Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

3.04.2009
piątek

„Tom Clancy’s H.A.W.X” – recenzja gry

3 kwietnia 2009, piątek,

WYSOKI PUŁAP

Tom Clancy, ceniony autor politycznych thrillerów, sygnuje swoim nazwiskiem trzy serie doskonałych gier – „Splinter Cell”, „Rainbow Six” oraz „Ghost Recon” (pierwsza to tzw. stealth game, pozostałe to taktyczne shootery). Do tej listy dołączył właśnie nowy tytuł – H.A.W.X. – arkadowy symulator, w którym mamy okazję zasiąść za wirtualnymi sterami najnowocześniejszych samolotów bojowych.

Fabuła H.A.W.X. jest spójna z autorską wizją Clancy’ego, przedstawioną w cyklu „Ghost Recon”. Gra rozpoczyna się w 2014 roku, od ataku meksykańskich rebeliantów na granicę ze Stanami Zjednoczonymi, przy czym słowo rebelianci nie oznacza tu grupy nieogolonych meksykańskich bandytów w wielkich sombrerach, ale regularne oddziały dysponujące bronią pancerną. Z nimi waśnie zmierzą się znani nam z „Ghost Recon” komandosi kapitana Scotta Mitchela, których w krytycznym momencie wesprą z powietrza piloci H.A.W.X (High Altitude Warfare eXperimental squadron). Jednym z nich jest David Crenshaw, bohater gry.

Tuż po opowiedzianych zdarzeniach eskadra zostanie rozwiązana, a Crenshaw wraz z kolegami znajdzie zatrudnienie w Artemis Global Security – fikcyjnej PMC (Private Military Company), zajmującej się militarnym wsparciem rządów i wielkich korporacji. Oczywiście jako pilot naddźwiękowego myśliwca, choć podczas wykonywania pierwszych misji – ochrony instalacji przemysłowych i zwalczaniu rozmaitej partyzantki – ponaddźwiękowy wcale nie będzie oznaczać „supernowoczesny” (ja ze skromnego początkowo zestawu maszyn wybrałem zabytkowego Mig-a 21…). Żeby nie zdradzić fabuły, (owszem, coś takiego występuje w H.A.W.X) dodam tylko, że Crenshaw nie zaprzeda się całkowicie szefom Artemis, a gwiaździsty sztandar jeszcze załopocze nad jego głową…

Tu pozwolę sobie na małą polityczną dygresję. Książki Toma Clancy’ego określa się najczęściej jako political fiction, jednak opisywane w nich zjawiska nie są wytworem wyobraźni autora, lecz rodzajem intelektualnej gry futurologicznej, opartej o uważne obserwowanie świta i doskonałą znajomość nowoczesnych technologii militarnych. Fabułę H.A.W.X, nawet opowiedziana tak skrótowo jak tu, można oczywiście potraktować jak kompletną bzdurę, ale…
 

 

Felipe Calderon, wybrany w 2006 roku prezydentem Meksyku, rozpoczął bezpardonową walkę z rodzimymi kartelami narkotykowymi (90 procent „eksportu” narkotyków do USA przechodzi przez terytorium Meksyku). Z kartelami walczy nie tylko policja, ale również regularne jednostki armii – nic dziwnego, skoro bojówki karteli są często lepiej uzbrojone niż oddziały rządowe, a najgroźniejsza z nich – „Los Zetas”, została założona przez byłych oficerów meksykańskich sił specjalnych. Krucjata Calderona powoli zamienia się w wojnę domową, a zaniepokojeni amerykańscy wojskowi (co prawda na razie nieliczni) przewidują, że Meksyk może niedługo znaleźć się na wysokiej pozycji listy tzw. „państw upadłych”.

A jeśli chodzi o prywatne kompanie militarne – gołym okiem widać, że pierwowzorem Artemis jest niesławna Blackwater Worldwide, która po sprowokowaniu w Iraku „pierwszej bitwy o Al-Falludżę” i „incydencie bagdadzkim” (pracownik Blackwater obsługujący ręczny karabin maszynowy zastrzelił 17 Irakijczyków – jak wykazało śledztwo, realne zagrożenie mogło stanowić jedynie 3) zmieniła nazwę na Xe. Firma, w przeciwieństwie do Artemis, nie dysponuje odrzutowymi myśliwcami, ale transporterami opancerzonymi, śmigłowcami i samolotami transportowymi owszem. Nie są to już najemnicy w typie Boba Denarda czy Mike’a Hoare, tak sugestywnie opisanym w „Psach wojny” Forsytha – Xe to potężna, globalna korporacja, o dochodach sięgających setek milionów dolarów.

H.A.W.X jest produktem studia Ubisoft Romania, znanego miłośnikom „symulatorów nieortodoksyjnych” z dwóch części „Blazing Angels” – zatem twórcy doskonale czują konwencję i wiedzą, czego oczekują fani.

