Kolejne E3 już za nami. Do Los Angeles zjechali deweloperzy, wydawcy i rzesza dziennikarzy. Żeby lokalnej tradycji stało się zadość, nie zabrakło czerwonych dywanów, limuzyn i znanych osobistości. To największe wydarzenie w branży, co do tego nie ma wątpliwości; celebracja gier wideo w amerykańskim stylu: głośno, efektownie i z rozmachem. Targi niegdyś pełniły kluczową funkcję biznesowo-marketingową – pozwalały wydawcom i producentom zdobywać nowe kontakty, nawiązywać znajomości przy jednoczesnym promowaniu najnowszych produktów.
Teoretycznie nic się nie zmieniło, ale po głębszej analizie widać, że impreza straciła na znaczeniu. Wystarczy prześledzić konferencje „wielkiej trójki” zwyczajowo rozpoczynające targi. Dawniej Sony, Microsoft i Nintendo utrzymywali swoje plany w wielkiej tajemnicy, by móc wyjawić je zgromadzonej publiczności. Najnowsze, najważniejsze gry, nowe akcesoria do konsol, czy wreszcie same konsole były zapowiadane w Los Angeles od lat. Tym razem, choć wymieniono wiele tytułów, obyło się bez zaskoczeń. Większość potencjalnych hitów była zapowiedziana już wcześniej. Microsoft nie czekał na E3 z obwieszczeniem trzeciej części Gears of War, trailer Killzone 3 był już do obejrzenia zanim o grze opowiedziano ze sceny. Wiadomo było, że Nintendo skoncentruje się na 3DS, Microsoft będzie promować Project Natal (obecnie Kinect), a Sony zachęcać do nabycia Move. Rozwój internetu zmienił oblicze marketingu growego. Kontrolowane „wycieki”, plotki, wczesne artworki oraz liczne spekulacje przynoszą więcej reklamy nowym grom niż jakiekolwiek show, a zwiększenie przepustowości łączy sprawiło, że graczy trzeba częściej dokarmiać czymś więcej niż suchymi informacjami. E3, Tokyo Game Show czy GamesCom nie wystarczą, by zaspokoić ich głód na zdjęcia, nowinki, trailery i fragmenty rozgrywki.
Halo: Reach
Chociaż rozmach, z jakim przygotowano prezentacje (Microsoft zatrudnił nawet legendarny Cirque du Soleil do uświetnienia światowej premiery Kinecta) zdaje się wskazywać na to, że branża ma kryzys już dawno za sobą, to zapowiedzi na najbliższe miesiące każą nam na razie zapomnieć o rewolucji. Oczywiście nowe techniki sterowania wprowadzane przez Sony i Microsoft wprowadzają powiew świeżości, ale w rzeczywistości stanowią zaledwie opóźnioną odpowiedź na wielki sukces Nintendo.
Mimo wszystko tegoroczne konferencje zaskoczyły, lecz nie w sposób, jakiego byśmy się spodziewali. Podobnie jak w ubiegłych latach, jedna firma nęciła roześmianymi twarzami wzorcowych rodzin reklamowych, druga koncentrowała się na starych wyjadaczach o wyrobionych gustach, a trzecia udowadniała, że jej konsola służy nie tylko do grania, lecz jest prawdziwym domowym centrum rozrywki, dostarczając produktów, które trafią w każde gusta. Program pozostał ten sam, tylko wykonawcy się zmienili.
Nintendo, czyli powrót do korzeni
Nintendo, które zapoczątkowało casualowe szaleństwo i stara się w ostatnich latach o dotarcie do ogromnej liczby potencjalnych graczy, którzy dotąd nie mieli z grami za wiele wspólnego, postawiło na wiernych fanów. Legend of Zelda, GoldenEye, Metroid czy Donkey Kong Country to tytuły, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Szaleją za nimi miliony graczy, a ich bohaterowie stali się ikonami popkultury, choć przyznać trzeba, że bardziej wielbionymi na Zachodzie i w Japonii niż w naszej części świata.
