu  z „Gothicami”….

Wady: … co nie znaczy, że wcale ich nie ma, nie do końca wykorzystany potencjał gry: mało sprzętu, niewielkie możliwości rzemieślnicze; wyraźne osłabienie jakości rozgrywki w późniejszych etapach rozgrywki, krótka i zbyt prosta historia.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 16+ ze względu na pojawiające się wulgaryzmy, przemoc i narkotyki (palenie ziół). „Risen” jednak nie jest krwawy, nie zobaczymy żadnych odcinanych kończyn i dekapitacji głów. Z kolei używki pomimo możliwości ich brania, pełnią w grze marginalną rolę. Mogą grać i młodsi.

Wymagania sprzętowe gry Risen:  Procesor Core 2 Duo 3 GHz, 2 GB pamięci RAM, karta grafiki 512 MB (GeForce 8800 lub lepsza), 2.5 GB HDD, Windows XP/Vista.

Risen, gra cRPG (FPS), od lat 16 (PEGI 16+), w polskiej wersji językowej. Producent: Piranha Bytes, polski dystrybutor: Cenega. Cena: 149,90 zł.

Polecamy także:

Drakensang: The Dark Eye” – recenzja gry

Titan Quest” – recenzja gry

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. Rzeczywiście – w porównaniu z Gothic 3, Risen wypada dobrze, a może i świetnie. Jednak tylko w porównaniu, bo jako samodzielny tytuł wypada średnio. Zresztą myślę, że gdyby nie sentyment do pierwszej i drugiej części, wątpię aby ta gra otrzymała tak wysoką ocenę. 80 % wydaje mi się naciągane – całkiem niezły i zachęcający początek (mimo nachalnych zapożyczeń z GI i GII) zostaje pogrzebany przez wszechogarniającą nudę późniejszych rozdziałów. Niestety według mnie tak bardzo, że grę ukończyłem „z obowiązku”.

css.php