Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

19.05.2010
środa

„Jedi Knight II: Jedi Outcast” – recenzja gry

19 maja 2010, środa,

Screen z gry Jedi OutcastPOTĘŻNYM JEDI ON BYŁ

Dawno, dawno temu, w odległej (szczególnie z dzisiejszej perspektywy) galaktyce, LucasArts należał do najbardziej innowacyjnych, pomysłowych i odważnych producentów gier wideo. Pozycja jaką zajmował dzięki posiadaniu dwóch, chyba najlepszych w branży, licencji, pozwalała deweloperowi na śmiałe eksperymenty i wyznaczanie nowych trendów. W tych „złotych czasach” w studiu LucasArts powstawały świetne gry – przede wszystkim te opatrzone logo Star Wars. Do dziś w moim osobistym rankingu zaszczytne, pierwsze miejsce zajmuje – ram, pam, pam, rampampam, pampampam – „Jedi Knight II: Jedi Outcast”.

Dwie wcześniejsze gry z serii – „Dark Forces” i „Dark Forces: Jedi Knight” – były przełomowe dla gatunku FPS. „Dark Forces”, która ukazała się niewiele ponad rok po „Doomie”, wprowadziła takie, oczywiste dziś, elementy jak swobodny obrót postaci, rozglądanie się, skok czy kucanie. Jednak największą różnicą pomiędzy „Doom” a „Dark Forces” była interesująca i mająca znaczenie dla rozgrywki warstwa fabularna.

Screen z gry Jedi Outcast

Z kolei „Jedi Knight” został zapamiętany jako gra otwierająca przed użytkownikiem wielkie przestrzenie, łącząca w sobie mechanikę shootera FPS i swordfighting game, oraz proponująca nie tylko alternatywne zakończenie, ale też prowadzącą do niego odrębną linię rozgrywki. Dla fanów Star Wars szczególnie atrakcyjnym elementem były przerywniki filmowe, pełne efektów specjalnych i zrealizowane z udziałem żywych aktorów. Mimo wielkiego sukcesu i świetnych ocen (91% na Metacritic) LucasArts wstrzymywał się z kontynuacją aż do 2002 roku, mocno angażując się w promocję tytułów opartych o historię opowiedzianą w „Mrocznym Widmie”. Zresztą – decyzja o wydaniu kolejnej części przygód Kyle’a Katarna (bohatera wspomnianej serii) nie ostała podjęta przez dewelopera całkiem dobrowolnie…

 

Oficjalnym następcą „Jedi Knight” miał być „Star Wars: Obi-Wan”. Wydawca karmił fanów przecudnej urody screenami i obiecywał pełną kontrolę nad mieczem świetlnym – powszechnie oczekiwano kolejnej, doskonałej gry, wynoszącej serię „Dark Forces” na zupełnie nowy poziom. Tym większe było rozczarowanie (najdelikatniej rzecz ujmując), gdy LucasArts ogłosił, że „Obi-Wan” zostanie wydany jako tytuł ekskluzywny na debiutującą właśnie konsolę Xbox. By wygasić falę bardzo gwałtownej krytyki, zapowiedziano kolejną część „DF” z Kylem w roli głównej. Decyzja musiała być oczywiście podjęta dużo wcześniej, bowiem już w marcu 2002 roku gra trafiła do sklepów – jak na ironię, „Obi-Wan” został bardzo źle oceniony i chyba nie przysporzył Microsoftowi wielkich zysków. Za to „Jedi Outcast”…

Screen z gry Jedi Outcast

Jako dewelopera wybrano specjalizujące się w grach akcji studio Raven Software, doświadczone w wykorzystaniu silnika id Tech 3 (czyli Quake III Team Arena) – żeby było zabawniej, ich poprzednia gra to… „Star Trek: Voyager – Elite Force”. Silnik Quake III był wówczas jednym z najbardziej zaawansowanych narzędzi do budowy FPS-ów; dzięki niemu nawet dziś „Jedi Outcast” wygląda co najmniej dobrze.