Wygląda więc na to, że Nintendo jest usatysfakcjonowane liczbą casualowych graczy, do których udało się dotrzeć. Teraz postawiło na wiernych fanów, którzy od dawna czekali na nową wersję przygód Jamesa Bonda – kontynuację hitu z czasów N64, Samus Aran czy sympatycznego goryla, który w grach na Wii pojawiał się do tej pory jedynie gościnnie.
Nintendo 3d
Ostatnie minuty wystąpienia poświęcono konsoli przenośnej Nintendo 3DS, najnowszej, mocno udoskonalonej wersji mało popularnego w Polsce handhelda, na którego punkcie świat oszalał. Największą innowacją jest zastosowanie technologii umożliwiającej wyświetlanie gier w 3D bez konieczności wkładania specjalnych okularów. Osiągnięcie godne pochwały, chociaż po liczącym 3,5 cala ekraniku trudno spodziewać się spektakularnych widoków. Nintendo wie, że idea oryginalnego NDS była strzałem w dziesiątkę – prosta konsola o intuicyjnym dotykowym sterowaniu znalazła miliony nabywców. Teraz wystarczy zadbać o to, by utrzymać sprzedaż na wysokim poziomie. Wypuszczanie na rynek nowszych, bardziej rozbudowanych wersji konsol jest świetnym na to sposobem na to, co udowodniły już DS Lite czy DSi.
Microsoft, czyli wyginam ciało śmiało
Reklam z udziałem roześmianych dzieci i całych rodzin radośnie pląsających przed telewizorami, dotychczas kojarzonych głównie z produktami Nintendo na konferencji japońskiego giganta było jak na lekarstwo. Microsoft – przeciwnie – większość czasu poświęcił właśnie przekonywaniu publiczności, że X360 jest konsolą nie tylko dla hardcorowców.
Sposobem na dotarcie do szerszej grupy odbiorców jest Kinect – technologiczny krok naprzód w stosunku do EyeToya, którym bawili się posiadacze PS2. Dzięki systemowi kamer pozwala śledzić ruchy całego ciała stojącego przed telewizorem gracza, a system rozpoznawania mowy umożliwia komunikację głosową z interfejsem gry lub konsoli. Krótko mówiąc, Kinect ma zachęcić do zabawy tych, którzy do tej pory stronili od padów z ich gałkami i licznymi przyciskami.
Gry obsługujące nowe rozwiązanie w zakresie sterowania w zadziwiający sposób przypominały tytuły, którymi kilka lat temu Nintendo zachęcało do nabycia Wii. Oczywiście jakość grafiki jest nieporównywalnie lepsza, ale nie zmienia to faktu, że wciąż mamy do czynienia głównie z prostymi zabawami sportowymi.
Kinect, dawniej Natal
Istnieją jednak perełki, które w pełni wykorzystują fakt, że Kinect nie odczytuje jedynie ruchów naszych rąk, ale całego ciała. Produkty typu tworzonego przez Harmonix, specjalistów od gier muzycznych, Dance Central czy przygotowywane przez Ubisoft Yourself Fitness mogą pokazać potencjał drzemiący w nowym rozwiązaniu Microsoftu. Pierwszy z nich pozwoli nauczyć się tańczyć nowoczesne układy choreograficzne, drugi zadba o naszą kondycję. Nie są to gry przeznaczone dla zapalonych graczy, lecz dla odbiorców typu casual – targetu dotąd zdominowanego przez Nintendo.
Zmiana wizerunku X360 nie jest żadną niespodzianką. Już trzy lata temu odpowiedzialny wówczas za konsolę Microsoftu Peter Moore przyznał, że ważnym elementem strategii firmy jest dotarcie do nowego odbiorcy i pokazanie, że Xbox to nie tylko gry akcji, lecz także rozrywka dla całej rodziny. Niestety produkty typu You’re in The Movie czy Scene it! nie wystarczyły, by zmienić wizerunek konsoli. Kinect ma szansę to osiągnąć.
