Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

1.10.2006
niedziela

Bloguję, więc jestem

1 października 2006, niedziela,

O LA BLOGA!

Podobno co sekundę na świecie powstaje nowy blog. Liczba polskich aktualizowanych witryn internetowych, które mają formę pamiętników, czyli blogów, dobiła do dwóch milionów. I wciąż rośnie. Ludzie dziś mniej czytają, ale coraz więcej piszą. Głównie o sobie.

Chyba żadna inna forma komunikacji w Internecie nie zrobiła tak błyskawicznej kariery. Jak informuje Technorati (które dla blogów jest tym, czym dla stron www wyszukiwarka Google) – liczba katalogowanych dzienników sieciowych przekracza 37 mln. Zdumiewa dynamika zjawiska: blogosfera jest dziś ponad 60-krotnie większa niż zaledwie trzy lata temu. Statystyki pokazują też, że 55 proc. blogów jest wciąż prowadzonych trzy miesiące po ich założeniu, a każdy dzień przynosi około 1,2 mln nowych wpisów.

W Polsce pierwszym serwisem blogowym był nlog.org, który zaczął działać w czerwcu 2000 r. (dziś po przerwie działa znów). Nasz kraj pierwszy blogowy boom przeżył w latach 2001-2002, ale jak się okazuje, nie była to przelotna moda. Zawrotna dziś liczba 2 mln internetowych pamiętników pisanych przez naszych rodaków może robić wrażenie, zwłaszcza gdy porówna się ją z formami tradycyjnego kontaktu ze słowem pisanym, w tym zwłaszcza czytaniem książek (badania prowadzone przez Instytut Czytelnictwa przy Bibliotece Narodowej niezmiennie od lat pokazują, że ok. 40 proc. dorosłych Polaków w ogóle nie czyta).

Spinacz towarzyski

Polski bloger to osoba między 16 a 30 rokiem życia, student, przedstawiciel wolnego zawodu, licealista. Nie odbiega tym samym od ogólnej charakterystyki sieciowych pamiętnikarzy na świecie. Ciekawsza jest geografia miejsc, gdzie blogi są umieszczane. Więcej niż połowa elektronicznych dzienników przypada na serwis blog.onet.pl, blog.tenbit.pl gromadzi ich prawie 300 tys., 200 tys. przekracza mylog.pl. Na inne serwisy – takie jak Blog.pl, Blox.pl czy bloog.pl – przypada już znacznie mniej, ale to one właśnie uważane są za poważniejszą część blogosfery.

W często przywoływanym stwierdzeniu: „Pokaż mi, gdzie masz bloga, a powiem ci, kim jesteś” jest sporo racji. Na najbardziej obleganych serwisach – skierowanych głównie do młodszych blogowiczów – normą jest, że jedna osoba prowadzi kilka czy kilkanaście blogów, a rekordziści dochodzą do kilkudziesięciu. Jakość takich produktów jest taka jak w przypadku bloga dwóch 13-latek: Toli Szlagowskiej i Alicji Boratyn, uporczywie lansowanych na nowe gwiazdy pop-estrady przez „Bravo” czy „Popcorn”. Duet ten – o nazwie Blog 27 – prowadzi elektroniczny dzienniczek, wypełniony wpisami, jak ten z 25 kwietnia: „CZEŚĆ!!! TU TOLA:) Przez ostatni tydzień miałam grypę żołądkową, dlatego nie dawałam ostatnimi czasy znaków życia… żygałam nonstop” [pisownia oryginalna – red.]. Pod tym krótkim tekstem z życia wziętym jest prawie półtora tysiąca komentarzy, w tym takie, jaki pozostawiła Dagmarka: „buziaczki ja też miałam ostatnio grypę żołądkową wymiotowałam 20 razy okropne!!!”.

Choć więc pod względem rozmiarów polska blogosfera przedstawia się imponująco, to stopień jej dojrzałości wciąż pozostaje relatywnie niski. Polskie blogi to najczęściej dzienniki pisane dla wąskiej grupy znajomych (i służące jej poszerzaniu, dzięki umieszczaniu linków do kolejnych blogów – im więcej takich odniesień, tym bardziej „wpływowy” jest blog). Pod tym względem badacze mediów porównują blogi do serwisów należących do grupy social networking (popularnymi przykładami polskimi są Grono.net lub Spinacz.pl), gdzie wokół własnej osoby tworzymy łańcuszek elektronicznych znajomych.

