Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

8.04.2011
piątek

„Anomaly: Warzone Earth” – recenzja gry

8 kwietnia 2011, piątek,

Tak się jakoś złożyło, że do świadomości ogółu graczy nie przebiły się zapowiedzi tytułu, który ma szanse stać się najciekawszą polską pozycją roku 2011. Nikogo chyba nie ominął hype związany z Wiedźminem II Własnosilnikowym, Bulletstormem Bezmyślnym, Call of Juarezem Współczesnym ani nawet Dead Islandem Ledwo-Zapowiedzianym-A-Już-Wstrząsającym. A tymczasem newsy o „Anomaly: Warzone Earth” jakoś przemknęły bokiem – być może tytuł okazał się na tyle wydziwny, że jakoś się te wiadomości odfiltrowały, a być może po prostu o grach małych się tyle nie mówi i już.

Więc gdy dwa tygodnie temu przeczytałem na Technopolis wywiad z jednym z twórców tej nowości, – byłem – delikatnie mówiąc – zaskoczony. Jak to? Ktoś robi grę, o jakiej zawsze marzyłem wyżynając fale obcych potworów w przeróżnych klonach tower defense? Ale w naszym pięknym kraju? O jejku jej, żeby tylko nie zepsuł takiego rewelacyjnego pomysłu kiepskim wykonaniem… Pełen obaw i nadziei rozpocząłem niecierpliwe oczekiwanie na premierę gry i własnoręczne testy tej nowości.

W końcu miałem możliwość zagrać i przekonać się, co z tego pomysłu wyszło.

„Anomaly…” jest swego rodzaju RTS-em. Dość specyficznym – jest bowiem odwróceniem reguł  tower defense, w których gracz ma za zadanie obwarować wieżami strzelniczymi ścieżkę po której do celu przesuwają się kolejne fale raczej bezmyślnych przeciwników. TD są zazwyczaj połączeniem problemów wręcz matematycznie strategicznych, wymagających precyzyjnego wyboru, jakie wieże i gdzie postawić i szybkiego (nieraz nawet zręcznościowego) reagowania na postępy wroga. W grze studia 11bit role się odwracają – gracz określa skład i trasę plutonu wozów bojowych przemieszczających się między wrogimi wieżyczkami i steruje wspomagającym pluton komandosem – wymagania jednak pozostają podobne. Liczy się przede wszystkim taktyka i szacowanie bilansu zysków i strat przy wyborze takiej a nie innej trasy i typów pojazdów i w niewielkim tylko stopniu refleks podczas obrony własnego konwoju. Gra polegająca wyłącznie na początkowym zadeklarowaniu składu i ścieżki, a później puszczeniu go na żywioł i patrzeniu, co się stanie, byłaby chyba po prostu nudna – dlatego też autorzy „Anomaly” zdecydowali się na umożliwienie zmian trasy i wozów w trakcie gry, a także wprowadzili dodatkową, sterowaną przez gracza postać, która pomaga oddziałowi rzucając wabiki i zasłony dymne albo naprawiając uszkodzone pojazdy.


 
Pod pewnymi względami gra przypomina więc takie bardziej klasyczne RTSy, czy to poprzez wprowadzenie ekonomii opartej o „dolary” pozyskiwane ze zniszczonych wież i z przydrożnych kupek tutejszej odmiany unobtainium, czy też przez charakter misji polegający na przeprowadzeniu oddziału z A do B z jakimiś celami pobocznymi. Nie uległa również odwróceniu jedna z zasadniczych cech zwykłych tower defensów: normalnie mamy kilka-kilkanaście wież, które bronią nas przed dziesiątkami, jeśli nie setkami, wrogów. W „Anomaly” jednak zamiast wypuszczać falę za falą słabych a licznych jednostek przeciwko nielicznym, ale potężnym systemom obronnym, prowadzimy niewielki, mocny oddział niszcząc dziesiątki wież. Troszkę szkoda, i w sumie ciężko powiedzieć, czy zostało to podyktowane względami fabularnymi czy też autorzy przetestowali różne pomysły i wybrali taki, który dawał najwięcej frajdy graczom.

