Nintendo już w zeszłym roku zapowiedziało premierę swojej nowej konsoli przenośnej 3DS wyświetlającej prawdziwy, trójwymiarowy obraz bez stereoskopowych okularów. Sprzęt będący w linii prostej kontynuacją popularnego na świecie choć mało znanego w Polsce DS-a pojawi się w sklepach już w marcu. Styczniowa impreza Nintendo zorganizowana w Amsterdamie wyraźnie przypomniała o zbliżającej się premierze graczom i konkurencji. Kilkanaście dni po holenderskiej prezentacji sprzętu i opadnięciu emocji Sony zorganizowało PlayStation Meeting 2011 pokazując światu Next Generation Portable, a my staliśmy się świadkami początku kolejnego starcia gigantów promujących swoje małe, przenośne konsole. Poprzednią rundę bezapelacyjnie wygrało Nintendo. Czy w tej partii istnieją szanse na odwrócenie ról?
Przypomnijmy 2004 rok, a konkretnie majowe targi E3. Podczas gdy wszyscy oczekiwali zaprezentowania przez największych branży następców Xboksa, GameCube’a i PlayStation 2, dwie japońskie firmy pokazały konsole, ale przenośne. Zdziwienie było podwójne, bo nie dość, że Nintendo zrezygnowało z kultowej marki GameBoy na rzecz dwuekranowego sprzętu o dziwnej nazwie DS, to jeszcze Sony zaprezentowało PlayStation Portable, jak sama nazwa wskazuje, pełnoprawną, ale jednak przenośną konsolę do gier. Już wtedy słaby technologicznie DS wyróżniał się tylko dwoma monitorami i innowacyjnym, dotykowym ekranem. W czasach, gdy nikt nie śnił o iPhonie i iPadzie rozwiązanie takie wydawało się być odważnym, choć pozornie pozbawionym logiki ruchem. Analitycy zastanawiali się, jak Nintendo planuje zdobyć rynek sprzętem krztuszącym się trójwymiarową grafiką, podczas gdy PSP uruchamiało gry zbliżone poziomem oprawy do PlayStation 2. Czas pokazał, że miliony graczy niekoniecznie marzyły o ładnej grafice w nudnych grach. Specyfika konsoli przenośnej pozwoliła na komercyjny sukces odstających graficznie, ale innowacyjnych tytułów sprytnie wykorzystujących dwa ekrany DS-a.
Wydarzenia ubiegłego miesiąca jako żywo przypominają historię sprzed pięciu lat, zmienia się tylko technologia. Nintendo wprowadza unikalną na rynku technologię 3D pozwalającą zapomnieć o niewygodnych okularach. Świetnej jakości obraz tworzy iluzję głębi w trzymanej w rękach konsoli. Wyświetlana grafika nie imponuje ilością wyświetlanych detali, ale braki nadrabia trójwymiarem z prawdziwego zdarzenia. Pokazywane gry przypominają tytuły z poprzedniej generacji konsol, zapowiedziano już nawet kilka wznowień. Planowany jest Metal Gear Solid 3 znany dotąd tylko z PS2 czy Resident Evil czerpiący całymi garściami z „piątki” wydanej na PS3 i X360. Według opinii uczestników amsterdamskiego pokazu, mniejsza szczegółowość grafiki nie jest żadną przeszkodą. Specyfika sprzętu gwarantuje też innowacyjne podejście do dewelopingu. Pewnie nieraz zdziwimy się pomysłowym zastosowaniem efektu 3D, podobnie jak kiedyś zaskakiwała nas interaktywność dotykowego ekranu DS-a.
Sony, dosłownie w kilka dni po zaprezentowaniu 3DS-a, spędziło do Tokio tabuny dziennikarzy i zorganizowało prawdziwe show pokazujące Next Generation Portable (nazwa kodowa PSP2). Co jak co, ale jedno trzeba producentowi PlayStation przyznać – tym razem udało się zachować tajemnicę do końca. Przecieki w najlepszym wypadku przedstawiały tylko strzępy informacji, dzięki czemu pierwszy pokaz NGP naprawdę robił wrażenie. Duży, dotykowy touchscreen OLED, tylni, również dotykowy panel. Dwie pełnoprawne gałki analogowe, WiFi, 3G, nowy, oparty o pamięć flash nośnik gier i fragmenty przenośnych edycji Uncharted, Killzone czy LittleBigPlanet do złudzenia przypominające wersje z PS3. Pojawiła się również zapowiedź streamingu gier na NGP z PS3 i zapowiedzi, jak te cztery rdzenie upakowane w obudowie NGP zrewolucjonizują rynek elektronicznej rozrywki.
