Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

23.03.2012
piątek

Bitwa o Mass Effect

23 marca 2012, piątek,

W momencie, gdy skończyła się opowieść Mass Effect 3, zaczęła się jedna z ciekawszych dyskusji w historii gier komputerowych. W sporze fanów z wielkim studiem poruszone zostały jedne z najważniejszych kwestii dotyczących gier jako medium, a jego wyniki i konsekwencje mogą zmienić sposób postrzegania i produkcji nowych tytułów. Jednak zacznijmy od początku – co wywołało tę burzę?

To koniec. A raczej zakończenie trzeciej części Mass Effect, niesamowicie popularnej serii gier sf. Co jest tak niezwykłego w tej końcówce? To, że rozczarowała znaczącą liczbę graczy. Oczywiście niemożliwe jest stworzenie finału wielkiej sagi, który przypadnie do gustu wszystkim fanom, ale wymyślenie takiego, który większość znienawidzi, jest równieżbardzo trudne. A jednak BioWare, producentom Mass Effect, się to udało. Nie minął nawet tydzień od premiery trzeciej części serii, gdy oficjalne forum Mass Effect zalały dyskusje o tym, jak bardzo fani czuli się rozczarowani zakończeniem. Główny wątek, w którym gracze wyrażają swoje niezadowolenie, ma ponad 2000 stron i wciąż rośnie. Ponad 58 000 osób (czyli 91% głosujących) stwierdziło w ankiecie, że końcówka jest, delikatnie mówiąc, niezadowalająca (dane z 21.03.2012).

I nie chodzi tu o zwykłe rozczarowanie. Fani są na tyle rozgoryczeni zakończeniem, że zorganizowali się, aby walczyć o jego zmianę. W ten sposób powstał ruch Retake Mass Effect, który na oficjalnym forum gry, Facebooku i Twitterze skupia dziesiątki tysięcy użytkowników, którzy nie zaakceptowali finału i chcą, niczym Shepard, bohater(ka) serii, walczyć o jego zmianę. Co więcej, nie dość, że gracze się zorganizowali i udało im się prowadzić (w miarę) kulturalną i konstruktywną polemikę z twórcami (o czym świadczą liczne alternatywne teorie i propozycje dotyczące ostatnich scen) to jeszcze udało im się spożytkować energię ruchu w zaskakujący i pozytywny sposób. Zapoczątkowali zbiórkę pieniędzy na organizację charytatywną Child’s Play, zajmującą się finansowaniem sprzętu i gier dla szpitali dziecięcych na całym świecie, dla której udało im się uzbierać ponad 76 000 dolarów.

Pojawiło się też niestety wiele negatywnych komentarzy i ataków, nie tylko na samą firmę BioWare i jej właściciela, Electronic Arts, ale też na poszczególnych twórców. Gracze zaczęli masowo obniżać oceny tytułu na takich stronach jak Amazon czy Metacritic. Jeden z wyjątkowo rozczarowanych posiadaczy kopii Mass Effect 3 złożył nawet skargę do Federalnej Komisji Handlu oskarżając BioWare o niedotrzymanie obietnic handlowych co do zakończenia serii.

Odzew fanów oraz powstanie i posunięcia ruchu Retake Mass Effect zapoczątkowały dyskusję wśród graczy, mediów i producentów na temat tego, jaką rolę pełnią gracze w grze oraz czy mają prawo ingerować w fabułę i żądać zmiany jakiejkolwiek jej części. Stawia też niesamowicie ciekawe pytania odnośnie tego jak ambitne mogą, lub powinny być, komercyjne tytuły.

[Poniżej spoilery]

Zwolennicy zakończenia bagatelizują reakcje niezadowolonych fanów twierdząc, że cała awantura została rozpętana przez hałaśliwą grupkę wyjątkowo roszczeniowych graczy, którym nigdy tak naprawdę nie da się dogodzić. Argumentują także, że gry, tak jak dzieła sztuki, nie mogą być zmieniane tylko po to, by zadowolić konsumentów, i że należy chronić wolność artystycznej ekspresji ich twórców. Przez otwarcie i zdemokratyzowanie produkcji, gry mogłyby stać się nijakie, a twórcy nie mogliby swobodnie kreować kolejnych dzieł.Byłby to groźny precedens, który znacznie zwiększyłby ryzyko związane z wydawaniem nowych tytułów. Wskazują też na poetyckość ostatnich scen i na to, jak bardzo są niezwykłe na tle zakończeń typowych dla gier komputerowych.

Przeciwnicy zakończenia powołują się natomiast na obietnice dotyczące finału oraz na jego jakość. W trakcie kampanii promocyjnej oraz w wielu informacjach prasowych producenci zapowiadali, że Mass Effect 3 będzie ukoronowaniem wszystkich większych decyzji z pierwszej i drugiej części oraz że wpłyną one na ostateczne zakończenie serii. Najczęściej cytowaną w tym kontekście wypowiedzią jest wywiad z producentem, który zapowiada, że finał trójki „nie będzie podobny do tradycyjnych zakończeń w grach, gdzie możesz stwierdzić ile jest różnych końcówek i czy dostałeś zakończenie A, B lub C”. Fani argumentują, że to, co otrzymali w ostatnich scenach, to właśnie wybór między trzema dość podobnymi finałami. Wskazują też na jakość końcówki. Nagle wprowadzona zostaje nowapostać, która oferuje dość nielogiczne wyjaśnienia kluczowych kwestii, Shepard, bohater(ka) gry, zaczyna zachowywać się niespójnie w trakcie ostatnich kilku rozmów. Postaci, które były przed chwilą na Ziemi, nagle w niewiadomy sposób znajdują się na statku kosmicznym, który z kolei teleportuje się setki milionów kilometrów dalej, aby znaleźć się w pobliżu najbliższego Przekaźnika Masy, który z kolei eksploduje, nie niszcząc przy tym całego układu planetarnego, mimo, że w drugiej części Mass Effect pokazano, że tak właśnie powinno się stać.