Tak, jak każda szanująca się gra, „Anomaly” ma oczywiście warstwę fabularną, której największym plusem jest to, że 11bit Studio nie pozwoliło, aby konieczność zadbania o jej realizm zaszkodziła rozgrywce i zabawie. W dużym skrócie, fabuła ma służyć bardziej wprowadzeniu, wytłumaczeniu celów misji i dodaniu walorów ogólnoartystycznych niż być celem samym w sobie:

W 2018 roku na Ziemi rozbija się statek kosmiczny, w dwóch fragmentach: w Bagdadzie i w Tokio. Miejsca uderzeń otoczone zostają kulistymi anomaliami wewnątrz których wyrastają złowrogie systemy obronne. Gracz prowadzi legendarny Pluton Czternasty, który ma za zadanie zbadać anomalie i pokazać najeźdźcom, że z homo sapiens się nie zadziera.

Fabuła i jej rola w grze jest tak do bólu prosta i tak bardzo przypomina równie absurdalne scenariusze produkcji ośmiobitowych, że nie sposób oprzeć się nostalgii za starymi dobrymi czasami, gdy reguły były jasne i liczyła się tylko dobra zabawa. Wydawałoby się, że z podobnym podejściem spotykamy się we wszelakiej maści flashówkach, często pisanych niechlujnie i bez dbałości o takie „drobiazgi”, ale tych dwóch rzeczy nie można absolutnie mylić. W „Anomaly” mamy bowiem do czynienia ze spójną, przemyślaną i dopracowaną wizją tego, jak gra ma wyglądać i co sobą przedstawiać, a nawet nieprawdopodobność fabuły sprawia wrażenie głęboko przemyślanego zabiegu. Trzeba też powiedzieć, że i tak rozgrywka i fabuła świetnie się tutaj uzupełniają i wzajemnie tłumaczą.

Już wydany w 2009 roku „Defense Grid: Awakening” udowodnił, że także pozornie casualowy gatunek tower-defense można przedstawić w solidnej i atrakcyjnej formie – i ludzie będą zachwyceni mogąc taki produkt kupić. Nie sposób więc uniknąć porównań między tymi dwoma tytułami: mamy dwie solidne produkcje, każda na swój sposób ciekawa i chociaż rozgrywka w „Defense Grid” jest bardziej zróżnicowania i oferuje więcej rodzajów zarówno wież obronnych jak i atakujących jednostek, a także wprowadza trzeci wymiar (wysokość) i oferuje ścieżki o kątach inne niż proste, to „Anomaly” góruje zarówno dynamiką rozgrywki jak i spójnością z fabułą. Polska produkcja jest też mniej chaotyczna – nie tylko dlatego, że cały interesujący obszar akcji mieści się ciągle na jednym ekranie, ale też dzięki możliwości spauzowania gry przez przejście do mapy taktycznej i spokojnego planowania kolejnych ruchów. Również pod względem wizualnym „Anomaly” bije na głowę wszystko, co dotąd widziałem w tower-defense’ach – grafika jest z jednej strony bardzo przejrzysta i wyraźnie podkreślająca interesujące obiekty, a z drugiej bardzo ładna i zrealizowana z ogromną dbałością o szczegóły, włącznie ze snopami świateł rzucanymi z obracających się wieżyczek. 

Podsumowując i wracając do obaw sprzed dwóch tygodni: gdybym teraz powiedział, że chłopaki nie zepsuli pomysłu, byłbym bardzo niesprawiedliwy. Mało tego, że 11bit studio tego pomysłu nie  zepsuło, ale wręcz zrobiło produkt co najmniej bardzo dobry.


