FANTAZJA DLA CIERPLIWYCH
Najnowsza odsłona „Final Fantasy” nie urzeka stopniem rozbudowania, nieliniową fabułą i setkami zadań pobocznych. Oczarowuje za to oprawą graficzną na poziomie współczesnych filmów animowanych, a silnie zarysowani bohaterowie i wciągająca fabuła zachęcają do rozgrywki – nawet jeśli przez długi czas sprowadza się ona do wciskania jednego przycisku i biegania po ściśle wyznaczonych trasach. Gra wpisuje się w nurt japońskiego RPG.W czasach, kiedy zachodni producenci stawiają na rozległy świat, nieliniową fabułę i nieco przereklamowane „wybory moralne”, niemal ostentacyjnie koncentruje się na opowiedzeniu dobrze wyreżyserowanej, liniowej do bólu opowieści przetykanej licznymi, podobnymi do siebie walkami.
„Final Fantasy XIII” doskonale pokazuje, jak odmienne jest podejście do gier w kulturach japońskiej i zachodniej. „Mass Effect” czy „Dragon Age” przyzwyczaiły nas do licznych misji pobocznych, bogactwa światów do eksplorowania i dialogów o kontrolowanym przez gracza przebiegu. Tymczasem deweloperzy z Kraju Kwitnącej Wiśni wolą prowadzić nas za rękę, dbając na każdym kroku o to, byśmy nie zburzyli misternie konstruowanej przez nich fabuły. Chwilami można wręcz odnieść wrażenie, że jesteśmy tylko automatami, których jedynym zadaniem jest przewracanie stron czytanej książki. Oglądamy zapierającą dech w piersiach scenę, wysłuchujemy wielominutowego dialogu, a potem przez kilkanaście minut uczestniczymy w powtarzalnych, często niewymagających od nas niczego więcej poza wciskaniem jednego przycisku walkach, by w nagrodę znów oglądać (nota bene świetnie zrealizowany) film.
System walki, która w odróżnieniu od większości jRPG rozgrywa się w czasie rzeczywistym, jest dość rozbudowany, a starcia bywają bardzo wymagające. Niestety dostrzeżemy to dopiero po wielu godzinach gry, kiedy już przebrniemy przez proces powolnego wzbogacania naszych postaci o nowe możliwości. W okolicy dwudziestej godziny gra rozwija skrzydła, pozwalając na większą dowolność w rozwoju postaci i swobodny wybór lidera. W trakcie walki bezpośrednio kierujemy tylko nim, a dwójka naszych towarzyszy jedynie wykonuje akcje właściwe przypisanej do nich roli. Ta zaś zależy od strategii drużyny, którą można zmieniać w czasie rzeczywistym. Jeżeli mamy do czynienia ze słabym przeciwnikiem, wybieramy najbardziej agresywne ustawienie, w którym wszystkie postacie przechodzą do ofensywy. Czasami trzeba jednak pokombinować, dostosowując rolę do sytuacji na polu walki. Jeśli nasi bohaterowie są mocno osłabieni, warto jednego z nich wykorzystać jako lekarza, ale kiedy już wszyscy zostaną uleczeni, warto pomyśleć o zmianie.
Wielu spośród napotkanych przeciwników jest bardzo wytrzymałych. W takich sytuacjach musimy zamroczyć ich serią ataków. Gdy nam się to uda, wróg straci na chwilę odporność, co powinniśmy wykorzystać, zasypując go gradem ciosów. Jeżeli dodamy do tego liczne akcesoria, broń z możliwością ulepszania, potężnych opiekunów duchowych, którzy potrafią nas wesprzeć w walce oraz wrażliwość poszczególnych przeciwników na konkretne żywioły, otrzymamy naprawdę wciągającą rozgrywkę, wymagającą błyskawicznego myślenia i modyfikowania strategii w locie. Szkoda tylko, że odkrywamy to dopiero po tak długim czasie. W pierwszych kilkunastu godzinach gry walki sprowadzają się do wciskania przycisku ataku. Żeby więc w pełni docenić najnowszą odsłonę „Final Fantasy”, potrzebujemy uzbroić się w cierpliwość.
