Różne i liczne są związki światów filmów i gier wideo. Obie dziedziny sztuki (bo gry powoli zaczynają zasługiwać na to określenie) inspirują się i naśladują nawzajem. No i mamy kolejny tego przykład – wojenną grę propagandową.
„9 Kompania” to gra zrealizowana na podstawie filmu Fiodora Bondarczuka. Kinomani rozpoznają oczywiście to nazwisko – Fiodor to syn Siergieja, którego debiut reżyserski „Los człowieka” przeszedł do historii dziesiątej muzy.
Mimo tak pięknych tradycji, Fiodor Bondarczuk do swojego filmu o wojnie w Afganistanie szukał inspiracji głównie w amerykańskich produkcjach. Zamiast poruszającego dramatu widzowie zobaczyli opowieść „o Wietnamie w Afganistanie” – efektowny, ale pozbawiony refleksji obraz propagandowy.
Sama gra jest klasycznym RTS-em, stworzonym według najlepszych rosyjskich wzorów (liczne grono fanów serii Blitzkrieg z pewnością zrozumie to zdanie). Dowodzimy tu małym, złożonym z najwyżej kilkudziesięciu żołnierzy oddziałem, wykonując kilkuetapowe zadania.
Od innych produkcji tego typu „9 Kompanię” odróżnia przede wszystkim nowy, nie wykorzystany dotąd w grach wideo teatr wojenny i inne modele uzbrojenia, co dla wszystkich znużonych entym zdobywaniem plaży Omaha za pomocą czołgów Sherman będzie z pewnością miłą odmianą.
Screen z gry 9 Kompania
Każdą misję rozpoczynamy od skompletowania wyposażenia oddziału, a wybór jest naprawdę duży i ma wpływ nie tylko na sposób jej wykonania, ale też na to, czy w ogóle uda nam się misję zakończyć. To nie tylko broń i ilość przenoszonej amunicji – każdy z żołnierzy dysponuje limitem dopuszczalnego obciążenia; mamy też apteczki (absolutnie niezbędne), lornetki, różne rodzaje granatów i granatników, kamizelki kuloodporne i radionadajniki.
Screen z gry 9 Kompania
Warto zwrócić uwagę na ten ostatni element – jeśli stracimy radiostację, nie będziemy mogli wezwać wsparcia artyleryjskiego i lotniczego, bez którego większości misji raczej nie da się ukończyć. Zastosowano tu również inne rozwiązanie zwiększające realizm – wraz z zabitym żołnierzem przepadają nie tylko jego punkty doświadczenia, ale i wyposażenie. A magazyny z uzbrojeniem wyczerpują się z każdą misją.
Również jeszcze przed rozpoczęciem walki wybieramy ilość i rodzaj dostępnego wsparcia – od nas zależy, czy w kłopotliwych sytuacjach udzielą go nam artylerzyści (haubice i wyrzutnie rakiet Grad) czy piloci szturmowych Su-25 i Mi-24.
Screen z gry 9 Kompania
„9 Kompania” od strony graficznej prezentuje się znakomicie. Wszystkie mapy zaprojektowano w taki sposób, by oddawały charakter górzystej, nieprzystępnej krainy. Widoki czasem zapierają dech w piersiach, ale nie ma zbyt wiele czasu, by je podziwiać. Drogi są zawsze kręte, pełne miejsc dogodnych do organizowania pułapek i przeważnie zaminowane.
Nie znajdziemy tam wielkich przestrzeni, na których broń pancerna mogłaby dowieść swojej wartości. Dlatego – mimo dostępności czołgów i pojazdów opancerzonych – większość walk przyjdzie nam odbyć „na piechotę”. Świetne wrażenie robią eksplozje (im większe, tym lepsze), a już ataki Mi-24 to prawdziwy majstersztyk graficzno-pirotechniczny; naprawdę trudno oderwać oczy od tej orgii zniszczenia.
Screen z gry 9 Kompania
„9 Kompania” jest programem dużo trudniejszym niż przeciętny RTS. Wpływają na to takie czynniki jak skomplikowane mapy, misje wykonywane na czas, często konieczność dowodzenia dwoma osobnymi oddziałami i bardzo agresywny przeciwnik. Nowoczesne uzbrojenie w rękach partyzantów jest wyjątkowo groźne – jeśli wpadniecie na przykład pod ogień ZSU-23-4, to w ciągu kilku sekund możecie stracić wszystkich swoich bojowców. Choć grę da się znacznie spowolnić, w niektórych sytuacjach brakuje czasu na wydawanie rozkazów.
Screen z gry 9 Kompania
Co więcej, aby uniknąć większych strat musimy wydawać polecenia raczej pojedynczym żołnierzom niż całym grupom. „Desantniki” co prawdą z każdą odbytą misją zdobywają punkty doświadczenia, ale np. ich poziom umiejętności strzeleckich na początku rozgrywki jest zdecydowanie zaniżony (czasem nie mogą trafić z AK 74 z odległości dwóch, trzech metrów; warto wtedy wysłać ich do ataku na bagnety – skutek jest dużo lepszy).
Dochodzą do tego błędy skryptów AI (widziałem jak po wydaniu rozkazu „uzupełnić amunicję” żołnierze przerwali walkę i ruszyli biegiem przez otwartą przestrzeń wprost na stanowiska atakujących Afgańczyków by… zebrać patrony od zabitych wrogów) oraz kłopoty ze sterowaniem, wydawaniem rozkazów, zaznaczaniem i definiowaniem grup. Z tych powodów „9 Kompania” sprawia wrażenie programu nieco niedopracowanego.
Screen z gry 9 Kompania
Natomiast elementem, który może przykryć niejedno niedociągnięcie jest świetna, klimatyczna ścieżka dźwiękowa z muzyką wyraźnie inspirowaną środkowoazjatyckim folklorem. W wydaniu kolekcjonerskim „9 Kompanii” obok filmu Bondarczuka znajdziecie też płytę z soudtrackiem.
Jeśli pominąć fakt, że u polskiego gracza prowadzenie do boju czerwonoarmistów przeciw afgańskim partyzantom może wywołać lekki wewnętrzny sprzeciw, trzeba przyznać, że „9 Kompania” to całkiem niezła propozycja, szczególnie że widoku normandzkich plaż wszyscy mamy już chyba serdecznie dość.
Jan M. Długosz
Ocena: 4,5/6
Zalety: Nowy teatr działań, mapy, grafika, dobór wyposażenia, muzyka.
Wady: Kłopoty z wydawaniem rozkazów i definiowaniem grup, przeciętny skrypt AI.
Dla rodziców: „9 Kompania” jest programem przeznaczonym dla graczy co najmniej szesnastoletnich (PEGI 16+), o wysokim stopniu trudności i jak na grę RTS dość brutalną. Wersja kolekcjonerska zawiera film „9 Kompania”, który z pewnością nie jest przeznaczony dla młodych ludzi.
Minimalne wymagania sprzętowe gry 9 Kompania: Procesor Pentium IV 2,0 GHz, 512 MB pamięci RAM, karta grafiki z GeForce 6600/Radon 9800 lub lepsza, 1,5 GB wolnej przestrzeni na dysku twardym.
„9 Kompania”, gra strategiczna (RTS), od lat 16 (PEGI 16+), w polskiej wersji językowej. Cena: 79 zł. Dystrybutor: Techland.
Zobacz trailer gry:
25 lipca o godz. 16:30 63503
9 konpania jest moją ulubioną grą
25 lipca o godz. 19:07 63504
hi hi hi
25 lipca o godz. 20:38 63505
he he he