Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

20.05.2010
czwartek

„Art of Murder: Karty przeznaczenia” – recenzja gry

20 maja 2010, czwartek,

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczeniaW WYLUDNIONYM NOWYM JORKU

Muszę przyznać, że Polacy od zawsze mieli dryg do gier przygodowych. Bo czy ktoś źle wspomina takie przygodówki jak „Tajemnica Statuetki”, „Teenagent”, „Książę i Tchórz”, „Kajko i Kokosz”, „Jack Orlando”? Można by wymieniać w nieskończoność (no prawie). W ten nurt od kilku lat próbuje się wpisać  również firma CITY Interactive, która pod koniec 2007 roku uraczyła nas pierwszą odsłoną serii „Art of Murder”.

Pierwszą część, okraszoną podtytułem „Sztuka Zbrodni”, zapamiętałem głównie dzięki dialogom, a dokładniej, dziwnej rozbieżności jaka występowała między tym, co postacie „mówiły” w dymkach po polsku, a tym, co mówiły po angielsku. Rozdźwięk był momentami tak duży, że zupełnie zbijał gracza z tropu, tym bardziej, iż polskie dialogi były momentami po prostu głupie. Przyznam się bez bicia, że był to jeden z powodów, dla których zupełnie odpuściłem sobie część drugą. Gdy w moje ręce trafiła do mnie trzecia odsłona, byłem nastawiony nieco sceptycznie. Szybko jednak przekonałem się, że deweloperzy zrobili krok w dobrą stronę, choć trudno określić go słowem „milowy”.

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczenia

Początek historii jest tyleż intrygujący, co nieco naiwny. Główna bohaterka, agentka FBI Nicole Bonnet, przebywając na urlopie, otrzymuje tajemniczą przesyłkę, w której znajduje lampę ze starego projektora, zardzewiałą śrubę oraz wycinek z gazety, z zaznaczonym czerwonym markerem jej nazwiskiem oraz słowem „morderstwo”. Korzystając z pomocy Wanga, kolegi z laboratorium kryminologicznego, nasza podopieczna łączy wszystkie poszlaki w całość, po czym nie informując nikogo, samotnie wyrusza do opuszczonego kina w jednej z bardziej podejrzanych dzielnic Nowego Jorku.

 

Na miejscu dowiaduje się, że właśnie została wplątana w śmiertelnie niebezpieczną grę (z pewnością nikt się tego nie spodziewał…), która z Wielkiego Jabłka zaprowadzi ją na duszne bagna Luisiany i na zimną północ, do stanu Maine. Taki rozwój wypadków zupełnie nie przekonuje. Gracze od samego początku dostrzegają zagrożenie, a motywacje Nicole, która prezentuje postawę superbohaterki z lat 60. zeszłego wieku, przeczą logice. Wszystko to zdaje się sugerować, że twórcom zabrakło odrobinę inwencji w zawiązywaniu  fabuły. Co prawda dalej jest lepiej, ale tych pierwszych kilka scen pozostawia wyraźny niesmak.

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczenia

Niestety, dialogi wciąż kuleją. Nie dość, że są dość drętwe, to na dodatek momentami można odnieść wrażenie, że bohaterowie nie tyle rozmawiają ze sobą, co wpadają w strumień świadomości, byle coś mówić. Co więcej, postaci, z którymi będziemy mogli przeprowadzić dłuższą rozmowę jest tyle co kot napłakał, zaś większość z nich jest zwyczajnie nieciekawa. Na nasze nieszczęście, konwersacje są głównym źródłem informacji – podane w takiej formie są wyjątkowo ciężkostrawne. Dość dziwne wydają się też lokacje. Wszystkie bez wyjątku są niemal zupełnie wyludnione. Ma to jakiś sens w przypadku oględzin opuszczonego lunaparku albo ukrytej na bagnach chatynki, ale brak ludzi w  centrum Nowego Jorku albo w samym sercu luisiańskiej mieściny jest dość osobliwy.

