Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

9.03.2011
środa

Call of Juarez: The Cartel – zapowiedź

9 marca 2011, środa,

Zakończenie Call of Juarez: Więzy Krwi nie pozostawiało złudzeń – jeżeli Techland nie chce się kompromitować, jak wyciągający z grobu Larę Croft Eidos, musi skończyć z serią albo wymyślić fabularny prequel przedstawiający tło wydarzeń z dwóch poprzednich części. Żadne z tych rozwiązań nie satysfakcjonowało jednak polskiego developera ani francuskiego wydawcy. Wymyślanie nowej historii do spójnej fabuły byłoby karkołomnym zajęciem, uśmiercenie serii Call of Juarez to z kolei nonsens z ekonomicznego punktu widzenia. Sequele zawsze sprzedają się lepiej od nowych projektów, a z ugruntowanej na rynku marki COJ można wyciągnąć jeszcze wiele korzyści.

Ludzie z Techlandu zadbali, aby nie były to jedynie korzyści finansowe twórców i wpadli na genialny w swojej prostocie pomysł – przeniesienia akcji gry do współczesności, która w gruncie rzeczy jest podobna do legendarnego Dzikiego Zachodu. Zmieniły się co prawda środki transportu, arsenał czy technologia, przesłanki kierujące bandytami i ich archetypy są jednak podobne. Developer doszedł więc do wniosku, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby atmosferę Dzikiego Zachodu trochę uwspółcześnić i westernową historię osadzić w dzisiejszej Ameryce.

 

Dzięki temu zabiegowi zupełnie nowa, zorientowana wokół walki z handlarzami narkotykowymi fabuła idzie własnym torem, jedynie nawiązując do poprzednich części. Oprócz umiejscowienia akcji, największym ukłonem w stronę serii jest postać Bena McCalla, potomka kowboja Raya. Podobna aparycja i sposób bycia sugestywnie podtrzymuje zapoczątkowany we wcześniejszych częściach serii klimat. Ben, zgorzkniały glina nie działa jednak sam, a w zespole z Eddie Guerrą, niepozbawionym wad agentem DEA i Kim Evans z FBI. Ten specjalnie powołany zespół ma rozpracować przesiąkniętą korupcją siatkę amerykańskich agencji i wytropić zamachowców odpowiedzialnych za atak terrorystyczny w Los Angeles. Podczas prezentacji gry twórcy nie zdradzili zbyt wielu informacji o roli tytułowego zewu Juarez, ale wiemy za to, że oprócz Stanów Zjednoczonych odwiedzimy też Meksyk.

Przemeblowaniu uległ setting gry, rdzeń rozgrywki pozostał jednak bez zmian. Call of Juarez to nadal strzelanina z perspektywy pierwszej osoby, wszyscy mający styczność z poprzednimi częściami powinni szybko się w niej odnaleźć. Zamiast koni i dyliżansów są samochody i helikoptery, sześciostrzałowce ustąpiły miejsca szybkostrzelnym karabinom, a drewniane miasteczka zastąpiono ulicami Los Angeles. Większość akcji z zaprezentowanego poziomu toczyła się w zurbanizowanym środowisku, twórcy gwarantują jednak zróżnicowanie otoczenia. Na potwierdzenie tych słów pokazali sam początek osadzonej na pustkowiach misji Exchange.

Największą nowością Call of Juarez: The Cartel jest kooperacja. Główny wątek fabularny można przejść w trzyosobowym gronie, wystarczy mieć tylko podpiętą konsolę bądź komputer do Internetu. Oczywiście nic też nie stoi na przeszkodzie w samotnym ukończeniu gry – kontrolę nad pozostałą dwójką przejmuje wówczas SI. Rozwiązanie to jest to o tyle ciekawe, że ścieżki trójki bohaterów często rozdzielają się. We wspomnianej wyżej misji gracz sterujący Benem czeka na wymianę zakładników, podczas gdy pozostała dwójka obserwuje sytuację przez lunety swoich karabinów snajperskich. We wcześniejszym pościgu na autostradzie jedna osoba kieruje samochodem, reszta ostrzeliwuje umykający cel. Rozwiązanie takie pozwala na kilkukrotne ukończenie gry bez uczucia wtórności, w miarę możliwości starano się też o zróżnicowanie nawet liniowych poziomów, w których cała trójka walczy ramię w ramię. Każdy bohater ma inny tryb koncentracji, pojawiają się też równie dobrze znane z poprzednich części zespołowe akcje – z wjazdem do pomieszczenia pełnego wrogów w zwolnionym tempie włącznie.

