Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

14.07.2009
wtorek

„Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu”

14 lipca 2009, wtorek,

O PRZEWAGACH DAWIDA NAD GOLIATEM

„Wrota Zachodu” to  kolejne rozszerzenie do „Neverwinter Nights 2” i, przy okazji, całkowite przeciwieństwo równolegle wydanego „Gniewu Zehira”.

Atari, wydawca „Neverwinter Nights 2” po sukcesie pierwszego dodatku („Maska Zdrajcy”), poszedł za ciosem i postanowił nadać całej serii więcej rozmachu. Efektem było wydanie w tym samym czasie aż dwóch kolejnych rozszerzeń, których produkcję zlecono różnym zespołom. Nie wiadomo, czy obaj producenci potraktowali zlecone zadanie jako rywalizację między sobą. Na pewno byłby to pozytywny bodziec, bo oba studia z pewnością chciały wypaść jak najlepiej. Faworytem był oczywiście  Obsidian, odpowiadający za podstawową wersję „Neverwinter Nights 2” oraz genialną „Maskę”. Ich „Gniew Zehira”, okazał się programem dopracowanym od strony technicznej (podrasowana grafika, epicka muzyka, poprawiony interfejs itp.) ale gorszym pod względem zawartości (słaba fabuła i klimat, klaustrofobiczne lokacje).

Tymczasem „Wrota Zachodu”, stworzone przez niszową firmę Ossian Studios, nie mogącym z pozoru równać się z takim gigantem jak Obsidian, miały być co najwyżej „dodatkowym smaczkiem” dla fanów. Twórcy mieli jedynie dostęp do oryginalnego engine’u „NWN 2”, przez już na początku prac technologicznie byli w tyle. Pozostawali jednak w stałym kontakcie ze społecznością fanów serii i to chyba zaważyło na końcowym efekcie pracy.

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

„Wrota Zachodu”, podobnie jak „Gniew Zehira”, nie są kontynuacją wydarzeń z „Neverwinter Nights 2”.  Trudno mówić o tym rozszerzeniu jako pełnoprawnym dodatku. Dzieło Ossian Studios jest w zasadzie tylko rozbudowaną kampanią dla jednego gracza i nie posiada żadnych rozwiązań wspierających rozgrywkę sieciową.

Jak zatem prezentuje się warstwa fabularna? Wykreowany przez gracza bohater (zaczynający na 8 poziomie doświadczenia) podczas swych wojaży zdobywa tajemniczą maskę. Artefakt choć potężny, nakłada również klątwę na swego właściciela. Męczony przez zjawy, koszmary i halucynacje, nasz protagonista rusza do tytułowych Wrót Zachodu, gdzie może rzekomo odnaleźć odpowiedź na pytanie jak zdjąć z siebie przekleństwo. Tropy i niejasne poszlaki prowadzą do tajemniczej organizacji „Nocne Maski”, trzęsącej całym miastem. Jednak przez pierwszą część gry bohater będzie raczej zadawać pytania, niż uzyskiwać na nie odpowiedzi (zupełnie jak w zakręconych serialach typu „Lost”).  W tym przypadku fabularne zagrania również wypaliły. Twórcy scenariusza stworzyli ciekawą historię, przypominającą klasyczną (tyle, że ubraną w kostium fantasy) powieść sensacyjną z licznymi zwrotami akcji. 

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

Ponieważ  historia toczy się tylko i wyłącznie we Wrotach Zachodu, twórcy gry musieli się pokusić o przedstawienie metropolii w sposób przekonywujący. Owe wielkie portowe miasto znajduje się nad Morzem Spadających Gwiazd (czyli daleko od Wybrzeża Mieczy). Region ten słynie ze swej niegościnności, na wodach grasują piraci, w miastach przemytnicy, a oficjalne władze nadmorskich enklaw często toczą między sobą walki. Gracz zatem nie powędruje sobie po dzikich kniejach, lecz po zapyziałych uliczkach zepsutego miasta. Stałym elementem środowiska są obskurne kamienice, często osnute warstwą mgły, a także zdegenerowani mieszkańcy, dla których kradzieże i wojny gangów są chlebem powszednim. Nie istnieje tam prawo, gdyż władze miasta są skorumpowane do szpiku kości, a sprawiedliwych można szukać ze świecą.