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczenia

W przeciwieństwie do dialogów i lokacji, zagadki stoją na bardzo przyzwoitym poziomie. Autorom nie udało się uniknąć typowej dla gier przygodowych bolączki zbierania wszystkiego co się da i używania wszystkiego na wszystkim, aczkolwiek trzeba przyznać, że znakomita większość łamigłówek posiada logiczne wytłumaczenie. W trakcie gry natrafimy na kilka zagadek podczas których Nicole może zginąć. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, gdy przy pierwszym podejściu do takowej, gra poinformowała mnie o zapisaniu stanu rozgrywki. Ten prosty patent z pewnością oszczędzi wielu graczom frustracji związanych z koniecznością przechodzenia powtórnie dużych fragmentów gry po śmierci bohaterki.

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczenia

Firma CITY Interactive w ciągu nieco ponad dwóch lat zaserwowała nam aż trzy części serii. Nic więc dziwnego, że w sferze audiowizualnej zaszły jedynie kosmetyczne zmiany. Modele postaci wciąż nie zachwycają, podobnie zresztą jak ich animacja, czy przerywniki filmowe. Ma to jednak pewną zaletę – niewielki postęp graficzny wiąże się z niedużymi wymaganiami sprzętowymi. Do grania wystarczy 2 GHz procesor, 512 RAMu i 64 MB karta graficzna. Udźwiękowienie nie jest złe, choć muzyka mogłaby zostać odrobinę lepiej dopasowana do sytuacji na ekranie. Nie ma nic gorszego niż klimatyczna scena w opuszczonym budynku okraszona nieco za głośnym, męczącym brzdąkaniem albo wyciem.

Screen z gry Art of Murder: Karty przeznaczenia

„Art of Murder: Karty przeznaczenia” to gra, która raczej nie zapewni jej twórcom miejsca w panteonie sław. Ot, to jedynie przygodówka na przyzwoitym poziomie, przy której miłośnicy gatunku mogą przyjemnie spędzić kilkanaście godzin. Nie należy spodziewać się żadnych wodotrysków. Prawdę powiedziawszy, gdyby nie recenzencki obowiązek, bardzo możliwe, że tę odsłonę odpuściłbym sobie tak samo jak poprzednią. Jeśli więc nie odczuwacie palącego głodu gier przygodowych, możecie równie dobrze poczekać aż „Art of Murder 3” pojawi się na wyprzedaży lub jako cover DVD do któregoś z krajowych czasopism. Wiele nie stracicie. Jeśli jednak w poprzednie części chłonęliście z wypiekami na twarzy, a Nicole jest jedną z waszych ulubionych bohaterek, to jest to dla was pozycja obowiązkowa. Najzwyczajniej w świecie, czeka was jeszcze więcej frajdy niż poprzednio.

Andrzej Jakubiec

Ocena: 60%

0% 100%

Zalety: nienajgorsza fabuła, dobry poziom zagadek,nieduże wymagania sprzętowe.

Wady: dziwnie wyludnione lokacje, naiwne zawiązanie akcji, średnia oprawa audiowizualna, słabe dialogi.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI 16+.

Wymagania sprzętowe gry Art of Murder: Karty przeznaczenia: Procesor Pentium 4 2 GHz, 512 MB RAM, karta grafiki 64 MB (GeForce FX 5200 lub lepsza), 4 GB HDD, Windows XP.

Art of Murder: Karty przeznaczenia, gra przygodowa, od lat 16 (PEGI 16+). Deweloper: City Interactive, polski dystrybutor: City Interactive. Cena: około 45 zł.

Polecamy także:

„Heavy Rain” – recenzja gry

„Still Life 2” – recenzja gry

„The Lost Crown” – recenzja gry   

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. CITY Interactive to ciekawa pod względem biznesowym firma, która słynie z masowej produkcji koszmarnych gier. Recenzowanie tych gier mija się z celem, bo czas pisania recenzji jest dłuższy niż proces tworzenia ich przez wytwórnie. 🙂

    pocieszające jest tylko to, że tworzenie takich gier jest chyba równie nieprzyjemne, jak w ich granie. I tylko dlatego „tfurcom” należy się te pare groszy, jakich żądają za swoje potworki.

  2. @VodaN
    Akurat przygodówki CI odstają dość wyraźnie od „średniej” jakości programów tej firmy. Do Grim Fandango sporo im brakuje, ale… Co więcej, nowy „Sniper” może być pozytywnym zaskoczeniem, a firma ustami prezesa zapowiada, że skończyła z „budżetówkami”. Zobaczymy co z tego będzie.
    JMD

css.php