The Cartel nie różni się pod względem technicznym od Więzów Krwi co nie znaczy, że gra wygląda źle. Autorski silnik Techlandu bardzo dobrze spisuje się w nowym, zurbanizowanym środowisku. Na zbliżonym poziomie stoi design postaci. Ważne jest równomierne przywiązanie do szczegółów w odwzorowaniu wnętrz, jak i wygląd otwartych przestrzeni i dzikiej przyrody. Cieszy też muzyka – soundtrack jest jedną z głównych nici łączących ze sobą współczesne czasy z Dzikim Zachodem. Inspirowana „spaghetti westernami” muzyka towarzysząca nam w Więzach Krwi wpisywała się w otoczenie. Tutaj podobne kompozycje poprzez kontrast ze współczesnością wybijają się na pierwszy plan, tworząc unikalny klimat. Złośliwcy porównują go do serialu Strażnik Teksasu, jednak w porównaniu do przygód Chucka Norrisa nowy CoJ prezentuje doroślejszą fabułę, głębsze postacie i ciekawsze, bardziej zróżnicowane misje.

Prezentacja The Cartel udowodniła, że zwrot serii ku współczesności nie jest sprytnym unikiem przed bezpośrednią konfrontacją z Red Dead Redemption, westernowym hitem Rockstar zdobywającym wszystkie możliwe nagrody, a przemyślaną decyzją pomysłowego developera. Przesunięcie akcji o 100 lat pozwala na rozwinięcie fabuły poza sztywne ramy westernu bez utraty jego unikalnej atmosfery. Konkurencyjne Activision w podobny sposób odeszło od II wojny światowej na rzecz współczesnych działań zbrojnych. Popularność serii Modern Warfare i Black Ops potwierdza, że był to słuszny ruch. Serii Call of Duty udało się, czy Call of Juarez również osiągnie podobny sukces? Tego dowiemy się już podczas tegorocznych wakacji. The Cartel ukaże się wówczas na PlayStation 3, Xboksa 360 i PC, oczywiście wraz z polskimi napisami, na wszystkich trzech platformach.

Paweł Olszewski

Polecamy także:

Call of Juarez: Więzy Krwi – recenzja gry

Red Dead Redemption

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Wolę jednak RDR 🙂 Dziki zachód we współczesnych czasach? No prośba. Jakoś mi się to nie widzi.

  2. Proponuje najpierw zagrać, a potem oceniać.

  3. @Simplex
    E tam, zasada, że trzeba wiedzieć o czym się mówi przestała obowiązywać po I wojnie światowej 😉
    JMD

  4. „Złośliwcy porównują go do serialu Strażnik Teksasu, jednak w porównaniu do przygód Chucka Norrisa nowy CoJ prezentuje doroślejszą fabułę, głębsze postacie i ciekawsze, bardziej zróżnicowane misje.”

    Racja, ta zasada przestała obowiązywać I wojnie światowej. Niestety.

    „The Cartel ukaże się wówczas na PlayStation 3, Xboksa 360 i PC, oczywiście wraz z polskimi napisami, na wszystkich trzech platformach.”

    A ta oczywista oczywistość to z czego niby wynika? Chyba nie z tradycji serii. Zresztą, rozdzieranie szat nad losem quasi-SERII CoJ, m.in. poprzez zestawianie jej z SERIĄ TB, jest cokolwiek niestosowne. Z całym szacunkiem, ale czytając ten tekst mam wrażenie, że autor urodził się kilka miesięcy temu. I jeżeli będzie chciał, jestem w stanie tego dowieść ;). Pozdr.

css.php