Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

19.08.2009
środa

„Ghostbusters” – recenzja gry

19 sierpnia 2009, środa,

PUŁAPKA NA DUCHY

Ghostbusters jest jak podróż w przeszłość, ekscytujące odwiedziny w nowojorskiej remizie strażackiej przerobionej na centrum operacyjne jedynych w swoim rodzaju łowców duchów. Łowców nieco szalonych – bo trzeba mieć w sobie odrobinę szaleństwa, by uganiać się za ektoplazmatycznymi stworami, nosząc na plecach sprzęt będący w stanie wysadzić w powietrze połowę Manhattanu – ale jednocześnie niezwykle sympatycznych i tryskających poczuciem humoru. Dzięki pracy deweloperów z Terminal Reality możemy złożyć wizytę Peterowi, Rayowi oraz Egonowi i wraz z nimi ruszyć na paranormalne łowy. Jeżeli dodamy do tego, że za scenariusz odpowiadają Dan Aykroyd i Harold Ramis, pomysłodawcy i scenarzyści filmowych pierwowzorów, a postacie z gry przemawiają głosami oryginalnych aktorów, otrzymamy wystarczająco dużo powodów, by wysłać fanów do sklepu. Co jednak z pozostałymi graczami? Czy powinni zignorować grę jako kolejną próbę odcinania kuponów od znanej marki? A może mamy tu do czynienia z wyjątkiem od reguły, tytułem, który – choć oparty na licencji – oferuje sporo ciekawych przeżyć i doznań?

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Twórcy nie ukrywają, że gra jest skierowana przede wszystkim do fanów. Niemal na każdym kroku napotykamy na nawiązania (poprzez lokacje, konkretne duchy czy wydarzenia) do kinowych pierwowzorów. A to przyjdzie nam walczyć z olbrzymim piankowym marynarzem, a to w przerwach między misjami możemy posłuchać, co ma do powiedzenia łypiący na nas groźnie z obrazu niejaki Vigo. Nie zabraknie też pościgu za zielonym obżartuchem, Slimerem, konfrontacji z pewną niematerialną bibliotekarką oraz innymi duchami, doskonale znanym miłośnikom obu filmów. Ponadto dzięki udziałowi w pracach nad grą oryginalnej obsady, nie ma momentu, w którym nie odczuwałoby się specyficznego klimatu Ghostbusters: połączenia poczucia grozy z nieustającym rozbawieniem, doprawionych nadnaturalną tajemnicą skrywaną przez nowojorskie budowle. Łowcy wciąż przerzucają się tekstami, wspominają wcześniejsze wydarzenia, żartują, komentują – zupełnie jak w filmie. Szkoda tylko, że na ich tle słabo wypada nasz anonimowy bohater, który od początku do końca nie odzywa się ani słowem.

 

Jego przybycie do remizy-bazy łowców w 1991 roku, a więc po wydarzeniach ukazanych w filmach, rozpoczyna całą opowieść. Jako nowy członek ekipy nasz rekrut ma zajmować się testowaniem eksperymentalnego sprzętu, który jest potencjalnie niebezpieczny dla użytkownika. W związku z tym nie ma sensu, by się przedstawiał i tworzył niepotrzebne „emocjonalne przywiązanie” – jak to z właściwą sobie bezpośredniością komentuje Venkman. Wstępne szkolenie szybko przeradza się w akcję w terenie. Bohaterowie wsiadają do pamiętnego Ecto-1 i ruszają, by oczyścić hotel z niezameldowanych, przechodzących przez ściany gości. Jak to zwykle bywa, z pozoru normalne zlecenie szybko przeobraża się w wielkie wyzwanie – dosłownie wielkie, bo bohaterowie muszą ponownie zmierzyć się z ogromną, piankową manifestacją Gozera.