Jest jeszcze trzecia grupa, która twierdzi, że zakończenie jest na tyle niespójne, a wręcz surrealistyczne, że musi być halucynacją. Po tym, gdy Shepard zostaje trafiony/a laserem, zaczyna się senna wizja, która rozgrywa się w umyśle bohatera/ki. Komandor zrobił(a) wszystko, co można było zrobić, aby zgromadzić floty różnych ras przeciwko Starym Maszynom, jednak od tego momentu sojusznicy muszą poradzić sobie sami. Tak więc ostatnie sceny nie są w rzeczywistości bitwą o Ziemię, tylko o umysł Komandor(a), który za pomocą przekonywania i oszustwa próbuje zindoktrynować wróg. Według takiej interpretacji zakończenie można uznać za jedno z najbardziej ambitnych rozwiązań fabularnych w historii gier komputerowych, a Mass Effect 3 za tytuł, który przekroczył granicę prawdziwego artyzmu w interaktywnej rozgrywce. Zrobił to w dodatku w tak subtelny sposób, że gracze nie zorientowali się, że zamiast z niedopracowanym zakończeniem, mają do czynienia z genialnym finałem. Mass Effect 3 zaskoczył swoim poziomem tak bardzo, że gracze nawet nie dopuścili do siebie myśli, że gra komputerowa może być aż tak ambitna. Jednak wykonanie genialnego w zamyśle finału pozostawia wiele do życzenia i wydaje się być źródłem zamieszania i kontrowersji. Ostatnia scena, w której bohater(ka) budzi się w zrujnowanym Londynie, wydaje się być mocnym dowodem tej teorii, jednak ukazuje się tylko tym, którzy grali również w Mass Effect 3 w wersji multiplayer .

[Koniec spoilerów]

W najważniejszej kwestii większość komentatorów się jednak zgadza. Cała trylogia Mass Effect jest wyjątkowa jeśli chodzi o historię i wynosi interaktywną rozrywkę na całkiem nowy poziom. Nawet przy ocenie kontrowersyjnej trzeciej części większość osób twierdzi, że poza ostatnimi minutami gra była znakomita. Najbardziej wytrwali członkowie ruchu Retake Mass Effect to jednocześnie najwięksi fani serii, którzy zainwestowali swój czas i emocje w jej opowieść i bohaterów. BioWare nie tylko stworzył wciągającą historię i świetną akcję, ale też całą galaktykę pełną różnych ras i kultur. Aktywnie zachęcał też graczy do emocjonalnej immersji – przyjaźnie i romanse z towarzyszami broni to jedna z bardziej dyskutowanych opcji w grze, a sami twórcy zapoczątkowali precedens modyfikując je według oczekiwań fanów. W rezultacie powstał świat, który nazywany jest Gwiezdnymi Wojnami i Star Trekiem tego pokolenia. Jest to też świat, który potrafi wzbudzić emocje i kontrowersje tak jak pierwsze części Gwiezdnych Wojen czy finał Lost. Jest to dowód na to, że gry jako medium dojrzały do tego, aby wpływać na wyobraźnię i reakcję ludzi na równi ze sławnymi filmami i serialami. Reakcja fanów to, paradoksalnie, ogromny komplement dla twórców Mass Effect. Gdyby był to zwykły tytuł, ludzie skończyliby rozgrywkę, przełknęli zakończenie i sprawa by ucichła. Jednak BioWare jest teraz pod ostrzałem, ponieważ stworzył świat i bohaterów, o których chcą „walczyć” dziesiątki tysięcy fanów.

Mając do tego prawo czy nie, gracze się buntują, ruch Retake Mass Effect zdobywa coraz większy rozgłos w mainstreanowych mediach takich jak Forbes, CNN czy BBC, a BioWare zaczyna to coraz boleśniej odczuwać. Początkowa próba przeczekania kontrowersji nie powiodła się, a naciski ze strony niezadowolonych fanów nie ustają. Na forum pojawił się wątek, w którym twórcy gry proszą o sugestie co do zmian w Mass Effect 3. W ostatnim oświadczeniu BioWare Ray Muzyka, jeden z założycieli firmy, przekonuje, że twórcy są świadomi odzewu fanów, przyglądają się komentarzom i uwagom na temat zakończenia i pracują nad „kilkoma inicjatywami dotyczącymi treści”, które pomogą odpowiedzieć na niektóre z pytań, oraz że więcej informacji na ten temat pojawi się w kwietniu.

BioWare ma więc twardy orzech do zgryzienia. Jeżeli nie ugnie się pod presją, może stracić poparcie największych fanów wraz z częścią zysków z planowanych DLC oraz zyskać złą prasę wśród potencjalnych klientów. Jeśli posłucha fanów, może jednocześnie ugruntować swoją pozycję jako firma, która słucha swoich klientów, ale może też stracić na wiarygodności i ustanowić przy tym precedens, którego boi się wiele osób w branży gier komputerowych.Wyjaśnienie niedomówień finału wydaje się być najbardziej logiczną opcją, która może jednocześnie uspokoić graczy i zachować twarz firmy.Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że obecna sytuacja nie zaszkodzi BioWare za bardzo i że dzięki (lub pomimo) niej studio będzie nadal produkować coraz lepsze i ambitniejsze tytuły.

Jakąkolwiek decyzję podejmie Bioware, będzie ona miała konsekwencje dla postrzegania gier i ich produkcji, ponieważ bitwa o Mass Effect stawia pytania o to kto i w jakim stopniu jest autorem w grach, kto decyduje o tym jak one powstają, i jakie prawa mają gracze/konsumenci. Ich postanowienie może też ustalić poziom tego jak ambitne mogą (lub nie powinny być) komercyjne gry komputerowe. Będzie to precedens, który może w przyszłości kształtować interaktywną rozrywkę i, być może, podzielić gry na przed- i post-masseffectowe. Pozostaje nam przyglądać się uważnie i oczekiwać na wynik bitwy.

Beata Marczyńska- Fedorowicz

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 33

Dodaj komentarz »
  1. Nie znam ME, więc nie mogę się wypowiedzieć, lecz mam nadzieję, że ta afera oraz niedawne oszałamiające wyniki zbiórek na Kickstarterze sprawią, że duże firmy spróbują przedefiniować swoje modele biznesowe ? z pożytkiem dla graczy.

