Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

17.11.2008
poniedziałek

„Space Siege” – recenzja gry

17 listopada 2008, poniedziałek,

PROSTOTA DO BÓLU

Space Siege zapowiadane było jako następca Dungeon Siege i porównywane do Diablo w konwencji s-f, które dzięki doświadczeniu twórców – Chrisa Taylora i firmy Gas Powered Games, miała połączyć w sobie niesamowitą grywalność swych pierwowzorów.

Po przyjrzeniu się programowi można wywnioskować, że próbowali oni stworzyć dzieło „dla mas”, w którym wyeliminuje się „niepotrzebne” elementy cRPG i akcji tak, aby powstał produkt uniwersalny i dostarczający czystej rozrywki.  Jednak wizja zabawy według twórców zupełnie rozmija się z preferencjami graczy.

Historia „Space Siege” rozgrywa się w dalekiej przyszłości,  w której ludzkość rozwinęła się na tyle, by rozpocząć podbój kosmosu. Po krótkiej eksploracji natyka się ona na rasę wrogo nastawionych obcych, którzy rozpoczynają ofensywę na Ziemię. Główny bohater znajduje się na jednym z ostatnich ocalałych statków, całkowicie opanowanym przez przeciwników. Jego zadaniem jest, jak można się domyślić, ocalenie ludzkości, a dokonuje go poprzez, i tu kolejna niezbyt zaskakująca rzecz, pokonanie wszystkich oponentów na swojej drodze.


Screen z gry Space Siege

Seth Walker, którego poczynaniami kierujemy, jest typowym twardzielem rodem z gatunku akcji. W pojedynkę eksterminuje hordy wrogów nie przystając ani nachwilę i nie pozwalając, aby zbyt wiele fabuły wkradło się w rozgrywkę. Wygłasza swoje sztywne dialogi twardym i niezmiennie niewzruszonym głosem, bez względu na to, czy właśnie walczy czy rozmawia z przyjacielem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że okrajając grę twórcy pozbyli się z niej wszystkiego, co interesujące. Postać jest nam narzucana na początku, możliwości rozwoju ograniczają się do 2 specjalizacji – w walce lub inżynierii). Nie można też zbroić się w zdobyczne przedmioty, ponieważ jedyne, co da się znaleźć, to dość abstrakcyjne „części do ulepszeń”.


Screen z gry Space Siege

Wybór broni jest niewielki, a różnice pomiędzy nimi  są raczej kosmetyczne. Ulepszenia,  modyfikujące  broń, są też mało dostrzegalne  – nie ma nawet podanych dokładnych statystyk obrażeń. Jedyny dostępny wybór „moralny”, który nie ma zresztą wpływu na wynik gry, to decyzja o zainstalowaniu sobie cyberwszczepów, w których też  nie można przebierać. 

Element akcji jest też mocno  ograniczony. Walka sprowadza się do ciągłego klikania  i, od czasu do czasu, użycia jednej z niewielu, mało efektywnych umiejętności. Jakakolwiek próba zastosowania taktyki uniemożliwiana jest przez bardzo ograniczony widok kamery, a  próba wykonania uniku zwykle rzuca naszego dzielnego bohatera  wprost,  na  nadlatujące pociski.


Screen z gry Space Siege

Także przy tworzeniu grafiki twórcom udało się zminimalizować nakłady pracy. Ten element programu jest na dość wysokim poziomie, ale jako, że akcja odgrywa się na statku kosmicznym, dominują uderzająco podobne do siebie korytarze i pomieszczenia. Tak więc gracz nie tylko walczy z zastępami identycznych przeciwników, ale robi to w ciągle powtarzającym się otoczeniu.

Space Siege jest pozycją  z której  skrupulatnie wyeliminowano wszystko, co mogłoby uczynić z niej dobrą grę. Większość atrakcyjnych punktów cRPG, takich jak tworzenie własnej postaci i jej zbrojenia, zostały zupełnie wyeliminowane.Nie ma też  możliwości  stosowania różnych stylów walki, obowiązkowych dla dobrych tytułów akcji.

Ubogiej rozgrywki nie ratuje też fabuła,  zredukowana nawet bardziej niż inne elementy, a przy tym sztampowa i przewidywalna. Jedyny wątek, który mógł być potencjalnie interesujący, mianowicie zaginiona dziewczynka, na którą można się natknąć w kilku miejscach na statku, ginie w natłoku nieciekawych i powtarzalnych misji.


Screen z gry Space Siege

Tytuł ratuje w pewnym stopniu fakt, że daje okazję do niezobowiązującej, nieobciążającej intelektualnie rozrywki, którą można urozmaicić sobie nudne popołudnie. „Space Siege” nie wymaga od gracza  wysiłku umysłowego, nie  ma też zagrożenia, że spędzi się nad nią zbyt wiele czasu  – monotonia szybko zniechęca. 

Tryb multiplayer może być  uznany za  plus, jako, że przyjemność współdziałania w drużynie na jakiś czas przyćmiewa niedociągnięcia programu. Jednak nawet, jeśli komuś spodoba się „Space Siege”, to krótki czas potrzebny na jego przejście nie pozwoli na zbytnie cieszenie się tą prawie-action prawie-cRPG.
 

Beata Marczyńska-Fedorowicz
 

Ocena: 3/6
 
 
Zalety: Niewymagająca rozrywka na kilka chwil, opcja muliplayer.
Wady: Płytka fabuła, płaskie postaci, monotonna scenografia, niezróżnicowane misje, bardzo uproszczony system walki.
 

Dla rodziców: Gra otrzymała klasyfikację PEGI +12, zawiera sceny przemocy, jednak nie są one oddane w pełni realistycznie. Zawiera bardzo ograniczone elementy planowania rozwoju postaci. Całość rozgrywki polega na walce z wrogami i eksploracji dość małej przestrzeni, nie stawia żadnych wyzwań intelektualnych, nie wymaga też dużej koordynacji ruchowej. Zaletą może być kinowa wersja tłumaczenia, gdzie oryginalnej angielskiej ścieżce dźwiękowej towarzyszą polskie napisy.
 

Minimalne wymagania sprzętowe: procesor: 2.6 GHz, system: Microsoft Windows XP Service Pack 2/Vista, RAM: 512 MB, miejsca na dysku: 3 GB, karta graficzna: 128 MB wideo RAM lub lepsza wraz z DirectX 9 z obsługą Vertex Shader/Pixel Shader 2.0 (Nvidia 6800/ATI 9800 lub lepsza).
 

Space Siege, gra cRPG, w polskiej wersji językowej, od lat 12 (PEGI 12+). Cena: 101 zł. Dystrybutor: CD Projekt
 

Zobacz trailer gry:

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php