POCZĄTEK ERY HYBORYJSKIEJ
Po wielu latach przygotowań, Funcom otworzył wrota do surowego i prymitywnego świata gry „Age of Conan”. Zniecierpliwieni fani słynnego barbarzyńcy, a także wielbiciele gier MMORPG szturmem najechali na sklepy, by wyrywać sobie z rąk przepustkę do wirtualnego raju. Tymczasem twórcy World of Warcraft, lidera na rynku gier sieciowych, mogą odetchnąć z ulgą po tym, jak zobaczyli, co konkurent ma do zaoferowania.
Robert E. Howard, legendarny pisarz gatunku fantasy, raczej nie przypuszczał, że wykreowany przez niego Cymeryjczyk o imieniu Conan stanie się tak popularną postacią. Naśladowcy Howarda nie mogąc pogodzić się z przedwczesną śmiercią swego idola (pisarz popełnił samobójstwo) i tym samym całego świata Hyborii, w kolejnych dekadach napisali następne tomy opowiadań o walecznym barbarzyńcy.
W 1982 r. nakręcono kultowy film „Conan Barbarzyńca”, który przy okazji wzniósł na wyżyny sławy Arnolda Schwarzeneggera. Z czasem pojawiły się również pierwsze gry komputerowe, ale to nic w porównaniu z tym, co miało nastąpić. Hyboryjska inwazja dopiero nadchodziła, pod sztandarami norweskiego Funcomu, odpowiedzialnego za stworzenie popularnej przygodówki „The Longest Journey”.
Czas Conana
„Pomiędzy czasem, gdy ocean pochłonął Atlantydę a narodzeniem się synów Ariów, była epoka niewyobrażalna nawet w snach. Żył wtedy Conan, którego przeznaczeniem było nosić koronę Aquiloni na swym pochmurnym czole. Oto ja, jego kronikarz, przedstawię ci jego historię. Pozwól mi opowiedzieć o dniach wielkiej przygody!”
Screen z gry
„Age of Conan” nie jest powieścią o barbarzyńskim Cymeryjczyku. Przygody wielkiego wojownika skończyły się w momencie, gdy przejął tron Aquilonii, co zostało przedstawione w opowiadaniu „Godzina smoka”. Conan, prowadzący teraz politykę żelaznej pięści, nie może już uczestniczyć w awanturniczych wyprawach jak za dawnych lat. Za to wysłuchuje heroldów i bardów, opowiadających mu o czynach innych bohaterów. Takich jak postać gracza, który zdecydował się zanurzyć w świat Hyborii.
Zanim to jednak nastąpi, trzeba najpierw zainstalować grę, a tym samym poddać próbie swoją cierpliwość. Age of Conan „waży” bowiem 30 GB, co jest równoznaczne z długą instalacją. Do tego jeszcze dochodzą setki megabajtów w postaci łatek. Zmęczeni gracze oczekujący klimatycznej rozgrywki ze spójną fabułą uzyskają rekompensatę w momencie „odpalenia” gry.
Na kolana psie!
Po obejrzeniu intra i zalogowaniu się, wita nas ekran wyboru lub kreator postaci. Mamy trzy nacje: Cymeryjczycy (proto-Celtowie), Aquilończycy (połączenie Germanów z Rzymianami) oraz Stygijczycy (Egipcjanie). Każda kultura posiada ograniczony dostęp do klas. Przykładowo jedynie Stygijczycy mają dostęp do klas z kategorii maga, lecz za to nie da się z nich stworzyć typowego wojownika.
Screen z gry
Kreacja postaci może się wydłużyć ze względu na chęć dopieszczenia swojej postaci w każdym calu. Malkontenci marudzący, że w wielu grach cRPG nie mogą stworzyć w pełni wymarzonej postaci, mogą popuścić wodze wyobraźni.
