Nie ma ostatnimi czasy lekko Sherlock Holmes w kulturze popularnej. W filmach Guya Ritchiego został steampunkowym mistrzem obijania adwersarzy, telewizja BBC przeniosła go w serialu „Sherlock” do współczesnego Londynu, przywiązując do smartfona i internetu, amerykańska CBS w „Elementary” zrobiła z niego narkomana na odwyku, a z doktora Watsona – kobietę. Przy tych wybrykach natury różnej Holmes w grach wideo – w tym medium przyszłości – jawi się nadzwyczaj konserwatywnie. Spokojny dżentelmen, we właściwym dla Conana Doyle’a miejscu i czasie. Ale gry z Shelockiem też mają swoje dziwactwa.
Wypada zacząć od faktu, że jedyna w ostatnich latach seria gier o detektywie, wydawana z imponującą reularnością od roku 2002, pochodzi z Ukrainy. Kijowskie studio Forgwares nie omieszkało zadedykować najnowszej odsłony „niebiańskiej sotni” – blisko setce ludzi, którzy zginęli podczas tegorocznych protestów na Majdanie. Używając tego klucza, można nawet dopatrzeć się lekkiego politykowania w kończącym „Crimes and Punishments” wyborze wobec pewnej organizacji społecznego buntu. Ale poza tym treściowo jest nadzwyczaj klasycznie – a przecież wcześniej niekoniecznie tak było.Chociaż okoliczności gier o Sherlocku są wzięte wprost z literatury, to twórcy z Frogwares wymyślili mu spotkania między innymi z Arsenem Lupinem (2007) i Kubą Rozpruwaczem (2009). W tej ostatniej konfrontacji było ciekawie – Sherlock odkrył „prawdę” o zabójcy z Whitechapel całkiem nieodległą od ostatnio określonej realnej tożsamości przestępcy. Ale już wolty z „Testamentu Sherlocka Holmesa” (2012) potrafiły rozbawić. Po wyczerpującym pojedynku z profesorem Moriaritym Sherlockowi przypada tam rola… Nie, miejmy litość, nie przypominajmy.
Po przeszarżowaniu z „Testamentem” autorzy serii postanowili najwyraźniej przyhamować w kwestiach pisarskich, a w zamian pobawić się formą. Wyszło efektownie, ale bez zachowania konsekwencji.W „Crimes and Punishments” rzuca się w oczy wzmocnienie strony wizualnej, szczególnie obrazowania twarzy postaci, dzięki czemu Frogwares awansowało do elitarnego grona twórców gier potrafiących fizjonomią wirtualnych bohaterów wiarygodnie przekazywać stany emocjonalne. W połączeniu ze znakomitym podkładem głosów – na czele z niezawodnym Kerrym Shale’m w roli Holmesa – pozwala to grze mocniej niż poprzednio oprzeć się na dialogach, nieźle zresztą napisanych. Poza wyborem kwestii do wypowiedzenia jest też możliwość obserwacji znaków szczególnych rozmówców i w typowy dla Sherlocka sposób zaskakiwania ich wnioskami.Takich „specjalnych umiejętności” ma detektyw więcej – możliwość wynajdowania ukrytych obiektów czy odtwarzania w wyobraźni przebiegu przeszłych zdarzeń. Wyodrębnienie tych funkcji jest wątpliwe – gra i tak podpowiada dokładnie, kiedy należy ich użyć. Zwolennicy trudniejszych zagadek z klasycznych gier przygodowych będą rozczarowani – pod tym względem to najuboższa część serii. Prowadzi za rączkę, stawia łatwe wyzwania polegające na eksploracji, analizie przedmiotów, nawet zręcznościowe. Wszystkie są w razie oporów do pomięcia.
Mimo tej próby przypodobania się wszystkim pozostawiono kąski dla myślących. Ciężar wyzwań logicznych został przeniesiony na łączenie faktów. Zarówno bezpośrednie, poprzez kombinację znalezionych dowodów na „mapie dedukcji”, jak i bardziej subtelne – kojarzenie wyłapywanych przez gracza niuansów na potrzeby ostatecznych wniosków.W każdym z sześciu przedstawionych w grze śledztw można podjąć decyzje kryminalne – uznające za winnego jednego z kilku podejrzanych oraz moralne – co dalej począć z wiedzą o winie. Te momenty bywają najbardziej intrygujące, ale są częściowo podminowane przez niespójności. W kilku przypadkach trudno ocenić, czy w grze brakuje dowodów, czy ich przekonująca interpretacja jest celowo tak trudna, że praktycznie niemożliwa.Czytana przez Sherlocka zawzięcie „Zbrodnia i kara” Dostojewskiego wskazuje na moralistyczny wdzięk historii, ale tu pojawia się największy problem. Bo choć można doprowadzić do skazania niewinnych, nie kończy się to dla opowieści istotnymi zmianami. Owszem, można podpatrzeć trafność decyzji i modnie sprawdzić, jak wielu graczy na świecie podjęło podobną, lecz nic poza tym. Niewinni czekają na stryczek, Sherlock spokojnie popala fajkę, a inspektor Lestrade i dr Watson jak zwykle dają pokaz tępoty absolutnej. Finał opiera się wyłącznie na dylematach ostatniego śledztwa.Mimo zgrzytów, a może częściowo dzięki nim, gra celnie odnosi się do literackiego pierwowzoru – gdzie nie brakowało zarówno spraw mglistych, jak i wręcz oczywistych dla czytelnika, a obok grubszych afer zdarzały się dochodzenia drobniejsze, których Sherlock się chwytał, by zaspokoić swój nałóg dedukcji. Brak spektakularnych zdarzeń w grze nie umniejsza trafnie uchwyconej atmosfery społecznej Londynu i okolic przełomu XIX i XX stulecia. Właśnie do wielbicieli tej atmosfery i klasycznej wizji Holmesa utwór trafi najlepiej. Szkoda, że na poziomie interakcji pozostaje zlepkiem ciekawych pomysłów, których nie udało się konsekwentnie złożyć w całość.
Ocena: 3/6
Gra do kupienia w pudełku lub w dystrybucji sieciowej (Windows/PS3/PS4/Xbox 360/Xbox One). Język angielski, polskie napisy. Czas gry 12-15 h. Oznaczenie wiekowe PEGI: 16.
Czytaj także:
Sherlock Holmes kontra Kuba Rozpruwacz
Sherlock Holmes kontra Arsene Lupin
Sherlock Holmes: Tajemnica Mumii/Tajemnica Srebrnego Kolczyka
16 października o godz. 13:50 1371062
Dość niska ocena, wg mnie 5/6.
16 października o godz. 15:56 1371130
Jesteś niesprawiedliwy. Czy jesteś pewien, że grał w grę?