Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

2.02.2014
niedziela

Battlefield 4 – nierówna i nietania zabawa w wojnę

2 lutego 2014, niedziela,

Trzy miesiące od premiery na PC, PlayStation 3 i Xboksie 360. Dwa z haczykiem od pojawienia się na PlayStation 4 i Xboksie One. Sporo czasu, ale dopiero teraz Battlefield 4 jest grywalny.

Grywalny, czyli nie zawiesza się już raz na godzinę i nie kasuje save’ów z singleplayerowej kampanii. Nie wyłącza też dźwięku w trybach sieciowych i nie wyrzuca z serwerów. Co nie oznacza, że nie wiesza się w ogóle, a wszystko działa idealnie. Gra, zwłaszcza po naszym zgodnie w trybie fabularnym, nadal potrafi zawiesić konsolę. Żaden patch nie naprawił i już chyba nie naprawi pojawiających się na naszych oczach przeciwników (dlaczego nie mogą materializować się za rokiem i podbiegać, tylko robią to na widoku?). Najgorsze w Battlefieldzie 4 jest jednak to, że nawet pozbawiony tych błędów wciąż byłby słabą grą. EA i DICE od premiery genialnego pod każdym względem Bad Company 2 sukcesywnie obniża standardy singleplayerowej kampanii. Szkoda, zwłaszcza że wcale się na to nie zanosiło.

Poprawę sugerowała powszechna krytyka „trójki” i całkiem obiecujący, siedemnastominutowy gameplay misji w Baku z Battlefield 4, która rzeczywiście wypada rewelacyjnie – każdy jej element jest przemyślany i idealnie zaplanowany. Na przestrzeni kilkunastu minut pozwala zasmakować wszystkiego co w BF-ie najlepsze. Biegania po wąskich korytarzach i troszkę większym obszarze. Zwiedzania budynków i jeżdżenia autami. Swobodnego podchodzenia wrogów i podążania za efektownymi skryptami. Do tego jeszcze należy dodać świetne użycie retrospekcji czy w końcu rewelacyjną grafikę. Taką samą jak w trybach sieciowych, ale nie tak samo wyeksponowaną. W kampanii fabularnej na metrze kwadratowym jest takie stężenie pikseli, kolorów, filtrów i efektów cząsteczkowych, że mówiąc kolokwialnie szczęka opada. I piszę to z perspektywy człowieka, który napatrzył się na multiplayerowego Battlefielda jakieś 20 godzin i dopiero potem rozpoczął singla. Bez tej przystawki w postaci trybu sieciowego efekt musi być jeszcze większy. Mowa tutaj oczywiście o tych ładniejszych wersjach, czyli ponadprzeciętnym PC czy konsoli nowej generacji.

Po pierwszej misji pomyślałem, że gracze to prawdziwi malkontenci. Przecież bawiłem się świetnie. Kolejna misja nie była już jednak tak wciągająca. Trzecia z rzędu również. Podobnie zresztą jak czwarta, piąta, szósta i ostatnia, z teoretycznie rzecz biorąc dramatycznym finałem, po ujrzeniu którego buchnąłem gromkim śmiechem. Tak durnego zakończenia dawno w grach nie widziałem, zanim jednak do niego dobrnąłem straciłem jakieś 8 godzin na dosyć żmudne strzelanie. Sprawnie zrealizowane od strony technicznej i całkiem zróżnicowane, ale wyjątkowo słabo uargumentowane, chaotyczne narracyjne, z bezpłciowym i zupełnie niemym głównym bohaterem. Kilka obrazków z singla utkwiło mi w pamięci (walka w trakcie monsunu, podobny do Bad Company 2 poziom w górach, wspomniana już misja w Baku), fragmenty te nie były jednak warte poświęconego im czasu.

Zwłaszcza, że zmuszeni jesteśmy do słuchania słabiutkiego polskiego dubbingu, który dodatkowo kaleczy i tak marną już narrację z fabularnymi dziurami. Jedyna charyzmatyczna postać, czarnoskóry Irish z głosem Michaela K. Williamsa (serial „Boardwalk Empire”), stracił w polskiej wersji całą werwę. Zupełnym nieporozumieniem był jednak angaż Joanny Jabłczyńskiej do roli agentki chińskiego wywiadu. Naprawdę ciężko się tego słucha, a nie da się włączyć angielskiej ścieżki dźwiękowej.