Ekskribicjonizm
 
W przypadku bloga chodzi jednak o coś więcej niż tylko możliwość kontaktu z innymi, podnoszenie pozycji towarzyskiej czy traktowanie wspólnoty internetowej jako terapeutycznej grupy wsparcia.

Blog to przede wszystkim ślad egzystencji. Badacze kultury skłonni są mówić, że blogi przypominją obsesję portretowania się, którą byli owładnięci ludzie Zachodu pod koniec średniowiecza. Skłonność tę tłumaczono potrzebami wyróżniania się i indywidualizacji kręgów społeczeństwa kupieckiego. Blogi zdają się i dziś wyrażać podobną pokusę. Jeśli dzisiejsze czasy – jak w opisie klasyka socjologii Zygmunta Baumana – wyróżniają się „bezprecedensową płynnością, kruchością i przyrodzoną przejściowością”, to dziwić nie powinna chęć zatrzymania się na chwilę w tym pędzie, by coś od siebie powiedzieć. Najczęściej niestety: by powiedzieć cokolwiek.

Ta pokusa, tak typowa dla pamiętnikarstwa internetowego, już dość dawno została ochrzczona przez szwedzką blogerkę Erin Venemę ekskribicjonizmem (od ekshibicjonizmu i łacińskiego scribere – pisać). Jeszcze inaczej o zjawisku tym mówi Bary Wellman – kierujący kanadyjskim NetLab, ośrodkiem zajmującym się społecznymi skutkami nowych mediów – gdy pisze o „sieciowym indywidualizmie”, pozwalającym tworzyć na nowo swój autoportret i tożsamość dzięki Internetowi.

Ów ekskribicjonistyczny pęd nie byłby możliwy bez sprzężenia z techniką. Choć początki umieszczania osobistych wpisów w sieci badacze Internetu datują na 1994 r., to przełom nastąpił pięć lat później – wraz z pojawieniem się serwisów pozwalających na stworzenie własnego dziennika sieciowego osobom pozbawionym jakiejkolwiek wiedzy informatycznej. To właśnie łatwość obsługi blogów (tekst i inne materiały wprowadza się za pośrednictwem prostego formularza), tworzonych najczęściej na podstawie udostępnianych wzorów, sprawiła, że ślad po sobie w Internecie zaczęły pozostawiać tysiące ludzi.

Lanserzy i hobbyści

Polskich blogerów można zaklasyfikować do cztrerech głównych grup. Największą stanowią rozmaitej maści lanserzy, dla których blog jest sposobem zdobywania i utwierdzania swego prestiżu w środowisku. Przykładem może być tu blog Kumple.blog.pl ukazujący się z podtytułem „Brukowiec literacki on-line”. Oto wypowiedź autorstwa Piotra Czerskiego, pisarza znanego czytelnikom z książki „Ojciec odchodzi”: „Skończyłem pisać książkę. obiecywałem sobie przez ostatnie miesiące, że kiedy skończę pisać książkę to w pierwszej kolejności urżnę się w sztok; to samo obiecywałem sobie zresztą kiedy pisałem pracę magisterską – i przy kilku innych okazjach. tak już jest, że człowiek musi mieć cel. to mniej więcej taka sytuacja, jak jedzenie tzw. wojskowej kanapki z wędliną – do pięciu kawałków chleba bierze się jeden plasterek i przesuwa się go po każdym kęsie; po posiłku plasterek jest rekwirowany. nie oznacza to oczywiście, że się nie urżnę – tyle, że nie będzie to miało żadnego związku z książką”. Wynurzeń pisarza o sobie samym – utrzymanych w podobnym tonie – oraz innych o nim jest zresztą o wiele więcej. To zarazem próbka (dość modelowa) blogowego śladu egzystencji.

Odmiana druga – również obfita – to hobbyści. Ta grupa jest też szczególnie licznie reprezentowana w światowej populacji blogerów, nic dziwnego więc, że blogiem najpopularnjeszym – według Technorati – na świecie jest dziennik poświęcony wynalazkom typu reflektor wykonany z odkurzacza i innym cudom techniki.

