„StarCraft II” ma z pewnością mnóstwo zalet, ale za to jest strasznie drogi. Jeśli zatem czekacie na tak zwane „pobory”, które pozwolą Wam nabyć najnowsze dzieło Blizzarda, a chcielibyście na razie pograć w coś darmowego, to polecam „Ricoshet Kills 2”. Naprawdę polecam? – powiedzmy – zwracam Waszą uwagę. Rzecz z pozoru banalna – sterowany przez nas mały ludzik z pistoletem strzela do innych małych ludzików. Ludzików jest więcej niż kul w magazynku, część z ludzików stoi w miejscach, które są dla strzelca „balistycznie” niedostępne. Ale krawędź ekranu ma tę właściwość, że pociski się od niej odbijają (fachowo – rykoszetują). Jest to zatem nie tyle gierka zręcznościowa, ile logiczna.
Oczywiście każda z kolejnych pięćdziesięciu plansz jest trudniejsza od poprzedniej (pierwszą można przejść za pomocą jednego strzału), i czasem trzeba się nieźle nagłowić, żeby ustrzelić wszystkich – no właśnie, kogo? Mam bowiem niejasne wrażenie, że autor ukrywa przed nami jakieś drugie dno. Oszczędna gangsterska stylistyka sugeruje, że likwidowane przez nas postacie to typy spod ciemnej gwiazdy – tak zwany protagonista chyba zresztą też. Ale ludziki giną w tak efektowny i makabryczny sposób (odgłos kuli, penetrującej wirtualne ciała jest wyjątkowo realistyczny), że trudno nie porównać „Ricoshet Kills” do najbardziej krwawych FPS-ów. Nie łatwo zatem odczuwać przyjemność z rozwiązywania łamigłówki, skoro efektem jej rozwikłania jest… krwawa rzeźnia. Może nadinterpretuję, ale miłośnicy „serious games” zachwyceni pewnie nie będą. Jeśli chcecie się zmierzyć z „Ricoshet Kills 2”, to znajdziecie grę pod linkiem, który właśnie minęliście wzrokiem.
JMD
Polecamy również „Shift” i niedoścignioną „Hippolytę”
22 października o godz. 18:58 54811
Kurcze, świetna jest!
22 października o godz. 19:01 54812
@VodaN
No! Polecam też Hippolytę.
JMD
30 października o godz. 23:18 55297
Ugh,
Nie, no sorry
Hyppolyta ma tak wyśrubowany poziom trudności, że śmiem twierdzić, że jest grą dla sadomasochistów.
Ale faktcznie ma coś w sobie.
31 października o godz. 8:26 55320
@VodaN
Ale można ją skończyć, czego jestem żywym (ciągle) przykładem. Choć fakt – trzeba się namęczyć 😉
JMD