Prezentowana historia stawiająca tym razem w roli agresora chińskiego generała po obiecującym początku zaskakuje głupotą. Nie można jej nazwać nawet kliszą podobnych produkcji, bo konkurencja ma jednak na ogół bardziej poskładaną historię. Mimo tych braków całkiem przyjemnie się tu jednak strzela. Wrogów nigdy nie mamy zbyt wielu, w przeciwieństwie do Call of Duty nie ma tu też fal przeciwników, a jedynie kilku lub kilkunastu na dane miejsce. Gęsto porozmieszczane skrzynie z uzbrojeniem pozwalają natomiast zawsze mieć pod ręką ulubioną broń. Nijak ma się to do realizmu prawdziwych działań zbrojnych, ale cóż – Battlefield to nie Arma.

Wszystkie jej mankamenty rekompensuje jednak tryb sieciowy, przy którym można dosłownie się zatracić. Świetnie zbalansowane cztery klasy postaci, niezliczona wręcz liczba karabinów, doczepianych do nich gadżetów i dodatkowych umiejętności żołnierzy. Do tego ogromne, częściowo podatne na zniszczenie poziomy i wszelkiej maści pojazdy – od quadów zaczynając, a na myśliwcach kończąc. Nie można też zapomnieć o kilkunastu trybach gry czy chyba najważniejsze, bardzo przemyślanym systemie awansu. Nie trzeba być świetnym strzelcem żeby szybko odblokowywać nowy ekwipunek. Wystarczy grać drużynowo, reanimować kolegów, pozwalać im się respawnować koło siebie etc. Albo w roli piechura szybko przemykać za linie wroga i podkładać ładunki pod skrzynie. Lub wręcz przeciwnie – skutecznie pilnować własnych. Za celne strzelanie też oczywiście dostajemy punkty, jednak gracze nawet ze słabym ratio nie są z góry na przegranej pozycji.

Ogólnie rzecz biorąc rozgrywka wygląda posobnie do tej z Battlefielda 3. Dopracowano jednak detale, charakterystykę poszczególnych klas i ich wyposażenia czy kolejność odblokowywania ekwipunku. Dla starych wyjadaczy będzie to mały kroczek na przód, dla nowych w temacie, niezbyt często grających w sieciowe strzelaniny, prawdziwy przełom.

Niezmiernie podoba mi się w Battlefieldzie jego rozbudowanie, mnogość opcji ekwipunku i wynikającego z niego stylu gry. Pod wszystko można dobrać sobie odpowiedni sprzęt. Każdy znajdzie też odpowiedni dla siebie tryb gry. Sam mam problemy z odnalezieniem się w Podboju, gdzie 64 graczy strzela z każdej strony. Te same poziomy podzielone jednak na mniejsze, stopniowo odkrywane obszary w Szturmie potrafią mnie natomiast przykuć do konsoli na długie godziny. Mam tu jednak na myśli te większe miejscówki z pojazdami i podatnymi na zniszczenie budynkami, co nie jest niestety standardem. Sporo konstrukcji nie podda się nawet po podłożeniu taczki C4 (wyjątkiem są epickie, skryptowane sceny destrukcji). Dużo jest też poziomów wyjętych rodem z Call of Duty, gdzie rola pojazdów zminimalizowana została do minimum, a esencja rozgrywki polega na bieganiu po korytarzach. Nie do końca mi się to podoba, na szczęście przed rozpoczęciem gry można sobie dokładnie ustawić swoje preferencje i grać tylko w określone tryby na określonych mapach.

Do tradycyjnych dla serii trybów doszło też kilka nowych, z których największą nowością jest możliwość wcielenia się w dowódcę. Sam muszę przyznać jeszcze tego nie robiłem, ale jako szeregowy żołnierz nieraz doceniałem jego obecność. Sterujący za pomocą tabletu dowódca obserwuje pole walki z lotu ptaka, zaznacza kolejne cele, zrzuca sprzęt i sam atakuje rakietami z powietrza. Świetna rzecz.

