Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

27.08.2008
środa

„Space Empires V” – recenzja gry

27 sierpnia 2008, środa,

Space Empire VWSZECHŚWIAT – ZRÓB TO SAM

„Space Empires V” nie jest piękne. Piękne jest to, że grupa dziesięciu ludzi napędzana determinacją i miłością do galaktycznych strategii potrafi stworzyć grę, która swoją głębią potrafi niczym czarna dziura wchłonąć powierzchowne megaprodukcje.
 

Gdy dostałem do ręki pudełko z grą „Space Empires V”, stwierdziłem, że coś jest nie tak. Grafika przedstawiająca się jak płyta chodnikowa, a wymagania sprzętowe pasowały  do tytułów sprzed niemal dekady. W czasach, gdy wielu producentów gier łoży ogromne sumy na marketing, reklamę i świetną oprawę graficzną, by przyciągnąć tłumy graczy, wydanie takiego produktu jest kpiną z dzisiejszych norm.

„Space Empires V” nie można nawet określić jako grę niszową, bo taką jest choćby „Sins of a Solar Empire” – śliczna, niesamowicie grywalna, zdobywająca coraz większą popularność przy praktycznie zerowej promocji. Czym jest zatem kolejne dziecko kalifornijskiej firmy Malfador Machinations? Czysto autorską produkcją. Zrobioną praktycznie przez – uwaga – dziesięciu ludzi mających najwyraźniej wielką radość z tego, co robi. Wypada wspomnieć, że lider zespołu Aaron Hall nad pierwszą częścią cyklu pracował  sam, z czasem zaczął go wspierać jego wieloletni przyjaciel. Tacy ludzie naprawdę imponują.
 
Seria „Space Empires” jest uznaną marką, kojarzoną prawdopodobnie przez starszych, wytrawnych graczy dobrze pamiętający lata ’90 i początek XXI wieku. To czas pojawienia się takich kultowych strategii jak „Master of Orion” czy „Sid Meyer’s Alpha Centauri”. Z nie-galaktycznych strategii warto wspomnieć o „Europie Universalis” czy „Jagged Alliance”. Każda z wyżej wymienionych serii ma swoje mniejsze lub większe grono fanów. „Space Empires” jest wydawane przez firmę Strategy First, mającą na swym koncie wiele świetnych tytułów (m.in. właśnie seria „Europa Universalis”, „Hearts of Iron”, „Disciples”, „Jagged Alliance”).
 
Nowa stara odsłona

Od początku. Czym jest dziecko Aarona Halla? Klasyczną grą typu 4X (eXplore, eXpand, eXploit, eXterminate). Główne cechy różniące nową część od poprzednich to zrewolucjonizowana grafika (wygląda już jak sprzed 10 lat, a nie jak sprzed 15), pełne przejście do trzeciego wymiaru oraz mocno zmodyfikowany interfejs. I oczywiście więcej „mięsa”, czyli wszelkich opcji gry.

Space Empire V
Screnn z gry Space Empire V

O kampanii można zapomnieć. Mocno wskazane jest włączenie samouczka, który wyjaśni najważniejsze mechanizmy gry i przybliży – jak się niestety okazuje – bardzo niewygodny interfejs. Masę czasu po odpaleniu gry z pewnością poświęci się  tworzeniu wszechświata, choć nie zajmie nam to oczywiście aż siedmiu dni. Pierwsza rzecz jaką mamy sprecyzować to rozmiar kwadrantu (mały, średni, duży), przy czym należy zaznaczyć, że da się stworzyć uniwersum składające się aż z 255 układów słonecznych.

Musimy też określić czas istnienia galaktyki (ew. galaktyk) – czy nie była jeszcze stabilna, nasycona czarnymi dziurami, mgławicami czy, też w pełni prosperująca, połączona licznymi tunelami czasoprzestrzennymi. Trzeba ustalić typowe opcje gry, czyli ilość początkowych surowców, warunki zwycięstwa, tempo badań. Wreszcie – stworzyć imperia i rasy. I w tym przypadku mamy szeroki wachlarz możliwości. Od nadawania nazw, wybierania symboli, stylu budowanych statków czy obowiązującego ustroju (każdy ma swoje plusy i minusy) w przypadku tworzenia „państwa”, do określenia gatunku, typu społeczeństwa czy biologicznych cech jeśli chodzi o kreowanie samego ludu.

Space Empire V
Screnn z gry Space Empire V

Gdy zabraknie nam całkowicie weny twórczej, przy poszczególnych elementach możemy „rzucić kostką”, która dokona za nas wyboru. Nie należy się martwić, że jeśli stworzymy jedynie kilka takich mocarstw, to tylko tyle ich będzie w samej grze. Komputer też sobie doda coś „od siebie”.

Dziel i rządź

Główna rozgrywka, czyli rozwój imperium oraz eksploracja poszczególnych układów słonecznych toczy się w trybie turowym, na heksagonalnej siatce. W związku z wielką ilością funkcji rozwiązanie to jest komfortowe dla gracza. Choć pierwsze tury będą oczywiście stosunkowo szybko przelatywać, wraz z rozwojem naszego mocarstwa każda z nich będzie coraz dłuższa. Rozbudowa planet, floty, dyplomacja, gospodarka, nauka,kultura, wywiad – o to wszystko musimy zadbać. Ponieważ w każdej dziedzinie jest masa możliwości, często będziemy stawać przed różnorakimi dylematami.

Są dostępne trzy rodzaje planet, na których można zakładać kolonie: skalne, lodowe oraz gazowe olbrzymy. To nie wszystko. Są też różne rodzaje atmosfery: tlenowa, wodorowa, metanowa i – jej zupełny brak. Na początku będzie można kolonizować tylko te planety, na których wykreowana rasa czuje się najlepiej. Jeśli warunki atmosferyczne okażą się złe, będzie trzeba postawić specjalną kopułę tworzącą mikroklimat, co skutkuje znaczącym ograniczeniem eksploatacji globu.

Space Empire V
Screnn z gry Space Empire V

W „Space Empire V” nie ma pogoni za kasą. Są tylko trzy typy surowców – minerały (potrzebne do budowy i utrzymania wszelkich obiektów), materiał organiczny (jedzenie) oraz radioaktywny (podstawowe źródło energii). W przypadku handlu z obcymi rasami obowiązuje tradycyjny barter. Ponadto są jeszcze punkty nauki i punkty wywiadu, stale generowane co turę przez placówki badawcze i wywiadowcze. Te pierwsze wydaje się, naturalnie, na rozwój poszczególnych technologii.

Oczywiście jest ich bardzo wiele. Jedne rozwijają samo społeczeństwo i państwo (etyka, historia, nauki polityczne, matematyka itp.), dając dodatkowe bonusy w statystykach, a inne mają typowo militarny charakter – opracowywanie prototypów statków (z możliwością dowolnej modyfikacji pod względem konstrukcji), broni i wiele, wiele innych. Podobnie ma się sprawa ze szpiegostwem. Punkty wywiadu można przeznaczyć zarówno na kontrwywiad, jak i na zadania wywiadowcze. Zbieranie danych o planetach i flocie? Sabotaż gospodarczy? Kradzież technologii? Robienie czarnego PR’u w oczach jego sojuszników? Żaden problem.

Ostatnie generowane jednostki odpowiadają za zaopatrze w amunicję i paliwo. Nie wystarczy zatem wybudowanie fregaty zwiadowczej i przelecenie całej galaktyki bez żadnego tankowania czy przerzucenie floty z jednej bitwy do drugiej. Dlatego poddane próbie zostaną również umiejętności logistyczne gracza.

Polityka międzygalaktyczna

Twórcom „Space Empires V” należy się pochwała za rozbudowany system dyplomacji. Prócz typowych operacji typu „zażądaj/daj x surowców” jest też możliwość zawierania paktów. Czy to subtelnych, o zwykłej wymianie handlowej, czy zakładających bardzo bliskie stosunki – otwarte granice, wspólna służba zdrowia, dzielenie się nowymi technologiami. Nic nie stoi na przeszkodzie stworzeniu galaktycznego paktu Ribbentrop-Mołotow, zakładającego tymczasowe połączenie sił w celu zmiażdżenia innego przeciwnika. Wreszcie – w przypadku stałych stosunków większej liczby mocarstw można pokusić się o stworzenie unii, w której prócz godła i nazwy ustala się również regulamin określający częstotliwość posiedzeń, wybór przewodniczącego, ile potrzeba głosów, by przeforsować jakiś projekt itd.