Gier przeznaczonych dla hardcorowców pokazano niewiele, a o każdej z nich było wiadomo już wcześniej. Gears of War 3, Call of Duty: Black Ops czy Metal Gear Solid: Rising to głośne, wyczekiwane tytuły i murowane hity. W ten sposób zadbano o zapalonych graczy, by móc zawalczyć o casuali.
Zapowiedziano również ostatni etap rozszerzania zasięgu serwisu Xbox LIVE, który w ciągu najbliższych miesięcy ma być dostępny w każdym kraju, w którym sprzedawany jest X360. Za tym ogólnym stwierdzeniem kryje się istotna dla Polaków informacja. W końcu będzie można korzystać z usług sieciowych Microsoftu bez uciekania się do oszustwa, a za nabyte produkty zapłacimy kartami kredytowymi bez konieczności nabywania zdrapek. (Fakt, że przyszło nam na to czekać cztery lata od wprowadzeni konsoli na nasz rynek dobitnie ukazuje, na ile „atrakcyjnym” rynkiem dla Microsoftu jest Polska. Trudno się jednak dziwić, skoro w odróżnieniu od Europy Zachodniej preferujemy granie na PC, a jeśli już mamy wybrać konsolę, decydujemy się raczej na PS3, o kwestii piractwa nie wspominając).
Ogłoszenia kończącego konferencję Microsoftu również było można się spodziewać. Jak wskazywały bowiem wyniki sprzedaży, w ostatnich miesiącach zmniejszyła się liczba nabywanych egzemplarzy X360. Zupełnie odwrotnie do sytuacji konsoli Sony, która od ubiegłej jesieni, kiedy wprowadzono na rynek wersję Slim, zaczęła się lepiej sprzedawać. Rozwiązaniem było zastosowanie analogicznego manewru ze strony Amerykanów. Przygotowano więc odnowioną, zmniejszoną, bardziej ekonomiczną i, jeśli wierzyć zapowiedziom, mniej awaryjną wersję konsoli. Ten ruch w połączeniu z wrześniową premierą Halo: Reach z pewnością wpłynie na zwiększenie zainteresowania X360 w najbliższych miesiącach.
Sony, czyli magiczna różdżka w 3D
Sony, którego konferencja odbyła się na końcu, było w nienajlepszej sytuacji. Najbardziej promowany produkt, PlayStation Move, wygląda z pozoru jak kopia opatentowanego przez Nintendo Wii-mote’a – przypominający pilota kontroler, pozwalający sterować grą za pomocą ruchów ręką. Różni się jednak sposobem działania. Wii wykorzystuje podczerwień emitowaną przez umieszczony pod lub nad telewizorem nadajnik, by odczytać wskazywany kierunek. Sony odwróciło ten proces, umieszczając kamerę przy telewizorze, a kontroler wyposażając w oświetloną kulę, która pozwala konsoli określić jego położenie w przestrzeni. Zastosowane rozwiązania pozwoliły na uzyskanie niespotykanej dotąd precyzji oddawania rzeczywistych ruchów.
Zdawano sobie jednak sprawę, że dla laika ta różnica pozostaje bez znaczenia. Trzeba było pomyśleć o tym, w jaki sposób przekonać potencjalnych nabywców do zakupu nowego produktu. Rozwiązanie znaleziono w dywersyfikacji graczy na casuali i hardcorowców. Podczas gdy Microsoft i Nintendo dzięki nowym metodom sterowania celowały w mniej wymagających użytkowników, Sony zdecydowało się pokazać, że Move nadaje się również do bardziej skomplikowanych gier. Wielokrotnie podkreślano, że w odróżnieniu od konkurencji nie zrezygnowano z licznych przycisków na kontrolerze lub kontrolera w ogóle, dzięki czemu zostawiono furtkę do tworzenia bardziej standardowych gier jedynie rozszerzonych o możliwości płynące z wykorzystania Move. Przykładem na to będzie osadzona w świecie fantasy gra akcji, Sorcery, której fragment pokazano w trakcie konferencji.
Podobnie jak Microsoft, jako przeciwwagę dla produkcji wykorzystujących Move zaprezentowano szereg wyczekiwanych przez graczy tytułów. Killzone 3, inFamous 2 i kontynuacja Little Big Planet, Gran Turismo 5, nowy Twisted Metal czy God of War: Ghost of Sparta na PSP odpowiednio podgrzały atmosferę.