 
Powiem więcej – nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałem równie bezbłędnie napisany program komputerowy z równie przejrzystym interfejsem użytkownika i ogólną przyjemnością płynącą z jego obsługi. Mimo kilkudziesięciu lat rozwoju branży rozrywki komputerowej, tzw. User eXperience (UX, ISO 9241-210) jest ciągle piętą achillesową gier na całym świecie. Począwszy od długich czasów wczytywania, poprzez nieczytelny i nieintuicyjny interfejs, a skończywszy wręcz na błędach oprogramowania – wszystko to zbyt często zniechęca użytkowników do korzystania ze skądinąd wartościowego programu czy usługi komputerowej. Jest to bolączka zarówno wielkich tytułów (poległ tu sromotnie między innymi i pierwszy „Witcher” i najnowszy „Fallout”) jak i mniejszych produkcji indie, gdzie jest to wręcz plagą skutecznie odrzucającą od odważniejszych przygód z grami niezależnymi (żeby wspomnieć chociażby „Magickę”, która miała szanse stać się rewelacją sezonu). Tymczasem twórcy „Anomaly: Warzone Earth” wzięli sobie ten problem do serca i zaprezentowali nam produkt nie tylko solidny i stabilny, ale również szybki, sprawny, a do tego opatrzony eleganckim, czytelnym i jednocześnie efektownym interfejsem oraz świetną oprawą audio-wizualną.

Gorąco polecam ten kawałek solidnego rozrywkowego software’u zarówno fanom tower-defensów jak i innych strategii czasu rzeczywistego. Małe, a cieszy.

Jakub Gwóźdź

Ocena: 95%

Zalety: Ciekawy pomysł i niebanalna realizacja
Wady: Drobne problemy z balansem: Istnieje pewien uniwersalny zestaw kilku pojazdów, które poradzą sobie z większością zadań nawet na najtrudniejszym poziomie

Wymagania sprzetowe gry Anomaly: Warzone Earth: Procesor Intel Pentium 4 2.4GHz lub AMD Athlon 64 +2800; 1 GB pamięci RAM; karta grafiki NVIDIA GeForce 7600 / ATI Radeon X1800 lub podobna; 1 GB wolnej przestrzeni na dysku twardym. Dostępne są również wersje MAC i na tablety.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 29

Dodaj komentarz »
  1. I nawet jest wersja na maka – mała rzecz a cieszy 🙂

  2. No dobra, ale jak wypada porównanie Anomaly z Defense Grid? Jeżeli te dwie gry da się w ogóle porównać…
    JMD

  3. Wolę Anomaly, chyba 😛

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Szkoda tylko ze gra europejskiego studia jest w Europie prawie o połowę droższa niż w USA. Kupiłbym, ale za uczciwą cenę.

    Będą jakiekolwiek inne kanały sprzedaży niż Steam? Może poza Steamem cena będzie bardziej sprawiedliwa. 10$ za grę mogę dać, 10 euro już nie – a juz na pewno nie dam majac swiadomosc ze biedni, malo zarabiajacy Amerykanie mogą dostać grę taniej niż ja.
    GoG.com potrafi sprzedawać gry w tej samej cenie w dolarach na całym świecie. Telltale Games też – http://www.telltalegames.com/store/
    Na Steamie też jest dużo gier ktore kosztuja mniej wiecej tyle samo niezależenie od regionu:

    http://www.steamprices.com/eu/fairpriced

    Żeby nie było że tylko narzekam i truję – fajnie że polskie studio zrobiło fajną grę. Niefajnie, że cena w euro jest o 50% wyższa niż cena w dolarach.

  6. „Niefajnie, że cena w euro jest o 50% wyższa niż cena w dolarach.”

    A to wina banku światowego 😉

  7. A na poważnie? Steam was zmusił do przyjęcia kursu 1euro=1dolar? VATem się nie wykpicie, bo on wynosi 23%, anie 44% 😛

    Na angielskim Gamersgate można kupić Anomaly:Warzone Earth tylko 10% drożej niż w USA, a nie 44% drożej 😉

    http://www.gamersgate.co.uk/DD-AWE/anomaly-warzone-earth

    Czemu w funtach jest taniej niż w Euro? Przecież po drugiej stronie kanału też mają VAT.

