WIEDŹMA Z PIEKŁA RODEM
Gry jako medium eskapistyczne nie muszą naśladować rzeczywistości, czego niektórzy, zaślepieni pędem do „realizmu”, zdają się nie zauważać. Na szczęście wciąż są osoby o otwartych umysłach i bogatej wyobraźni, które tworzą gry wyłamujące się ze schematów, szalone wyprawy w krainę fantazji. Gry takie jak „Bayonetta”.
Hideki Kamiya, twórca pierwszego „Devil May Cry” i nowatorskiego „Okami”, wraz z ludźmi z Platinum Games świadomie żonglują konwencjami. Wykorzystują panujące w grach trendy, a następnie przeinaczają je, wzmacniają, przerysowują. Nie dbają przy tym o wiarygodność ani nawet o pozory realizmu. Bohaterka jest wiedźmą. Dwadzieścia lat temu przebudziła się w spoczywającej na dnie jeziora skrzyni. Nie pamięta, dlaczego się tam znalazła, dość szybko odkrywa jednak, że najwidoczniej podpadła Niebu, gdyż dzień w dzień atakują ją hordy aniołów, nie marzących o niczym innym, jak o zabraniu jej duszy w zaświaty. Bayonecie zdaje się to jednak nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, zaczyna odczuwać perwersyjną, sadystyczną przyjemność ze zdobywania kolejnych aureoli do kolekcji.
Bohaterka w akcji jest niepowtarzalnym widokiem. Staje na rękach, tworzy w powietrzu teleportacyjne portale, wiruje w śmiercionośnym tańcu. A wszystko to z gracją baletnicy. Przymocowane do nóg pistolety uzupełniają moc ognia trzymanej w rękach drugiej pary. Wykorzystuje również broń pozostawioną po przeciwnikach. Jak na wiedźmę przystało, utrzymuje stały kontakt z piekielnym wymiarem, przywołując z niego widmowe narzędzia tortur lub potężne demony. Jej magia katalizuje się we włosach, które tworzą na jej ciele obcisły kombinezon, podkreślający kobiece kształty.
Wymysł szaleńca, można by powiedzieć. W rzeczywistości jednak bohaterka doskonale wpisuje się w groteskowy charakter gry. Dzieło Platinum Games zaskakuje, zadziwia i rozśmiesza. Odwołuje się co prawda do dziejów Inkwizycji, a swój bestiariusz opiera na średniowiecznej niebiańskiej hierarchii, ale czyni to z przymrużeniem oka. Miłośnicy zabawy z konwencjami i wyłapywania smaczków powinni być wniebowzięci. Z pozoru banalna, nastawiona na walki zręcznościówka, niejednokrotnie odwołuje się do wiedzy z zakresu religioznawstwa i puszcza oko do tych, którzy pamiętają klasyczne produkcje Segi, wydawcy gry.
Większość akcji osadzona została w fikcyjnym mieście Vigrid, zawdzięczającym swą nazwę nordyckiej mitologii, gdzie w ten sposób określone jest miejsce ostatecznej bitwy bogów, która zapoczątkuje Ragnarok. Jak się z czasem okaże, nazwa nie jest przypadkowa. Miasto jest miejscem, w którym bariera oddzielająca Ziemię, Niebo, Piekło i Czyściec jest najcieńsza. Jego zabytkowe ulice kryją wiele sekretów, a alternatywne, widoczne tylko dla obdarzonych magiczną mocą oczu wersje stanowiły kiedyś arenę treningową dla Mędrców i Wiedźm, reprezentujących odpowiednio siły światła i ciemności. Niestety podczas inkwizycji przedstawiciele obu ugrupowań, na których ciążyła odpowiedzialność za zachowanie równowagi we wszechświecie, zostali zabici. Równowaga została zachwiana. Zgodnie z prawami opowieści, od Bayonetty zależeć będzie jej przywrócenie. Zanim to nastąpi, będzie musiała rozwiązać zagadkę tożsamości małej dziewczynki nazywającą ją mamą. To nietrudne, ale tak jak i cała gra, jednocześnie zabawne i absurdalne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Jedyną rzeczą potraktowaną na poważnie przez twórców zdaje się być system walki, który dystansuje konkurencję o ładnych parę długości. Oparty jest na dwóch przyciskach, zwolnieniu czasu uruchamianym dokonanym w odpowiednim momencie unikiem oraz na olbrzymiej liczbie ciosów, osiąganej dzięki dużym możliwościom konfiguracji broni i amuletów obdarzających bohaterkę nowymi mocami. Pomimo ogromu możliwości, walka jest zaskakująco intuicyjna.