  2. Bardzo fajny tekst podsumowujący to, co dzieje się wokół ME3. Ja mam tylko jedną obawę. Od dłuższego czasu chodzą słuchy, że na przełomie kwietnia/maja powinien pojawić się DLC „The Truth”, który będzie rzekomo tym „prawdziwym” zakończeniem, a nie oniryczną wizją Shepard(a), co nie zmienia faktu, że jeśli jest to prawda, a takie swoiste niedokończenie gry było zamierzone, to z całym szacunkiem dla twórców, ale będzie to jedynie ostateczny dowód na to jak bardzo (przepraszam wszystkich wrażliwym) skur…iałym przemysłem stała się branża gier wideo. Idąc dalej, ME1 w obecnej chwili wydaje się być najbardziej RPG i najmniej shooterem z całej trylogii. ME2 i ME3 zaczęły dosyć mocno chylić się ku czysto casualowym rozwiązaniom. I trudno mi jest nie wiązać tego z faktem, że niedługo po premierze ME1 Bioware zostało wykupione przez EA. Poziom skretynienia ludzi z tego koncernu (EA) jest niewyobrażalny. Pokazywały to ich działania podczas walki z uczciwymi graczami Battlefield’a, pokazuje teraz polityka wydawania ME3 (o ile DLC z „prawdziwym” zakończeniem nie jest wyłącznie mitem, choć myślę, że tak nie jest, wziąwszy pod uwagę, że w każdej plotce [szczególnie sieciowej] jest zawsze więcej niż ziarnko prawdy). Zakładam więc, że problem takiego a nie innego rozwiązania zakończenia wyszedł od działu marketingowego EA, ludzi którzy stwierdzili, że po co dawać ludziom kompletny produkt, skoro i tak dokupią sobie potem epilog za $10 czy $15. Ale to jednocześnie oznacza, że twórcy z BioWare są zwykłymi dziwkami. Ja rozumiem, że kasa, że większy prestiż i maszyna promocji, ale jeśli twórcy chcą, żeby traktować ich jako artystów (o czym pisał sam Ray Muzyka, odnosząc się do wszystkich tych protestów fanowskich), to niech będą artystami uczciwymi, a nie prostytutkami (zbieżność z tekstem Kazika niezamierzony), robiącymi dobrze byle korporacyjnemu złamasowi, który może nawet nie gra w tej ich gry, a interesują go wyłącznie słupki sprzedaży.

    Widziałem gdzieś na sieci, że ktoś stwierdził (w wolnym tłumaczeniu): „Wiecie ludzie, jeśli okaże się, że oni wszystko to wcześniej zaplanowali, to będziemy winni BioWare duże przeprosiny”. A ja mówie NIE. Bo jeśli (powtarzam JEŚLI) cała ta historia zakończy się tak jak myślę (czyli wcześniej przygotowywanym DLC mającym być de facto prawdziwym epilogiem dla całej gry), to – już bez żadnego szacunku – sękaty kij tym ludziom w…

  3. Borys, dziękuję za komentarz. Sytuacja jest megaciekawa i ma duży potencjał – posunięcia BioWare moga rzeczywiście dużo zmienić. Swoją drogą jeśli jeszcze nie próbowałeś Mass Effecta – bardzo polecam 🙂

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @”Argumentują także, że gry, tak jak dzieła sztuki, nie mogą być zmieniane tylko po to, by zadowolić konsumentów, i że należy chronić wolność artystycznej ekspresji ich twórców. ”
    Sherlock Holmes jest uprzejmy się nie zgodzić.

    Nie jestem fanem serii, wymiękłem już dość szybko przy jedynce, ale zauważam tu generalnie jeden wielki problem związany z konsumpcją kultury – klient musi zapłacić z góry niezależnie od tego, czy towar mu się spodoba, czy nie, a potem czuje się po chamsku okradzionym. Dotyczy prawie wszystkiego – książek, filmów, gier… Ale tutaj raczej nie da się nic poradzić ani zmienić – tym bardziej, że często pierwsze wrażenia są zupełnie inne od tego, co o danym dziele myśli się za tydzień czy miesiąc. Czy po śmierci autora 🙂
    Jedyne, co można zrobić, to zagłosować portfelem i powiedzieć twórcom: dziękujemy, nie kupimy waszego następnego produktu.
    Chyba, że aż tak bardzo będzie nam zależeć, że jednak kupimy – „nasza” growa branża zna mnóstwo przykładów, gdy szumnie ogłaszane emo-bojkoty kończyły się masowymi zakupami w dniu premiery. Ja sam już teraz ze ślinotokiem wyczekuję premiery The Secret World, mimo, że uważam EA za najgorszą plagę, która przytrafiła się grom komputerowym.

  6. @Andrzej
    Myślę, że nie planowali zmiany zakończenia i całej afery. Biorąc pod uwagę dwie opcje, czyli to, że zakończenie jest aż tak złe lub że jest aż tak dobre, bardziej prawdopodobne jest to drugie: wystarczy spojrzeć na całą resztę serii. Po prostu wykonanie szwankuje. Ale są pierwszymi, którzy czegoś takiego dokonali, więc pomyłki mogą się zdarzyć. Myślę też, że gdyby dopracowali zakończenia, byłoby naprawdę genialne.
    Mają bardzo trudną decyzje przed sobą. Sądzę, że raczej zrobią rozwinięcie tego, co jest teraz. Jeśli zrobią dalszą część zakończenia z happy endem, to tylko przez żądania fanów, a nie przez to, że chcą wyciągnąć więcej kasy za ?prawdziwe? zakończenie.

    Ogólnie uważam, że za dobrą robotę zasługują na pieniądze, więc nie mam problemu z płaceniem za grę czy DLC. Grunt, żeby cała sytuacja czegoś ich nauczyła, a nie pogrążyła.

  7. @Jakub Gwóźdź
    I to jest niesamowicie pozytywne, że dzisiaj możemy porównać reakcję na końcówkę gry komputerowej z reakcją na śmierć Sherlocka Holmesa!

    Myślę, że do problemu z konsumpcją, o którym piszesz, można dorzucić jeszcze samą cenę ? może gdyby nie było tak wysoko, nie bolałoby tak bardzo. Plus pozostaje kwesta piractwa, które odwraca ten proces do góry nogami ? najpierw próba, potem kupno.

    Jednak w sporze o Mass Effect chodzi o coś innego ? fani nie narzekają, że wyrzucili pieniądze w błoto. Mówią o zawiedzionych nadziejach, smutku i tym, że czują, że zostali oszukani. Że zaangażowali się emocjonalnie w świat, który został w mniejszym lub większym stopniu (w zależności od teorii lub interpretacji) im odebrany.

    I mam nadzieję, że masz rację co do emo-bojkotu:) Nie chciałabym, żeby BioWare wyszło z tego zamieszania na tyle osłabione finansowo, żeby nie mogło dalej robić tego, co robi. Bo naprawdę czekam na następne gry na poziomie Mass Effecta.

  8. Daleko mi od bycia zagorzałym fanem serii, ale granie w każdą odsłonę ME sprawiło mi dużo przyjemności, ale naprawdę nie potrafię zrozumieć kilku kwestii związanych z zakończeniem.