Czy tylko ja dostrzegam tutaj pewną analogię? Historia toczy się po spirali, ale w tej kwestii mamy do czynienia z wierną kalką. Nintendo znowu poszerza horyzonty serwując niewykorzystywaną dotąd w grach technologię, podczas gdy Sony już od 2008 pracuje nad miniaturyzacją PlayStation 3. Dotykowy ekran jest dziś oczywistością, ma go większość telefonów komórkowych, nie odczytywałbym więc tego posunięcia jako wyznaczanie trendów, a bardziej podążanie za standardem. Oprócz tego i zdumiewającej specyfikacji technicznej, NGP niczym się nie wyróżnia. Jest kolejnym multimedialnym kombajnem, ale czy fani DS-a zamiast kupić 3DS-a zwrócą się ku konsoli Sony? Niedzielni gracze stawiają na zabawę, nie ilość klatek przeliczanych na sekundę i rozdzielczość. Chcą być zaskakiwani i Nintendo po raz kolejny próbuje tego dokonać. Sony po bolesnej nauczce znowu uderza w hardkorowców mogących wchłonąć niezliczone odsłony Killzone’a i Uncharted. Pytanie brzmi, czy jest to wystarczająco duży rynek?
Nintendo DS i Wii zapoczątkowało umasowienie gier konsolowych, po paru latach zmagań Microsoft i Sony dogonili konkurenta wypuszczając Kinecta i Move’a. Rewelacyjne wyniki sprzedaży obu peryferiów potwierdzają zasadność kopiowania ruchów Nintendo. Skoro już nawet nie prognozy, a twarde liczby mówią o wzroście popularności „casualowych” gier, dlaczego Sony nadal podąża własną ścieżką udając, że nie widzi do czego lgną klienci konkurencji? Nie zapowiada się też, żeby podobnie jak PS3 dostało Move’a, NGP miało w przyszłości wspierać 3D.
3DS wychodzi już w przyszłym miesiącu, NGP pod koniec roku i to tylko w Japonii. 2012 będzie zatem pierwszym rokiem bezpośredniego starcia, wspólnej walki o „świątecznych” klientów. Dopiero wtedy będziemy mogli zobaczyć która firma wysuwa się na prowadzenie. Czasy się jednak zmieniają i niewykluczone, że walka pomiędzy Sony i Nintendo okaże się burzą w szklance wody, a prawdziwa konkurencja zawiąże się pomiędzy smartphone’ami i tabletami. Wiele firm wzorem Apple wypuszcza wielofunkcyjne gadżety zdolne do odpalania coraz bardziej skomplikowanych gier wideo. Rynek zapełnia się tego typu urządzeniami, ich popularność wiąże się z kolei z zainteresowaniem deweloperów. Firmy żyjące dotąd z poważnych gier na konsole i komputery powoli migrują w stronę wszelkich mobilnych platform. Symptomatycznym przykładem jest Electronic Arts, które największy zysk w cyfrowej dystrybucji osiągnęło ze sprzedaży… gry Scrabble na czytnik ebooków Kindle Amazona.
Pojedynek Sony i Nintendo wydaje się być taki sam, toczy się jednak w zupełnie innym otoczeniu. Ciekawe jest nie to, czy 3DS będzie popularniejszy od NGP, ale czy w ogóle istnieje jeszcze miejsce na konsole przenośne? Mimo podobnego początku rozpoczynającego się właśnie pojedynku nowej generacji handheldów, jego zakończenie może być diametralnie inne od wyniku starcia PSP z DS-em.
Paweł OlszewskiPolecamy także:
E3 bez rewolucji: co planuje „wielka trójka”
16 lutego o godz. 16:56 61356
Przenośne konsole raczej mnie nie kręcą (wolę pograć w domu na spokojnie 😉 ale powiem jedno
„Czas pokazał, że miliony graczy niekoniecznie marzyły o ładnej grafice w nudnych grach” – no o toż chodzi! (przynajmniej dla mnie).
Może zabrzmi to śmiesznie ale mnie cieszy nie fakt że moje core2duo pociągnie śliczne call of duty tylko fakt że moje core2duo pociągnie emulator gamecube’a 😉
Tak grywalnych, tak złożonych gier jak Zelda Wind Waker (też od samego Nintendo) dziś już się nie robi. Nad przejściem wind wakera można poświęcić autentyczne paręset godzin – i to nie jak w Supaplex’ie gdzie próbujemy przejść setny raz daną planszę czy w settlersach II gdzie jedna mapa trwa w nieskończoność – nie, fabuła jest tak złożona, że przepiękne Call of Duty MW2 może się schować – przejdziemy je w kilka godzin.
Oczywiście, dziś gry stawiają na multiplayer’a deklasując rolę single’a. Nie zmienia to faktu że Nintendo w świecie gier dokonało ogromu. Mocno opóźniona Zelda Ocarina of Time zostaje dziś uznawana za grę #1 na świecie. Premierę tej pierwszej gry 3D jeszcze na Nintendo64 opóźnił sam szef projektu – chciał stworzyć grę jak najlepszą, udało mu się. Wierzyć się nie chce że zajmuje ona 22 megabajty. Dziś mam wrażenie że data premiery jest dużo ważniejsza od jakości gry.
Czasem warto zaryzykować. Nintendo to najlepszy tego przykład 🙂