  8. Tak, ale wersja z Gemersgate jest zabezpieczona SecuROM-em, więc najbezpieczniej omijać ją z daleka. Steam może i ma swoje wady, ale jak w wyniku działania ich DRM-u coś się sp… zepsuje, to najpierw przeproszą, a potem dadzą jakiś upominek w ramach rekompensaty.
    A SecuROM to _wyłącznie_ straszne paskudztwo bez żadnej wartości dodanej dla klienta i gry nim zabezpieczone lepiej sobie odpuścić.

  9. Dwie fajne wiadomości 🙂
    Już jest na Steam, za 8.99 Euro 🙂 Oraz jest demo 🙂 Great! Właśnie kupiłem i zasysam.

  10. Dzieki za ostrzeżenie. W takim razie ja na razie Anomaly sobie odpuszczę, w ramach protestu przeciwko dyskryminacji cenowej 😉 (No, demo ściągnę)

  11. A ja nie będę darł szat o 10 zł. Tak, za dolca zapłaciłbym 25 zł przy zakupie, za Euro zapłacę 35. Jakoś przeżyje to 35, gra jest fajna a do tego zrobiło ją rodzime studio. Zresztą, tyle samo wydaliśmy wczoraj z moją lepszą połową na pizzę 😉

  12. A ja się nie drę szat o 10zł, tylko o zasadę. To nie jest fair wobec klienta, że musi zapłacić o prawie połowę więcej tylko dlatego że mieszka w Europie.
    A na pytanie czemu, jest zbywany żartami o „winie banku światowego”. Bardzo śmieszne.

    Kupiłbyś pizzę za 40zł gdybyś wiedział, że inny klient mieszkajacy np. na innej ulicy placi za tę samą pizze 27? Bo ja nie 😛

    11bit mogłoby zarobić na mnie 27zł, ale chcialo zarobic 40zl, a więc zarobi 0zł (oczywiscie upraszczając i nie biorąc pod uwagę marży dystrybutora/wydawcy).

  13. Bo Simplex mirmiłuje w złej sprawie. Zamiast protestować, że na Steamie tytuły AAA mają ceny rzędu 50 i 60 USD, a u nas tyleż samo EUR, jojczy o byle kilka złotych przy grach mniejszych i o wiele tańszych. Przez co jego argumenty wyglądają śmiesznie.

  14. @Pizza tu i tam
    Nie, wtedy poszedłbym do innej pizzerii – chyba, że w tej konkretnej byłoby coś, na czym bardzo mi zależy.

    Dla mnie np argumentem przeciw kupowaniu gier nie jest to, że sąsiad ma taniej, a to, że inny sąsiad – złodziej, który ściągnie pirata – ma bez wkurzającego DRM-u, z którym ja musiałbym się bujać po zainstalowaniu _legalnej_ kopii.

    Po prostu w przypadku gier droższych i/lub zabezpieczonych np. SecuROMami bilans zysków i strat związanych z zakupem wygląda zupełnie inaczej. I gra musi być na tyle wartościowa, aby rekompensować straty. Wierz mi, Anomaly jest warte tych dziewięciu euro niezależnie od ceny w Stanach

  15. @Simplex

    Wystarczy kupować gry przez stronę internetową Steama- tam ceny zawsze są w dolarach. Więc nie musisz bać się, że przepłacisz na nieuczciwym przeliczaniu waluty.

  16. „Bo Simplex mirmiłuje w złej sprawie. Zamiast protestować, że na Steamie tytuły AAA mają ceny rzędu 50 i 60 USD, a u nas tyleż samo EUR”

    Gdzie mam protestować? W komentarzach pod recenzją Anomaly Warzone Earth? Proszę bardzo: Protestuję przeciwko temu że na na Steamie tytuły AAA mają ceny rzędu 50 i 60 USD, a u nas tyleż samo EUR. Tylko jami ma to sens w tym wątku? Protestuję tam, gdzie to ma sens – wielokrotnie zabierałem głos w sprawie chorych cen tytułów AAA (i nie tylko) w wątku na oficjalnym forum Steam poświęconym tej sprawie: http://forums.steampowered.com/forums/showthread.php?t=77023 – o Anomaly też tam napisałem (oczywiście Steam ma ten wątek w głębokim poważaniu). Nie widziałem sensu offtopowania o tym tutaj, bo tutaj dyskutujemy o grze Anomaly Warzone Earth, więc piszę o różnicy cenowej tej konkretnej gry. I za to mi się oberwało.

