Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

10.05.2007
czwartek

Test Drive Unlimited – recenzja gry

10 maja 2007, czwartek,

TestDriveMIUZIK PLEY, ŁOKIEĆ ZA SZYBĄ

„Test Drive Unlimited” to tytuł, na który trzeba uważać. Nawet zdeklarowanego stratega może zamienić, o zgrozo, w miłośnika komputerowych wyścigów samochodowych.

Kiedyś, bardzo dawno temu, wszystkie gry wyścigowe wyglądały podobnie – kilka, góra kilkanaście modeli samochodów, oczywiście bez licencji na prawdziwe marki, zamknięte tory, czasem wystylizowane na miejskie ulice i kolejne wyścigi z coraz bardziej wyśrubowanymi czasami w punktach kontrolnych. Było, minęło.

Teraz każda gra wyścigowa ma interaktywne środowisko, dostępne alternatywne trasy, ruch uliczny i ambicję dokładnego odtworzenia przynajmniej kawałka prawdziwego świata, od Londynu aż po Tokio. Czy można wymyślić coś nowego w tej konkurencji? „Test Drive Unlimited” dowodzi, ze jak najbardziej.

Już samo otwarcie zaskakuje. Na początku wybieramy postać, czyli, jak się to teraz w grach komputerowych nazywa – avatara, dość dowolnie definiując jego wygląd, kolor skóry i włosów, ubranie itd., po czym nasz wirtualny kierowca… kupuje bilet lotniczy i na pokładzie Boeinga 747 udaje się na rajską, choć nie bezludną wyspę Oahu. Po przylocie przychodzi czas na zakup domu, oczywiście z garażem, i pierwszego auta. Na początek będzie to coś prostego: Alfa Romeo, Audi TT albo sportowy Golf, czyli wozy, jakie można spotkać na ulicach każdego europejskiego miasta. Ale bez obaw; wszystkich pojazdów w „Test Drive Unlimited” jest dużo więcej. Dokładnie – 125 samochodów i osiem motocykli! Nieźle, prawda? Samochody podzielono na siedem klas, od A do F (A to kategoria najwyższa), do których dochodzi jeszcze klasa G, czyli samochody zabytkowe. Jeśli zatem komuś znudzi się jazda McLarenem GTR albo Lamborghini, może przesiąść się za kierownicę Jaguara E lub Mercedesa 300 SL z 1954 roku.

Twórcy programu chwalą się, że odtworzyli wiernie 1600 kilometrów dróg na Oahu. Jak z tą wiernością jest w rzeczywistości, mógłby powiedzieć tylko ktoś, kto naprawdę był na Oahu, ale trzeba przyznać, że środowisko gry jest naprawdę imponujące. I drogi, i znajdujące się przy nich obiekty wyglądają nie tylko pięknie, ale i realistycznie. Na ulicach miast, po których przyjdzie nam się poruszać, odbywa się normalny ruch, co oznacza konieczność respektowania choćby podstawowych zasad kodeksu drogowego; po chodnikach chodzą piesi i lepiej ich z tych chodników nie zganiać, bo wszelkie wykroczenia są konsekwentnie ścigane przez bardzo sprawną policję.

W przypadku stłuczki czy innego drogowego incydentu zaczyna nas szukać miejscowa wirtualna drogówka. Po każdym następnym wykroczeniu działania organów ścigania stają się coraz bardziej intensywne. Gracz w takiej sytuacji ma wybór – może próbować uciec, albo zjechać grzecznie na bok i zapłacić mandat. Na własnej skórze przekonałem się, jak bardzo może to być bolesne, kiedy po zderzeniu (co za wstyd) z radiowozem musiałem zapłacić dwa tysiące ciężko wygranych w wyścigach dolarów.

Esencją każdej gry samochodowej są oczywiście wyścigi, w których można sprawdzić swoje umiejętności i wygrywać pieniądze na usprawnienia czy zakup kolejnych pojazdów. W „Test Drive Unlimited” jest ich mnóstwo, można ścigać się na wielu różnych trasach z różnymi przeciwnikami, ale w tej grze wyścigi nie są jedynymi dostępnymi wyzwaniami. Można tu wykonywać różne misje: dostarczać na czas przesyłki, doprowadzać samochody we wskazane miejsce albo… podwozić supermodelki, którym zawsze bardzo się śpieszy. Za każde ukończone bezbłędnie zadanie czeka gracza duża gratyfikacja, sięgająca nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów.

Wśród wszystkich nowych pomysłów znajduje się w grze jeden, który spodobał mi się szczególnie. Muzykę w „Test Drive Unlimited” odtwarza czterokanałowe radio, można zatem zmieniać ją zależnie od upodobania czy nastroju. Ale to nie wszystko – jeśli komuś zupełnie nie odpowiada typowe samochodowe umpa-umpa, może wgrać do gry własne pliki MP3 i słuchać w trakcie wyścigów, jeśli ma taką fantazję, nawet Bacha czy Mozarta. Piękny pomysł.

To, co uderza w „Test Drive Unlimited”, to niezwykła wręcz staranność, z jaką wykonano każdy, najmniejszy nawet element programu. Dawno już nie widziałem tak dopracowanego produktu.

„Test Drive Unlimited” jest dokładnie tym, czego wymagamy od komputerowej rozrywki – świetnie zrobionym, bezbłędnym programem, który daje okazję do kapitalnej zabawy. Jedyny problem, jaki może wystąpić w grze, dotyczy sterowania. Korzystanie z klawiatury jest dość niewygodne (choć „z klawiatury” można nawet otworzyć okno, ale nie przewidziano opcji „zimny łokieć”). Najlepiej, co oczywiste, sprawdza się tu kierownica, co w przypadku gry samochodowej nie powinno jednak dziwić.

Jan M. Długosz

Ocena 6/6

Zalety: Same.
Wady: Nie stwierdzono.

Dla rodziców: Według PEGI w „Test Drive Unlimited” dzieci mogą grać bez żadnych ograniczeń. I rzeczywiście, trudno się w tym programie doszukać jakichś szkodliwych treści. Co innego z tatusiami. Ci mogą pod wpływem „Test Drive Unlimited” zaniedbać swoje obowiązki, przed czym przestrzegam.

merlinTest Drive Unlimited, wyścigi, od lat 3, gra z polskimi napisami, cena 99,90 zł. Dystrybutor: CD Projekt.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. no zarąbista gierka, szczególnie online

css.php