Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

15.03.2014
sobota

Intel Extreme Masters 2014 – wielka gra

15 marca 2014, sobota,

Nie gram w żadne e-sportowe gry komputerowe, nie wiem nawet czy e-sport to już sport, ale wiem, że budzi podobne emocje i skojarzenia. Wypchany po brzegi katowicki Spodek robi piorunujące wrażenie. Nawet na tych, którzy z dystansem podchodzą do elektronicznej rozrywki.

Pytanie czy e-sport to sport pojawia się równie często jak te o zakwalifikowanie gier wideo do sztuki. Odpowiedź zależy od przyjętych definicji, punktu odniesienia, a nawet indywidualnych preferencji pytanego. Rozważania te, choć ciekawe, są jednak typowymi akademickimi dysputami, z których niewiele robią sobie profesjonalne e-sportowe ligi czy niezależni developerzy tworzący prawdziwe perełki gier wideo.

O ile jednak o nich całkiem sporo na Technopolis piszemy, tak muszę przyznać, że e-sport traktowany jest po macoszemu. Świat profesjonalnego gamingu jest bowiem zupełnie inny od tego casualowego czy nawet hardcore’owego. Profesjonalni gracze (zawodnicy?) grają (trenują?) minimum sześć godzin dziennie w StarCraft II, League of Legends i inne tytuły (dyscypliny?), nie mają więc czasu na żadne inne gry, na których my się koncentrujemy. A nawet jak mają, to wolą go spożytkować na coś innego – spotkania z rodziną i znajomymi czy po prostu odpoczynek. Nie wspominam o nauce, bo prawdziwi nastoletni zawodowcy przeważnie z niej rezygnują. Opiewające na dziesiątki tysięcy dolarów nagrody, honoraria od sponsorów, rozrzucone po całym globie eliminacje i turnieje. Takiego życia nie da się pogodzić ze szkołą i jakąkolwiek rutyną. Nie bez znaczenia jest tu też status gwiazd. Najlepsi z nich to prawdziwi celebryci, których same treningi mają na kanale Twitch.tv masę wyświetleń. Fani e-sportu, czy też gracze aspirujący i kibice, robią więc wszystko, żeby zobaczyć swoich idoli na żywo. Polacy mają to szczęście, że nie muszą w tym względzie zbyt wiele robić. Wystarczy przyjechać w ten weekend do Katowic i odczekać swoje w kolejce.

Na Śląsku toczą się właśnie finały Intel Extreme Masters. Do Spodka zjechali najlepsi, wyłonieni w Nowym Jorku, Singapurze czy Sao Paulo gracze. Dlaczego organizator imprezy, Turtle Entertainment, mając do dyspozycji dosłownie cały świat, wybrał akurat Katowice? Prawdopodobnie dzięki zeszłorocznej edycji. W styczniu 2013 roku w Spodku odbyły się eliminacje, które na żywo śledziło 50 tys. kibiców (i 5 mln przez internetowe streamy), a spora część niemieszczących się do Spodka graczy stała na siarczystym mrozie przed halą, gdzie ogrzewając się przy koksownikach oglądała mecze na telebimach. Frekwencja i determinacja fanów, a także nie najgorsze warunki Spodka, znów przyciągnęły więc Intel Extreme Masters do Katowic. Impreza pierwszy raz nie zagościłaby jednak u nas gdyby nie katowiccy samorządowcy – pomysłodawca radny Michał Jędrzejek i dający IEM-owi zielone światło prezydent miasta, Piotr Uszok. Gratulacje należą się jednak całemu ratuszowi – wszak Katowice konkurowały o miano organizatora finału z o wiele bardziej okazałymi metropoliami.

Łączna pula nagród we wszystkich dyscyplinach to 1,5 mln zł. Gdy piszę te słowa, rozgrywki wciąż trwają, wielki finał odbędzie się natomiast w niedzielę, 16 marca. Już w piątek Spodek był jednak dosłownie wypchany po brzegi, a fani zajmowali schody i korytarze – wszystkie krzesełka były zajęte. Toczący się na trzech scenach rozgrywki są na żywo relacjonowane w internecie i omawiane przez zawodowych e-sportowych korespondentów. Panująca tam atmosfera jest nie do opisania – to trzeba zobaczyć, nawet jak nie do końca rozumie się reguły League of Legends albo nie przepada za Counter-Strike.

Intel Extreme Masters to też polska namiastka targów gier. Oprócz śledzenia głównych rozgrywek, można tam wziąć udział w turniejach czy pooglądać najnowsze gry. Gaijin Entertainment prezentowało War Thundera, EA Titanfalla. Sporo było też wystawców pecetowego sprzętu, a także takie ciekawostki jak stoisko z Oculus Riftem czy symulatorem samochodowym, w którym zamontowana na hydraulicznych wspornikach karoseria oddawała zachowanie auta w DiRT 2.

Ze względu na skalę imprezy, jej renomę, a także sprzyjającą aurę, można się spodziewać kolejnego frekwencyjnego rekordu. Szkoda tylko, że polscy kibice nie ujrzą na scenie żadnych polskich drużyn. Tym razem żadna nie zakwalifikowała się do finału, choć na przykład we francuskim teamie Millenium grającym w League of Legends jest jeden rodak.

Paweł Olszewski

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. A ja tam z nimi byłem miód i wino piłem 😉 dobra impreza. Doza za rok!

css.php