Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

29.10.2010
piątek

„King’s Bounty: Nowe Światy” – recenzja gry

29 października 2010, piątek,

NIHIL NOVI

Gdybym ktoś poprosił mnie o wymienienie ulubionych strategii turowych, to wśród nich na pewno nie znalazłoby się „King’s Bounty”. Jedynie poczucie recenzenckiego obowiązku sprawiło, że spędziłem przy „Wojowniczej Księżniczce” bitych kilkadziesiąt godzin. Już wtedy zarzuciłem grze nudę i monotonię, ale dopiero z perspektywy czasu dostrzegam, że mimo wszystko obszedłem się z nią dość łagodnie.

„King’s Bounty: Nowe Światy” to dodatek do podstawowej wersji „Wojowniczej Księżniczki”. Jednak w przeciwieństwie do tego, co sugeruje tytuł, wcale nie oferuje nam „nowych światów”. Na zawartość składa się bowiem rozszerzenie do oryginalnej gry oraz dwie mini-kampanie toczące się w Endorii. Kwestię semantyki zostawię jednak w spokoju, bo tytuł dodatku nie jest winą twórców, lecz koślawego tłumaczenia i zamiast tego skupię się na oferowanych nowościach.

Najobszerniejszą część dodatku stanowi rozszerzenie „Marsz Orków”, które wydłuża czas oryginalnej gry o dodatkowe kilka godzin. Twórcy oddali do naszej dyspozycji mnóstwo nowinek (że wspomnę jedynie o nowych jednostkach, czarach i umiejętnościach), ale jest z nimi pewien problem. Jeśli ktoś grał w „Wojowniczą Księżniczkę”, a nie jest wielkim miłośnikiem tego tytułu, to przechodzenie gry od początku będzie dla niego katorgą. Zaś rozpoczęcie „nowej gry” jest jedynym sposobem, by móc cieszyć się dodatkową zawartością. W trakcie samej rozgrywki trudno dojść, które zadania wykonywaliśmy już wcześniej, a które nie. Wyjątek stanowi wątek poboczny z orkami, ale obawiam się, że to trochę zbyt mało, żeby ponownie zachęcić użytkowników do spędzenia przed ekranem tych kilkudziesięciu godzin.

 

Dodatkowo otrzymujemy dwie małe kampanie. Pierwsza z nich, „Obrońca Korony”, opowiada historię o dobrze nam znanej księżniczce Amelii, podejmującej wyzwanie, dzięki któremu zdobędzie wspomniany w tytule honor. Absolutną tragedią jest fakt, że nasza protagonistka zaczyna od pierwszego poziomu doświadczenia. Po „wypasieniu” bohaterki w podstawce miałem nadzieję na jakieś wyzwania dla wysokopoziomowej postaci, lecz zamiast tego otrzymałem coś, co w zasadzie mógłbym sobie sklecić w dołączonym do gry edytorze. Pewną odmianą mają być „areny taktyczne”, które w rzeczywistości są zwykłymi mapkami bitewnymi z rozstawionymi przeszkadzajkami. Dwie wyspy do oczyszczenia, kilka godzin zabawy. Nuda.

Na deser zostawiłem sobie dodatek, która nieco rehabilituje „King’s Bounty: Nowe Światy”. W mini-kampanii „Mistrz Areny” wcielamy się w postać najemnika z innego świata, któremu przyjdzie stoczyć kilkanaście walk na tajemniczej Arenie Tysiąca Cesarzy. Przeciwnicy są niczego sobie, bo to w dużej części bossowie z „Legendy” oraz „Wojowniczej Księżniczki”. Co ważniejsze, nasz bohater zaczyna od 10 poziomu doświadczenia, a na dodatek awansuje w iście zawrotnym tempie. Smaczku dodaje również możliwość przystępowania do różnych gildii (po spełnieniu określonych warunków), celem pozyskania potężniejszych jednostek i wykonywania pobocznych zadań dla podratowania finansów. W wielkim skrócie, „Mistrz Areny” bez wątpienia stanowi najjaśniejszy punkt całego dodatku.

Obowiązek nakazuje mi napomknąć o edytorze map, który – tak – jest bardzo zaawansowany i – tak – można dzięki niemu tworzyć dobre mapy, a nawet całe kampanie, ale jest to element dodatku skierowany do najbardziej oddanych fanów.

Jak pisałem na początku, nie jestem wielkim miłośnikiem „King’s Bounty”, ale i tak czuję się bardzo rozczarowany. Wszystkie te rzeczy można było spokojnie zamieścić w Internecie w formie zawartości promocyjnej, bo wydawanie na tego rodzaju dodatki kilkudziesięciu złotych wydaje mi się nieuzasadnioną rozrzutnością. Jeśli nigdy nie mieliście styczności z „Wojowniczą Księżniczką”, a chcielibyście nadrobić zaległości, to „Nowe Światy” wydają się być dobrym wyborem, bo w pakiecie otrzymacie od razu podstawkę. W przeciwnym wypadku radzę trzymać się od tego tytułu z daleka.

Andrzej Jakubiec

Ocena: 50%

0% 100%

Zalety: Drobne poprawki techniczne; „Mistrz Areny”.

Wady: Nuda; wtórność; konieczność rozpoczęcia gry od nowa; w gruncie rzeczy brak powalających nowinek; wyłącznie dla fanatyków.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 12+ ze względu na przemoc. Większość walk odbywa się jednak między fantastycznymi stworami, a gra w żadnym wypadku nie epatuje krwawymi scenami ani nadmierną brutalnością.

Wymagania sprzętowe gry King’s Bounty: Nowe Światy: Procesor 2.6 GHz, 1GB pamięci RAM, karta graficzna GeForce 6600 z 128 MB lub zgodna ATI, 5.5 GB wolnej przestrzeni na dysku twardym, Windows XP/Vista.

King’s Bounty: Nowe Światy, gra cRPG, od lat 12 (PEGI 12+), w polskiej wersji językowej. Dystrybutor: Cenega. Cena: 99,90 zł.

Polecamy także:

„King’s Bounty: Wojownicza Księżniczka” – recenzja gry

„Mass Effect 2” – recenzja gry (Xbox 360)

„Alpha Protocol” – recenzja gry    

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. Ciekawa recenzja. Wojownicza księżniczka jest moją ulubioną strategią turową i przechodziłem ją już z 6 – 7 razy. Próbowałem gry każdą postacią. Przeszedłem ją magiem na najwyższym poziomie trudności. Ciekawe czy recenzent tego próbował. Oczywiście grając na „bez strat własnych” w każdej walce. Absolutnie mnie nie znudziła. Teraz gdy mam dodatek znowu zagram w kampanię. Uwielbiam ten klimat, grafikę, kolory, jednostki, bossów a przede wszystkim walki, nigdy mi się nie znudzą.

css.php