Historię osadzono mocno w realiach wszechświata Star Wars, łącząc ją z wątkami przedstawionymi w „Mysteries of the Sith” (rozszerzeniu do „Dark Forces: Jedi Knight”). Nie ma sensu wdawać się w fabularne szczegóły – ci z Was, którzy grali w „JO”, znają je doskonale, dla reszty, którą jeszcze będę namawiał do sięgnięcia po tytuł, niech zostaną one na razie tajemnicą. No, może wspomnę tylko,  że choć fabuła, jak zresztą zwykle w starwarsach, wplątuje bohatera w „grę o wszystko”, to jednak motywacje Katarna są głównie osobiste, co dodaje historii nieco wiarygodności.

Screen z gry Jedi Outcast
 
Podobnie jak w poprzedniczce, w grze zastosowano dwie różne mechaniki, oraz tę samą kolejność ich wprowadzenia – przez kilka pierwszych poziomów „Jedi Outcast” jest klasycznym do bólu FPS-em. Kyle Katarn zaczyna przygodę mając do dyspozycji zaledwie dwa rodzaje broni (w tym zupełnie nieprzydatny paralizator); po drodze zdobywa dwa kolejne – blaster E-11 (to taki imperialny Schmeisser) i Bowcaster, czyli kuszę Wookiech, oraz trzy rodzaje środków wybuchowych – to akurat ważne, bo nie da się bez nich przejść niektórych etapów gry. Ku pewnemu zaskoczeniu części fanów, Kyle Katarn nie miał na początku miecza świetlnego ani dostępu do Mocy. Dlaczego? Wyjaśnienie znajduje się właśnie w ” Mysteries of the Sith”. Gdyby już tak zostało, „Jedi Outcast” przeszedłby do historii gier jako jeden z wielu dobrze zaprojektowanych, lekko wybijających się ponad przeciętność FPS-ów. Scenarzyści mieli jednak inne plany.

Screen z gry Jedi Outcast

Po przejściu dwóch obszernych poziomów następuje w „JO” gwałtowny, i fabularnie usprawiedliwiony zwrot akcji, a doprowadzony do ostateczności bohater odzyskuje i miecz, i (stopniowo) umiejętności. W tym miejscu mechanika gry zostaje uzupełniona o jej najważniejszy element – system kontroli miecza. Słowa „kontrola” używam nieprzypadkowo. Nie jest to, jak w innych swordfighting games, automat typu: klik/ciach, ani też popularny od kilku lat mechanizm klik, klik/combo, lecz możliwość wykonania niemal każdego, dowolnego cięcia – zależnie od tego, w którą stronę porusza się postać, naciśnięcie klawisza akcji powoduje wykonanie konkretnego ataku (np.: w przód + w prawo + atak daje cięcie po skosie od góry do lewej do prawej strony, w tył + prawo + atak daje cięcie po skosie z dołu od lewej do prawej, w prawo + atak poziome cięcie boczne z lewej do prawej itd.).

Screen z gry Jedi Outcast

Wraz z rozwojem postaci bohater poznaje trzy style walki mieczem (żółty, niebieski i czerwony), różniące się pomiędzy sobą szybkością, siłą zadawanych obrażeń i dostępnym dla każdego z nich atakiem specjalnym. Ten genialny w swojej prostocie system pozwala na najdoskonalszą, jak dotąd, symulację szermierki w grze wideo (przełomem w tej kwestii może być dopiero „Red Steel 2”, wydany ekskluzywnie na konsolę Wii w marcu 2010 r.), a jego opanowanie daje użytkownikowi niezwykłą satysfakcję nie tylko w walkach z bossami w kampanii, ale też pozwala na toczenie emocjonujących pojedynków w trybie multiplayer.

