Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

14.11.2011
poniedziałek

Bajty polskie

14 listopada 2011, poniedziałek,

Tytuł nowej książki Bartłomieja Kluski i Arkadiusza Rozwadowskiego jest równie chwytliwy co nieostry. Jak sama książka, co wcale nie oznacza, że nie warto jej przeczytać. Wręcz przeciwnie! Kluska ponownie ( wraz ze współautorem) zarysowuje nam historię elektronicznej rozrywki, tym razem z naciskiem na polską branżę. A właściwie jej początki.

„Bajty polskie” są nazywane przez twórców „pierwszą książką o historii polskich gier komputerowych” i trudno się z nimi nie zgodzić. Na kolejnych stronach poznajemy ciekawe, często nigdzie wcześniej nieopisywane początki formowania się branży gier w PRL-u. Autorzy skrupulatnie szukają gry mogącej aspirować do miana tej pierwszej powstałej nad Wisłą (która jak się okazało została stworzona nad Odrą). Opisują kolejne debiuty, wymieniają tytuły. Streszczają ich archiwalne recenzje, zarysowują sylwetki autorów. Przekopują się przez stare numery nieistniejących już gazet. I to się chwali, bo panowie wykonali tytaniczną pracę i, jak możemy przeczytać w zakończeniu „Bajtów”, pracują już nad kolejną częścią. Po zakończeniu tej najnowszej dochodzę jednak do wniosku, że mimo starań i silnej selekcji, autorom nie udało się to, do czego tak dążyli – pokazania „ogółu zjawiska” w jakiś bardziej uporządkowany sposób.

Problem tkwi w braku konsekwencji i myśli przewodniej. „Bajty polskie” są więc nazbyt chaotyczne. Szalenie interesujące, napisane prostym i łatwym językiem, ale jednak troszkę niezorganizowane. Kluska z Rozwadowskim opisują ekonomiczne tło, w którym powstały pierwsze gry, ale bez szerszego odniesienia się do ówczesnych realiów. Sytuacji politycznej i ekonomicznej kraju, zupełnie niebranżowych przykładów uwydatniających egzotykę rodzącego się w bólach rynku gier. Temat można było bardziej pogłębić, zwłaszcza, że dla młodego pokolenia czasy te są prawdziwym historical-fiction. „Bajty” prześlizgują się po ostatnich trzech dekadach najnowszej historii Polski opisując pojedyncze gry.

Niemal encyklopedyczne informacje, bardzo obszerne cytaty z branżowej prasy i wnikliwe opisy pojedynczych tytułów nie pasują do „pokazania ogólnego zjawiska”. Przełomowość Teenagenta czy wcześniejszych amigowych polskich hitów można było przedstawić bez streszczeń szczątkowych fabuł i poziomu technicznego tych gier. Bardziej interesujące wydają się być realia w jakich one powstawały. Wspomnienia często jednoosobowych „teamów” developerskich, powszechny brak poszanowania dla wartości intelektualnej czy wyłożenie zasad funkcjonowania inkubatora przedsiębiorczości – giełdy na Grzybowskiej. Miałem wrażenie, że autorzy za bardzo skupili się na samych grach, a nie ich otoczeniu,  które z punktu widzenia dzisiejszego czytelnika nie będącego fanem oldschoolu może być bardziej interesujące. Największym i ostatnim grzechem autorów jest jednak nagminne odwoływanie się do królujących wówczas periodyków.

Bogate cytaty momentami męczą, a ograniczona literatura zawęża nieco postrzeganie tamtych czasów. W kółko przewijające się zapożyczenia z ?Bajtka? (który wpłynął chyba też na tytuł książki) „Top Secret” i „Secret Service” można było poprzetykać wywiadami. W branży gier lub poza nią (vide Martinez) wciąż działa wielu ludzi mogących ubarwić „Bajty”. Autorzy oparli się jednak na prasie, która sama w sobie jest tematem na odrębną publikację. A w „Bajtach” została potraktowana jednak troszkę po macoszemu. Dlaczego pisząc o 1995 roku autorzy nie wspomnieli o istniejących już wtedy na rynku stricte konsolowych pismach?