A to dopiero początek! W mieście zaczynają dziać się dziwne rzeczy: kamienne gargulce ożywają i  jak sępy krążą nad głowami czekając na swój makabryczny posiłek, z opery wylatują duchy diw, które ze śpiewem na ustach niczym Walkirie rzucają się do walki. Nawet tak spokojne miejsce jak biblioteka nie jest bezpieczne, bo straszy w nim upiorna bibliotekarka (de facto stara znajoma łowców). Jak nietrudno się domyślić, wszystkie te anomalie są ze sobą w pewien sposób połączone. Zanim jednak łowcom uda się rozwikłać tajemnicę, przeżyją masę nieprawdopodobnych i niesamowicie klimatycznych przygód, z których dla zachęty warto wymienić choćby podróż do innego wymiaru czy uczestnictwo w wojnie secesyjnej, wciąż toczonej przez widma żołnierzy sprzed lat.

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Niestety momentami można odnieść wrażenie, że twórcy zbyt bardzo starali przypodobać się fanom, na siłę wykorzystując wydarzenia i postacie z obu filmów do opowiedzenia nowej historii, zamiast pchnąć fabułę w innym kierunku. Przez co, choć to może zabrzmieć szczególnie dziwnie w tym przypadku, opowieść traci na wiarygodności. Zabrakło większej liczby nowych bohaterów i wątków. Szkoda, bo właśnie nowe elementy, jak wspomniany już inny wymiar, Central Park zamieniony na przerażający cmentarz czy tajemnicza zatopiona wyspa, najbardziej zapadają w pamięć.

Niezbyt przekonująco wypadł również wątek miłosny. Zabrakło chemii między Peterem a nową wybranką jego serca. Tutaj jednak trudno się dziwić, bo przyjęta konwencja rozgrywki raczej nie sprzyjała romantycznym chwilom. To właśnie z jej powodu niektórzy żartobliwie ochrzcili grę mianem „Gears of War z duchami”. Przyznać trzeba, że jest w tym nieco racji. Akcję oglądamy z podobnej perspektywy (z tyłu, znad ramienia) i poruszamy się może nie tak dobrze zbudowanymi, ale wyposażonymi w nie lżejszy ekwipunek bohaterami. Wypadałoby jeszcze dodać, że w obu grach w ten sam sposób można ratować swoich towarzyszy: wystarczy podbiec do leżącego na ziemi druha i go dotknąć, by w pełni sił mógł powrócić do walki. I w zasadzie na tym podobieństwa się kończą. Nie ma tu bowiem systemu osłon, nie ma krwawej jatki, nie ma przekleństw, a pod względem rozmowności łowcy biją na głowę chłopaków Feniksa. Co mamy w zamian? Prototypowe uzbrojenie, wiązki protonów, pułapki na duchy, skanery aktywności paranormalnej i inne gadżety, których zasada działania znana jest tylko Egonowi.

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Rozgrywka z pozoru jest powtarzalna do bólu: najpierw uruchamiamy skaner, eksplorujemy lokację w poszukiwaniu tropu, podążamy nim do kryjówki ducha, a następnie używamy naszego miotacza, by osłabić delikwenta. Kiedy już straci nieco na rezonie, wykorzystujemy elektroniczne „lasso”, by go złapać i jeszcze bardziej osłabić, nie pozwalając się wyrwać. Pozostaje jeszcze rzucić pułapkę na ziemię, naprowadzić na nią uwięzionego ducha i siłą wepchnąć do środka. Ogólnie mówiąc, odtworzono znany z filmów sposób polowania łowców.

W pozornie schematyczną rozgrywkę nie wkrada się jednak nuda, zabawę urozmaicono bowiem poprzez zróżnicowanie przeciwników (niektórzy są wrażliwi tylko na konkretny typ broni), dodanie stworów, które trzeba wyeliminować (bez łapania), a także postawienie nam co jakiś czas na drodze większych, bardziej wymagających bossów. Pojawiają się także inne zadania, jak choćby torowanie drogi dla samochodu Ecto-1 czy znalezienie sposobu na otwarcie grodzi w kanałach. Nie należy jednak spodziewać się bardziej wymagających zagadek.

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Starcia z duchami są efektowne; promienie wystrzeliwane z miotacza rozświetlają pomieszczenia, znaczą ściany gustownym szlakiem spalenizny, a także niszczą wszystko, na co padają: stoły, krzesła, obrazy i inne elementy dekoracji wnętrz. Widząc rozmiar zniszczeń po zakończonym polowaniu, trudno się dziwić, że niektórzy wolą już żyć z duchami niż zaprosić do siebie łowców.