Battlefield 4 byłby rewelacyjną grą free-to-play. Sieciowy komponent jest naprawdę mistrzowski, tyle tylko że obarczony zupełnie zbędną (przynajmniej w takim wydaniu) historią, a po drugie licznymi dodatkami. Gdy piszę te słowa dostępna jest już Chińska nawałnica z zupełnie nowymi mapami. Za niecały miesiąc pojawi się natomiast kolejna paczka map, tym razem składająca się z kilku najlepszych miejscówek z „trójki”, dostosowanych do nowego silnika. Levele te będą więc ładniejsze, troszkę przeprojektowane, a do tego urozmaicone sekwencjami Levolution, czyli głośno reklamowanymi scenami totalnej destrukcji. Na przestrzeni kolejnych miesięcy pojawią się jeszcze trzy dodatki, po 60 zł każdy. Taniej wychodzi więc kupno Battlefield 4 Premium, przepustki do wszystkich istniejących DLC, ale też nie są to małe pieniądze. Kolejne 200 zł, a w przypadku PS4 250 kosztuje przecież podstawowa wersja gry. Zabawa w Battlefielda 4 jest więc naprawdę droga. Po szeregu patchy wyraźnie lepsza od wszystkich konkurencyjnych płatnych i darmowych strzelanin, ale też niestety wyraźnie od nich droższa.

Paweł Olszewski

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 17

Dodaj komentarz »
  1. Ja od zawsze (tj. od call of duty 4) byłem fanem cod, ale na gwiazdkę dostałem mojego pierwszego bf-a, z którym mój komputer radzi sobie nieźle w porównaniu konfiguracji z wymaganiami, ale ani razu nie spotkałem się z zawieszaniem gry czy też problemami z rozłączaniem serwerów. Co najwyżej raz miałem problem z dźwiękiem ale z tego co kojarzę wynikał z czegoś innego. Poza tym dodatki można kupić za około 50 zł a konto premium 130 (PC), więc nie wiem skąd wziąłeś te sumy 🙂

  2. nie dla mnie sznur samochodow…
    wzialem sobie jednak do serca rade obamy i wyciagnalem z lamusa(poprzednie tysiaclecie) projekt mojej wlasnej gry komputerowej (tytul roboczy: przygody pilota pirxa) i tak mnie to wciaga, ze…spoznilem sie do pracy 😉

  3. Przemas08, grałem na PS4 więc i ceny konsolowe podałem

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. p.s.
    pamietam jak mnie raz tertris wciaagnał; czasami, po dłuzszej rozgrywce, idac ulica widziałem wszystkie domy podzielone na pietra i segmenty, majac jednoczesnie jakies dziwne uczucie, ze za chwile wszystkie budynki dookoła zaczna sie przestawiac i transformowac 😉

  6. p.s.p.s.
    juz wiem pod jakim tytułem wydam moje pamietniki:
    „ucieczka do technopolis” 🙂

  7. albo:
    „od cymbergaja do call of duty” 😉

  8. moj znajomy ma obecnie trzecia zone, ale jednemu pozostal wierny: world of warcraft 😉

  9. byk, hmn, wszystko w porządku? 😉

  10. Nie znam się, to się wypowiem.

    „Jedyna charyzmatyczna postać, czarnoskóry Irish z głosem Michaela K. Williamsa (serial ?Boardwalk Empire?), stracił w polskiej wersji całą werwę.”

    Dla mnie Michael K. Williams na zawsze będzie kojarzył się z Omarem Little z „The Wire”. Kto nie oglądał, niech przestanie czytać i zajmie się organizowaniem sobie tego najlepszego serialu wszech czasów.

    „Prezentowana historia stawiająca tym razem w roli agresora chińskiego generała po obiecującym początku zaskakuje głupotą.”
    Ktoś w EA musi sobie teraz bardzo gęsto pluć w brodę, gdyż BF4 zostało oficjalnie zakazane w Chinach. Idę o zakład, że właśnie ze względu na tego złego chińskiego generała. Kto by pomyślał, że zrobienie słabego singla może się tak boleśnie zemścić? Oby to była nauczka na przyszłość.

    „Nie trzeba być świetnym strzelcem żeby szybko odblokowywać nowy ekwipunek”

    To niestety nie do końca prawda – jeśli chcemy odblokować kolejne bronie danego typu, musimy zdobywać punkty naliczane dla tego typu broni, a punkty naliczają się tylko poprzez zabijanie (i być może przez asysty, ale nie jestem pewien).
    Jeśli chcemy odblokować kolejne typy granatów, musimy zabijać wrogów granatami, co niekoniecznie jest takie proste. To samo tyczy się każdego rodzaju broni.
    W efekcie ja po ponad 150 godzinach gry mam odblokowaną jedną strzelbę i jeden karabin wyborowy (DMR) oraz dwa pistolety – bo po prostu słabo mi idzie zabijanie z tych broni, więc nie jestem w stanie odblokować kolejnych, którymi być może lepiej by mi szło – błędne koło.
    Jest to krok wstecz w stosunku do BF3 gdzie wszystkie bronie odblokowywały się albo za granie daną klasą, albo za awanse na kolejne rangi.
    DICE poniekąd przyznało się do błędu, bo w lutym gracze mają dostać „skróty” umożliwiające natychmiastowe odblokowanie wszystkich broni danego typu – granatów i pistoletów (wszyscy gracze) oraz dodatkowo strzelb i DMRów (posiadacze usługi Premium).
    Szkoda, że skrótu nie dostaną snajperki.

