Jak nie horror, to kryminał, jak nie wojna, to przynajmniej walka. Wystarczy spojrzeć na poprzednie (i kolejne) publikowane tu teksty. Gry wideo nawet w swojej ciekawszej odmianie są permanentnie związane z przemocą. Rzadko jej ukazywanie, poza wzbudzaniem strachu i ciekawości, staje się przekaźnikiem przesłania. A już zupełnie wyjątkowo takie przesłanie jest skierowane przede wszystkim do dzieci.
Istnieje zespół twórców, który coraz wyraźniej specjalizuje się w takim podejściu. To kanadyjskie studio Minority, na czele z Kolumbijczykiem z pochodzenia Vanderem Caballero. Vander rozliczył się z echami swojej młodości w znakomitej grze osobistej „Papo & Yo” (2012) i przy kolejnym projekcie stery oddał innym pracownikom studia.
Pomysłodawcą „Spririts of Spring” jest Ernest Webb, kanadyjski autochton znad Zatoki Hudsona, jako dziecko ofiara szkolnego gnębienia. Jak twierdzą zgodnie już wszyscy autorzy utworu, niemal każdy człowiek spotkał się z problemem fizycznego i psychicznego znęcania się ze strony rówieśników – jako ofiara, znęcający się lub obserwator. Tak oto mniejszość (minority) wśród projektantów gier podjęła temat większości.Podobnie jak w „Papo & Yo”, gdzie zmagania z nałogiem ojca toczyły się w fantastycznej, południowoamerykańskiej faweli, również w „Spirits of Spring” problem nie jest podany dosłownie. Zahacza o bajkową formę, opowiadając o inuickim chłopcu, alter ego Webba, żyjącym wraz ze zwierzętami-przyjaciółmi w świecie – niczym na północnokanadyjskich pustkowiach – szybko przechodzonym między żywą zielenią wiosny a zastygłą bielą zimy. Chłopiec czeka na ulgę wiosennego ciepła, które coś stara się zatrzymać. W ten sposób przekazana jest emocjonalna presja trójki ludzi-kruków, nękających bohatera i jego przyjaciół.Pomocą są tytułowe „duchy wiosny”, wywodzące się z inunickiej tradycji moce, pozwalające ożywiać przyrodę. Obok bezpośredniego kierowania chłopcem i jego zwierzęcymi towarzyszami właśnie owe powiązane z bohaterem symboliczne duchy kontroluje odbiorca. W sposób typowy dla prostych gier logicznych ułatwiają pokonywanie przeszkód terenowych, ale mają równocześnie stanowić przeciwwagę dla wyczuwalnego wokoło zagrożenia. Czy są wystarczające? „Spirits of Spring” staje się interaktywną przypowieścią o rozwiązaniach, z których jedne zawiodą, a inne być może stanowią odpowiedź na dyskretną agresję otoczenia – bardziej psychologiczną niż fizyczną. Roboczo gra zatytułowana była zresztą „Cichy wróg”.
Jako przypowieść na granicy bajki utwór zachowuje prostą formę, zasady i wymowę. To trochę rozczarowujące w porównaniu z bardziej rozbudowanym wizualnie i metaforycznie „Papo & Yo”. „Spirits of Spring” jest w tej chwili dostępna tylko na urządzenia przenośne Apple, co przyczynia się do technicznych ograniczeń – gra nie intryguje obrazem, toczy się w pozbawionym szerszej perspektywy widoku izometrycznym – z góry, pod kątem. Dopiero w końcówce zagadki uzyskują spójność z przekazem emocjonalnym, wcześniej są powtarzalnymi zadaniami do odhaczenia, by przyglądać się postępowi historii. Ta jest zresztą króciutka i liniowa.Ograniczenia stanowią zarazem o wartości dodanej utworu. Gra może być znakomitą, interaktywną „lekturą” dla dzieci, nawet najmłodszych. Sympatyczną, ale poważną. Krótką, ale nie ubogą. Ciekawą, ale zachowującą silną więź z realiami.
Podane słowem pisanym zwięzłe dialogi (na razie tylko w obcych językach) i niedosłowność przekazu zachęcają do wspólnego spędzenia czasu rodzica i dziecka, zapraszają do zastanowienia – czy przemoc może być dobrą odpowiedzią na przemoc i jak zachować się wobec prawdziwych ludzi-kruków. Bo spotkań z nimi lub wcielania się w ich rolę nie brakuje przecież już w wieku przedszkolnym.
Ocena: 4/6
Gra dostępna na urządzenia przenośne Apple (iPhone/iPad/iPod) przez sklep AppStore. Planowane wersje na systemy Android i Windows. Język angielski i zachodnioeuropejskie. Czas gry: 1,5-2 h. Gra szczególnie wartościowa dla dzieci i do grania z dziećmi (oficjalna klasyfikacja AppStore, 9+, jest przesadzona).
Czytaj także: