Atrakcyjna wizualnie przygodówka dla inteligentnych inaczej.
Już wiele razy odtrąbiono śmierć przygodówek – miały one dokonać żywota wraz z nadejściem programów cRPG, porzucone przez graczy zauroczonych możliwościami nowoczesnych kart graficznych jako relikt epoki „przedakceleratowej”.
Tymczasem, choć z pewnością nie mogą konkurować z wysoko budżetowymi strzelankami czy RTS-ami, wciąż mają licznych miłośników.
Jeśli gry przygodowe można z grubsza podzielić na te zabawne, i te serio, to „Sztuka Zbrodni” z pewnością należy do tej drugiej grupy, a opowiedziana w niej historia mogłaby posłużyć za scenariusz kryminalnego thrillera.
Młoda i niedoświadczona agentka FBI, Nicole Bonnet, jest świadkiem dokonanego na jej partnerze morderstwa. I, zgodnie z regułami gatunku, postanawia za wszelką cenę znaleźć sprawcę.
Nicole, poza osobistą motywacją, ma też inne ku temu powody – śmierć jej partnera wiąże się ściśle ze sprawą seryjnego mordercy, wycinającego swoim ofiarom serca złotym, inkaskim nożem.
Screen z gry
Trzeba przyznać, że scenarzystom już na samym początku udało się tak pomieszać tropy, że dość długo nie możemy się zorientować, w którym kierunku rozwinie się ta historia. To niewątpliwie jedna z najmocniejszych stron programu.
Twórcy „Art of Murder” postanowili nie eksperymentowi z formą – gra jest klasyczną przygodówką „point & click”. Poczynania bohaterki obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Trójwymiarowe plansze również wykonano w starym, dalekim od fotorealizmu stylu – rysunkowe, z dopieszczonymi detalami i zmienną, dobrze dobraną do klimatu poszczególnych poziomów kolorystyką.
Screen z gry
Muzyka w „Sztuce zbrodni” trochę, niestety, straszy. Ścieżka dźwiękowa (umieszczona w całości na płycie jako bonus) składa się z dziewięciu utworów, których nie potrafiłem ani od siebie odróżnić, ani zapamiętać. Szkoda, bo na przykład soundtrack z „Grim Fandango” pamiętam do dziś…
Jednak esencją prawdziwej gry przygodowej jest nie grafika i nie muzyka, ale zagadki, które musimy rozwiązać w trakcie rozgrywki. I tu jest niestety, nieco gorzej. Po pierwsze, razi sposób prowadzenia rozmów. W „Sztuce Zbrodni” nie mamy żadnej opcji wyboru – klikamy na postać, z którą chcemy rozmawiać, tak długo, aż otrzymamy wszystkie dostępne w danej chwili informacje.
Screen z gry
Można nawet nie słuchać – nie ma to żadnego wpływu na rozwiązanie zagadki. Wszystkie istotne dane pojawią się w elektronicznym notatniku. Zastosowane rozwiązanie jest o tyle dziwne, że w przygodowych grach kryminalnych przesłuchiwanie świadków zawsze było świetną okazją do wprowadzenia nowych łamigłówek.
Zagadki na planszach są zbyt łatwe nawet dla początkującego amatora gatunku i jest ich zdecydowane za mało. By jakoś uzupełnić ten brak, twórcy gry postanowili utrudnić nam życie i wiele elementów aktywnych wkomponowali w plansze w taki sposób, by były one jak najmniej widoczne. Bardzo sprytne zagranie, tylko co to ma wspólnego z układaniem logicznych puzzli?
Ale jest jedna rzecz jeszcze gorsza – w kilku miejscach w „Sztuce zbrodni” natkniemy się na tak zwane „zagadki losowe” (jak na przykład ta z wazami). Czyli, z dostępnych dziewięciu rozwiązań wybieramy pierwsze, potem drugie, trzecie i próbujemy do skutku…
Screen z gry
Drażnią też pewne niedociągnięcia intelektualne w działaniach uroczej Nicole. Na samym początku gry nasza dzielna agentka FBI może wejść do magazynu, w którym znajdują się jednorazowe rękawiczki, foliowe torby na dowody, lampki UV i inne, znane z filmów kryminalnych gadżety. I cóż mówi tam agentka Bonnet? – „Zupełnie nie wiem, do czego mogłoby mi się to przydać”. Przykładów jest więcej.
I jeszcze jedno – program jest za krótki. Średnio doświadczony „przygodówkowicz” przejdzie go w góra trzy wieczory.
Zobacz trailer gry:
Gdyby „Art of Murder” miała więcej (i lepszych) zagadek, to dzięki niezłej fabule, ładnej grafice i tradycyjnemu interfejsowi, byłaby naprawdę dobrą grą, mogącą konkurować z wieloma zagranicznymi tytułami. Byłaby czwórka, a tak, niestety, mocna, ale jednak tylko trójka.
Mam jednak nadzieję, że to właśnie „Sztuka Zbrodni” wyznaczy drogę, którą pójdzie City Interactive.
Jan M. Długosz
Ocena: 3,7/6
Zalety: Grafika, historia, tradycyjny interfejs, system podpowiedzi.
Wady: Zagadki, muzyka.
Dla rodziców: „Art of Murder” oznaczono jako programem dla graczy co najmniej szesnastoletnich (PEGI 16+), co jest, moim zdaniem, dużą przesadą.
Wymagania sprzętowe „Sztuki Zbrodni”: Procesor 1 GHz, pamięć 256 MB RAM, karta grafiki z 32 MB RAM zgodna z DirectX 8.1, 1 GB wolej przestrzeni na dysku twardym.
Art of Murder: Sztuka zbrodni, gra przygodowa, od lat 16, gra z polskimi napisami, cena: 49,99 zł. Dystrybutor: City Interactive.
8 maja o godz. 10:10 16817
Co do zagadki z wazami, to rozwiązywanie jej metodą „brute force”, jak sugeruje pan Jan, wymaga oczywiście nie 9, lecz co najwyżej 9 (średnio 4 i pół prób). Włączenie inteligencji i spostrzeżenie, że czujnik *waży* wazy, redukuje liczbę prób do co najwyżej 3.
8 kwietnia o godz. 12:40 63154
grałem w to i polecam