Nie one były jednak najważniejsze. Sony pragnie bowiem za wszelką cenę zaprezentować się jako korporacja śmiało patrząca w przyszłość i nie bojąca się nowych technologii, tworząca konsolę o praktycznie nieograniczonych możliwościach dostarczania domowej rozrywki (stąd hasło kończące pokazywane trailery: „PS3 robi wszystko”).
Japoński producent jako pierwszy zainteresował się technologią wyświetlania obrazu 3D, oferując uaktualnienie systemu konsoli umożliwiające obsługę tego rozwiązania przez PS3. Niestety, w odróżnieniu od 3DS, posiadanie samego urządzenia nie wystarczy do cieszenia się w pełni trójwymiarowymi filmami i grami. Potrzebny będzie do tego jeszcze specjalny, nietani telewizor i okulary. Zdecydowanie nie każdy będzie mógł pozwolić sobie na taką przyjemność, więc trudno mówić, by nowe rozwiązanie było przeznaczone dla masowego odbiorcy. Obecnie to działanie w głównej mierze wizerunkowe pozwalające przedstawić PS3 jako najbardziej zaawansowaną konsolę, ale z czasem może się to zmienić, o ile technologia 3D na stałe zagości w naszych domach.
Mafia II
Zarówno konferencję Sony jak i Microsoftu łączył pewien trend, który być może w niedalekiej przyszłości zmieni oblicze rynku gier. Niezwiązanym z żadną platformą wydawcom nie będzie się już opłacało tworzyć tytułów przeznaczonych wyłącznie na jedną platformę, zmniejszy się więc liczba produkcji typu exclusive. Taką tendencję widać już było w ostatnich latach, gdy gry pokroju Final Fantasy, Resident Evil czy Devil May Cry zaczęły ukazywać się w wielu wersjach przeznaczonych dla wszystkich najpopularniejszych platform na rynku. Nie jest to po myśli producentom konsol, więc starają się, by wersja przeznaczona na ich platformę była tą najbogatszą, najciekawszą, zawierającą najwięcej dodatków. Już przy GTA IV Microsoft zdobył czasową wyłączność na rozszerzenia Lost and Damned i The Ballad of Gay Tony.
The Force Unleashed II
W tym roku podobnych zapowiedzi było jeszcze więcej. Wpierw dowiedzieliśmy się, że przez najbliższe lata wszelkie dodatki do gier z bestsellerowej serii Call of Duty będą ukazywać się w pierwszej kolejności na X360, potem usłyszeliśmy o prologu do Dead Rising 2, który ukaże się wyłącznie na Xbox LIVE. Sony z kolei obiecało specjalne edycje najnowszego Medal of Honor i Dead Space 2, wzbogacone o zawartość, która nie trafi do wspomnianych gier w wersjach na inne platformy: odpowiednie reedycję Medal of Honor: Frontline i Dead Space: Extraction przystosowane do obsługi kontrolerem Move. Podobne atrakcje czekać będą nabywców Assassin’s Creed: Brotherhood oraz Mafii II w wersji na PS3.
Tegoroczne E3, wbrew temu, co mówili sami prelegenci, upływa pod znakiem braku rewolucji. Nikt nie redefiniuje elektronicznej rozrywki, nie otwierają się nowe możliwości. Prezentacje Microsoftu i Sony były zaledwie bezpośrednią kontynuacją tego, co przedstawiano rok temu. Nawet Nintendo nie czuje potrzeby zastąpienia starzejącego się w szybkim tempie Wii nowszym modelem. Woli skoncentrować się na 3DS. Najwidoczniej nie obawia się o wiele bardziej zaawansowanej konkurencji, gdyż ta jest tak daleko, że nie czuje jej oddechu na ramieniu, nawet pomimo tego, że Move i Kinnect to próba wykrojenia dla siebie kawałków tortu należącego dotąd do Nintendo.
Artur Falkowski