RENESANS ZABÓJCY
„Assassin’s Creed” był grą, która jeszcze przed rynkowym debiutem okrzyknięta została przez media i graczy ósmym cudem świata. Po premierze stało się jednak jasne, że nie jakość, a dobrze przemyślana kampania PR wpłynęła na popularność tytułu. Sama gra, choć wyglądała bardzo dobrze, nie zachwycała, nużąc monotonią rozgrywki. Tworząc kontynuację, Ubisoft musiał więc wnieść sporo poprawek i usprawnień, by uniknąć błędów poprzedniczki. Żeby zaś odzyskać zaufanie klientów, zadbał o to, by przekonać ich, że powstaje gra, która będzie co najmniej na takim poziomie jak ten, jakim powinna się odznaczać część pierwsza. Niestety w przypadku „Assassin’s Creed II” historia zatoczyła koło – otrzymaliśmy produkcję co prawda znacznie poprawioną względem poprzedniej odsłony, ale jej najlepszą cechą wciąż pozostaje bardzo dobry PR.
Dziesiątki wywiadów, prezentacji i informacji prasowych koncentrowały się na tym, w jaki sposób uporano się z tymi elementami rozgrywki „jedynki”, które nie przypadły graczom do gustu. Producenci dwoili się i troili, by przekonać dziennikarzy, że „Assassin’s Creed II” będzie stanowić nową jakość i że mogą już zapomnieć o monotonii cechującej poprzednią część. Po kilkunastu godzinach spędzonych z nową odsłoną przygód asasyna muszę przyznać, że nie minęli się z prawdą. Rozgrywkę usprawniono, wprowadzając zróżnicowane misje, pozwalające choćby skorzystać ze słynnych skrzydeł Leonarda da Vinci, uciekać wozem przed ścigającymi jeźdźcami, czy też uczestniczyć w karnawałowych turniejach. Bohatera wyposażono w dodatkowe elementy uzbrojenia: prototyp pistoletu, zatrute ostrze oraz bomby dymne. Pozwolono mu zdobywać pieniądze, za które może kupować lepsze miecze, sztylety i zbroje.
Screen z gry Assassin’s Creed II
Pokuszono się również o dodanie wątku ekonomicznego, polegającego na tym, że poza wykonywaniem zadań bohater może zajmować się zarządzaniem rodową posiadłością, co z kolei bezpośrednio przekłada się na nasze przyszłe zyski. Główna oś rozgrywki pozostała jednak nienaruszona. Wciąż jako dzielny asasyn przemierzamy dachy i ulice historycznych miast, śledząc i eliminując złoczyńców. Nie zabrakło też wizytówki „Assassin’s Creed” – „skoków wiary”, efektownych, ale mało wiarygodnych skoków wykonywanych z wysokich wieży na stogi siana, które ktoś „przypadkiem” ułożył u ich podstaw. Ciekawym urozmaiceniem codziennych zadań skrytobójcy są poszukiwania ukrytych w grobowcach pieczęci asasynów, do których droga jako żywo przypomina tory przeszkód, jakie pokonywać musiał bohater „Prince of Persia”. Dociekliwi mogą również poszukać poukrywanych symboli, które po rozwiązaniu prostej, wymagającej spostrzegawczości zagadki, pozwolą lepiej poznać tajniki fabuły.
Bohaterowi dodano kilka zdolności, wśród których najważniejszymi są umiejętność pływania (w poprzedniej części woda była dla niego zabójcza) oraz rozbrajania i przejmowania broni przeciwników. Ta druga umiejętność miała, według zapewnień twórców, sprawić, że walki staną się bardziej widowiskowe i dynamiczne. Żeby tak się stało, trzeba jednak było zmienić samą mechanikę starć z wrogiem, a nie opierać się jedynie na rozbudowaniu starej. Z tego powodu wciąż mamy do czynienia z sytuacją, w której wrogowie otaczają bohatera, a potem, kolejno, grzecznie odczekawszy na swoją kolejkę, atakują. Widok dziesięciu postawnych, zakutych w zbroję strażników „tańczących” wokół bohatera daje niezamierzony efekt komiczny.