 

Nie można oprzeć się wrażeniu, iż twórcy gry wzorowali się na klimatach wyzimskich slumsów z „Wiedźmina”. Jeśli tak, to grze na pewno to wyszło na dobre. Miasto tętni życiem, gracz często usłyszy komentarze różnych dziwaków, którzy nie przepuszczą też okazji by wyciągnąć od bohatera kilka sztuk złota. To samo tyczy się konstrukcji lokacji. Każda dzielnica prezentuje się inaczej przy jednoczesnym zachowaniu tego samego klimatu. Wrota Zachodu to nie tylko gnijące doki pełne szumowin i zasymilowanych stworów (np. trolle jako dokerzy), ale także dzielnica szlachty, której mieszkańcy całymi dniami oglądają krwawe walki gladiatorów.

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

Kolejną, wielce ważną rzeczą dla cRPG są questy. W tym przypadku prezentują się równie dobrze jak sam główny wątek. Wyraźnie postawiono na jakość zadań, które nie zostały stworzone według schematu „przejdź z punktu A do punktu B, zrób rzeź, zdobądź artefakt”. Misje we „Wrotach Zachodu” są bardziej przemyślane fabularnie, zróżnicowane i, co ważne, złożone. Przy okazji podkreśla się w nich klimat miasta. Przykładowo bohater jest świadkiem eksplozji jednego z budynków, a indagowany w tej sprawie strażnik odpowiada, że nie będzie się w to mieszać po czym udaje się na piwo. Pojawiają się także humorystyczne questy, które pełnią funkcję „odpoczynkową” od ciężkiego klimatu i moralnych wyborów. Godny polecenia jest choćby cały wątek związany ze zdobyciem własnego… chomika!

Nie zabrakło również zadań związanych z historią towarzyszy, przyłączających się w trakcie gry. Także osobowości postaci zostały dobrze nakreślone. Jedynie do czego można się przyczepić, to ich ilość. Bohaterów niezależnych jest bowiem tylko trzech. Wielka szkoda.

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

„Wrota Zachodu” kuleją jednak od strony technicznej. Przede wszystkim rzuca się w oczy archaiczna grafika, sprawiająca wrażenie nawet słabszej niż w podstawowej wersji gry. Zawiodą się srodze osoby liczące na nową, ciekawą ścieżkę dźwiękową – oprawa muzyczna nowych przygód to te same, osłuchane już kawałki, które towarzyszyły nam podczas rozgrywki w NWN 2.  Najprawdopodobniej zadecydował o tym ograniczony budżet, gdyż już na pierwszy rzut oka widać, że wydawca nie nadał projektowi tyle rozmachu, co „Gniewowi Zehira”. Choć na te wpadki można przymknąć oko, nie można już wybaczyć kiepskiej AI, która z reguły w poprzednich odsłonach przedstawiała się zadowalająco.

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

Nasi towarzysze sprawiają wrażenie wiecznie odurzonych – potrafią nagle przestać wykonywać jakąś czynność i bezmyślnie spoglądać przed siebie. Niekiedy w ogóle nie reagują na komendy ani nie podążają za dowódcą. Z kolei w sytuacjach, w których wolelibyśmy, aby stali spokojnie, potrafią nagle zainterweniować losową czynnością (np. rzucić się na wroga, którego usiłujemy zwabić w pułapkę), co w połączeniu ze słabo działającą kamerą (poprawioną tylko w „Gniewie Zehira”) sprawia, że rozgrywka potrafi być chwilami męcząca.

Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu
Screen z gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu

Starcie „Gniewu Zehira” i „Wrót Zachodu” można przyrównać do pojedynku Dawida z Goliatem. Dzieło Obsidianu niewątpliwie przewyższa pod względem technicznym konkurencyjny dodatek, stworzony przez Ossian Studios wespół z graczami. Jednak pod kątem zawartości RPG (fabuła, zadania, opcje wyboru) to „Wrota Zachodu” rozkłada na łopatki swego przeciwnika. Trzeba mieć nadzieję, że Obsidian wyciągnie wnioski ze swej klęski i powróci do dawnej formy, a Ossian Studios przy następnym projekcie dysponować już będzie budżetem, umożliwiającym rozpostarcie skrzydeł i stworzy w pełni satysfakcjonującą grę. Dziwi tylko postawa Atari, które zamiast na jakość, postawiło na ilość. Wydawca mógł przecież zdecydować się na stworzenie jednego, porządnego dodatku łączącego techniczny potencjał Obsidiana i merytoryczny Ossian Studios. Szkoda, że się tak nie stało.

 
Uwaga: Gra wymaga zainstalowania najnowszego patcha 1.22 do gry NWN2. Nie trzeba go jednak szukać w Internecie, gdyż jest dołączony do płytki z grą. Mimo wszystko jest wymagane połączenie z internetem. Szczególy w instrukcji.
 
Aaron Welman

Ocena: 78%
 

0% 100%

Zalety: świetny klimat skorumpowanego miasta, interesująca fabuła, ciekawe i zróżnicowane zadania, nieliniowa rozgrywka, moralne wybory, elementy humorystyczne.

Wady: kiepskie AI towarzyszy, archaiczna oprawa graficzna, brak zmian i powielanie technicznych błędów z podstawowej wersji gry, tylko trzech bohaterów niezależnych, brak wsparcia dla multiplayera, trochę przekombinowana instalacja.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 12+, co jest dobrą decyzją. Fabuła jest mroczna, jednakże twórcy oszczędzili graczom ciężkiego języka czy nadmiernie ukazywanej przemocy. Z czystym sumieniem można kupić swemu dziecku kolejne rozszerzenie do gry z serii opierającej się na świecie Forgotten Realms

Minimalne wymagania sprzętowe gry Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu: Procesor Intel Pentium 4 (2,4 Ghz) lub odpowiednik AMD Athlon XP, 512 MB RAM, 5,5 GB (Neverwinter Nights 2) + 1 GB (Wrota Zachodu) HD. Karta graficzna ATI Radeon X700 lub NVIDIA GeForce 6800 i szybsze.

Neverwinter Nights 2: Wrota Zachodu, gra RPG od lat 12 (PEGI 12+), w polskiej wersji językowej. Producent: Ossian Studios, dystrybutor: CD Projekt. Cena: 59,90 zł.
 

Przeczytaj także recenzje gier RPG:

Neverwinter Nights 2: Gniew Zehira

Drakensang: The Dark Eye

Age of Conan

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Może wytłumaczę jedną rzecz, skoro recenzent nie potrafi. Tajemnice… są modułem, stworzonym na potrzeby specjalnej edycji NWN2. MODUŁEM, takim jak np. polska Wyspa Piratów Sarmatii. To, że CDP postanowił złupić polskich graczy dla mnie jest oczywiste, a Technopolis, tak chętnie zwracające uwagę na kwestie finansowe związane z grami, powinno zabić w dzwony. Traktowanie Tajemnic… na równi i wedle tych samych kryteriów co SoZ jest nieporozumieniem, bo to różne kategorie wagowe. Na podobnej zasadzie, skoro już ktoś się uprze, można recenzować Fallouta 3 i jakieś DLC do niego. W związku z powyższym wykz zalet i wad tego tytułu można o kant stołu rozbić. Pozdrawiam.

  2. Częściowo zgadzam się. Mogę uderzyć się w pierś za to, iż nie zaznaczyłem, że „dodatek” jest w zasadzie modułem i pominąłem wygórowaną cenę.

    Porównań z SoZ nie dało się uniknąć, bo oba rozszerzenia pojawiły się na polskim rynku w tym samym czasie. To są różne kategorie wagowe, dlatego stąd też tytuł recenzji „O przewgach Goliatach nad Dawidem” i myśl przewodnia tekstu: gigant Obsidian zrobił pełnoprawny dodatek a i tak jest gorszy w odbiorze niż skromne dzieło Ossian Studios.

    Pozdrawiam serdecznie

css.php