THESEUS W LABIRYNCIE SEMANTYKI
Nie ma już co szukać Quero (Szukam). Ślad po francusko-niemieckim projekcie nowej wyszukiwarki internetowej zniknął po tym, jak oba państwa poróżniły się w grudniu 2006 roku. Obecnie Komisja Europejska przychyliła się do wniosku, aby rząd niemiecki do roku 2011 wspierał finansowo projekt własnej wyszukiwarki.
Grant w wysokości 120 milionów Euro ma zapewnić projektowi konkurencyjność wobec amerykańskiego rywala – wszechobecnego Google. Wyszukiwarka Theseus, która nazwę swoją wzięła od imienia greckiego herosa, ma szansę tę walkę wygrać, dzięki rozwijaniu technologii sieci semantycznych.
Bez wyszukiwarek bylibyśmy w Internecie bezradni i zagubieni jak małe dzieci. Bo jak przejrzeć miliony stron, a co dopiero odnaleźć na nich interesujące nas informacje? Tradycyjne wyszukiwarki przeglądają je za nas, a następnie oceniają, w jakim stopniu wyniki powiązane są z naszym zapytaniem. Ale to wcale nie znaczy, że są one w stanie te strony przeczytać.
Wyszukiwarka reaguje na słowa kluczowe, ich synonimy i wskaźnik popularności, jaką dana strona się cieszy. To, że na wysokiej pozycji wyświetla nam się ten, a nie inny adres znaczy, że inni trafili na niego przed nami, a w kod źródłowy wpisano interesujące nas słowa klucze. Gdy pytanie jest zbyt wyrafinowane – wyszukiwarka „rozkłada ręce”.
Z pomocą ma przyjść koncepcja sieci semantycznej (sematic web). Działające w oparciu o nią wyszukiwarki uważane są za przyszłość Internetu – nic dziwnego, w końcu pomysłodawcą jest sam Tim Berens-Lee, twórca WWW.
Do tej pory treści zamieszczane w Internecie kierowane były do ludzi. Komputer nie rozumiał, o czym czyta jego użytkownik i nie był w stanie w sposób twórczy zarządzać tymi informacjami.
Według projektantów sieci semantycznej, komputer trafnie odczyta znaczenie dzięki zdefiniowaniu wszystkich pojęć występujących na stronie i wykorzystaniu reguł wnioskowania. Jeżeli na każdej z nich znajdą się hipertekstowe odnośniki do dokumentów zawierających definicje pojęć (tzw. meta-dane), to w przyszłości powstanie infrastruktura umożliwiająca zautomatyzowanie wielu działań, które do tej pory wymagały zaangażowania użytkownika.
Sieci semantyczne mają otworzyć generację Web 3.0, w której maszyny będą mogły reagować na kierowane do nich treści i np. umówić nas na wizytę u lekarza czy zarezerwować i opłacić bilet. Użytkownik tylko wyda polecenie, a specjalne programy, zwane agentami pobuszują po sieci i zrobią resztę – zgromadzą niezbędne dane, wyciągną wnioski i odpowiednio zareagują.
Rząd niemiecki chce nakłonić duże rodzime koncerny (jak Siemens, SAP, Deutsche Thomson, Empolis), by wspomogły badania, do których z czasem miałyby dołączyć również małe i średnie przedsiębiorstwa oraz instytuty naukowe.
Czy wsparcie rządowe i rewolucja technologiczna wystarczą? Przesadą byłoby porównywać nową wyszukiwarkę do antycznego herosa, a Google do Minotaura, ale z pewnością międzykontynentalna „wojna wyszukiwarek” wisi w powietrzu.
Jagoda Mytych
8 sierpnia o godz. 19:55 8214
Jako projekt sterowany rzadowo Theseus nie ma szans wygrac z Google. Pamietajmy na przyklad o wczesniejszych europejskich „rzadowych” probach walki w Microsoft Windows, z ktorych oczywiscie nic nie wyszlo bo i wyjsc nie moglo. Europa wciaz nie moze sie pozbyc ciagotek do kolektywistycznych odgornie planowanych i zarzadzanych metod promowania biznesu. I dlatego rezultaty sa wciaz takie same od wielu lat.