W Polsce swoje blogi prowadzą między innymi znawcy militariów, fani pozaziemskich cywilizacji i kręgów zbożowych, miłośnicy zwierząt i zwolennicy medycyny niekonwencjonalnej. Fascynacje fanów wykorzystują także specjaliści od marketingu. Tak na przykład w przededniu kolejnej piłkarskiej gorączki Adidas zorganizował wraz z portalem Onet.pl konkurs na blog o piłce nożnej. Efektem było ponad 1,5 tys. elektronicznych pamiętników piłkarskich. W tej grupie trafiają się jednak zapiski nietypowe, wykraczające poza hobbystyczne zwierzenia. I tak na przykład Sixthsens.blogsport.com – blog prowadzony przez Krzysztofa Sankiewicza – tylko na pozór dotyczy kanadyjskiej drużyny hokejowej Ottawa Senators. W gruncie rzeczy jest to dziennik. Nie brakuje tu wypowiedzi osobistych, jakkolwiek inspirowanych wydarzeniami w ulubionym klubie: „Porażka boli, przykro jednak jest, gdy chłopak niemal w moim wieku traci matkę. Pat Redden zmarła, nie wygrała walki z rakiem. Miała zaledwie 57 lat. Moja matka jest nieco młodsza, nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, że już teraz miałaby odejść”.

Poranny rytuał

W trzeciej grupie powstają najciekawsze blogi. Te pamiętniki pisane są przez dwudziestokilku-, trzydziestolatków. Profesjonalistów pracujących w zawodach związanych z Internetem. Fachowcy od marketingu, Jacek Karaszewski i Marcin Talarek, prowadzą więc blog 2999.pl (tytuł zaczerpnęli od znanej książki Frederika Beigbedera „29.99” opisującej środowisko marketingowców), gdzie można przeczytać zarówno o strategii magnata medialnego Ruperta Murdocha, jak i manifest Nowego Marketingu, Josepha Jaffe, w którym autor pisze, jak przetrwać w czasach, w których konsument jest świadomy przygotowanych nań pułapek, a marketingowiec z kolei zazwyczaj nienawidzi swojego fachu.

W podobny sposób – czyli z dystansem do własnej profesji – patrzy na zjawiska z dziedziny informatyki Maciej Łebkowski, twórca bloga lebkowski.info. O niebezpieczeństwach czyhających w sieci mówi m.in.: „Internet jest zagrożeniem… może być zagrożeniem dla każdego. Dla artystów, dla dzieci, dla polityków, dla biznesmenów czy chociażby Waszych rodziców. Dlatego warto się zastanowić o jakim zagrożeniu mówimy. (…) Trzeba być świadomym, uważnym i mniej naiwnym w naszych internetowych podróżach. (…) Mówicie wirusy – wirusów które niszczą dane już nie ma. Pornografia? Z tego co pamiętam pierwsze „świerszczyki” pojawiały się w obiegu już w podstawówce. „Pobił matkę za wyłączenie komputera”? A czym to się różni od „wyciągnął nóż podczas sprzeczki” (ostatnie zajście na warszawskiej Ochocie afair) lub „zabił za odtwarzacz mp3″ (Belgia)? Także dla mnie – jeśli generalizować – źródło jest w braku świadomości, że otaczające nas medium jest równie niebezpieczne, co zwykły brutalny świat. A może nawet troszkę bardziej. Nie dajmy się zaskoczyć”.

I jeszcze jeden blog z tej profesjonalnej gałęzi – Error300.org prowadzony przez doktoranta na UW Piotra Pręgowskiego – poświęcony galaktyce Internetu, w tym blogosferze. To, że dziennik sieciowy oraz jego specyfika stały się tematem bloga, wydaje się zresztą naturalne, gdy spojrzy się na pamiętniki internetowe wprzęgnięte w dzisiejszy ekosystem mediów – choćby na to, że dziennikarze regularnie rozwijają tematy z blogów, zwłaszcza jeśli chodzi o śledzenie nowości. Czytanie blogów staje się zresztą rytuałem podobnym do lektury porannej gazety, toteż coraz więcej pism wprowadza tę formułę do swoich serwisów sieciowych.

Z życia celebrities

Czwartą odmianą blogerów są gwiazdorzy – osoby powszechnie rozpoznawalne, które piszą blogi. Taki status ma w Polsce blog prowadzony przez Krystynę Jandę, odnotowujący w dobrych miesiącach ponad milion otwarć. Aktorka wielokrotnie mówiła o terapeutycznej roli, jaką – w nieoczekiwany dla niej samej sposób – zaczął odgrywać jej dziennik. W przypadku takiego bloga obserwować można zjawisko opisywane m.in. przez Claya Calverta w ksiażce „Voyeur Nation: Media, Privacy, and Peering in Modern Culture” („Naród voyeurów: media, prywatność i podglądanie w kulturze współczesnej”). Blog jest więc – z jednej strony – formą  autorefleksji i pokazywania siebie, z drugiej czymś, co pomaga w budowaniu społecznych więzi. Blogi – zwłaszcza te obdarzane terapeutyczną mocą – piszemy dla siebie, ale tworzymy je także dla innych.