    (Uwaga mogą pojawić się spoilery)

    Nie wiem jak wygląda proces tworzenia scenariuszy do gier, ale w przypadku ME3 odnoszę wrażenie (i czytając opinie innych graczy nie jestem w tym odosobniony), że częściowo był on tworzony na przysłowiowym kolanie. Przecież w takim gigancie jak Bioware muszą funkcjonować osoby zajmujące się weryfikacją jakości treści, a patrząc na zaserwowane zakończenie można w to wątpić. Nie potrafię sobie wyobrazić, że tyle dziur fabularnych które często prowadzą wręcz do sytuacji abstrakcyjnych do granic możliwości zostało zaakceptowanych przez edytorów w takiej właśnie postaci. Popularna teoria indoktrynacji o której wspomniała autorka gdy przyjrzymy jej się bliżej i dokładnie przeanalizujemy materiały chociażby pojawiające się na youtube i jak dokładnie i racjonalnie potrafi wytłumaczyć wspomniane dziury ? no cóż może jestem naiwny, ale naprawdę nie chce mi się wierzyć, że Bioware mogło popełnić tak kiepskie zakończenie, a wszystkie dowody a raczej poszlaki to jedynie czysty przypadek, nadinterpretacja czy po prostu FATALNE ZAKOŃCZENIE SCENARIUSZA.

    Wiem, że tej firmie można zarzucić w związku z wcześniejszymi produkcjami parę (paręnaście) kwiatków, ale przy zakończeniu ME3 to ciężko jest nawet porównywać.
    Druga kwestia jeżeli takie było zamierzenie twórców to pomimo faktu, że chylę czoło nad pomysłem to wykonanie pozostawia jednak niesmak. Nie mam absolutnie żadnego problemu z płaceniem za DLC o ile jest ciekawe i faktycznie wnosi coś do świata gry, ale kiedyś podczas premiery dostawaliśmy PEŁNĄ grę, a z czasem wychodziły dodatki rozbudowujące świat, postacie etc. W obecnej chwili mam wrażenie, że autorzy ze skończonego produktu wycinają 10-25% a następnie coś co powinno być w pełnej wersji sprzedają nam w postaci DLC. Najpierw płatny!!! DLC w dniu premiery jak ktoś nie zakupił wersji kolekcjonerskiej, który na dobrą sprawę wprowadza 20 min raczej nudnej rozgrywki i postać która w kontekście wydarzeń z całej serii jest wielce intrygująca (ale okazuje się nudna jak flaki z olejem). Wcześniej DLC w przypadku Bioware były wypuszczane w dniu premiery jak np. shale z dragon age, ale były one darmowe(przy zakupie dowolnej wersji gry można było ściągnąć ten dlc za darmo) i wprowadzone bardziej jako sposób walki z piractwem a nie robienie z ludzi zwierząt dojnych.

    Wiem, że trochę odbiegam od tematu ale chodzi mi o to, że nie tędy droga. Jeśli zakończenie ME3 jest faktycznie spowodowane fatalnym scenariuszem to bojkot jest jak najbardziej uzasadniony bo pomijając już nawet obietnice studia jak to nasze decyzje będą miały znaczący wpływ na zakończenie to gracze chcą po prostu ?uczciwego? zakończenia które chociaż w paru zdaniach wyjaśni co się stało z tymi wszystkimi rasami(chyba, że całe cywilizacje wymarły z głodna orbicie ziemi po wybuchu przekaźników masy :D), postaciami z drużyny etc a nie suchy tekst dziadka do syna, że opowie nam kolejną historię. Natomiast jeśli zakończenie ma być w postaci DLC to bojkot również jest potrzebny bo to serwowanie nam tego co powinno być we właściwej grze, to nie będzie dodatek na miarę 2-3h dodatkowej rozgrywki tylko ewentualnie 15-30 min dodatkowej gry plus wyjaśnienia które powinny i tak się znajdować w podstawce.

  9. W ramach uzupełnienia dodam jeszcze, że w żaden sposób nie czuje się oszukany ani nic w tym stylu tylko rozczarowany. Cała seria utrzymywała pewien całkiem zadowalający poziom, na którego tle zakończenie ME3 wygląda na całkowicie oderwane od świata gry, z masą dziur i nieścisłości jakby tworzone było przez kogoś kto styczność z grą miał jedynie poprzez przeczytanie jedno stronicowego streszczenia poprzednich odsłon.

    Nie spodziewałem się pozytywnego zakończenia, gdzie na tle zachodzącego słońca będę popijał sobie piwko z Garrusem wspominając czasy wojaczki, ale chciałbym wiedzieć co się stało z postaciami z którymi zżyłem się na przestrzeni lat. Czy Tali zamieszka na swojej upragnionej i świeżo odbitej ojczyźnie ? Nie ponieważ najprawdopodobniej umrze z głodu z całą resztą galaktycznej floty po zniszczeniu przekaźników masy gdy skończą się im zapasy żywności a wyniszczona ziemia nie będzie w stanie wyżywić tych wszystkich ras biorących udział w ostatecznej bitwie. Czy przykładowo Liara z którą romansowałem będzie mnie wspominać ? Nie ponieważ pomimo faktu, że była ze mną przy ostatecznym ataku magicznie teleportowała się na Normandie po to by rozbić się z Jokerem na jakiejś nieznanej planecie i pewnie razem jako Adam i Ewa tworzyć gromadę wesołych niebieskich dzieci. Czy Wrex będzie opiewał moje czyny związane z wyleczeniem jego rasy z choroby? Oczywiście, że nie bo razem z Tali utknęli gdzieś na ziemi i teraz pewnie walczą miedzy sobą o pożywienie. Czy dowiem się o racjonalnych powodach czemu żniwiarze prowadza ten cykl ? Nie ? chyba, że liczyć wytłumaczenie, że żniwiarze zniszczą całe cywilizacje po to by nie stworzyły one syntetyków które by zniszczyły te cywilizacje -.-. Takich kwiatków jest cała masa.

    Czy takie zakończenie jest satysfakcjonującego dla kogokolwiek kto wciągnął się w wydarzenia z serii? Odpowiedz jest oczywista i naprawdę nie dziwie się, że tyle osób się burzy.

    Ja również mam szczerą nadzieję, że bioware jakoś szczególnie finansowo z tego powodu nie ucierpi, ale sami dali plamę bo jak pisałem wcześniej jeśli teoria indoktrynacji plus prawdziwe zakończenie pojawiające się w dlc jest tylko wymysłem graczy to nie wierze, że nikt nie przewidział takiej reakcji.