    „jojczy o byle kilka złotych przy grach mniejszych i o wiele tańszych. Przez co jego argumenty wyglądają śmiesznie.”

    Skąd ta liczba mnoga? O jakich innych grach jeszcze „jojczyłem” (fajne słowo)?
    Pozatm co z tego że Anomaly ogólnie jest tańsza – w Europie jest proporcjonalnie tyle samo droższa co tytuły AAA. Czy to, ze bezwzgledna roznica jest troche mniejsza oznacza, ze nie należy upominać się równe ceny tak jak w przypadku guer AAA? Ja uważam, że należy, dlatego też będę „jojczył” nawet wtedy jak jakaś gra na amerykańskim Steamie będzie kosztowała 1 USD, a na europejskim 1 Euro. I nie kupię takiej gry.

    „Nie, wtedy poszedłbym do innej pizzerii ? chyba, że w tej konkretnej byłoby coś, na czym bardzo mi zależy.”

    A mnie nie zależy aż na tyle na tej grze, żeby płacić za nia o 50% więcej niż Amerykanie. A pizzeria w której jest taniej, sprzedaje pizzę z pleśnią (DRM 😉 ) więc odpada.

    „Dla mnie np argumentem przeciw kupowaniu gier nie jest to, że sąsiad ma taniej, a to, że inny sąsiad ? złodziej, który ściągnie pirata ? ma bez wkurzającego DRM-u, z którym ja musiałbym się bujać po zainstalowaniu _legalnej_ kopii.”

    Tutaj pełna zgoda, nie powinno być tak że pirat ma lepiej niż osoba która zapłaciła – to nie fair, na temat DRMu też „jojczę” w Internecie, a także kupuję gry na GoG.com (kosztują tyle samo niezależnie od regionu, czyli jednak się da…). Ale moim zdaniem nie powinno być też tak, że przykładowo Europejczyk płaci za grę w dystrybucji cyfrowej o połowę więcej niż Amerykanin. To tez jest nie fair i z tym trzeba walczyć tak jak z DRMem.

    „Wierz mi, Anomaly jest warte tych dziewięciu euro niezależnie od ceny w Stanach”

    Cieszę się, że to dobra gra, naprawdę jej kibicuję. Ale dystrybutor/wydawca uznał, że jest warta 10$, czemu ja mam płacić więcej? Bo mieszkam w Polsce a nie w USA (i średni ozarabiam kilkukrotnie niż zarabia się za Oceanem)? Rozumiem, gdyby gra była 23% droższa (VAT), ale nie prawie 50%.

    sO_os
    „Wystarczy kupować gry przez stronę internetową Steama- tam ceny zawsze są w dolarach. Więc nie musisz bać się, że przepłacisz na nieuczciwym przeliczaniu waluty.”

    Ty chyba nigdy na Steamie nie kupowałeś. Steam sprawdza IP komputera z którego dokonywany jest zakup, sprawdza na jaki kraj jest zarejestrowana karta kredytowa/konto paypal (IP komputera i kraj karty/paypala muszą się zgadzać) i NIE MA ABSOLUTNIE ŻADNEJ LEGALNEJ MOŻLIWOŚCI zakupu gier w cenach innch niz obowiązujące dla danego regionu. A jak jakimś cudem uda się oszukać Steama (proxy, fałszywe dane), to należy liczyć się z usunięciem konta ze wszystimi subskrybowanymi grami.
    Jedynym obejściem tego systemu jest „giftowanie” – osoba posiadająca konto w kraju A (gdzie gra jest tańsza) może zrobić „prezent” osobie z kraju B gdzie gra jest droższa.
    Gdyb przez stronę główną Steama dało się kupować w dolarach, to w ogóle bym nie jojczył o cenie anomaly w euro, tylko kupił płacąc w dolarach. Ale się nie da się.

