Alergia na czosnek
Powieść „Dracula” Brama Stokera staje się inspiracją dla kina! W głównej roli Friedrich Wilhelm Murnau obsadził niesamowitego Maxa Schrecka. Pojawiły się plotki, że swą niezwykłą fizjonomię aktor zawdzięcza temu, że naprawdę jest wampirem.
W tym oto historycznym momencie, gdy postać Draculi pokonuje granicę między folklorem a popkulturą, toczy się akcja Drogi Smoka. Bohater legend i podań ludowych wkracza do świata mediów, by stać się w przyszłości supergwiazdą, „ikoną”, ulubieńcem filmowców i twórców gier, a w efekcie wymiętoszonym symbolem i do znudzenia eksploatowanym tematem. Aby to wszystko się spełniło, musiał go najpierw odkryć i opisać Bram Stoker, którego powieść dotarła już do małej transylwańskiej wioski, a gazety donoszą właśnie (cytat wyżej) o rozpoczęciu prac nad filmem „Nosferatu – symfonia grozy”. Rzecz dzieje się w cieniu ruin zamku wzniesionego przed wiekami dla Vlada Tepesa. To na jego cześć osadę nazwano Vladoviste.
Komu brzmienie słowa „Dracula” przywodzi na myśl charakterystyczne odgłosy wysysania i chłeptania krwi, będzie rozczarowany brakiem tego typu efektów dźwiękowych. Tu nikomu nie wyrosną niespodzianie kły i nie nadlecą ponętne krwiożercze nietoperzyce. Ta gra o wampirach nie podąża drogą najprostszych skojarzeń, bywa natomiast przewrotna i lekko perwersyjna. Odwiedzimy na przykład małą stację krwiodawstwa i laboratorium analityczne, gdzie ksiądz Arno Morani, do niedawana kapelan na frontach pierwszej wojny światowej, własnoręcznie pobierze sobie krew, a nawet określi jej grupę i zbada proporcje granulocytów jedno- i wielojądrowych.
Nie ma co liczyć na oglądanie wampirów w akcji. Nadarzy się natomiast okazja do rozważań, co Vlad Palownik ma wspólnego z Nosferatu, jak wołoski hospodar stał się legendą, gdzie kończy się prawda historyczna, a zaczyna mit. Szukając odpowiedzi, trzeba będzie nie tylko gromadzić informacje i szperać w archiwach, ale też przygotować się na starcie poglądów. Nieprzypadkowo na głównego bohatera wybrano papieskiego adwokata diabła, a więc kogoś, kto ma wysuwać kontrargumenty i dopatrywać się drugiego dna. Najpierw ojciec Morani z polecenia Watykanu szuka skaz na nieposzlakowanej opinii osoby powszechnie uznawanej za świętą, potem dla odmiany usiłuje obalić mit Księcia Ciemności. Spotykane po drodze postaci są jak zaproszeni do dyskusji eksperci, pozwalający oglądać zjawisko wampiryzmu z różnych punktów widzenia; z perspektywy historycznej, filozoficznej, medycznej. Ściera tu się racjonalizm z metafizyką, wiara z zabobonem, nauka z religią. Dowiadujemy się na przykład, jakie choroby objawiają się przez somnambulizm i alergię na czosnek oraz co pociągało w Draculi zwolenników ideologii nazizmu. Dysputa toczy się w konkretnym miejscu i czasie, z walkami o niepodległość Rumunii i konfliktami religijnymi w tle.
Czy erudycyjna rozprawa o Draculi wywołuje u gracza emocje? Owszem, choć tu stopień usatysfakcjonowania zależy od osobniczej wrażliwości na bodźce. Obserwujemy w grze przypadek wyostrzania się zmysłów, gdy ktoś stopniowo traci człowieczą gruboskórność, zaczyna słyszeć szepty z oddali, przeszkadza mu hałas nienaoliwionego zamka u drzwi, razi silne światło, drażni zapach czosnku, którego wcześniej nie dostrzegał. Kto posiada podobną wampirzą wrażliwość, łatwiej ulegnie nastrojowi i doceni budujące go środki. Usłyszy gwałtowne bicie własnego serca, przestraszy go wycie wilka. Zauważy niesamowitą kolorystykę okolicy, gdzie nawet za dnia jest mroczno, a wokół unoszą się opary mgły. Poczuje się nieswojo, gdy kamera z widoku oczu postaci przeniesie się za węgieł lub ponad głowę księdza Morani. Dzięki takim zabiegom Wielki Nieobecny, czyli bohater tytułowy, jest tuż obok, choć wcale go nie widać. Poszukiwaczom mocnych wrażeń tak oszczędne i dość staroświeckie środki przerażania zapewne nie zaimponują. Tu nawet klasyczną scenę wbijania osikowego kołka zobaczymy tylko w sennym koszmarze, w formie teatrzyku cieni na ścianie.