  10. Gra wzbudza naprawdę wielkie kontrowersje, aż mnie to zaskoczyło. Słabe zakończenie ? Sam nie wiem, specjalnie mi się nie spodobało, ale nie zamierzam mówić, że zostałem oszukany 😀

  11. @Łukasz
    Pierwsza moja reakcja na zakończenie była dokładnie taka, jak Twoja (może nawet bardziej gwałtowna). Ale po kilku dniach zastanawiania się, rozmowach i poszukiwaniach w sieci zaczęłam myśleć nad tym dlaczego ta końcówka jest AŻ TAK ZŁA. Jasne, trójka była bardzo zachowawcza, mało innowacyjna i słabsza fabularnie od jedynki i dwójki ? co związane jest prawdopodobnie z tym, że główny scenarzysta ME, Drew Karpyshyn, odszedł z BioWare. Ale to nadal nie usprawiedliwiało skandalicznego poziomu końcówki. Więc może jestem niepoprawną optymistką, ale wolę wierzyć, że finał jest aż tak dobry, a nie aż tak zły 🙂 Jednak to prawda – fakt, że musimy czekać na DLC, żeby się przekonać co rzeczywiście się zdarzyło, jest, delikatnie mówiąc, irytujące. Zawiodło wykonanie.

    Co do DLC ? jest to dość popularna praktyka i mam wrażenie, że oczywiście, BioWare przesadziło z płatnym DLC pierwszego dnia, ale reszta krytyki sypie się na nich przez kontrowersje związane z finałem. Gdyby nie było tyle negatywnych emocji wokół niego, nie byłoby też aż takiego sprzeciwu ? w końcu większość producentów wypuszcza płatne DLC i nie ma powodu, żeby BioWare za nich wszystkich teraz obrywał.

  12. Nie potrafię niestety uwierzyć w teorię o indoktrynacji, chociaż bardzo bym chciała, bo mogłaby uratować tą nieszczęsną końcówkę. Podejrzewam jednak, że ktoś tu bardzo próbował być ambitny i głęboki, ale zdecydowanie mu to nie wyszło. I nie jest to opinia, którą podziela tylko grupka rozhisteryzowanych fanów – warto poczytać sobie chociażby tę recenzję: http://calitreview.com/24673

    To nie jest kolejna strona o grach, tylko szanowany serwis, który cytuje się czasami na uniwersytetach. Nie pozostawia na zakończeniach suchej nitki, więc może ludzie z Bioware powinni zastanowić się, czy naprawdę chcieliby być oceniani zgodnie z kryteriami obowiązującymi w świecie sztuki. Ja nie mam problemu z tym, by myśleć o twórcach gier jako o artystach, ale to nie znaczy, że ich prace przestają podlegać krytyce. Dobrego twórcę charakteryzuje zresztą odrobina pokory, która pozwala mu spojrzeć na własne dzieło z dystansu i przyznać, że nie jest jednak takie genialne, jak mu się z początku wydawało. Najgorsze, co można zrobić, to strzelić focha i zamknąć się na wszelką argumentację.

    A czy gracze mają prawo żądać zmian? Po pierwsze nie wiem, na czym to „żądanie” miałoby polegać, nikt przecież siedziby Bioware nie okupuje i nie grozi detonacją ładunku wybuchowego. Konsument ma jednak prawo krytykować, wystawiać złe oceny, zwracać produkt i odwodzić od zakupu innych. To właśnie obserwujemy w przypadku Mass Effect 3, a trochę szkoda, bo 99% gry dostarcza naprawdę dobrej zabawy i jest godnym zwieńczeniem serii. Dodanie nowego contentu do gry komputerowej jest znacznie łatwiejsze niż w przypadku innych mediów (książkę i film trzeba by przecież w tym celu wydać na nowo), więc czemu by z tej okazji nie skorzystać? Taki CD Projekt RED jakoś jest w stanie na to się zdobyć, chociaż żaden element z ich gier nie spotkał się nigdy z taką falą krytyki i oburzenia jak końcówka ME3…

  13. Według mnie nie ma żadnego „ukrytego planu” odnośnie zakończenia. Jeżeli problem kiepskiego zakończenia zostanie załatwiony wypuszczonym DLC będę się cieszył, ale niesmak pozostanie. Nie wierzę natomiast, że to co dostaliśmy kupując grę na jej końcu to efekt długofalowego planu. Moim zdaniem Twórcy gry się po prostu się nie przyłożyli. Nie wiem co było tego przyczyną, czy to brak czasu, goniące terminy (znając dotychczasowe produkty Bioware nie wydaje mi się), czy po prostu brak wyobraźni lub pomysłu. Dziwi mnie to tym bardziej, że aż do samego zakończenia fabuła ME3 trzyma się kupy. Historia jest prowadzona ciekawie, trzyma w napięciu i nie odstaje chociażby od drugiej części (żadna nie umywa się do ME1). Zakończenie kompletnie nie pasuje – zupełnie jakby napisała je zupełnie inna osoba. Najbardziej rozśmieszyło mnie w zakończeniu to, że pierwszymi osobami które wspominał nasz dzielny komandor w chwili śmierci był Joker i Anderson – postacie dość ważne, ale nie pierwszoplanowe. Niby drobiazg, ale miałem wrażenie, że ten fragment scenariusza pisała osoba nie znająca kompletnie całej historii.

    Też uważam, ze DLC powinno stanowić uzupełnienie gry, a nie ją zastępować. Nie mam problemu z kupowaniem dodatkowych treści w postaci DLC, tylko że jeżeli sytuacja ma wyglądać w ten sposób, że kupuję całą grę z kiepskim zakończeniem, a następnie mogę zapłacić i dokupić sobie fajne zakończenie, to jest to po prostu nieuczciwe. Lepiej już od razu podzielić grę na części i sprzedawać po kawałku. Przynajmniej wiadomo wtedy za co się płaci.

  14. Co prawda zakończenie średnio mi się podobało, ale nie zamierzam z tego powodu nikogo pozywać do sądu. Uważam, że fani troszkę przesadzają, chociaż Bioware też nie zabłysnęło i tutaj dla nich leci minus.

  15. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z serią Mass Effect to nawet przez myśl mi nie przeszło, że kolejna jej odsłona, a właściwie jej zakończenie może wywołać aż taką „galaktyczna burzę” wśród graczy. Biorąc pod uwagę zakończenia wcześniejszych odsłon gry wcale się nie dziwie, bo samo zakończenie jest nieco absurdalne, nasuwa szereg pytań bez odpowiedzi i budzi kontrowersje – choćby rozbita Normandia, z której w moim zakończeniu wychodzi Jeff, Ashley (z którą walczyłem w ostatecznej rozgrywce) i EDI, a co z resztą postaci i losami galaktyki. Sama gra w moim odczuciu jest dobra bo pokazuje determinację i poświęcenie całej galaktycznej rasy w obliczu totalnej zagłady. Jest też nieco mroczna i smutna – senne wizje Sheparda i śmierć bliskich mu osób tj Dr Mordin czy Miranda i nie tylko.
    Zastanawiam się czy wydanie DLC z „dobrym zakończeniem” coś zmieni. Jedno jest pewne, że coś jest nie tak z być może definitywnym zakończeniem serii Mass Effect skoro tylu ludzi to aż tak poruszyło.