Screen z gry Jedi Outcast

Warto też wspomnieć o samych przeciwnikach. Jak na 2002 rok, ich AI, czy raczej imitujące ją skrypty działały bardzo dobrze. Ci mniej groźni, uzbrojeni w broń dystansową, to przede wszystkim różne rodzaje szturmowców oraz zamieszkujące Nar Shaddaa kosmiczne szumowiny: Rodianie (snajperzy), Weequaye (kusznicy) oraz ciskający granaty Ree-Yees (jeśli mnie pamięć nie myli, Gamorrean z toporami niestety nie ma). Walkę z nimi utrudnia doskonałe rozstawienie, na przykład snajperskie pułapki z czterema strzelcami, prowadzącymi ogień z różnych kierunków. Zdecydowanie trudniej pokonać tych uzbrojonych w miecze i dysponujących mocą – chyba, że gracie w sieci z żywymi przeciwnikami – wtedy nawet ostatni, najpotężniejszy boss nie sprawi wam większego kłopotu. 

Screen z gry Jedi Outcast

Inną, niezwykłą cechą „Jedi Outcast” jest konstrukcja poziomów. W zasadzie w grze nie ma zagadek (może poza miejscami ukrycia sekretów), a ich rolę pełni… sama konstrukcja poziomów. Znalezienie drogi przejścia w „JO” jest czasem dość trudne, a pokonanie wszystkich przeciwników jest zaledwie warunkiem koniecznym, ale zupełnie niewystarczającym do ukończenia rozdziału – jeśli dobrze nie rozpoznamy przestrzeni gry i umknie nam jakiś, pozornie mało ważny element, możemy długo krążyć po już opustoszałych korytarzach imperialnych baz czy zawieszonych wysoko ulicach Nar Shaddaa. Są też w „JO” łamigłówki, w których największą trudnością jest ogarnięcie ich skali, jak w gigantycznej wariacji na temat kostki Rubika na pokładzie post-imperialnego niszczyciela „Doomgiver”.

„Jedi Outcast” to bez wątpienia jeden z najlepszych tytułów Star Wars. Znajdziecie w nim emocjonujące pojedynki, sporo skomplikowanych zagadek, mnóstwo cytatów z filmów i, przede wszystkim, starwarsową magię, tak tragicznie nieobecną w najnowszych produkcjach LA. Ostatnia z gier z Kylem Katarnem w roli głównej wyznacza punkt szczytowy w historii LucasArts. Jej bezpośrednia następczyni, „Jedi Academy”, została zbyt uproszczona w stosunku do pierwowzoru, by spełnić wymagania starszych fanów i bardziej zaawansowanych graczy. Jeśli jesteście rozczarowani kierunkiem, w jakim ostatnio podążą Galaktyka SW, albo w ogóle nie graliście jeszcze w „Jedi Outcast”, koniecznie sięgnijcie po ten tytuł, który mimo upływu lat trzyma się zadziwiająco krzepko.  

Wszystkie screeny (za jediknightII.net) pochodzą ze strony LucasArts.

Jan M. Długosz

Ocena: 95%

Zalety: Kyle Katarn, miecz, Moc, magia Star Wars

Wady: Niska jakość przerywników filmowych

Wymagania sprzętowe gry Jedi Knight II: Jedi Outcast: Procesor 350 MHz Pentium II, 64 MB pamięci RAM, 620 MB wolnej przestrzeni na dysku twardym, karta grafiki z 16 MB pamięci, DirectX 8.0 (działa pod XP SP2).

Plecamy także:

„Star Wars: The Force Unleashed” – recenzja gry

„Jedi Knight: Dark Forces II” – recenzja gry

Dziesięć najlepszych gier Star Wars  

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 14

Dodaj komentarz »
  1. Literówka: Raven Software, nie „Ravel”.
    A w ramach ciekawostki, alianci „Schmeisserem” nazwali MP40, ktory przez Schmeissera nie byl projektowany. Ale niepoprawna nazwa sie przyjela i tak juz zostalo.

