Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

21.12.2009
poniedziałek

„King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka” – recenzja gry

21 grudnia 2009, poniedziałek,

Screen z gry King's Bounty Wojownicza KsiężniczkaWOJOWNICZA AMELIA

Gdy w 2008 roku na półkach sklepowych pojawiła się „King’s Bounty: Legenda”, remake strategii RPG z 1990 roku, część graczy wprost oszalała na jej punkcie. Miłośnicy tego typu produkcji, w szczególności serii „Heroes of Might & Magic”, której oryginalne „King’s Bounty” było swoistym prekursorem, byli w siódmym niebie. Pojawienie się kontynuacji albo rozszerzenia było więc jedynie kwestią czasu. Na rezultaty trzeba było czekać zaledwie rok.

Rozpoczynanie recenzji od stwierdzenia, że przygodę z nowymi grami z reguły zaczynamy od instalacji byłoby aż nazbyt banalne. Jednak po tym, co przeszedłem, instalując „Wojowniczą Księżniczkę”, czuję się w obowiązku od tego właśnie zacząć. W skrócie, cały proces zajął mi trzy dni. Musiałem przejrzeć tonę forów internetowych, wykonać telefon do Centrum Obsługi Klienta Cenegi i wymienić kilka e-maili z konsultantami. Jak się okazało – na darmo, ponieważ nikt nie był w stanie pomóc mi z moim problemem, jakim było… zabezpieczenie Starforce. Wspomniana blokada za nic nie pozwalała mi odpalić gry, uporczywie twierdząc, że zamiast oryginalnej płyty używam emulatora. Jak się wkrótce okazało, nie byłem w tym osamotniony. Szukając rozwiązania, próbowałem różnych proponowanych opcji, łącznie z fizycznym przepinaniem napędów DVD. Zrezygnowałem jedynie z ręcznego kasowania sterowników. Jednym słowem – granda. Ostatecznie zabezpieczenie przeciw emulacji udało mi się ominąć – o ironio! – emulując płytę. Witamy w świecie legalnych kopii, chciałoby się rzec.

Screen z gry King's Bounty Wojownicza Księżniczka

Dalej było już na szczęście lepiej. Gra wita nas intrem na silniku gry, z którego dowiadujemy się, że krainie Endoria zagraża odrodzony demon Baal. Wcielając się w rolę Amelii, tytułowej wojowniczej księżniczki, musimy wyruszyć do innej krainy na poszukiwania rycerza Billa Gilberta, głównej postaci z poprzedniego „King’s Bounty”, by zażegnać niebezpieczeństwo. Jako że przedstawiony świat to typowy neverland, a historia nie zaskakuje oryginalnością, wielu graczy zapewne zignoruje fabułę, która delikatnie mówiąc nie jest najmocniejszym punktem gry i służy wyłącznie jako pretekst do wyrzynania wrogich hord. Podobnie jak w poprzedniej części, tekstu fabularnego jest całe mnóstwo, ale konia z rzędem temu, kto będzie miał samozaparcie, żeby to wszystko przeczytać. Tym bardziej, że lwia część wątków podana jest w suchej, rozwlekłej formie, a na dodatek malutką czcionką w niewielkim okienku dialogowym. Większość naszych rozmów ograniczy się więc do opcji: „Nowe zadanie” i „Handel”.

Rozgrywka polega na zwiedzaniu niewielkich wysp, na których stoczymy niezliczone boje z armiami przeciwników, co da nam doświadczenie potrzebne do awansowania na kolejne poziomy. Całość można opisać prostym schematem: walka – rozwój postaci – uzupełnienie wojsk – walka. Pomimo tak nieskomplikowanego założenia, gra potrafi dostarczyć wiele zabawy. „Wojownicza Księżniczka” naprawdę wciąga, a wszelkie próby wmawiania sobie, że „jeszcze tylko jeden poziom” zazwyczaj kończą się na kilkugodzinnej sesji przed ekranem.