  16. @”a co z losami galaktyki”.

    Właśnie… lubię, jak w grach, w których moje działania jako gracza wpływają na obraz świata, zakończenie pokazuje, jak ten świat się zmienił w wyniku moich akcji.
    Fallouty są tu dobrym przykładem (nawet – a może zwłaszcza – niezbyt kanoniczny Tactics), ale i np najnowszy Deus Ex…

  17. Muszę jeszcze przyznać szczerze, że do gier zawsze staram się podchodzić z dystansem, traktować je jako dobrą rozrywkę, powiedzieć sobie – no trudno szkoda, że tak to się zakończyło, taka wola ludzi tworzących grę. Jednak w przypadku Mass Effect 3 stało się jasne, że nawet mnie optymistę całe to zamieszanie odnośnie „niedobrego zakończenia” sprawiło, że zacząłem się nad tym nieco zastanawiać.
    1) może rzeczywiście miało wywoływać kontrowersje – być niezrozumiałe i sprawiać, że możliwe zakończenia i wszelkie niejasności z nimi związane dają powody do rozmyślania na ten temat.
    2) może miało zapadać w pamięć do tego stopnia, że cała masa graczy nie może spokojnie przyjąć tego faktu – fakt iż można się w pewien sposób zżyć z grą.
    3) czy zakończenie ma tak zwane ukryte „drugie dno”, a będąc nielogiczne i niespójne sprawia, że możemy snuć jedynie teorie co tak naprawdę się stało „ze wszystkim” w chwili gdy Shepard stracił przytomność.
    4) o co chodzi z rozbitą Normadią na obcej planecie no i jeszcze fakt żyjącej postaci, która towarzyszyła Shepardowi w ostatniej chwili – przecież wszyscy tam zginęli.
    I co z tego wszystkiego tak naprawdę wynika – jeśli BioWare nie ustosunkuje się odpowiednio do zaistniałej sytuacji, to część fanów nastawi się negatywnie do samej gry (to przecież oni kupują gry) i możliwe, że uniwersum Mass Effect straci ich sporą część. Tak czy inaczej wielu z nich czeka na rozwój wydarzeń.

  18. „Ostatnia scena, w której bohater(ka) budzi się w zrujnowanym Londynie, wydaje się być mocnym dowodem tej teorii, jednak ukazuje się tylko tym, którzy grali również w Mass Effect 3 w wersji multiplayer”

    Niekoniecznie, aby uzyskać ponad 6000 punktów gotowości wcale nie trzeba grać w multi, poza tym zakończenie raczej zależy od tego jak bardzo mamy rozwiniętą ścieżkę prawości bądź renegata.

  19. @GMC
    Masz rację, gra wywołuje kontrowersje, ale chyba nie o takie BioWare chodziło;)

    Rozbita Normandia w dosłownym rozumieniu zakończenia nie ma żadnego sensu. Jeśli weźmiemy pod uwagę teorię indoktrynacji ? jest to coś, co Shepard chciałby/chciałaby zobaczyć i być może o tym śni: swój statek oraz najbliższych (z pokładu wychodzi zawsze Joker i zwykle postać, z którą się romansowało), którym udało się uciec eksplozji i którzy wylądowali na planecie wyglądającej jak rajski ogród, na której będą mogli żyć wolni od zagrożeń.

    Ja też czekam:) Byle do kwietnia.

  20. @ Izyk85
    Według tego artykułu: http://uk.ign.com/wikis/mass-effect-3/Endings
    ścieżka prawości/renegata nie ma wpływu na przeżycie na końcu. Ma za to wpływ poziom siły militarnej – potrzeba minimum 4000 efektywnej siły militarnej, aby mieć szansę na zobaczenie tej sceny. Granie w tryb multiplayer (lub korzystanie z 2 aplikacji na iOsa, które jednak nie są częścią gry) jest jedynym sposobem na podniesienie gotowości, która dość dramatycznie siłę militarną podnosi. Ja grałam postacią importowana z jedynki i dwójki, zrobiłam większość questów, jednak na końcu mój ESM był na poziomie 3439 i sceny nie zobaczyłam.

    I tak jak ja, spora część graczy jej także nie widziała, przez co BioWare sam dokonał sabotażu na własnej metaforze (jeśli takowa w ogóle istnieje).

  21. Rozegrałem dosłownie jedną rundę w multi, nie użyłem aplikacji na iOsa (nie mam telefonu z tym systemem 🙂 ), a miałem przed atakiem na bazę cerberusa 6314 punktów. Bardzo dużo punktów dostajesz do tego jeśli zapewnisz zgodę między Quarianami i Gethami. Sądzę, że jednak ścieżka renagata/prawości może mieć wpływ, bo pod sam koniec gry nie mając odpowiedniego poziomu jednej z tych ścieżek nie możesz wybrać jednej z dwóch opcji dialogowych w rozmowie z człowiekiem iluzją i doprowadzić do tego żeby strzelił sobie w łeb.

    Choć tak naprawdę przy imporcie postaci na to czy zobaczymy scenkę, w której Shepard żyje może mieć wpływ wiele czynników.

  22. W sumie, przed ostatnią misją, miałam 6879 punktów siły militarnej, co przemnożone przez współczynnik gotowości (50%) dało 3439 efektywnej siły militarnej (a to ten współczynnik liczy się przy zakończeniu). Czyli do 4000, dzięki którym można zobaczyć tą scenę, zabrakło mi 561 punktów. Prawdopodobnie wystarczyłby jeden lub kilka meczy multiplayer i nie byłoby problemu. W Twojej sytuacji przydałoby się spojrzeć na ESM i wtedy zobaczylibyśmy, czy artykuł, do którego się odniosłam, się myli. Jeśli chodzi o decyzje – [SPOILERY] Quarian i Gethów pogodziłam, Rachni ocaliłam, i grałam dość „uważnie”. Nie zrobiłam kilku pobocznych misji w trójce, bo nie dało się ich dokończyć po ataku na cytadelę. [KONIEC SPOILERÓW]

    Być może jeszcze inne czynniki wpływają na obecność tej sceny, jednak jedno jest pewne – nie wszyscy ją zobaczyli. Można nawet spekulować, że duża część ludzi jej nie widziała, bo przeszła tylko raz grę i zrezygnowała zniechęcona zakończeniem.