Przypadek odmienny stanowią osoby, które zaczynały od pamiętników, a następnie zyskiwały popularność pozablogową. Tak stało się w przypadku Endo, czyli Agaty Nowickiej, dziś wziętej rysowniczki współracującej z wieloma tytułami prasowymi, która zaczynała od Komix.blog.pl. Jeszcze inny jest casus Jacka Pałki, autora „Przygód Pana Bazylka”, najbardziej znanej polskiej książki, która powstawała jako blog. Szybko okazało się, że prowadzone w Internecie od 2002 r. zapiski o sześcioletnim chłopczyku i jego tacie są odwiedzane przez tysiące czytelników, a w dodatku mają niezaprzeczalne walory literackie.

Wciąż jednak blogi z życia sławnych postaci stanowią margines w polskich ogniwach sieci. A wydawałoby się, że to właśnie ta grupa najszybciej zrozumie i doceni autopromocyjną wartość blogów. Inaczej jest w USA, gdzie blogosfera odegrała znaczącą rolę w trakcie wyborów prezydenckich, posiadanie własnego bloga jest w dobrym tonie, pozwala na bieżąco informować o swoich dokonaniach i, na przykład, tworzyć przyjacielski wizerunek firmy. „Do Wiednia, kolejne otwarcie. Na lotnisku przywitał nas dyrektor ze swoją cudowną żoną, która zajmuje się całym przedsięwzięciem. To był wspaniały wieczór, na którym zjawili się wszyscy, którzy coś znaczą w wiedeńskim showbusinessie” – tak swoją wyprawę do Europy relacjonuje na blogu fastlane. gmblogs.com Bob Lutz, wiceprezes koncernu samochodowego General Motors.

Siła pamiętnika

To nie jedyna różnica między polskimi blogami a tym, co dzieje się z elektronicznym pamiętnikarstwem na świecie. Rację ma Piotr Pręgowski, gdy na Error300.org pisze, że rodzime blogi wciąż czekają na wydarzenie, które pozwoli na nie spojrzeć nie jak na niewinną rozrywkę zapaleńców, ale jak na poważny głos w debacie publicznej.

W przypadku światowego Internetu takich zdarzeń było przynajmniej kilka. Najpierw – po zamachach z 11 września w Nowym Jorku, gdy nagle okazało się, że znaczna część zapisków pamiętnikarskich odnosi się już nie do zdarzeń prywatnych, ale do zasadniczych kwestii walki z terroryzmem, rozumienia islamu czy polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Od 2003 r. ukazuje się „Blog z Bagdadu” najsłynniejszego i zarazem najbardziej tajemniczego blogera na świecie Salama Paxa. Ten trzydziestoletni Irakijczyk, z wykształcenia architekt, opisywał w swoim pamiętniku zarówno dyktaturę Saddama Husajna (względy ostrożności zadecydowały właśnie o tym, że autor ukrył się pod pseudonimem), jak i rozprawiał się z polityką Stanów Zjednoczonych w rejonie Zatoki Perskiej. Salam Pax stał się na tyle sławny, że zajmowali się jego blogiem dziennikarze od CNN po „Guardiana”, zaś książkowy zapis irackiego bloga stał się wydarzeniem czytelniczym na Zachodzie.

I wreszcie wydarzenie chyba decydujące: to własnie blogowicze doprowadzili do dymisji Dana Rathera – legendy dziennikarstwa amerykańskiego, człowieka, który w Dallas relacjonował wydarzenia po śmierci prezydenta Kennedy?ego i odegrał ważną rolę w czasie afery Watergate. Otóż Rather w 2004 r. w ogniu kampanii prezydenckiej zarzucił George’owi W. Bushowi uchylanie się od służby wojskowej i używanie rodzinnych wpływów dla zatuszowania tej psującej wizerunek historii. Nie minęła godzina, a na amerykańskich blogach pojawiły się zapiski, że tym razem Rather jest w błędzie. Końcem sprawy była nie tylko dymisja dziennikarza, ale także przetaczająca się przez media dyskusja o książce Hugha Hewitta „Blog: Understanding The Information Reformation That Is Changing Your World”.