H.A.W.X z pewnością nie jest symulatorem – możemy zapomnieć o takich elementach rozgrywki jak starty, lądowania, nawigacja. „Mechanika” lotu jest uproszczona do minimum – sterowane przez nas samoloty mogą w zasadzie wszystko – nie ma tu prędkości przeciągnięcia, korkociągów, oderwania strugi, ograniczeń strukturalnych płatowca, na przyrządy można w zasadzie nie patrzeć. Jedynym błędem w prowadzeniu maszyny, który nie zostanie nam wybaczony, jest bezpośrednie trafienie w ziemię, zbocze góry albo ścianę budynku. I jeśli zgodzimy się z góry z przyjętą przez twórców konwencją, rozwiązania te sprawdzają się znakomicie – koncentrujemy się na trafianiu kolejnych celów i… podziwianiu widoków, które są, po prostu, niesamowite.

Do stworzenia map użyto zdjęć wykonanych przez satelitę firmy GeoEye, i trzeba przyznać, że wsparty kosmiczną technologią efekt pracy grafików Ubisoftu zapiera dech w piersiach. Największe wrażenie zrobiła na mnie misja nad Rio de Janeiro – sześciomilionowa metropolia, która na ekranie komputera wygląda jak prawdziwa – jeśli chcecie, możecie w trybie „free flight” (bo w trakcie walki nie będzie na to czasu) przelecieć dookoła trzydziestometrowej figury Chrystusa na górze Colcovado.

W grze mamy możliwość obserwowania lotu z trzech perspektyw – TPP, przez szkło kabiny i wyświetlacz HUD. Każda z opcji ma swoje zalety, TPP ułatwia obserwację i sterowanie, szczególnie kiedy atakujemy cele naziemne, widok kabiny pozwala nam poczuć się jak w prawdziwym myśliwcu. Jest też jeszcze jeden tryb, dostępny dopiero po wykonaniu kilku misji – „assistance off”, w którym z perspektywy trzeciej osoby widzimy maszynę swoją i przeciwnika. Ale uwaga – to jedyny tryb, w którym możemy doprowadzić do przeciągnięcia, więc jeśli przydarzy nam się to zbyt nisko, to… rozpoczniemy misję raz jeszcze, bo, zgodnie z regułami konwencji, przed zakończeniem poziomu nie można zapisać stanu gry.

Wykonywane przez nas zadania są rozmaite – najważniejsza jest, oczywiście, walka powietrzna z samolotami przeciwnika. Często jednak musimy też zwalczać cele naziemne, nieraz dobrze ukryte pomiędzy budynkami lub, jak w misji w Afganistanie, w skalno-betonowych silosach. Podstawową bronią są rakiety powietrze-powietrze i powietrze-ziemia. Zniszczenie nimi przeciwnika nie stanowi większego problemu – wystarczy go namierzyć i po wystrzeleniu pocisku utrzymać w polu widzenia. Używanie działka pokładowego to już większa sztuka, ale przy pewnej wprawie można próbować strzelać z niego nie tylko do celów nieruchomych, ale i do samolotów. Warto wspomnieć, że nie toczymy tu samotnych bojów – towarzyszą nam dwaj skrzydłowi, którym możemy wydawać proste rozkazy (zaatakuj, broń).

Właśnie, samoloty… To przecież o nie tu chodzi. Wszystkich dostępnych maszyn jest, bagatela, czterdzieści dziewięć. Oczywiście, nie od początku rozgrywki. Najpierw są to archaiczne gruchoty w rodzaju Mig-a 21 czy F-4, później z każdą kolejną misją mamy do dyspozycji coraz więcej coraz lepszych maszyn. Żeby wymienić tylko kilka z tego zestawu: Mig-29 Fulcrum, Su-27 Flanker, FA-18C Hornet, F-22 RAPTOR czy Eurofighter Typhoon, które, z racji modelu rozgrywki, różnią się głownie prędkością i ilością przenoszonego uzbrojenia.

Cechą H.A.W.X, która najbardziej przykuła moją uwagę, jest doskonałe dopasowanie wszystkich elementów gry – sterowania, muzyki i dźwięku, przejrzystego i nowoczesnego menu i, nade wszystko, doskonała optymalizacja programu. Podczas testowania H.A.W.X nie natknąłem się na żaden, podkreślam, żaden problem techniczny. Zwykła karta grafiki z 256 MB pamięci poradziła sobie z tytułem bez najmniejszego kłopotu. A przecież to właśnie zacięcia obrazu mogłyby stanowić największy problem przy tego typu grze. Za poziom techniczny ekipie Ubisoft Romania należą się słowa uznania.

Jedyne, co można by zarzucić H.A.W.X, to pewne niedoskonałości fabularne, czy może raczej niewykorzystany fabularny potencjał. Co prawda zwykle symulatory (nawet te nie-arkadowe) nie posiadają skomplikowanych scenariuszy, jednak jestem w stanie wyobrazić sobie taką grę. Poza tym, i pewną powtarzalnością zadań, H.A.W.X jest tytułem doskonałym. Dokładnie tym, czym powinien być arkadowy symulator myśliwca ponaddźwiękowego – grą szybką, dynamiczną, z przepiękną realistyczną grafiką i, co najważniejsze, dopracowaną w najmniejszych szczegółach.