„Drogę Smoka” można natomiast polecić przygodomaniakom utajonym, tkwiącym w błednym przekonaniu, że gry komputerowe są brutalne i płytkie. Łatwo ich poznać po tym, że już w połowie lektury kryminału wiedzą, kto zabił, a oglądając filmowy thriller, aż rwą się, by wskoczyć na ekran i podpowiedzieć bohaterowi rozwiązanie zagadki. Dla nich właśnie powstają takie gry jak Dracula 3, podobne książkom i filmom na ten sam temat, ale bogatsze od nich o możliwość uczestniczenia w akcji, czyli interaktywność.
Na wstępie ojciec Arno prowadzi nas za rączkę: sam podpowiada, co trzeba zrobić i z kim porozmawiać. W dochodzeniu pomaga również uporządkowany inwentarz, gdzie można dowolnie segregować dokumenty i badać znalezione przedmioty, przejrzeć zapis odbytych rozmów albo przypomnieć sobie aktualne zadania do wykonania. Ambitnym graczom wyda się to pewnie zbędnym ułatwieniem, ale prędzej czy później każdy tam zajrzy i chętnie skorzysta z podpowiedzi. Stopień trudności z czasem wzrasta i utrzymuje się na satysfakcjonującym poziomie. Pod koniec zagadki bywają nawet nieco enigmatyczne, ale jako że są dobrze przemyślane, warto się nad nimi pogłowić. W ostateczności przyjdzie skorzystać z rady Arno i zajrzeć do schowanej w inwentarzu Biblii, albowiem „w trudnych chwilach słowo Boże może przynieść wskazówkę i pocieszenie”.
O klasie gry świadczy jej finał, stanowiący w tym przypadku kulminację obu podstawowych elementów gry przygodowej: fabuły i zagadek. Odtworzenie tytułowego rytuału Drogi Smoka to nie tylko zadanie trudne, ale także – co rzadkie i cenne – solidnie osadzony w treści gry sprawdzian, czy uważnie i ze zrozumieniem wypełniliśmy misję. Ktokolwiek osiągnie cel o własnych siłach, może się uznać za wytrawnego gracza.
W polskim wydaniu Droga Smoka (The Path of the Dragon) to Dracula 3, czyli kolejna – po Resurrection i The Last Sanctuary – część cyklu, a zarazem godne zwieńczenie trylogii. Czy na tym koniec? Finałowy filmik wskazuje na to, że gdy gra powstawała, studio Kheops miało już w zanadrzu pomysł na kontynuację. Minęło jednak parę lat, prawa do tytułu przejęła inna firma i trudno dziś powiedzieć, czy równie znakomity ciąg dalszy kiedykolwiek nastąpi. Tylko o Draculę nie ma co się martwić; z pewnością powróci, przecież jest nieśmiertelny.
tetelo
Ocena: 85%
Zalety: ciekawe i wielostronne ujęcie tematu, satysfakcjonujące zagadki, ładnie budowany nastrój. Wady: może… trochę za mało Draculi w „Draculi”?. Dla rodziców: PEGI 12+. Uwaga: pod wpływem gry młody człowiek może nauczyć się łaciny – klasycznej, na szczęście; łacińskie sentencje i elementy kultury antycznej w zagadkach. Wymagania sprzętowe gry Dracula 3: Procesor Pentium III 800 MHz, 128 MB pamięci RAM, karta graficzna 3D 64 MB, 4 GB wolnego miejsca na dysku twardym. Dracula 3, gra przygodowa, od lat 12 (PEGI 12+), w polskiej wersji językowej. Dystrybutor: IQ Publishing. Cena: około 50 zł. |
Polecamy także:
„Atlantis Evolution” – recenzja gry
„The Lost Crown” – recenzja gry