Space Empire V
Screnn z gry Space Empire V

Gdy dyplomacja zawodzi, w grę wchodzą rozwiązanie siłowe. Bitwy mogą być rozegrane na dwa sposoby – strategiczny i taktyczny. W pierwszym przypadku pojawia się okno symulacji bitwy, która odbywa się automatycznie. W drugim już ręcznie sterujemy siłami imperium. Tak czy inaczej – starcia są rozgrywane w czasie rzeczywistym, aczkolwiek możemy regulować suwak szybkości, a w razie czego użyć aktywnej pauzy. Oczywiście statki można organizować we floty i ustawiać m.in. ich szyk – od liniowego po diamentowy.

W jednym przypadku mamy okazję przyjrzeć się sztucznej inteligencji komputera. Przyznać muszę, że wypada różnie. Podczas gdy w kwestii dyplomacji wydaje się być całkiem trzeźwy, to w przypadku bitew pojawiają się mieszane uczucia. Chwilami można odnieść wrażenie, że komputer czasem ma problem z analizą sytuacji. Uciekać czy bić się do ostatniej fregaty, lub co najpierw zaatakować? – oto jest pytanie.

Zgrzyty i podsumowanie

Wszystko pięknie, lecz przy tak obszernych możliwościach gra prezentuje fatalny interfejs. Nieintuicyjny, w którym trzeba się naklikać, by załatwić choćby najprostszą rzecz. Na początku może on zupełnie wystraszyć, gdyż potrzeba wiele czasu, by przyswoić sobie mechanikę gry. Przy tak skomplikowanej rozgrywce twórcy mogli pokusić się o bardziej przystępne sterowanie, które według wielu fanów lepiej się spisywało w poprzednich częściach serii.

Najważniejsza balączka to bugi. Autorzy przez ostatnie niemal dwa lata od wydania „Space Empires V” wypuścili całą serię łatek do gry. Niestety na stronie internetowej producenta są tylko patche dla wersji amerykańskiej. W przypadku europejskich trzeba się naszukać. Kłopot jest jeszcze jeden – nie każda pasuje do polskiej wersji gry, zaś Nicolas Games, polski wydawca gry niezbyt chętnie wypuszcza jakiekolwiek łatki. Wielka szkoda, bo ostatnie patche poprawiają aż kilkaset błędów strukturalnych.

Space Empire V
Screnn z gry Space Empire V

Ponadto polska wersja wytworzyła kilka innych błędów, przez które nie działa część uzbrojenia i ministrów. W sumie wiele czasu poświęcamy nie na walkę z innymi imperiami, a na użeranie się z bugami. Niestety z tego względu ostateczna ocena musi zostać obniżona.

W ramach podsumowania trzeba dodać, że „Space Empires V” jest niesamowitym zjadaczem czasu. Przy takiej mnogości opcji sporo wody w Wiśle upłynie nim skończy się jedną rozgrywkę. Jeśli dla kogoś jest to mimo wszystko za mało, może pobawić się w edytorze kreowania wszechświata i dobudowywania nowych modów.

Zadowoleni będą „hardcorowi” wielbiciele strategii, dla których grafika stanowi wartość marginalną. Nie jest to uczta dla estetów lubujących się w pięknej grafice i orkiestrowej muzyce, ale jest za to wielkie wyzwanie dla szarych komórek. Jeśli któryś z graczy wciąż nie jest pewien, jaką grę by zabrał na bezludną wyspę, to może warto wziąć pod uwagę właśnie „Space Empires V”.
 
Aaron Welman
 
 
Ocena: 4,5/6
 

Zalety: masa możliwości w prowadzeniu rozgrywki, czytelne mapy, małe wymagania sprzętowe
Wady: bugi, niewygodny interfejs.
 

Dla rodziców: Brak ograniczeń wiekowych (ESRB E) – aczkolwiek gra jest skomplikowana i bardzo młodzi gracze mogą mieć problemy z rozgrywką.
 

Wymagania sprzętowe gry Space Empire V: Pentium III 500 MHz, 64 MB RAM, karta grafiki 32 MB (GeForce 3 Ti200 lub lepsza), 500 MB HDD, Windows 95/98/Me/2000/XP.
 

„Space Empires V”, gra turowa-RTS, brak ograniczeń wiekowych (ESRB E),w polskiej wersji językowej. Cena: 79,99 zł. Dystrybutor: Nicolas Games.
 

Zobacz trailer gry:

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Gra jest świetna 🙂

  2. Ale ma jednego strasznego buga na polskiej wersji.
    Mianowicie boty nic nie robią.

css.php