Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

15.12.2014
poniedziałek

Tekturowy świat. Recenzja Lumino City

15 grudnia 2014, poniedziałek,

LuminoTitleDominacja generowanego w pełni przez komputery środowiska graficznego jest w utworach interaktywnych niemal absolutna. Niemal – bo przesyt powoduje coraz śmielsze powroty do starszych sposobów projektowania przestrzeni w grach.

„Lumino City” odbywa się wśród makiet wykonanych z tradycyjnych materiałów papierniczych, na które nałożone są animowane komputerowo postacie. To urocza, choć niepozbawiona wad opowiastka, najlepsza, kiedy do grania zasiądzie wspólnie dorosły i dziecko.
2014-12-04_00005Odetchnąć od cyfrowych krajobrazów można coraz częściej w miejscach mniej doskonałych, przypominających klasyczne filmy animowane poklatkowo.

Od kilku lat trwa seria „The Dream Machine” ze scenografią z gipsu i kartonu – surrealistyczna historia o walce młodego małżeństwa z maszyną żywiącą się snami, zamieszkującą piwnicę bloku (właśnie ukazał się piąty odcinek). Pod tytułem „Armikrog” wróci niebawem słynny w latach 90. „The Neverhood”, plastelinowa kraina absurdu z podtekstami politycznymi i społecznymi. Najodważniejsza próba to „A Song for Viggo”, gdzie za pośrednictwem wypranego z barw, papierowego środowiska opowiedziany będzie los rodziców, którzy przypadkiem doprowadzili do śmierci jednego ze swoich dzieci.2014-12-06_00005„Lumino City” to tymczasem rzecz pełna wesołych kolorów, mogąca na pierwszy rzut oka przyciągać głównie młodszych odbiorców. Po chwili okazuje się, że w samodzielnej rozgrywce pojawiają się problemy – zagadki tylko początkowo są łatwe, tekstom w języku angielskim brakuje podkładu głosów. Trzeba do pomocy zaprosić dorosłego. I to jest dla przebiegu zabawy najlepsze.2014-12-06_00002Wtedy okazuje się, że „Lumino City” sprzyja współpracy – dziecięcej spostrzegawczości i ciekawości oraz dystansu i pomocy interpretacyjnej dorosłego. W historii małej, dzielnej Lumi, która wyrusza na poszukiwania porwanego dziadka, pojawiają się uproszczone problemy z życia wzięte – uprzedzenia, troski starości, sąsiedzkie kłótnie, małżeńskie nieporozumienia, wątki związane z ochroną przyrody. Czytając dziecku dialogi i informacje, można je komentować i pomóc w pojęciu.2014-12-07_00002Choć to przede wszystkim uczta dla oka – pięknie pomalowane i ozdobione tekturowe zabudowania z ruchomymi elementami, umieszczone na ogromnym w skali gry diabelskim kole, gdzie na kolejnych piętrach żyją dziwni i barwni ludzie, stawiający przed Lumi nietypowe problemy. Część z zagadek to błahe układanki, z którymi chętnie poradzi sobie dziecko, inne są skomplikowane nawet dla rodzica, niektóre – niestety – zaprojektowano niedbale. Jednak w porównaniu z poprzednią, podobnie wykonaną grą studia State of Play postęp jest ogromny – „Lume” była krótka, niedopracowana, miała kilka absurdalnych zagadek.LuminoWholeW płynności rozgrywki „Lumino City” przeszkadza także sterowanie, niepozwalające na wymaganą czasem precyzję, oraz spowolnienia w opowiadanej historii. Zapewne gdyby do gry zasiadała samodzielnie osoba dorosła lub samo dziecko – wad można by wymienić więcej. Ale w szczególnej sytuacji współpracy gra zyskuje, lepiej odczuwalne są spokój i ciepło opowiastki, w sam raz na długie zimowe wieczory.

Ocena (wspólnie: Blanka lat 8, Julek lat 4, tata): 4/6

Gra do kupienia przez stronę twórców i wskazane tam serwisy sieciowe (Windows, Mac). Język angielski. Czas gry: 7-10 h. Dla dzieci, najlepiej w towarzystwie dorosłego.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php