  23. @ Beata M-F
    Faktycznie, odnośnie scenki z Normadią jest to dobre wyjaśnienie, bo przecież od samego początku chodziło o to by wszyscy „mogli żyć wolni od zagrożeń” – jak dla mnie masz racje.
    No i jeszcze ten link do artykułu przedstawiającego wszelkie możliwe zakończenia, nawet te dobre – nie mówiąc o całej reszcie. Teraz wiem dlaczego na koniec miałem tylko dwie opcje do wyboru, bez tego dobrego zakończenia – świetna robota Beata M-F 🙂 to wiele wyjaśnia.

    Co do ostatniej scenki, w której ojciec rozmawia z synem – czyżby legenda Shepard(a) była sego rodzaju kreacją do kolejnych gier związanych z uniwersum Mass Effect ?.

    Na koniec zachęcam wszystkich do gry sieciowej, bo oprócz dobrej zabawy, albo jak kto woli – niezłej rozwałki 🙂 można jeszcze (o czym wspomnieli moi przedmówcy) nabić trochę punktów efektywnej siły militarnej, które jak widać mają duży wpływ na zakończenie – jak dla mnie zaskakujące, niekoniecznie rozczarowujące.

  24. Po dokładniejszym przeanalizowaniu teorii indoktrynacji jestem prawie pewien, że taki był właśnie zamysł twórców na DLC z prawdziwym zakończeniem, a to z podstawki miało zwyczajnie służyć za naprawdę dobry ?twist? fabularny.

    Jak kogoś interesuje wspomniana teoria to tu są 2 ciekawe materiały wideo:
    http://www.youtube.com/watch?v=ythY_GkEBck
    a jak ktoś lubi bardziej rozrywkowe podejście do tłumaczenia to polecam ten filmik
    http://www.youtube.com/watch?v=ZZOyeFvnhiI

    Cześć pewnie jest nadinterpretacją fanów, albo zbiegiem okoliczności ale niektóre przedstawione dowody są bardzo przekonujące.

    Kwestia jednak prawdziwego zakończenia które zapewne pojawi się w dodatku pozostawia jednak pewien niesmak ; ]

  25. @GMC
    Dziękuje i cieszę się, że teksty się przydały:)

    Scena z ojcem i synem rzeczywiście daje do myślenia, w końcu ojciec stwierdza na końcu, że opowie jeszcze jedną historię – sugeruje więc, że jest jeszcze jakaś opowieść o Komandor(ze), której nie znamy. Może chodzi o DLC, może o kontynuację zakończenia. Po sieci krążą też spekulacje o czwartej części, która miałaby dziać się wiele lat później i nie mieć dużego związku z fabułą trylogii. Podobno też w następny piątek, na konferencji PAX, BioWare ma ogłosić coś dużego – czy będzie to DLC, nowe zakończenie czy może czwarta część? Zobaczymy za 4 dni:)

  26. @Łukasz
    Je też wolę myśleć, że jednak nie jest aż tak źle, jak się wydaje:)

    [SPOILERY]
    Oglądałam pierwszy z filmików, o których piszesz. Jest bardzo dokładnie zrobiony i część z ich argumentów ma sens. Masz rację, niektóre są przesadzone – np. drzewa widoczne w scenie przed Cytadelą (i podobne do tych ze snów) nie pojawiają się nagle po tym, gdy Shepard zostaje trafiony/a – są tam od początku sceny szturmu. Muzyka nie zmienia się, gdy wybierzesz jedną ze ścieżek na samym końcu. Ale reszta argumentów jest nadal spójna.

    I niesmak jest tutaj na miejscu, bo coś jest z zakończeniem zdecydowanie nie tak. Nawet jeśli zrobili coś aż tak dobrego, to zrealizowali to w nieprzemyślany sposób.

  27. Zgodzę się z wami – teoria indoktrynacji może być namiastką DLC, dzięki któremu dowiemy się jak naprawdę miałoby wyglądać zakończenie gry.

    A teraz ciekawostka, na którą natrafiłem zupełnie przypadkiem serfując po necie. Dotyczy mianowicie okładki gry (na początku jest trochę o zawartości opakowania):
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=v62pM93iS4A#!
    Wiedzieliście o tym, bo ja tego nie zauważyłem i aż z ciekawości sprawdziłem swoją PC-tową wersję – faktycznie tak jest 🙂
    Zarówno fani żeńskiej, jak i męskiej wersji głównego bohatera powinni być zadowoleni. Jak widać nie tylko zakończenie mamy do wyboru.

  28. Forum padło ?

  29. @GMC
    Żeńska wersja okładki jest super pomysłem i krokiem w dobrym kierunku.

    Ale 🙂 jako graczka oczekuje dużo więcej:)
    Po pierwsze, powinni sprzedawać kopie z oboma wersjami na wierzchu – nie tylko męską i ukrytą damską. Możnaby zrobić dwustronne okładki – z jednej strony komandor, z drugiej komandorka.
    Po drugie – BioWare strzeliło sobie trochę w stopę ze zmianą wyglądu podstawowej Shepard. W jedynce i dwójce była ona żołnierzem i twardą kobietą i to widać – model przedstawiał realistyczna kobietę, a nie przerysowany obiekt seksualny, tak jak to często się zdarza w grach. W trzeciej części postanowili zmienić model i twarz i z twardej, dojrzałej kobiety zrobili kolejną komputerowa lalkę.

    Ewolucje modelu można zobaczyć tutaj:
    http://img.gawkerassets.com/img/17g6a6nfzfrw5jpg/xlarge.jpg

    Oryginalne twarze (ME 1 i 2):
    http://media.giantbomb.com/uploads/12/127012/2151781-default_shepards_580x330.jpg

    Nowa wersja (ME3):
    http://media.giantbomb.com/uploads/0/1366/2057142-shepards.png

    Nie ma to dużego wpływu na grę, jeśli tworzy się własną twarz Shepard, ale uważam to raczej za krok wstecz. Dobrze, że zauważają potrzebę promowania bohaterki, źle, że robią to w taki sposób. Czasy, w których w gry komputerowe grali zwykle chłopcy dawno minęły. Teraz grają dorośli – i kobiety i mężczyźni. ME jest niesamowity dzięki temu, że nie ważne jakiej płci jest Komandor, gra jest równie ciekawa i epicka. Chciałabym, żeby to równouprawnienie przenosiło się też na inne płaszczyzny ME (i innych gier przy okazji:).