Screen z gry King's Bounty Wojownicza Księżniczka

Twórcy stanęli na wysokości zadania i, jak na kontynuację przystało, zaproponowali szereg nowości oraz usprawnień. W pierwszej kolejności w oczy rzuca się fakt, iż bohaterka zyskała dostęp do nowych umiejętności. Drzewko rozwoju prezentuje się teraz bardziej okazale i pozwala rozwijać aż 40 talentów. Co ważniejsze, Amelia może awansować ponad 50. poziom doświadczenia, co z pewnością ucieszy miłośników levelowania postaci. Kolejną zmianą w stosunku do poprzedniczki jest szereg nowych jednostek, wśród których na największą uwagę zasługuje dotąd nieznana rasa jaszczuroludzi. Nie zabrakło również nowych bossów (w liczbie pięciu), potężnych i unikatowych przeciwników, których pokonanie jest konieczne do ukończenia rozgrywki.

Screen z gry King's Bounty Wojownicza Księżniczka

Ciekawym urozmaiceniem jest smok, którego możemy wybrać spośród szeregu uroczych zwierzaków już na początku rozgrywki. Nowy chowaniec przypomina Duchy Szału, jakie towarzyszyły bohaterowi pierwszej części gry. Spełnia on dokładnie to samo zadanie, czyli wspiera sojusznicze wojska potężnymi umiejętnościami, które dodatkowo może rozwijać wraz z awansem na następne poziomy. Oprócz smoka nasza seksowna księżniczka dochrapuje się w pewnym momencie pegaza, dzięki czemu zyskamy możliwość latania ponad głowami przeciwników.

Screen z gry King's Bounty Wojownicza Księżniczka

Strona audiowizualna nie powala. „Wojownicza Księżniczka” prezentuje się identycznie jak pierwowzór, czyli odrobinę gorzej niż ostatnia część „HoMM”, szczególnie jeśli chodzi o modele jednostek. Mapy w cukierkowych kolorach co prawda cieszą oko, ale jednocześnie są pstrokate, a przez to nieprzejrzyste. Co chwila przyjdzie nam więc zerkać na minimapę u dołu ekranu, co i tak nie gwarantuje zebrania wszystkich skarbów. Oprawa dźwiękowa również nie należy do najbogatszych. Odtwarzany w kółko na mapie głównej kilkuminutowy utwór potrafi doprowadzić do szewskiej pasji, tym bardziej, że długość rozgrywki pozwoli nam posłuchać go nie raz i nie dwa… Pomijając instalację, strona techniczna gry uległa niewielkiemu usprawnieniu. W oczy rzuca się przede wszystkim krótszy czas wczytywania poziomów, co znacznie poprawiło dynamikę rozgrywki.

Screen z gry King's Bounty Wojownicza Księżniczka

„Wojownicza Księżniczka” to kontynuacja udana, choć tak naprawdę mamy do czynienia jedynie z powtórką z rozrywki. Graczy zakochanych w pierwszej odsłonie „King’s Bounty” raczej nie trzeba namawiać do repety. Wszyscy pozostali mogą spróbować swoich sił, aczkolwiek należy ostrzec, że gra do krótkich nie należy (ponad 40 godzin rozgrywki, a na jednym krótkim posiedzeniu zazwyczaj się nie kończy). Z czasem wkrada się także monotonia, związana z niemal mechanicznym powtarzaniem tych samych czynności. Jestem jednak pewien, że nie zniechęci to domorosłych strategów, z lubością oddających się optymalizacji postaci i dowodzonych przez nich armii.

Andrzej Jakubiec

Ocena: 70%

0% 100%

Zalety: wciągająca rozgrywka, ulepszony schemat rozwoju postaci, nowe stwory i bossowie, smok i pegaz.

Wady: wkradająca się z czasem monotonia, problematyczny system zabezpieczeń antypirackich, irytująca oprawa dźwiękowa.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 12+ ze względu na przemoc. Większość walk odbywa się jednak między fantastycznymi stworami, a gra w żadnym wypadku nie epatuje krwawymi scenami, ani brutalnością.

Wymagania sprzętowe gry King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka:  Procesor 2.6 GHz, 1GB RAM, karta graficzna GeForce 6600 z 128 MB lub zgodna ATI, 5.5 GB RAM, Windows XP/Vista.

King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka, gra cRPG, od lat 12 (PEGI 12+), w polskiej wersji językowej. Dystrybutor: Cenega. Cena: 99,90 zł.

Polecamy także:

Venetica” – recenzja gry

Risen” – recenzja gry

Drakensang: The Dark Eye” – recenzja gry

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php