Screen z gry Assassin’s Creed II
Sporym zmianom uległa interakcja z ludźmi. Asasyn może wspomagać się w swoich działaniach wynajmując najemników, kurtyzany i złodziei. Ich zadanie zazwyczaj sprowadza się do gwarantowania bohaterowi osłony i odwracania uwagi strażników, bądź to wdając się w walkę, bądź okradając ich, bądź kusząc swoimi wdziękami. Bez potrzeby wydawania pieniędzy możemy wtopić się w tłum, wchodząc w grupkę przechodniów i podążać wraz z nimi. W tym momencie traci znaczenie fakt, że asasyn nosi ubranie, które w niczym nie przypomina strojów zasłaniających go mieszczan. Kiedy wejdzie między nich, staje się niewidzialny. Ci, którym ukrywanie się uzbrojonego po zęby bohatera wśród rozmodlonych mnichów w części pierwszej jawiło się jako niewiarygodne, będą więc mieli jeszcze więcej problemów, by przymknąć oko na to, że w kontynuacji skrytobójca znika w tłumie, choć strojem rzuca się w oczy niczym albinos wśród gołębi.
Innym irytującym i miało wiarygodnym elementem w „Assassin’s Creed” były biura nizarytów, do których wejścia oznaczono wielkimi znakami na dachu. W kontynuacji co prawda ich nie uświadczymy, ale w zamian za to wprowadzono coś innego. Otóż popełniając przestępstwa, napełniamy wskaźnik „rozpoznawalności”. Jeżeli nie zadbamy o jego obniżenie, doprowadzimy do tego, że strażnicy zaatakują na sam widok bohatera. Żeby pozostać nierozpoznanym, możemy przekupić miejskich heroldów lub pościągać ze ścian listy gończe z naszym portretem. Te jednak porozwieszane są zazwyczaj w dość nietypowych miejscach, np. na dachu albo nad zadaszeniem straganu. Trudno powiedzieć, by były na widoku.
Screen z gry Assassin’s Creed II
Przed premierą dużo mówiło się na temat wprowadzenia systemu ekonomicznego. Niestety, odniosłem wrażenie, że nie został on do końca przemyślany, a cała zabawa w zarządzanie willą wygląda na dorzuconą w ostatniej chwili. Bohater po wykonaniu misji zarabia średnio kilka tysięcy florenów, a przeszukując ciała pokonanych i okradając przechodniów, każdorazowo zyskuje kilka, kilkanaście florenów. Jeżeli pragnie zabawić się w poszukiwacza skarbów, może kupić mapę u lokalnego handlarza, a następnie ruszyć na poszukiwanie porozrzucanych po mieście skrzynek zawierających „bogactwa” wartości kilkuset florenów. A zatem, jeżeli w przerwie między misjami chciałby zarobić, powiedzmy, dwadzieścia tysięcy florenów, będzie musiał mocno się napracować. Może jednak liczyć na inne źródło dochodu – posiadłość. Dzięki niej co dwadzieścia minut rozgrywki do skarbca willi trafia od kilku do kilkudziesięciu tysięcy florenów. Porównując skalę zarobku z posiadłości z tym, co możemy zdobyć uganiając się za niewielkimi stawkami, staje się jasne, że zabawa w poszukiwacza skarbów czy kieszonkowca jest nieopłacalna. Wystarczy bowiem początkowo zainwestować w unowocześnienie posiadłości, a następnie co jakiś czas dokupywać kolejne usprawnienia, by pieniędzy nie zabrakło do końca rozgrywki. Wychodzi więc na to, że zarabianie na posiadłości nie jest współmierne do innych źródeł zarobków.
Screen z gry Assassin’s Creed II
Na szczęście niedoróbki w rozgrywce wynagradza z nawiązką świat, który możemy eksplorować. Na każdym kroku widać, że twórcy gry są zakochani w architekturze i historii. Dzięki temu możemy odwiedzić renesansową Florencję i Wenecję, podziwiać perełki europejskiej architektury, przemierzać wąskie uliczki, odwiedzić Katedrę Santa Maria del Fiore, przejść przez Ponte Vecchio, czy też wspiąć się na szczyt Dzwonnicy św. Marka i sycić oczy panoramą miasta. Najbardziej rozpoznawalne budynki oddano z taką dbałością o szczegóły, że można podziwiać nawet rzeźby na portykach czy zdobienia na kościelnych wrotach. Podobno włoscy dziennikarze, którzy uczestniczyli w prezentacji gry, byli oczarowani wiernością, z jaką ukazano ich ukochane miasta. To chyba najlepiej świadczy o kunszcie i trudzie, jaki włożono w stworzenie ich wirtualnych odpowiedników.