W starciach najbardziej irytuje inteligencja naszych towarzyszy. Nie zawsze zachowują się logicznie, wystawiając się na ataki przeciwników, blokując i często ginąc. Momentami można odnieść wrażenie, że naszym zadaniem jest nie walka, a bieganie pomiędzy leżącymi łowcami i stawianie ich na nogi. Prowadzi to do dość zabawnej sytuacji – okazuje się, że nasz rekrut, całkowicie zielony, stawiający dopiero pierwsze kroki w tym egzotycznym zawodzie, już w pierwszym dniu prześcignął swoich mistrzów i na każdym kroku ratuje im życie. Biorąc pod uwagę, że cały czas milczy, trudno nie przytoczyć starego stwierdzenia o przewadze czynów nad słowami i wspomnieć Venkmana mówiącego o niechęci do tworzenia więzi emocjonalnych – w tym świetle nabierają one dodatkowego, niezamierzonego efektu komicznego.

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Towarzysze jeszcze gorzej zachowują się poza walką. Potrafią krzyknąć: „chodź za mną”, a następnie stać w miejscu, albo zamierać bez ruchu, czekając, aż nasz bohater zrobi rzecz potrzebną do uruchomienia kolejnego skryptu. Momentami też reagują zbyt ślamazarnie na nasze zachowanie i musimy czekać, by na przykład otworzyli nam drzwi, bo jako rekrut nie potrafimy zrobić tego sami (sic!).

Pod względem wizualnym gra nie zachwyca, ale też nie odrzuca. Niektóre lokacje, jak na przykład hotelowe korytarze, świecą pustkami i wyglądają po prostu nieciekawie, pozostałe, jak inny wymiar, cmentarz rodem z horroru czy muzeum, mają niepowtarzalny klimat. Modele postaci dobrze oddają wygląd aktorów, wrażenie psuje jednak dość słaba animacja twarzy, szczególnie synchronizacja ruchu ust z wypowiadanymi kwestiami.

Screen z gry Ghostbusters
Screen z gry Ghostbusters

Na naszej drodze spotykamy sporo rodzajów duchów. Widać, że projekt każdego z nich został starannie przemyślany, a jego sposób działania oddaje to, czym zajmował się jako człowiek: rybak wykorzystuje wodę, domeną kucharza jest kuchnia, a boy szaleje po hotelowym lobby. Co ciekawe, niektóre z duchów mają moc przekształcania przestrzeni wokół nich, by lepiej oddawała ich istotę. Zalane wodą i porośnięte wodorostami korytarze czy też pełne pajęczyn i oplątanych w nie ludzi pokoje robią wrażenie i potrafią wywołać dreszcz na plecach.

Ghostbusters trudno jednoznacznie ocenić. Fanom polecać gry nie trzeba, bo pewnie zdążyli już ją kupić, ukończyć i teraz z jeszcze większą niecierpliwością oczekują na zapowiadany od wielu lat trzeci film z serii. Pozostali mogą liczyć na solidną porcję rozrywki, świetne dialogi, oryginalność i błyskotliwe pomysły, które tracą nieco na połysku przez kilka dość istotnych niedociągnięć w rozgrywce.

Artur Falkowski

Ocena: 74%
 

0% 100%

Zalety: Doskonale zachowany klimat filmowych pierwowzorów; oryginalna obsada aktorska; efektowne, spektakularne starcia z duchami.

Wady: Szwankujące AI towarzyszy; fabuła przesadnie mocno bazująca na filmach.

Dla rodzicówGra otrzymała klasyfikację PEGI +12. Przemoc jest nierealistyczna, a język pozbawiony przekleństw, ale młodsze dzieci mogą przestraszyć się co po niektórych scen grozy. 

Ghostbusters, gra akcji (TPP) od lat 12 (PEGI 12+), w angielskiej wersji językowej. Producent: Atari, dystrybutor: Sony. Cena gry na platformę PS3: 185 zł.
 

 

Zachęcamy także do przeczytania recenzji gier:

inFamous

Killzone 2

Resistance 2

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. A Bioshock dostal 70%
    LOL

css.php