    „Sam mam problemy z odnalezieniem się w Podboju, gdzie 64 graczy strzela z każdej strony.”

    Ja również, dlatego też korzystam z filtrów w przeglądarce serwerów i gram tylko na takich, gdzie limit graczy wynosi 24, 32 lub 40 graczy (a wielkość mapy pozostaje ta sama). Polecam – nie ma aż takiego chaosu i wspomnianego wyżej strzelania z każdej strony no i łatwiej dopchać się do pojazdów, gdy graczy jest mniej. A jak wiadomo pojazdy to esencja Battlefielda.

    „Sterujący za pomocą tabletu dowódca obserwuje pole walki z lotu ptaka, zaznacza kolejne cele, zrzuca sprzęt i sam atakuje rakietami z powietrza. Świetna rzecz.”

    Świetna, do momentu gdy okazuje się, że przeciwna drużyna ma doświadczonego dowódcę który ujawnia naszych żołnierzy na mapie, ukrywa żołnierzy wroga, zrzuca im skrzynki z amunicją, a nasz dowódca… nie istnieje. Po prostu go nie ma.
    W meczu w którym jedna drużyna ma dowódcę a druga nie w większości wypadków wygrywa ta pierwsza, co bardzo debalansuje rozgrywkę.

    „Battlefield 4 byłby rewelacyjną grą free-to-play.”

    Nie byłaby, bo znając EA każda broń i każdy dodatek kosztowałaby realne pieniądze w mikrotransakcjach i odblokowanie wszystkiego kosztowałoby wielokrotnie więcej niż gra w wersji „pudełkowej” – vide świeża historia z mobilnym Dungeon Keeperem. Boże broń nas przed f2p w wykonaniu EA!

    „Za niecały miesiąc pojawi się natomiast kolejna paczka map, tym razem składająca się z kilku najlepszych miejscówek z ?trójki?, dostosowanych do nowego silnika.”

    Ta paczka od ponad 2 miesięcy dostępna jest na Xbox One, natomiast data premiery na pozostałych platformach nie została oficjalnie podana. Skąd informacje o „niecałym miesiącu” do premiery?

    „Zabawa w Battlefielda 4 jest więc naprawdę droga.”
    Niekoniecznie – na konsolach można kupić grę używaną, dużo taniej – na szczęście EA zrezygnowało z online passa, więc nie jesteśmy karani dodatkową opłatą za kupno używki.

    Na PC można kupić klucz do gry poniżej 100zł (w tym momencie jest nawet premiera na originie i cyfrowa edycja specjalna kosztuje 88zł) a premium da się kupić za ok 100zł.

  11. Przed chwilą wrzuciłem tu długi komentarz, ale nie pojawił się od razu. Mam nadzieję, że nie uległ prewencyjnej dezintegracji.

  12. 😉

  13. Simplex, komentarz nie zginął, ale wpadł do „poczekalni”. Dzięki za opinię. Co do Chin – wspominałem o tym tutaj: http://technopolis.polityka.pl/2014/chiny-otwieraja-sie-na-konsole-do-gier. A co do pozostałych rzeczy – sam strzelam tak sobie i sporo rzeczy mi się odblokowuje, ale rzeczywiście, nie są to nowe bronie, które trzeba mozolnie zdobywać. Piszesz że masz 150 godzin w grze i tylko kilka lepszych karabinów. Trochę to przerażające ile ta gra pożera czasu. A co do dat premiery – każda pierdółka na każdej platformie pojawia się w innym terminie. I to różnym dla graczy Premium i „zwykłych”, wszystko co napisałem dotyczy więc wersji PS4 bez Premium.