Wygląd stworzonego świata to istny majstersztyk. Początkowe lokacje w niczym nie zapowiadają tego, co nas czeka, ale im bliżej końca gry, tym stają się bardziej surrealistyczne, niczym ożywione obrazy Dalego. Kierunki tracą rację bytu. W jednej chwili poruszamy się po ziemi, by chwilę później spoglądać w górę na skwerek z fontanną, z którego wystartowaliśmy. W trakcie walk mierzymy się z wrogami tak potężnymi, że jednym ciosem potrafią wyrwać z gruntu katedrę i sprawić, by kręciła się niczym młyńskie koło. Innym razem pędzimy na motorze ruchliwą autostradą, która jest dosłownie rozrywana przez naszych przeciwników. Odwiedzimy też futurystyczny drapacz chmur, który łączy w sobie nowoczesną architekturę z ornamentyką rodem z angeologicznych annałów.
„Bayonetta” nie wyróżnia się jedynie surrealistycznym światem czy projektem bohaterki. Posiada także jedną z najciekawszych, a jednocześnie najbardziej niestandardowych ścieżek dźwiękowych w historii gier akcji. Zawiera nieco orkiestrowej muzyki filmowej i podkreślające niesamowitość niebiańskiego wymiaru chóry, ale też j-popową przeróbkę szlagieru sprzed lat „Fly Me to The Moon”. Zdecydowanie najciekawiej wypadają jednak momenty, w których naszym zmaganiom towarzyszą elektroniczno-jazzowe brzmienia. To naruszenie niepisanej tradycji, nakazującej stosowanie w tego typu grach pompatycznej orkiestrowej muzyki bądź czystej elektroniki, w jeszcze większym stopniu podkreśla wyjątkowość produkcji Platinum Games.
„Bayonetta” to prawdziwe święto dla miłośników fantastyki, ceniących wyobraźnię i niebanalne pomysły. Może zniechęcić ortodoksyjnych graczy, ale pozostali przeżyją niesamowitą przygodę ze zdecydowanie najoryginalniejszą bohaterką gier wideo ostatnich lat – postacią, od której Lara Croft mogłaby się wiele nauczyć.
Artur Falkowski
Ocena: 100%
Zalety: Zabawa z konwencją, liczne nawiązania do klasyki gier arcade, rozbudowany a zarazem intuicyjny system walki, charyzmatyczna bohaterka. Wady: Momentami irytująca praca kamery. Dla rodziców: Gra otrzymała klasyfikację PEGI 18+. Jest zdecydowanie przeznaczona dla odbiorców dorosłych, nie tylko ze względu na sceny przemocy (dość nierealistycznej), ale też liczne nawiązania do seksu i niecenzuralne słownictwo. Bayonetta, gra akcji na platformę PS3 i Xbox 360, od lat 18 (PEGI 18+). Wydawca: DEGA, polski dystrybutor: CD Projekt. Cena wersji PS3: 249,90 zł. |
Polecamy także:
„Assassin’s Creed II” – recenzja gry
5 lutego o godz. 20:25 47477
to jednak prawda, że tutaj recenzje piszą Sołżenicynowskie wykształciuchy robiąc z artykułów niesmaczny, bełkotliwy żart. Może ktoś z prawdziwej Polityki weźmie w końcu bata i pogoni to towarzystwo?
6 lutego o godz. 10:04 47489
@aagh
Możemy przyjąć każdy epitet – taka już uroda Internetu, że anonimowość dodaje odwagi i wyzwala w każdym trollu pokłady bezkompromisowości. Tylko przydałby się jakiś argument, który swoją mocą przygwoździłby autora.
JMD
6 lutego o godz. 12:12 47493
Świetna recenzja rewelacyjnej gry. Sam właśnie startuję z Bayonettą i muszę przyznać, że chyba już od czasu Losy Odysseya (choć to inny gatunek) nie byłem tak zaskakiwany na każdym kroku. Ocena 100% jest jedyną słuszną. 🙂