Po lekturze „Bajtów” nasuwa się myśl, że panowie Kluska i Rozwadowski powinni napisać trzy książki. Antologię polskich gier (która wedle zapewnień już „się robi”), historię polskiej branży – gdzie więcej miejsca poświęcono by  tłu w jakim powstawały gry niż samym – z dzisiejszego punktu widzenia – archaicznym tytułom. I w końcu pozycję szczegółowo zajmującą się branżową prasą. Narodzinom i upadkowi kultowego „Top Secret”, „Secret Service”, „Gamblera”, ale też i późniejszym wydawnictwom. Początki „PSX Extreme” są nie mniej barwne niż trochę wcześniejszej konkurencji, a pewnych kręgach nawet równie kultowe.

Oprócz spójności zawodzi to, co podpadło mi w „Dawno temu w grach”, poprzedniej książce Kluski. Kuriozalny brak przypisów, sporadyczne błędy edytorskie i literówki. Trochę na „Bajty” sobie ponarzekałem, ale to w gruncie rzeczy dobra i właściwie bezkonkurencyjna pozycja. Znajdują się tam ciekawe informacje, zbiór anegdotek i solidnie opisany kawał historii, bez znajomości której nie sposób odnaleźć się w dzisiejszych polskich growych realiach. Jest to niezmiernie wartościowa pozycja i choć daleko jej do ideału, to nie żałuję spędzonych z nią dwóch wieczorów. Każdy szanujący się fan elektronicznej rozrywki powinien po nią sięgnąć. Nie mówiąc już o redaktorach tematycznych portali – dla osób piszących o grach „Bajty” będą skarbnicą wiedzy i inspiracji.

„Bajty” bardzo ogólnie pokazują „ogół zjawiska” polskich gier i branży, ale od czegoś trzeba było zacząć. Po cieniutkim (pod względem ilości stron, nie zawartości merytorycznej!) i debiutanckim „Dawno temu w grach” otrzymujemy więc pełnoprawną pozycję w postaci „Bajtów”. Teraz nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kolejne publikacje, mam nadzieję, bardziej spójne i szczegółowe. Dziwi tylko fakt, że książka jest niedostępna w normalnym obiegu i jej komercyjny sukces może uniemożliwić właśnie to, co spotkało opisywane pionierskie polskie gry – brak tradycyjnych kanałów dystrybucji, promocji, a co za tym idzie, tantiem dla twórców. Obym się mylił!

Paweł Olszewski

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Ciekawe. Chyba zaopatrzę się w „Bajty”. Zaraz sprawdzę sobie wydawnictwo. Możliwe, że literówki wynikają z mało restrykcyjnego procesu recenzenckiego. Skoro brak szerszego kontekstu i przypisów, to zakładam, że nie jest to absolutnie pozycja pretendująca do roli np. podręcznika akademickiego dla studentów nowych mediów. A szkoda.

  2. Taka mała uwaga. Na okładce książki pisze, że autor nazywa się Mariusz a nie jak w recenzji podane Arkadiusz 🙂
    Książkę kupiłem i jestem z niej zadowolony. Ładnie wydana, łatwo się czyta i przywołuje wspomnienia czasów dzieciństwa. Choć mnie trochę brakuje opisu kilku pozycji z Amigii czy Atari, które były dość znane. Ważne, że taka pozycja powstała, bo jakoś nie było chętnych na jej napisanie. Szkoda tylko, że książka nie jest dostępna dla większego grona. Trochę się naszukałem zanim ją znalazłem. Polecam stronę wywiad z B. Kluską jaki znalazłem na stronie: http://ca-fan.pl/najnowsze/bajty-polskie

  3. A u nas można nabyć ową pozycję – na życzenie z autografami autorów.
    Zapraszamy http://www.zabytkiinformatyki.edu.pl

  4. Nie dawno skończyłem czytać. Książka po prostu zaj…. Przywołała najfajniejsze wspomnienia mojego życia.

css.php