  14. Zgadzam się, BF4 to straszny pożeracz czasu (jak większość dobrych sieciowych strzelanek), ja nie odblokowałem tych broni między innymi dlatego, że wolalem siedzieć w pojazdach. Dla uściślenia – mam odblokowane wszystkie te typy broni którymi mi się dobrze gra – PDW, Carbines, Assault Rifles, Light Machine Guns. Kuleję w pistoletach, DMRach, strzelbach i karabinach snajperskich. Czyli pół na pół.
    A co do dat premier, to nie jest aż tak źle. Za wyjątkiem dodatku second assult (ktory mial osobna date premiery dla xbox one) pozostałe dodatki mają mieć dwie daty premiery – wcześniejszą dla ludzi z premium i 2 tygodnie późniejszą dla ludzi bez premium.

  15. Całkiem dobra recenzja 🙂 Co do samej kampanii nie wiem czemu wszyscy tak narzekają mi się podobała fajnie można sobie postrzelać już mi się znudziły te fantastyczne epickie historyjki wolę prostą 🙂 Dabing mógł by być lepszy ale nie jest dramatyczny oddaje charakter sytuacji i postaci gdyby tylko gra się w jej trakcie nie wywalała pograł bym jeszcze bo wygląda pięknie na multi na szczęście z stabilnością jest u mnie lepiej.
    Co do multi jest bajeczne wojna na całego praktycznie wszystkie mapy są bardzo dobre jak się odblokowało w miarę wszystkich żołnierzy to można się dostosowywać do pola walki i jest konkretna rozwałka ogólnie nie grywam na serverach z większą niż 32 graczy liczebnością bo chaos jest zbyt duży i za dużo przypadkowych śmierci najlepiej jak się server wybiera patrzyć by nie było zbyt dużej dominacji w którymś z teamów bo w przegrywających gra jest do niczego do dobrej gry potrzebny jest balans 😀 By odblokować wszystko to chyba z 500h gry potrzeba ja mam 102 lvl a jeszcze mi bardzo daleko by odblokować wszystko zwłaszcza dodatki do broni i celowniki. Przede wszystkim balans pomiędzy lotnictwem a piechotą mi się podoba w bf 3 jak nie było w obu teamach lotników na poziomie to nie dało się nieraz piechotą grać tak się znęcali 😛 a tu jest przyjemnie bez problemowo walczy się jak równy z równym piechota z lotnictwem czy czołgami 😀
    Warto też polecić pierwszy dodatek mi przypadł do gustu nawet bardziej niż podstawowe mapy ciekawi mnie jak odświeżone mapy z bf 3 będą wyglądać już niebawem ;]
    Dodał bym że bez naprawdę mocnego gamingowego kompa tym tytułem nie da się cieszyć w pełni ponieważ modele zostały zaprojektowane pod rozdzielczość 4k i są perfidnie skalowane w dół bez skalowania min 170% nawet na ultra mamy modele i tekstury ze skalowane dość mocno w dół co powoduje efekty rozmycia lub niedokładności np. liści palm czy siatki ogrodzeń i ogólnie to widać tu się nie postarali twórcy za bardzo można było lepiej zadbać o rozdzielczość full HD.
    Do zobaczenia na polu bitwy nie zapomnijcie że co dobę jest pakiet bojowy przez cały luty wystarczy do gry wejść co dziennie 🙂

  16. Gratuluję skuteczności antyspamu, kolejny mój komentarz (z 9 lutego) poszedł w kosmos. Odechciewa się cokolwiek pisać.

    Naprawdę Technopolis jest tak niesamowicie smakowitym kąskiem dla spamerów, że trzeba utrzymywać tak paranoicznie podejrzliwe filtry blokujące nawet posty które zawierają zero linków? Przecież jest tu upierdliwa captcha – jak dużo spamerskich komentarzy przez nią przechodzi?
    A jak dużo jest „false positives”? Bo napisałem tu dwa komentarze i oba zostały zablokowane (pierwszy został ręcznie przepuszczony, alleluja!).

  17. Simplex, nic nie idzie w kosmos, tylko czasami trafia do poczekalni jako podejrzany. Akurat twój trafił jeden po drugim, ale staram się je wyciągać. Taki jest system i nie jest on zależny ode mnie, ale gdybyś spojrzał do adminki na ilość odsianego spamu to byś się zdziwił 🙂

  18. Bez kitu mi się ta gra zawiesza strasznie. Jest to dosyć irytujące, szczególnie zważywszy na fakt, że kosztowała 200 pln. Aż dziw bierze, że tak szanowany tytuł nie został totalnie pozbawiony takich prozaicznych wad i błędów…

css.php