Krótka myśl z okazji dzisiejszego święta i pewnej niedawnej premiery. O tym, jak to czasem lepiej zrobić mniej niż więcej. Choćby w najbardziej nadętej z gier wideo.
Tytuł odwołuje się do kontrowersji, jaka została (sztucznie?) wywołana w zeszłym tygodniu po premierze jednego z największych blockbusterów wśród gier: „Call of Duty: Advanced Warfare”. Podczas sceny na cmentarzu, zupełnie spokojnej i typowej dla takich uroczystości w Stanach Zjednoczonych, kierowany przez gracza bohater musi podejść do trumny i „złożyć hołd”. Aby to zrobić, należy wcisnąć odpowiedni dla danej platformy sprzętowej klawisz. Ot i powód całego szumu, głównie na Zachodzie – że to kpina z powagi sytuacji, czyjejś śmierci, miejsca spoczynku weterana, choćby wirtualnego.
Oczywiście każdy ma prawo do takiego zdania – gry potrafią banalizować mnóstwo poważnych zdarzeń, a seria „Call of Duty” należy do przodowników. Pokazując wojnę jako szybki, efektowny teledysk, banalizuje przebieg walk, cierpienie ludzi, śmierć niezliczonych wrogów, działanie sprzętu wojskowego. Pomija skrzętnie problemy odniesionych ran, cywili, taktyki na polu bitwy. Ma być prostą, odrywającą od realiów strzelaniną, z pierwszorzędnymi efektami specjalnymi.
Może dlatego scena nieco bliższa realiom tak zabolała? Jako jedyna normalna rzecz w tym nienormalnym świecie? Może dlatego, że trumna nie eksplodowała i nie wyskoczył z niej tuzin uzbrojonych po zęby celów do odstrzelenia. Wtedy wszystko byłoby w porządku – trumna zmieni się w wehikuł zła, a cmentarz – w „uczciwe” pole walki. Moralność gracza będzie w domu – żeby bez dylematów to miejsce radośnie zdemolować. I zapomnieć.
„Nienormalność” w „Call of Duty: Advanced Warfare”:
W serii „Call of Duty” już wcześniej znalazły się kontrowersyjne sceny – po eksplozji broni jądrowej, z której nawet wszechmocny bohater nie wychodzi żywy, czy prowokacyjna empatycznie sytuacja, gdy kierowana postać jest zmuszona do wzięcia udziału w masakrze ludności cywilnej. Choć trudno ocenić, na ile sceny te miały po prostu „sprzedać” nową część serii, wywołując zamieszanie, a na ile były wynikiem twórczej prowokacji autorów gry (prawdopodobnie jedno i drugie; bardziej pierwsze) – to właśnie te sceny są głównymi elementami, dla których w ogóle warto na tę serię zwrócić uwagę. I ją zapamiętać.
Reszta to papka – dopracowana audiowizualnie, emocjonalnie oślizgła i ekspresyjnie generyczna. Czy taka ma być zawsze dominująca wizja wojny w grach wideo? Jako lekkiej, niewzbudzającej wątpliwości zabawki?
Jak w każdej grze wideo w celu wykonania jakiejkolwiek interaktywnej czynności trzeba wcisnąć klawisz – to, co dzieje się w głowie odbiorcy, jest równoległym, oddzielnym procesem. Choć patrząc na scenę ze spokojnym oddaniem hołdu, jakkolwiek śmieszną jako przerywnik ciągłej akcji, jakoś mi się marzy, by w dzisiejszym dniu ktoś taki klawisz wcisnął w głowach ludzi na ulicach Warszawy. Najlepiej „s” – jak „spokojnie oddaj hołd”. Bo obawiam się, że – jak to już należy to tradycji – wciśnięte zostanie „fire primary weapon”. Ale przecież to takie czyste i normalne…
„Normalność” w „Call of Duty: Advanced Warfare”:
PS. Czy tylko mi się wydaje, że 11.11 w Warszawie jednak nie było tak „normalnie” jak w zeszłych latach? Jedna, dobrze odizolowana przez Policję demolka to nie szereg żenujących burd z poprzednich lat, kiedy trzeba było tłumaczyć zagranicznym kolegom dlaczego Święto Niepodległości w stolicy Polski składa się głównie z bandziorskich zamieszek. Za rok bardzo proszę jeszcze mocniej wciskać „s”…
11 listopada o godz. 17:56 1381237
„kierowany przez gracza bohater ma możliwość podejścia do trumny i „złożenia hołdu”.”
Nie grałem, ale z tego co wiem to bohater nie ma „możliwości” złożenia hołdu, tylko musi to zrobić żeby przerywnik filmowy ruszył dalej (ale mogę się mylić).
11 listopada o godz. 19:07 1381238
@ Simplex OK, uściśliłem, ale to ma znaczenie drugorzędne – tak samo trzeba brać udział w scenach akcji i zabijać wirtualnych wrogów. Znacznie ma dla mnie inwersja, normalne rzeczy (którą jest bądź co bądź oddanie honorów przy pogrzebie wojskowym, choćby było obowiązkowe w scenariuszu) stają się nienormalne i śmieszne na tle absurdu reszty (zabijania setek przeciwników przez prowadzonego superżołnierza, samoleczenia, robienia zabawiających igrzysk z realistycznie ukazanej wojny itd. itp.).
12 listopada o godz. 14:56 1381240
Mnie bardziej ciekawi jakie argumenty mają twórcy za tym, że ta sekwencja w ogóle musiała być interaktywna. Kiepska grafika otoczenia, niewidzialne ściany i stado stojących kukiełek, które nie reagują na nasze poczynania, to przecież dokładne przeciwieństwo tego, do czego dążą twórcy gier. Wszystko po to, żeby wcisnąć jeden przycisk lub klawisz, który jak Dawid zauważył, nie jest specjalnym odejściem od normy w kwestii trywializowania różnych rzeczy przez serię CoD i strzelaniny wojenne w ogóle. Spokojnie mogli to zamknąć w cutscence.
13 listopada o godz. 10:55 1381242
@ Piotr Może mieli podobne argumenty jak za tym, że pozostała część gry jest interaktywna? Ja jedno i drugie tylko oglądałem, i mi wystarczyło. A i tak oglądnie sekwencji na cmentarzu było ciekawsze, nawet z tym stadem stojących sztywno kukiełek, bo w przeciwieństwie do absurdalnych wyczynów w scenach akcji, na prawdziwych pogrzebach oni naprawdę tak stoją ; )
Oczywiście, że ta „interaktywność” sceny jest śmieszna, a jednak – upieram się – odrobinę mniej śmieszna niż reszta. Podobnie z interaktywności sceny z Heavy Rain „Press x to Jason” można się śmiać dopóki się nie zgubi własnego dziecka w tłumie.