Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

2.03.2014
niedziela

Komisja Europejska chce, aby gry free-to-play były naprawdę free

2 marca 2014, niedziela,

Organ wykonawczy Unii Europejskiej zauważył to, na co już od dawna zwracają uwagę gracze, a przede wszystkim rodzice młodych użytkowników systemów iOS i Android. Wszechobecne gry free-to-play wcale nie są darmowe, a na zaszyte w nich mikrotransakcje nieświadome dzieci wydają wcale nie mikroskopijne kwoty. Płatności w grach free-to-play są sporym problemem, a jednocześnie tylko czubkiem góry lodowej niecnych praktyk wydawców.

Doświadczeni gracze wiedzą, że w pozornie darmowej grze free-to-play w najlepszym wypadku będą wolniej awansować, dłużej czekać na swój kolejny ruch czy grać tylko podstawowymi bohaterami. Bardziej rozbudowane, mocniejsze, szybciej zdobywające kolejne poziomy doświadczenia, a co za tym idzie skuteczniejsze w rozgrywkach online postacie, są na ogół płatne lub uciążliwe w odblokowywaniu. Można znaleźć kilka wyjątków od tej reguły – na PC są to pupularne gry MOBA – darmowa zabawa w większości darmowych gier mija się jednak z celem i prędzej czy później sięga się po portfel. Pół biedy jak robimy to świadomie, wciągnięci w rozgrywkę. Problem pojawia się, gdy nieświadomy użytkownik nie kontroluje swoich wydatków.

Chodzi tutaj przede wszystkim o dzieci, które ściągają sobie na tablety rodziców gry zanim jeszcze nauczą się mówić. Co jednak oczywiste, biegłość w obsłudze urządzenia i kolorowych gierek nie idzie  w parze ze zrozumieniem istoty mikrotransakcji (a w tym wieku przecież nawet istoty transakcji i funkcji pieniądza), często więc się okazuje, że maluchy wydają naprawdę pokaźne kwoty na nowe avatary, diamenty etc. Do większości kont na iOS i Androidzie popodpinane są karty kredytowe (na iPadzie bez podania jej numeru nie ściągniemy nawet w pełni darmowej aplikacji), nie wszyscy zabezpieczają jednak transakcje dodatkowym hasłem. Apple, Amazon i Google zarabiają krocie na zakupach impulsywnych, domyślne ustawienie dodatkowego hasła nie jest więc przez te firmy używane, a według Komisji Europejskiej powinno.

Podobnie jak jasne i wyraźne zaznaczenie, że dany tytuł zawiera mikrotransakcje. W takim przypadku gra nie mogłaby znajdować się w dziale z darmowym oprogramowaniem. Darmowa gra z płatnymi elementami nie mogłaby też bezpośrednio namawiać nieletnich użytkowników do przeprowadzenia transakcji, a do tego musiałaby informować o adresie e-mail producenta, na który można by kierować wszystkie pytania i zażalenia związane z płatnościami. Sprawa jest poważna, wszak coraz częściej w mediach pojawiają się informacje o tym, że kilkulatek X wydał kwotę Y na płatną zawartość w grze Z. Żeby daleko nie szukać – w zeszłym roku Eurogamer informował, że brytyjski pięciolatek w darmowej grze Zombies vs Ninjas wydał 1700 funtów.

Apple interweniuje w tego typu sytuacjach, firma wysłała nawet maila z informacją o problemie do swoich użytkowników i otrzymała 37 tys. zażaleń na mikrotransakcje w grach dla najmłodszych. Korporacja przeznaczy ponad 32 mln dolarów na zrefundowanie niezamierzonych wydatków, unijne przepisy są więc jak najbardziej uzasadnione i jeżeli wejdą w życie, to będą chronić zarówno klientów jak i dostawców treści.

Kupujące infantylne cyfrowe dodatki dzieciaki są nośnym tematem w mediach, problem jest jednak szerszy. O ile każdy rodzic zauważy ściągnięcie z karty kredytowej 1700 funtów, tak większość nie odnotowuje kilkufuntowych, a u nas kilkuzłotowych potrąceń. Generalnie rzecz biorąc na podchwytliwe płatności z łatwością nabierają się też starci gracze. Wstyd się przyznać, ale sam kilkukrotnie nie do końca świadomie wydałem kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt złotych.

Pierwszy przykład i swego rodzaju przestroga to abonament PlayStation Plus – bardzo fajny, oferujący dostęp do naprawdę świetnych tytułów, ale jednocześnie tak perfidnie skonstruowany, że po wykupionym (lub nawet otrzymanym w ramach kodu) okresie, automatycznie się przedłuża. Dopiero jak dostałem maila z informacją, że moje PlayStation właśnie opłaciło sobie subskrypcję na kolejne trzy miesiące, znalazłem w ustawieniach konsoli domyślnie zaznaczoną opcję o automatycznym odnawianiu subskrypcji.

Wcale nie lepiej jest z kupowaniem cyfrowych gier, które dawno przestały już być zamkniętymi produktami i często mają online passy, season passy i inne różnego rodzaju dodatki. Kupując nową grę zawsze nabywamy przepustkę sieciową do trybów online. Na ogół kupując w zamówieniu przedpremierowym otrzymujemy też dostęp do popremierowych dodatków, które później, dla innych, są dodatkowo płatne. Prawdziwą zagadką są jednak cyfrowe, podzielone na odcinki gry Telltale, w których pierwsze części (ku mojemu zaskoczeniu) w wydaniu na Xboksa 360 nie zaliczają się do season passa. Pierwszy odcinek jest tam traktowany jako gra, a pozostałe cztery epizody jako towarzyszące mu dodatki. Niewiele ma to wspólnego z logiką, sam kupiłem więc za kilkadziesiąt złotych season passa, a potem jeszcze kilkanaście musiałem wydać na pierwszy epizod gry.

Poukrywane w mobilnych grach free-to-play płatności są sporym problemem, odgórna regulacja powinna jednak dotknąć wszystkich rodzajów cyfrowo sprzedawanych gier wideo. Tylko czy jest to możliwe? Przy takim zróżnicowaniu rynku, platform i ofert, możliwości kupowania gier w odcinkach czy nawet przed ich premierą, w wersji alpha lub beta w usłudze Steam Early Access? Albo na Kickstarterze, gdzie często finansujemy dopiero wizję twórców. Do tego dochodzą wspomniane już DLC i season passy, czy moim zdaniem największa granda branży gier – mikropłatności w płatnych, sprzedawanych po pełnej cenie tytułach (vide Dead Space 3, Forza Motorsport 5 czy Ryse: Son of Rome).

Paweł Olszewski

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Myślę, że raczej nic nie wyjdzie z tej inicjatywy…

  2. Jestem za, tylko trzeba poczekać na jakieś konkrety.

  3. Czy Unia musi we wszystko wtykać swój nos? Niedługo będą wyznaczone godziny robienia siku wg prawa unijnego.

  4. „na iPadzie bez podania jej numeru nie ściągniemy nawet w pełni darmowej aplikacji” – to jest nie prawda. Można nie podawać konta przy zakładaniu konta iCloud, a każdą płatność trzeba potwierdzać hasłem.

css.php