  17. Simplex ma oczywiście rację pisząc o nierównym traktowaniu klientów STEAM. Wykorzystuje się tu ten sam mechanizm, którego ofiarą padamy w markecie przy „subtelnych” różnicach cen na półce sklepowej i przy kasie – komu chce się składać reklamację z powodu kilku groszy?
    W przypadku Anomaly należy mieć nadzieję, że gra wyjdzie po prostu w Polsce, w pudełku, z ceną bardziej przystosowaną do naszych kieszeni.
    JMD

  18. Przy okazji – dawno już nie słyszałem słowa „mirmiłuje” 🙂
    „Żono, mam ostatnie życzenie przed śmiercią – daj mi soku z kiszonej kapusty” 😀
    JMD

  19. „W przypadku Anomaly należy mieć nadzieję, że gra wyjdzie po prostu w Polsce, w pudełku, z ceną bardziej przystosowaną do naszych kieszeni.

    I chętnie ją wtedy kupię. Oby cena nie była tak „przystosowana”, jak pudełkowa edycja Braid, która wydana przez City ponad rok po premierze cyfrowej, była droższa od tej wersji (a dodatkowo była też kompromitująco fatalnie przetłumaczona: http://zuomot.blox.pl/2011/01/Znajdz-dziesiec-roznic.html ).

    Przy okazji – ja dawno nie słyszałem słowa „jojczyć”, zwłaszcz pod moim adresem 😛

    Z racji podeszłego wieku 😉 na komiksach z Kajkiemn i Kokoszem się wychowałem, więc przypusczam, że wyrażenie „mirmiłowanie”, podobnie jak „jojczenie” zbytnio pozytywnych konotacji nie niesie.

  20. Oj nie! Mirmił to postać ze wszech miar szlachetna i sympatyczna. No i ładnie się nazywa.
    „Niech co krwawy Hegemon? Niech żyje!” I jeszcze kołysanka „Luli, luli, istotko miła, nich ci się przyśni mogiła Mirmiła”.
    Ale by było fajnie zobaczyć grę o Kajku i Kokoszu.
    JMD

  21. Gry o kajku i koszu były ze trzy, ale najwyrażniej nie odcisnęły swego piętna na historii gier komputerowych 😉

    Za Wikipedią: „W 1995 powstała także gra komputerowa Kajko i Kokosz w krainie borostworów, w 2005 powstała gra 3D „Kajko i Kokosz: Szkoła latania”, a niewiele później „Kajko i Kokosz: Cudowny lek”.

    Ja słyszałem tylko o tej pierwszej grze, przygodówce.

  22. Posadźcie orchideę na moim grobie. Bo jestem załamany. I idę w ostre emo.

    Panowie. No nie jestem w stanie się z Wami zgodzić. Powtarzałem to wiele razy – Steam (poza pewnymi zaletami) ma wiele bardzo istotnych wad, ale czemu upieracie się akurat przy czymś, co niekoniecznie tą wadą jest?
    No przecież nikt nie będzie protestować, że kolekcjonerka Witchera 2 nie kosztuje w Polsce odpowiednika 130USD (cena z amazona), tylko 160PLN (cena z empiku)?
    Akurat Steam dyskryminuje graczy europejskich, to fakt (albo może premiuje amerykańskich?), ale to jego prawo jako wydawcy i pośrednika. Prawem klienta jest nie kupować.
    I to nie jest ta sama sytuacja co przy oszukiwaniu w marketach – tutaj nikt nikogo w błąd nie wprowadza przecież…

    Dobra, zostawmy ceny 🙂 Słyszałem o grach o Kajku i Kokoszu, pierwsza z nich była zdaje się nawet jakimś wydarzeniem w growym polskim światku, ale to było jeszcze w czasach, kiedy te polskie gry specjalnie wypaśne technicznie nie były i growym wydarzeniem było w ogóle to, że grę zrobiono w Polsce… Nie to co dzisiaj 🙂