Przy akompaniamencie wyśmienitej muzyki zostajemy w końcu wepchnięci w brutalny świat Hyborii. Stworzona postać okazuje się być niewolnikiem, wioślarzem na jednej ze stygijskich galer. Z pewnych przyczyn dochodzi do katastrofy okrętu i większość załogi topi się w oceanie. Wszyscy rozbitkowie, którzy przeżyją, zostają wyrzuceni na brzeg jednej z wysp Baracha (tropikalnego archipelagu). Zbiegli niewolnicy i łowcy zbierają się w pobliżu miejsca katastrofy i wybijają nawzajem przy pierwszym spotkaniu. Inni nieszczęśnicy są zjadani przez krokodyle lub nabici na pale przez dzikich Piktów, o ile nie zostaną złożeni w ofierze prymitywnym bóstwom.
W tych oto sympatycznych okolicznościach gracz przechodzi samouczek w trybie single player (gra jest crossowa, co oznacza, że część rozgrywki jest przeznaczona dla pojedynczego gracza, lecz jednocześnie się pozostaje on-line). Po kilku minutach zapoznania się ze sterowaniem, można na dobre rozpocząć przygodę.
Choć grafika nie rzuca na kolana, nie jest cukierkowa, zaś jej surowość pasuje do prymitywnego i brutalnego uniwersum. Normą jest, by w przypadku napotkania jakiegoś wędrowca lepiej walnąć go maczugą w łeb a potem ewentualnie zadawać pytania. Zresztą, zwrot „po trupach do celu” dobrze opisuje podstawową taktykę rozgrywki.
Screen z gry
„Age of Conan” jest nasycony również elementami erotycznymi i ogólną wulgarnością – prymitywny knecht nie odezwie się tu poetyckim językiem, a raczej rzuci kilka soczystych wyzwisk. Miło też jest czasem posłuchać obfitujących w wisielczy humor rozmów zwykłych mieszczuchów.
Mimo wszystko, gracze, którzy obawiali się, że Funcom wręcz sprofanuje świat Hyborii, mogą odetchnąć z ulgą. Co prawda zabrakło elementów jak kontakty seksualne i narkotyczne zioła – rzeczy, którymi obfituje uniwersum Conana – jednak twórcy gry przyłożyli się i wiernie odwzorowali realia z opowiadań Howarda. A to, iż nie można póki co zapalić czarnego lotosu… No trudno.
Maczugą lub magią
Niezwykle istotna rzecz, jaką Age of Conan może się pochwalić, to zrewolucjonizowany system walki. O ile w większości MMORPG gracz może się ograniczyć do systematycznego naciskania jednego czy dwóch klawiszy i z reguły o wyniku starcia decydowały współczynniki postaci, w tym przypadku pojawia się znacznie więcej elementów taktycznych i zręcznościowych. Możemy m.in. celować, gdzie chcemy trafić przeciwnika. Są również combosy, czyli specjalne ataki, które się aktywuje za pomocą „wklepania” wyznaczonej sekwencji klawiszy.
Walka jest dynamiczna i przy odpowiednim przygotowaniu się, postać teoretycznie słabsza nawet o 6 poziomów od przeciwnika jest w stanie go pokonać (wiem z własnego doświadczenia). Trzeba przyznać, że liczą się tu również zdolności manualne gracza.
Screen z gry
Zdecydowanie bardziej klasyczna jest magia. Zaś słynne tkanie czarów (Spellweaving), dostępne dopiero od 50 poziomu, rzeczywiście może przynieść zarówno zbawienne, jak i zgubne skutki dla czarownika czy kapłana. Pomimo widowiskowości tego transu, rzekome rewolucyjne zmiany okazały się być tylko niedużym usprawnieniem.
Nie taka duża ta Hyboria
Chwała Funcomowi za to, że stworzyli naprawdę dobrze odwzorowany świat Hyborii. Chwała również za wprowadzenie powiewu świeżości i kolejne innowacje w tego typu grach. Sądzę jednak, że nic by się nie stało, gdyby Age of Conan został wydany pół roku później. Dlaczego?