  2. Literówkę poprawiłem, przepraszam i dzękuję za uwagę. Co do Schmeissera – mam pełną świadomość – chodziło mi o techniczne ispiracje plastyków projektujących modele uzbrojenia dla filmów SW. Jest tam z resztą znacznie więcej takich podobieństw.
    JMD

  3. Ostatnio naszlo mnie na granie w klasyki, zwlaszcza ze dzisiejsze gry sa zbyt proste i krotkie. Z recenzowanym Star warsem nie mialem nigdy do czynienia (w zasadzie z niewieloma Star warsami mialem- troche ich duzo i nie ogarniam co jest czym :] ), dlatego pytam- jak sie przedstawia graficznie w porownaniu do np. Kotora albo pierwszych Splinter celli (akurat w to gram teraz)? Da sie porownac? Nie straszy? Jesli tak to biegne do sklepu 🙂
    Aha i drugie pytanko- jak na tle Jedi Outcast wypada Jedi Academy?

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @Matt
    Moim zdaniem Jedi Outcast wygląda lepiej niż Splinter Cell, i chyba nieco lepiej niż pierwszy KOTOR. Poza tym, gra działa bardzo płynnie.
    Co do Jedi Academy – graficznie wyglądają podobnie, choć projekty leveli są moim zdaniem lepsze w JO. Jeśli chodzi o grywalność – JO bije JA o pięć okrążeń. Nie ma porównania między tymi dwiema grami. Naprawdę polecam. A – bez problemu działa na XP SP2, SP3 chyba też. Można kupić na STEAM-ie, ale już Dark Forces II nie polecam – na współczesnym kompie może się rozkraczyć. Chyba, że ktoś ma sposoby – bo gra jest geeeenialnaaa!
    Pozdrawiam
    JMD

  6. jak prezentuje się multiplayer w tej grze?

  7. Świetnie. I z tego co wiem, ludzie wciąż grają 🙂
    JMD

  8. Gra jest rzeczywiście świetna. Polecam Wszystkim, nawet ludziom, którzy nie przepadają za SW. Świetna fabuła, i muszę powiedzieć, grafika wogóle nie straszy, może filmiki trochę. W porównaniu do Jedi Academy, nie jest, moim zdaniem, wiele lepsza. W obu częściach fabuła ładnie się układa. Tylko jedną wadę posiada każda: nuudny początek. W JA jakoś przeszedłem, w JO musiałem niestety użyć kodów na poziom, bo tak mi się nie chciało!! 🙂

  9. Przeszedłem tą grę chyba ze 100 razy, jak nie 200, na każdym możliwym poziomie, Jedi Academy też z resztą, wtedy byłem jeszcze nastolatkiem, a teraz jako stary kuń też zagram, pewnie nie jestem jedyny, który tak tą gre polubiał. Świetna gra, polecam. Z resztą fanom GW nie trzeba polecać… szkoda, że już nie robią nowych gier tej serii. A Force Unleashed była zbyt liniowa. W dodatku waliło się po głowie przeciwnika meiczem świetlnym jak kijem…. 😀 W Jedi Knight, jak się tnie gościa to się go tnie… i to też mocno odóżnia tą grę od nieco przesadoznych zabawek na PS3.
    Polecam

  10. No, zgadzam się z każdym słowem (może poza tą atencją do Academy 😉 – Jedi Outcast jako szczytowe osiągnięcie Lucas Artsa… Szkoda wielka.
    Pozdrawiam (i polecam tekst o Dark Forces: Jedi Knight)
    JMD

  11. nie wiem jak posługiwać się mieczem świetlnym

  12. Proszę napiszcie jak się nim posługiwać

  13. Instrukcja jest w tekście, ael dobrze:
    W + LPM – atak do przodu
    S + LPM – atak do tyłu
    A lu D + LPM – atak w bok
    W + D + LPM – atak po skosie w prawo w przód
    W + A + LPM – atak po skosie w lewo w przód
    S + A + LPM – atak po skosie w lewo w tył
    S + D + LPM atak po skosie w prawo w tył
    Każdy z trzech styli posiada po jednym ataku specjalnym
    Niebieski – C + W + LPM
    Czerwony W + LPM + Spacja
    Żółty – ustaw się na przeciwniku + LPM + Spacja
    http://www.youtube.com/watch?v=NZFuCg_g0jo
    JMD

  14. Bardzo ci dziekuje!!!!!

  15. Miłej zabawy!
    JMD

css.php