  23. No i kto teraz mirmiłuje? 😉

    Cena kolekcjonerki Wieśka, podobnie jak tysięce innych towarów na rynku, jest dostosowana do grubości naszych portfeli.
    Możemy się chyba pięknie różnić w tak mało istotnej sprawie? Że STEAM ma mnóstwo zalet, nie sposób zaprzeczyć – przede wszystkim dostęp do tysiąca gier tańszych niż dziesięć euro…

    Oczywiście wiem, że były kiedyś gry o Kajku i Kokoszu – w dwie nawet grałem przez chwilę. Chciałbym jednak zobaczyć coś nowego i bardziej pomusłowego niż Szkoła latania, która była absolutnie nieśmieszną platformówką 3D, z beznadziejnym pomysłem na gameplay (podobnie zreszta, jak niesławnej pamięci Tytus). Nie wiem tylko czy da sie to zrobić lepiej, bo bohaterowie naszej młodości są nieznani poza Polską, co wymusza tworzenie niskobudżetowej gry wyłącznie na nasz rynek.
    To zresztą trudny temat – nie znam na przykład udanej gry o Asterixie.
    JMD

  24. @1000 gier < 10EUR
    Tak się tylko wydaje, jeśli gra się na komputerze samemu. Jeśli jednak w rodzinie jest dwóch i więcej graczy, każdy musi kupić sobie tę grę osobno, bo inaczej będzie dramat i groźba rozpadu małżeństwa: "zależało mi, żeby samodzielnie porobić achievementy w tej grze, czemu grałaś jak byłem w pracy?", "Gram teraz w Anomaly, nie loguj się na swoim kompie na steama, w Defense Grida pograsz kiedy indziej" itd itp… A potem trzeba kwiaty kupować i przepraszać, bo białogłowa chce do mamusi.

  25. „I ppamiętaj russsałko, żżże nie wwwolno ppolować na dziki.”
    JMD

  26. ?W przypadku Anomaly należy mieć nadzieję, że gra wyjdzie po prostu w Polsce, w pudełku, z ceną bardziej przystosowaną do naszych kieszeni.”

    Anomaly raczej nie wyjdzie w wersji pudełkowej, ponieważ taka jest strategia 11bit studios, aby stosować tylko dystrybucję przez serwisy internetowe. Już prędzej bym się spodziewał, że cenę jeszcze obniżą po jakimś czasie, ponieważ w tradycyjnej dystrybucji bardzo mało zysków idzie do twórców gier w porównaniu nawet ze Steamem.

  27. Mogliby wrzucić grę na inne platformy cyfrowe (np. Impulse, ale ich ostatnio kupił Gamestop, wiec nie wiem co dalej bedzie) albo po prostu na swojej stronie internetowej założyć „sklep” i sprzedawać za jego pośrednictwem grę, w takiej cenie w jakiej będą chcieli. Tak np robi Frictional Games – producent gry Amnesia:
    http://estore.frictionalgames.com/

    To Europejski developer, cena za gre to 10$ albo 7,32euro – czyli jest uczciwie przeliczone.

    Może czyta to jakiś developer z 11bit studio i weźmie przykład z Frictional Games 🙂

  28. Dla mnie ta gra to nieporozumienie bo ma niebotyczny poziom trudności,nawet na najłatwiejszym poziomie jest za trudna,tam wszystko za szybko się dzieje tracisz jedną jednostkę nie zdążysz jej naprawić bo tracisz drugą i za chwile jest PORAŻKA

  29. A tymczasem jest jedną z 5 nominowanych przez Gamespot na najlepszą strategiczną grę roku 2011.

  30. Gra jest trudna, ale bez przesady – co prawda nie należy do tych, które przechodzą się same za pierwszym razem, ale poza może dwoma momentami, gdzie balans rzeczywiście był zaburzony, można sobie z nia dać radę. Co do nominacji Gamespot – mamy z redaktorami najwyraźniej inne wyobrażenie pojęcia „gra strategiczna”. Jak chcieli koniecznie wziąć dla alibii grę niezależną, można było rozważyć np. Hegemony.
    JMD

css.php