Wszyskie screeny pochodzą ze strony oficjalnej H.A.W.X (ale gra naprawdę tak wygląda)
 

Jan M. Długosz

Ocena: 90%
 

0% 100%

Zalety: Doskonała w każdym aspekcie.

Wady: Niewykorzystany potencjał fabularny.

Dla rodziców: H.A.W.X jest tytułem dla graczy co najmniej dwunastoletnich (PEGI 12+). Nie ma tu żadnych przeciwskazań, by grali w H.A.W.x nastolatkowie, chyba że zbliża się koniec roku albo egzamin gimnazjalny.

Wymagania sprzętowe gry H.A.W.X: Windows XP SP3/Vista SP1, procesor Core 2 Duo 2.8 GHz, 2 GB pamięci RAM, karta grafiki z 256 MB RAM (GeForce 7800 lub lepsza), 7 GB olnej przestrzeni na dysku twardym.

H.A.W.X – gra symulacyjno – zręcznościowa; producent Ubisoft Romania; dystrybucja Ubisoft; 2009; cena wersji PC: 99,99 zł, cena wersji Xbox 360: 199,90 zł.

 

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 11

Dodaj komentarz »
  1. Cytat:

    „Dla rodziców: H.A.W.X jest tytułem dla graczy co najmniej dwunastoletnich (PEGI 12+). Nie ma tu żadnych przeciwskazań, by grali w H.A.W.x nastolatkowie, chyba że zbliża się koniec roku albo egzamin gimnazjalny.”

    Po prostu żałosne, nie wiem jak można było coś takiego napisać, ilekroć to czytam napawa mnie to śmiechem.
    Co ma egzamin gimnazjalny to tej gry, powinniście napisać rodzicom jak dzieci wychowywać a nie zwalać winę na gry, za to ze dzieciak się źle uczy.
    Ktoś tu powinien się puknąć w głowę…

  2. drogi amigo – po puknięciu się w głowę dalej rozumiem, że to był żart…który (uwaga, tłumaczę) oznacza – gra jest tak dobra, że może wciągnąć bardzo mocno, nawet przed końcem roku szkolnego.
    JMD

  3. Jak wypada sterowanie za pomocą klawiatury? Nie dysponuję niestety joystickiem z prawdziwego znaczenia 🙁

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @Rupilius
    Oj, nie radzę bez joya – ja swojego nawet trochę popsułem przy tych manewrach. Jest w ustawieniach taka opcja, żeby grać z klawiatury, ale myślę że odpadnie Ci połowa przyjemności z gry.
    JMD

  6. Jeśli żart to rozumiem.
    Ostatnio na WP czytałem artykuł o tym, ze jakiś niemiecki polityk chciał zakazać w ogóle produkcji gier typu Far Cry 2 i tym podobnych, bo jakiś dzieciak wystrzelał połowę szkoły i później sam się zabił.
    Chodziły pogłoski ze „w jego pokoju znaleziono brutalne gry” i to oczywiście jest głównym powodem tego co zrobił, a jeśli by nie znaleziono to nie na pewno nikt o tym by nie wspomniał.

    Btw. podsumowując lepiej niech rodzice się zajmą dziećmi, więcej zwracają na nich uwagę, bo gdyby zapracowany tatuś czy mamusią więcej poświęcali czasu swoim wychowankom, myślę ze do połowy tych zbrodni by nie doszło.
    Co do HAWX-a właśnie testuje demo.

    Pozdrawiam.

  7. a pad z gakami starczy, np od ps2 lub XO_

  8. Rzeczywiście Joystickiem gra się bardzo przyjemnie, jednak sterowanie jest na tylko łatwe, że klawiaturą, tym bardziej padem też gra się bezproblemowo. To kwestia przyzwyczajenia.

  9. Ja tam lubię grać w H.A.W.X na kierownicy.

  10. Chyba na PC nigdy nie wyjdzie fajny symulator samolotów … Kolejny z serii NFS wal w co chcesz rób co chcesz nic ci się nie stanie. NFS razem z tym hawx-em nie dowrownaja GT (nawet tych pierwszych czesci) !!

  11. Doog , marudzisz i tyle.

    1 – Lock On – Modern Air Combat , może być już nie do dostania , bo to stara gra , ale ma świetną grafikę.
    2 – Dodatek Flaming Cliffs , dostępny np. w sklepie pilots.pl
    3 – Drugi dodatek Flaming Cliffs 2 .
    4 – DCS: Black Shark – symulator śmigłowca
    5 – Od dawna Microsoft Flight Simulator , obecnie Microsoft Flight Simulator X , razem z dodatkami które można kupić osobno jest to bardzo poważny symulator niewojenny.

  12. Ed, nie zapominaj jeszcze o IL2 Sturmovik. Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy symulator fruwajek z okresu WWII. Na platformie Steam kupiłem w całkiem przyzwoitej cenie najnowszą wersję IL2 Sturmovik 1946, jest to podstawka z dodatkiem Forgotten Battles i kilkoma jeszcze mniejszymi zmianami. Po doinstalowaniu jeszcze paru modów rozwijanych przez społeczność graczy gra wywołuje samoistny ścisk pośladów ze szcześcia.

css.php