Gra jest półproduktem – nieukończonym, a już wydanym. Niespójny świat (każde terytorium wygląda na oddzielny „poziom” do przejścia) z dużą ilością bugów. Brakuje dosłownie wszystkiego. System Player versus Player nie działa i dopiero ma się to zmienić w kolejnych patchach (a od premiery minęło ponad dwa miesiące). Niektóre elementy są zablokowane od samego początku wydania (np. efekty picia alkoholu). Z kolei system rzemieślniczy jest bardzo ubogi zarówno pod względem wyrabiania przedmiotów jak i awansowania w swoim cechu. Wystarczy zrobić kilka zleconych przedmiotów by zostać docenionym przez mistrza i otrzymać komplet receptur – rzecz niewyobrażalna w World of Warcraft, gdzie trzeba natrudzić się, by otrzymać przepisy lub pogłębić stopień wtajemniczenia.
Inna sprawa, decydująca o grywalności to endgaming (czyli co można robić po osiągnięciu maksymalnego poziomu doświadczenia). W przypadku Age of Conan, miało to być m.in. Massive PVP, czyli oblężenia i walne bitwy. Profitów jak na razie brak, a w przypadku starcia pięćdziesięciu graczy, mimo grania na solidnym sprzęcie przeciętna ilość klatek na sekundę może nie przekroczyć dziesięciu.
Screen z gry
Można zrozumieć, że presja sponsorów, mediów i opinii publicznej zniecierpliwionych czekaniem wpłynęła na ostateczną decyzję Funcomu. Dlatego też nie powinno dziwić, że gra wydaje się być w fazie beta testów. Przykład Age of Conan jest bardzo dobrą lekcją dla twórców MMORPG, by nie śpieszyć się z wydawaniem pozycji, dopóki nie będzie w pełni ukończonym produktem. Czyli – choć Conan zdołał obalić króla Aquilonii i przejąć jego koronę, z Blizzardem jeszcze nie może się mierzyć. Nie mniej jednak gra posiada mocne strony. Niesamowity klimat i porządnie wykonany system walki w trybie ciągłym to główne elementy, jakimi Age of Conan może się poszczycić. Poza tym można w niej dostrzec wielki potencjał rozwojowy, lecz jak ta szansa zostanie wykorzystana, zależy od scenarzystów i programistów Funcomu.
Aaron Welman
Ocena: 4/6
Zalety: Klimat!, kreacja postaci, system walki, stabilne serwery, system crossowy, gra ma potencjał by być liderem na rynku MMORPG.
Wady: Zbyt uboga na dzień dzisiejszy pod niemal każdym względem, bugi, długie wczytywanie się lokacji, potężne wymagania sprzętowe.
Dla rodziców: Pozycja przeznaczona dla osób dorosłych (PEGI 18+).
Cena abonamentu: 1 miesiąc – 14.94 Euro, 3 miesiące – 41.37 Euro, 6 miesięcy – 75.83 Euro.
Minimalne wymagania sprzętowe Age of Conan: Hyborian Adventures: Procesor Pentium IV 3 GHz, 1GB RAM, 30 GB wolnej przestrzeni na dysku, karta graficzna NVIDIA GeForce 5800 lub ATI 9800 (z obsługą Shader Model 2.0 i co najmniej 128MB RAMu), sztywne łącze internetowe – co namniej 512 Kbs.
Age of Conan: Hyborian Adventures, gra MMORPG, od lat 18 (PEGI18+), w angielskiej wersji językowej. Cena: 129,90 zł. Dystrybutor: CD Projekt.
Zobacz trailer gry:
31 lipca o godz. 12:20 23876
Póki co WoW bije Conana na łeb/na szyję i prawdę mówiąc, z uwagi na charakter gameplay’u raczej tak pozostanie. Osobiście nie wykupiłem następnego miesiąca po „free-time”.
Premiera AoC była dobrą lekcją dla twórców nadchodzącego Warhammer Online, mam nadzieję, że wyciągną odpowiednie wnioski.
… a sceptyk we mnie i tak mówi, iż na zimę wszyscy będą grać w Wrath of the Lich King… 🙂
21 września o godz. 11:07 28451
kto gra na tym nwym polskim serwerze
22 września o godz. 22:04 28628
superrrrrrrrrr
27 lutego o godz. 13:12 48163
naprawde swietna gierka! jak tylko zaczynam grac nie moge sie oderwac. dobrze ze sesja sie skonczyla i spowrotem jest duzo wolnego czasu:)