Żeby jeszcze bardziej pomóc graczom wczuć się w atmosferę piętnastowiecznych Włoch, zadbano o to, by wszystkie znane miejsca i postacie zostały opatrzone krótkim historycznym komentarzem. Nie wprowadza to może niczego do rozgrywki, ale pomaga zrozumieć epokę, a co za tym idzie, również intrygę, w którą wplątuje się nasz bohater.
Screen z gry Assassin’s Creed II
Niestety sama opowieść nie dorównuje jakością bogactwu i pięknu przedstawionego świata, choć rozpoczyna się obiecująco. Protagonistą jest Ezio Auditore del Firenze, syn słynnego bankiera, którego poznajemy jako lekkoducha spędzającego czas na figlach i uganianiu się za dziewczętami. Sielanka nie trwa jednak długo, gdyż bohater staje się świadkiem zdrady, w wyniku której tracą życie jego bliscy. Żądza zemsty i rodzinna tragedia sprawiają, że w ciągu paru godzin musi dorosnąć i porzucić beztroskę dzieciństwa, by móc z chłodnym wyrachowaniem wymierzyć sprawiedliwość zdrajcom. Zemsta jest na tyle nośnym motywem, że bez większego trudu można byłoby na niej poprzestać, tymczasem twórcy, dążąc do urozmaicenia, sięgnęli do popularnej w ostatnich latach spiskowej teorii dziejów, co nie odbiło się za dobrze na opowieści. Cechą dobrej teorii spisku jest wiarygodność – takie połączenie historycznych faktów, by związek między nimi był spójny i logiczny. W „Assassin’s Creed II” pieczołowicie oddano arenę działań, sięgnięto do historycznych wydarzeń, a następnie wpleciono w nie opowieść o dzielnych asasynach walczących ze złem wcielonym w postaci Bogu ducha winnych templariuszy.
Screen z gry Assassin’s Creed II
O ile początkowo fabuła wydała mi się intrygująca, choć niezbyt skomplikowana, o tyle po wprowadzeniu wątku tajnego bractwa skrytobójców przemieniła się w swoistą autoparodię – po części dlatego, że tę mało wiarygodną opowieść potraktowano ze śmiertelną powagą. Gdyby twórcy zachowali dystans do przedstawionej historii, można byłoby odłożyć na bok logikę i wiedzę, i oddać się relaksującej zabawie, a tymczasem musimy mozolnie brnąć przez meandry fabuły, która urąga inteligencji gracza. Co gorsza, dalej jest jeszcze gorzej, natężenie niedorzeczności wzrasta wprost proporcjonalnie do postępów w grze, by zakończyć się grand finale, którego nie powstydziłby się sam Däniken.
„Assassin’s Creed II” jest w porównaniu z częścią pierwszą zdecydowanym krokiem naprzód. Widać, że autorzy postarali się naprawić błędy poprzedniczki, czyniąc grę bardziej wciągającą i urozmaiconą. Jeżeli przymknie się oko na obietnice twórców i specjalistów od PR i brak wiarygodności opowieści oraz niektóre elementy rozgrywki, można miło spędzić kilkanaście godzin na eksploracji pięknych renesansowych Włoch. Niestety największe problemy serii nie są jak dziury w dachu, które można załatać, lecz jak wada fundamentów, którą usunąć można jedynie dzięki gruntownej przebudowie budynku.
Artur Falkowski
Ocena: 70%
|
0% | 100% |
Zalety: Ślicznie, pieczołowicie oddana Florencja i inne włoskie miasta; wprowadzenie odbiegających od standardu misji (ucieczka wozem, lot na skrzydłach skonstruowanych przez Leonarda da Vinci); większe względem części pierwszej zróżnicowanie rozgrywki.
Wady: Mało wiarygodna, ocierająca się o śmieszność fabuła; dodany na siłę wątek zarządzania posiadłością; niedopracowany system walki.
Dla rodziców: Gra otrzymała klasyfikację PEGI +18. Jest zdecydowanie przeznaczona dla odbiorców dorosłych, nie tylko ze względu na liczne sceny zabójstw, ale też momentami niecenzuralne dialogi oraz nawiązania do spraw związanych z seksem.
Assassin’s Creed II, gra akcji od lat 18 (PEGI 18+), w polskiej wersji językowej. Wydawca: Ubisoft. Cena wersji Xbox 360: 229, 90 zł.
Polecamy także:
„Uncharted 2: Among Thieves” – recenzja gry
17 grudnia o godz. 14:54 562572
Czy żaden z was nie opotrafi dodać własne sceeny z gry??????? Wszędzie te same jeden serwis od drugiego pobiera, żenada !!!!!!!!!