  30. Osobiście lubie gry, z małą ilością niedomówień, które skłaniają mnie do przemyśleń przez dłuższy okres niż wyświetlenie napisów końcowych. Mam głęboko powyżej uszu zamerykanizowanych zakończeń dla mas typu super hiper happy end, wszystko na tacy. Jeżeli teoria indoktrynacji okazałaby się prawdziwa wtedy osobiście uznam Bioware za geniuszy, w końcu DLC rozszerzające zakończenie dostaniemy za darmo więc nie będe się tego czepiał, z drugiej strony wygląda to troche tak Jakby EA nałożyło zbyt duże wymogi czasowe na Bioware i prawdziwe zakończenie prawdopodobnie musiało zostać wycięte z gry i właśnie teraz trwają nad nim prace. Nie zapominajmy, że Bio wręcz zarzekało się, że zakończenie będzie epickie i zapadnie na długo w pamięci, wnioskuje więc że winą należy obarczyć EA, to samo zresztą zrobili z Dragon Age 2. Reasumując jeśli teoria indoktrynacji jest chociaż częściowo prawdziwa ( a są naprawde mocne argumenty które trudno wyjaśnić inaczej) to śmiem twierdzić, że przez EA Bioware nie zdołało dokończyć ME3 takiego jakiego chcieli na określony przez wydawców czas. Pozostaje czekać na DLC z zakończeniem, bo gra jak i cała seria jest genialna i zasługuje na to żeby rozwiązać tą przykrą kwestię raz na zawsze. I mam szczerą nadzieje, że jednak zostałem przez twórców zindoktrynowany:)

  31. Mnie osobiście zakończenie Mass Effecta bardzo się podobało. Co prawda znalazła się w nim cała masa niedorzeczności, ale samo jego sedno wydaje się bronić. Im dłużej się nad nim zastanawiałem tym bardziej wydawało mi się sensowne (pomijając końcówkę z Normadią).

    Sama obecność Katalizatora wynika z wcześniejszych ustaleń postaci dotyczących Żniwiarzy i ich udziału w cyklu. Nie pamiętam dokładnie w którym momencie, ale w grze pada stwierdzenie, że Żniwiarze to nie wszystko, za nimi musi ktoś stać. W sensie tego i późniejszych słów samego Katalizatora Żniwiarze są jedynie narzędziami konicznymi do zmiany cykli, a nie samodzielnymi istotami. Co prawda funkcjonują oni samodzielnie, ale wydaje się, że nie mają możliwości zmiany własnego programu postępowania poza wytyczone ramy. Wydaje się to tym bardziej sensowne, gdy weźmie się pod uwagę zablokowanie aktywacji sygnału wysłanego do opiekunów w pierwszej części. Jeżeli katalizator chciałby to i tak otworzyłby wrota dla Żniwiarzy i Ci zmietli by cywylizacje galaktyczne. On jednak tego nie robi, wydaje się oczekiwać na to czy jego rozwiązanie zadziała po raz kolejny. Im dalej w bieg wydarzeń to okazuje się, że podstawowy plan nie działa i koniczna będzie jego modyfikacja. A co z samym Tyglem? Jest niemożliwością by Żniwiarze mogli nie wpaść na jego ślad podczas niezliczonej ilości cykli. Wydaje się zatem, że przetrwanie jego planów jest zamierzonym działaniem Katalizatora czy wręcz kierowaniem rozwoju cywilizacyjnego na z góry wytyczoną ścieżkę. Jeśli Katalizator jest SI to wydaje się, że jeżeli w jego obliczeniach dotyczących szans na samoistne powtarzanie się cykli istnieje chociażby miliardowa szansa na to, że zostaną one zatrzymane to trzeba wymyślić nowe rozwiązanie zawczasu. Dla maszyny i dodatkowo przy nieograniczonym upływie czasu jakakolwiek szansa większa od zera jest prawdą, pytanie jednak kiedy się spełni. Pytanie jednak kiedy to nastąpi.

    Co do teorii z indoktrynacją to mam nadzieję, że BIOWARE nie pójdzie tą ścieżką bo wychodziłoby na to, że działania Sheparda w ogóle nie przyniosły efektu i zaraz za jego plecami powinien stać Żniwiarz, który pociągnąłby mu z lasera w wypadku nieudanej indoktrynacji. Poza tym próbę indoktrynacji Sheparda mamy przy rozmowie z człowiekiem Iluzją, więc po co ciągnąć to dalej? Jeżeli chodzi o samo dziecko to jego obecność można wytłumaczyć w ciekawszy sposób. Nie jest to efekt indoktrynacji Sheparda przez Żniwiarzy tylko oddziaływania Katalizatora na jego umysł, czy raczej jego obserwacji. Ubocznym efektem tego byłoby również to, że Shepard oddziaływuje na Katalizatora i dopełnia zmianę jaką rozpoczęły w nim wszystkie wcześniejsze cywilizacje w ten sposób, że dojrzewa on do tego, żeby zmienić swój pierwotny pomysł z cyklami.

  32. No i stało się, dzisiaj wyszło DLC Extended Cut.

    http://www.masseffect.com/about/extended_cut/

    DLC jest do ściągnięcia za darmo (duży plus) i zawiera dodatkowe filmiki i sceny epilogu, które maja rozbudowywać istniejące zakończenie gry.

    Mam nadzieję, ze zostaliśmy wszyscy zindoktrynowani, a zakończenie było niedopracowanym, ale jednak majstersztykiem. Mam nadzieję, że kolejny raz się nie zawiodę:)

    Czy pójdą w indoktrynację? Czy może spróbują załatać bezsensowne dziury w fabule, które zaserwowali w finale? Nic tylko ściągać i grać.

  33. @Beata M-F
    co do okładki – masz zupełną racje, to nie w porządku, że rozwiązali to w taki sposób bo @”czasy, w których w gry komputerowe grali zwykle chłopcy dawno minęły”.

    @evilkorniszon
    teraz nieco „przycukrze”, ale co mi tam …. bardzo sensowne i dobrze przemyślane spostrzeżenia, z którymi ciężko się nie zgodzić – normalnie mądrego aż miło posłuchać, choć w tym przypadku raczej poczytać.
    Po prostu @nic tylko ściągać i grać 🙂

  34. Wielu graczy zapewne ma już za sobą rozgrywkę z nowym zakończeniem ME3. Jedno jest pewne – gdyby od razu pojawiło się w takiej formie jak teraz, to raczej nie miałaby miejsca aż taka fala wściekłości ze strony fanów, której byliśmy świadkami przez kilka ostatnich miesięcy.

    Teraz do dyspozycji mamy trzy znane rozszerzone zakończenia i jedno zupełnie nowe. Czas pokaże, czy to wreszcie zadowoli społeczność graczy i zaoferuje wyjaśnienie pewnych scen z zakończenia, no i oczywiście pozwoli ME3 „odejść w spokoju”.

css.php