Przykłady takie można mnożyć. W tymże 2004 r. swój blog uruchomił Noam Chomsky – językoznawca, ale dziś przede wszystkim jeden z najczęściej przywoływanych autorytetów ruchu alterglobalistycznego. Radykalizm wypowiedzi Chomsky?ego spowodował lawinę komentarzy, koniec końców administrator postanowił zablokować możliwości polemiki z uczonym i ograniczyć się jedynie do prezentowania jego pamiętnika.

Wydawać by się mogło, że blog to sprawa amerykańska (albo okołoamerykańska). Nic bardziej mylnego. W Chinach popularne blogi (m.in. Blogbus.com) zostały zamknięte ze względu na pojawiającą się tam krytykę instytucji państwowych. I stało się to grubo, zanim Chińczycy rozpoczęli współpracę z Yahoo czy Google w sprawie monitorowania nieprawomyślnych politycznie treści i ujawniania ich autorów. Irańczyk Hossein Derakshan za wypowiedzi na swym blogu trafił do więzienia. Z kolei we Francji minister spraw wewnętrznych Nicolas Sarkozy zapowiedział, że decyzję w sprawie kandydowania na urząd prezydenta Republiki ogłosi nie przed kamerami telewizji, ale na popularnym blogu poświęconym polityce.

Na tym tle polskie blogi polityczne prezentują się mizernie. Według Error300.org politykiem, który najdłużej (najpewniej od maja 2004 r.) prowadzi swój blog, jest czołowy polityk Samoobrony, eurodeputowany Ryszard Czarnecki. Zapiski prywatne z 30 kwietnia 2006 r.: „Kładę się spać przed 3, ale i tak wychodzimy z Przemkiem z wesela jako jedni z pierwszych. Z zaciekawieniem przyglądałem się tej całej świeckiej obrzędowości, konkursom na parę wesela, tańcom wokół krzeseł – a na końcu jednego krzesła, tańcowi… na krzesłach (krześle). To dla mnie nowość. Słyszałem, że np. też dla cudzoziemców polskie wesela są fascynującym folklorem, filmują je, nagrywają etc.”. I jeszcze dzień wcześniej – tym razem z podróży służbowej: „Gdy lądujemy w Skopje lotnisko wydaje się być betonową wyspą w morzu zieleni. Nad stolicą Macedonii króluje wzgórze, porośnięte gęsto lasem. Jestem pod wrażeniem, mówię o tym Katalończykowi, europosłowi z grupy… zielonych, ale on reaguje obojętnie, mimo, iż przecież powinien być ?ideologicznie? na to wrażliwy…”.

Lepiej trochę kształtuje się sytuacja blogów politycznych tworzonych przez dziennikarzy. Ten sposób kontaktu z odbiorcami propaguje m.in. Igor Janke. Oto komentarz z czasów, gdy wykuwała się koalicja Samopisowa: „Nie trzeba było w to brnąć. Nikt nie ma obowiązku rządzić, ani być premierem za wszelką cenę. W polityce łatwo stracić poczucie, kiedy przekracza się cienką granicę. Obawiam się, że PiS mocno na tym wszystkim straci. A Lepper? Lepper rulez!”.

W tym krótkim fragmencie widać podstawowe cechy bloga politycznego. Pozwala on komentować wydarzenia w zasadzie o każdej porze i na gorąco. Z istoty swojej jest wypowiedzią subiektywną, zatem też najczęściej wyostrzającą pogląd i zachęcającą do debaty. Z tych względów w Ameryce mówi się, że blogosfera doprowadziła do rewitalizacji dyskursu publicznego i że jest przyszłością dla mediów.

Jeśli więc rozległość i dynamikę debaty publicznej traktować jako jeden ze wskaźników cywilizacyjnych, to tu – podobnie jak i w innych obszarach na styku społeczeństwa i technologii – jesteśmy dość zapóźnieni, trwając w fazie egocentrycznego, ekshibicjonistycznego pamiętnika internetowego. To blogowe skupienie się na sobie samych, własnych światach i problemach wiele mówi o kondycji naszego społeczeństwa.

MARIUSZ CZUBAJ, MIROSŁAW FILICIAK
 
Mirosław Filiciak, adiunkt w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, specjalizujący się w problematyce Internetu, gier komputerowych i nowych mediów.

Tekst opublikowany w tygodniku „Polityka” (20/2006)

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Bardzo zaciekawil mnie Wasz blog.

css.php