Nintendo chce rozwiązać problem braku gier na konsolę Wii U poprzez darmowe udostępnianie narzędzi developerskich.
Firma zapowiedziała, że darmowe zestawy narzędzi otrzymają developerzy z całego świata. Co więcej, rejestracja oprogramowania ma umożliwić lepszą organizację pracy nad grami – zwłaszcza małym studiom, złożonym z jednej lub kilku osób. Według Nintendo bezpłatne devkity wyleczą Wii U z braku gier oraz sprawią, że na platformie pojawi się wiele tytułów innowacyjnych i „nieprzywiązanych do już istniejących rozwiązań”.
Nintendo wyłamuje się z tradycji pobierania opłat za korzystanie z narzędzi dla developerów – tradycji, która do tej pory stanowiła barierę dla wielu utalentowanych i ambitnych, ale nieposiadających budżetu programistów. Choć ceny zaawansowanych devkitów nie są ujawniane, to jeśli wierzyć przeciekom z sieci, przez długi czas oscylowały w okolicy 10-20 tys. USD (w przypadku konsol Xbox 360 i PlayStation 3). Znaczne obniżki nastąpiły dopiero w roku 2011 – czyli kiedy stawało się jasne, że niedługo nadejdzie kolejna generacja sprzętu.
O ile sprzedaż Wii U nie jest tak zła, jak przedstawiają ją niektóre media (trudno wstydzić się ponad trzech milionów sprzedanych konsol), to brak gier nakręca spiralę mogącą doprowadzić Nintendo do ostatecznej porażki. Niewielki wybór tytułów startowych przełożył się na mniejsze zainteresowanie graczy, które z kolei podziałało zniechęcająco na developerów.
Śmiały ruch ze strony Nintendo może okazać się strzałem w dziesiątkę. Wii U ma szansę odmienić swój wizerunek i przyciągnąć do siebie miłośników gier indie, obecnie skupiających się wokół konkurencyjnych konsol i pecetów. Wii U jest wystarczająco potężne, by spełnić oczekiwania twórców niezależnych, a fakt, że jego kontroler to tablet reagujący na ruch, powinien wzbudzić zainteresowanie małych studiów gustujących w nietypowych rozwiązaniach.
Michał Puczyński