Podsłuchowa afera PRISM zaczęła się od Google’a, Facebooka i Yahoo, ale wcale na nich nie skończyła. Jak donoszą zachodnie media, National Security Agency na ogromną skalę infiltrowało też sieciowe społeczności najpopularniejszych gier online.
Sprzyjające anonimowości serwery gier online są idealnym środowiskiem dla terrorystów. Tolerują najbardziej abstrakcyjne nazwy kont z fikcyjnymi danymi, oferują głosowe i tekstowe czaty, a czasem pozwalają nawet na transfery pieniężne. Jest w tym trochę prawdy, ale czy rzeczywiście czyhający na życie Amerykanów terroryści używali World of Warcraft, Second Life i Xbox Live do komunikacji? Według NSA, a także ich brytyjskiego odpowiednika GCHQ – tak, co potwierdzają kolejne ujawnione przez Edwarda Snowdena dokumenty. Infiltracja najpopularniejszych gier online była według nich tak dużym przedsięwzięciem, że w pewnym momencie musiała zostać objęta odgórnym nadzorem służb. Taka liczba ukrytych agentów groziła bowiem doprowadzeniem do sytuacji,w której mogliby się oni nawzajem podsłuchiwać.
Wymienione w dokumentach firmy z branży gier przyjęły różną taktykę – jedne nie udzielają komentarza, inne informują, że jeżeli nawet do jakichś naruszeń prywatności użytkowników doszło, to bez ich wiedzy i zgody. Nie jest to zbyt krzepiąca informacja, zwłaszcza jak spojrzymy na najnowsze wynalazki producentów gier.
PlayStation 4 jest niemal że „zszyte” z Facebookiem, swojego nazwiska można używać zamiast dotychczasowej nazwy użytkownika i przesyłać do sieci masę informacji. Błahych bo błahych, ale jednak prywatnych. Microsoft oferuje natomiast ulepszony sensor ruchu Kinect, który nie tylko widzi i rozpoznaje naszą sylwetkę, ale też słyszy co się do niego mówi. Konsolę można obsługiwać głosem, najbardziej kontrowersyjne jest jednak to, że głosem można ją też włączyć. Jeżeli więc Xbox One reaguje na komendę „Xbox, turn on”, to co robi z pozostałymi zasłyszanymi kwestiami? Microsoft już w lipcu uspokajał, że nie będą rejestrowane żadne inne dźwięki. Czy możemy być jednak tego pewni?
Paweł Olszewski
10 grudnia o godz. 20:56 560103
jezali robi to anglosasi, to mimo ogolnego oburzenia w europie, trudno mi sobie wyobrazic, ze nie robio tego rowniez inni, n.p. chiny; a co z firmami prywatnymi jak google´m, albo kaspersky´m? ci zbieraja przeciez tez wszystko i wszedzie, jak sie da…