Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

10.09.2013
wtorek

Killzone: Najemnik – recenzja gry

10 września 2013, wtorek,

Najnowsza przenośna odsłona cyklu Killzone podnosi poprzeczkę tego, co da się wycisnąć z PlayStation Vita.

Jako osoba, która pierwsze kroki w świecie elektronicznej rozrywki stawiała w czasach, gdy królowały ośmiobitowe mikrokomputery, co jakiś czas doznaję szoku technologicznego. Patrzę wtedy na oszałamiającą wizualnie bądź głębią rozgrywki grę i zastanawiam się, jak to jest możliwe, a także jak bardzo świat poszedł naprzód od czasów ZX Spectrum. Pierwszy Duke Nukem 3D, Grand Theft Auto 3 z niesamowitym trójwymiarowym miastem, które można było zwiedzać, Doom na Gameboy Advance – w swoim czasie każda z tych gier zachwyciła mnie osiągnięciami technicznymi. Wspominam o tym dlatego że Killzone: Najemnik na PlayStation Vita dołączył do tej listy. Spektakularna oprawa graficzna ustanawia nowy standard w kwestii tego, co możliwe jest do osiągnięcia na konsoli przenośnej. Mówiąc krótko: gra wygląda jak przeniesiona prosto z PlayStation 3 i chwilami ciężko uwierzyć, że ten świat generuje w czasie rzeczywistym tak mała maszyna.

Killzone: Najemnik jest piątą częścią tej flagowej serii Sony, która składa się z trzech „dużych” tytułów na konsole stacjonarne i dwóch „mniejszych” na przenośne. O ile jednak w przypadku Killzone: Liberation na PlayStation Portable konieczne były zmiany w formule gry by umożliwić jej dostosowanie do możliwości sprzętowych platformy, o tyle Killzone: Najemnik nie idzie na kompromisy. Wizualnie jest tytułem tego samego formatu co Killzone 2 i 3, w warstwie rozgrywki mamy do czynienia z dokładnie taką samą strzelaniną z widokiem pierwszoosobowym, a po ukończeniu trybu jednego gracza, możliwe jest również wzięcie udziału w walkach sieciowych.

Fabuła Killzone: Najemnik obraca się dookoła konfliktu między złymi Helghastami z planety Helghan, a dobrymi siłami ISA z planety Vekta. Myliłby się jednak ten, kto założyłby że gracz staje po stronie tych dobrych: jak wskazuje tytuł, bohater jest najemnikiem, dlatego też walczy dla tych, którzy lepiej zapłacą. Nie zdradzając zbyt wiele z historii, z czasem graczowi przyjdzie strzelać również do żołnierzy ISA. Chronologicznie akcja Killzone: Najemnik rozpoczyna się wkrótce po finale pierwszej części gry, by z czasem zahaczyć o kluczowe wydarzenia z historii serii. Nie spodziewajmy się jednak nie wiadomo jak rozbudowanej opowieści – nie ma się co łudzić, w tego rodzaju gry raczej nie gra się z uwagi na fabułę.

Jeśli idzie o warstwę rozgrywki w Killzone: Najemnik, to pozostaje ona niezmieniona: wycelować w przeciwnika, nacisnąć przycisk. Ekran dotykowy PlayStation Vita przydaje się w walce wręcz i przy okazjonalnym hakowaniu urządzeń elektronicznych, ale poza tymi dwiema funkcjami jego użycie jest absolutnie opcjonalne (można też wykorzystać go do interakcji z otoczeniem, podnoszenia amunicji, zmiany broni i tak dalej – ale nie trzeba). W grze dostępne są różne rodzaje broni, które kupuje się za zdobyte w trakcie walki pieniądze. Ich dobór ma znaczenie nie tylko ze względu na siłę ognia, ponieważ pewnym novum w grze jest możliwość wykonywania misji na sposób cichy (infiltracja) i głośny (frontalny atak). Prawie każde zadanie da się ukończyć w stylu cichociemnych, jak również w stylu Schwarzeneggera, a do każdego z nich przyda się inny sprzęt. W podstawowym trybie kampanii gracz ma pełną swobodę wyboru, natomiast w jednym z dodatkowych trybów rozgrywki trzeba wykonywać zadania specjalne, w których sposób podejścia do znanych z kampanii misji jest narzucony z góry i rozszerzony o dodatkowe wymagania. Do tego dochodzi jeszcze rozbudowany tryb multiplayer, dzięki czemu po ukończeniu kampanii (co zajmie od kilku do dziesięciu godzin) można zmierzyć się z innymi graczami.

Warto wspomnieć jeszcze o dwóch ważnych kwestiach. Po pierwsze, polski dubbing – Killzone: Najemnik został w pełni zlokalizowany, co pokazuje dbałość Sony o nasz rynek i polskiego klienta. Tłumaczenie stoi na porządnym poziomie, nie jest ani na siłę wulgarne, ani też zbytnio nie łagodzi żołnierskiego slangu bohaterów. Podłożone głosy również zostały dobrze dobrane – co prawda niektórzy aktorzy mówią z charakterystyczną dla polskiego dubbingu przesadną manierą, ale większość przypomina swych oryginalnych odpowiedników. Drobnym żartem jest głos handlarza bronią, który brzmi jak stereotypowy rosyjski sprzedawca z rynku. Subiektywnie oceniłbym, że dubbing Killzone: Najemnik stoi na wyższym poziomie niż Ucharted: Złota Otchłań (również wydanego na PlayStation Vita). Warto wiedzieć, że jeśli komuś polskie głosy nie przypadłyby do gustu, wystarczy w ustawieniach językowych konsoli zmienić język na angielski: gra wtedy automatycznie uruchomi się w wersji oryginalnej.

Po drugie, Killzone: Najemnik to gra zaklasyfikowana w rankingu PEGI jako tytuł od 18 lat. Warto o tym pamiętać, gdyby komuś przyszło do głowy kupić ją na prezent, ponieważ zdecydowanie nie jest to gra dla dzieci. Pomijając już padające na ekranie setki zabitych, co typowe dla strzelanin tego rodzaju, w Killzone: Najemnik znajduje się też widowiskowe wykańczanie przeciwników nożem w w walce wręcz, brutalne przesłuchania wrogich oficerów, które gracz przeprowadza przy użyciu pięści i noża, jak również sceny przerywnikowe, w których – przykładowo – generał Hellghastów bije bezbronną generał sił ISA, a na koniec do niej strzela. Co prawda rozsądny szesnastolatek nie powinien mieć problemu z rozróżnieniem fikcji od rzeczywistości, ale dla młodszych dzieci gra się stanowczo nie nadaje.

Podsumowując, Killzone: Najemnik to odsłona serii godna postawienia na półce obok doskonałych części na PlayStation 3. Fabularnie nie odstaje od poprzedników, pozwala odwiedzić znane fanom pola bitew, w warstwie rozgrywki nie idzie na kompromisy, a niesamowita oprawa wizualna pokazuje moc drzemiącą w PS Vita. Po prostu mocna rozrywka dla starszych graczy.

Bartłomiej Nagórski

Polecamy także:

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. No przyznaje gra genialna ale i brutalna +18 mozna urywac glowy rece i nogi a nawet rozrywac w pol . Brutalna bardzo ale chyba o to w tej grze chodzi

css.php