Na szczęście fabuła zachęca do tego, by nie rzucać pada w kąt, lecz brnąć do przodu. Na potrzeby gry powstał bogaty i zróżnicowany świat, podzielony na dziką i tajemniczą powierzchnię planety oraz unoszące się nad nią sztucznie stworzone państwo-utopię. Teoretycznie wszyscy żyją w pokoju, ale w rzeczywistości jego atmosfera przypomina tę panującą w Ameryce lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Ludzie panicznie obawiają się infiltracji przez przedstawicieli innego systemu, mieszkańcy planety lękają się ataku z góry, a ci z kolei drżą na myśl o wyimaginowanych armiach powstających gdzieś w dole. Są gotowi nawet wydać własnych najbliższych, sąsiadów i przyjaciół w ręce władz, jeśli pojawi się choć cień podejrzenia, że sprzyjają wrogowi.
Grupa bohaterów spotyka się w dość dramatycznych okolicznościach i trafia przed oblicze krystaliczno-mechanicznego inteligentnego bytu. Ten naznacza ich, powierzając wykonanie zadania, którego naturę muszą sami odkryć. Jak się szybko okazuje, od ich poczynań zależeć będzie nie tylko własna przyszłość, ale i losy całego świata. Wyszłaby z tego sztampowa opowieść, gdyby nie motywacje i charaktery poszczególnych członków drużyny – której daleko do jednomyślności. Bohaterowie kierują się własnymi pobudkami. Jedni chcą ochronić najbliższych, innymi początkowo kieruje chęć zemsty. Są i tacy, którzyprzez dłuższy czas utrzymują swoje motywacje w tajemnicy. Nie podążają do jednego celu. Momentami ich dążenia są całkowicie odmienne. Śledzenie dialogów, chwil zwątpienia, małych sukcesów, przemian, jakie przechodzą bohaterowie to prawdziwa przyjemność. Szkoda tylko, że mamy w tym niewielki udział i czujemy się, jakbyśmy oglądali wysokobudżetowe anime.
Dopiero po dwudziestu paru godzinach krążenia po korytarzach i oglądania kolejnych scenek przerywnikowych trafiamy na rozległą przestrzeń, gdzie możemy poczuć nieco wolności. Pojawiają się nawet zadania dodatkowe. Niestety większość sprowadza się do tego, by udać się we wskazane miejsce i zabić konkretnego przeciwnika.
W Japonii popularne są tak zwane visual novels, czyli opowieści przedstawione w formie serii obrazków i tekstów, które zmieniają się po wciśnięciu przycisku. „Final Fantasy”, podobnie jak inne jRPG, zdaje się bazować na tym gatunku, stawiając głównie na opowieść. Rozgrywka została zmarginalizowana i zepchnięta na dalszy plan. Choć same starcia mogą dostarczyć sporo przyjemności i zmusić do wytężenia szarych komórek, w rzeczywistości pełnią podrzędną rolę. Gdyby usunąć je z gry, historia niewiele by ucierpiała. Wciąż urzekałaby fantastycznymi krainami, wielobarwnymi lokacjami, przedziwnymi stworami i spełnioną obietnicą wielkiej przygody.
Artur Falkowski
Ocena: 80%
Zalety: Wciągająca opowieść; doskonale wyreżyserowane filmiki; urzekający świat. Wady: Minimalny wpływ gracza na rozgrywkę w pierwszych kilkunastu godzinach gry. Dla rodziców: Gra otrzymała klasyfikację PEGI 16+. Mimo licznych walk, zawiera niewiele elementów przemocy i żadnej krwi. Dla dzieci i młodszych nastolatków prawdopodobnie nie będzie jednak interesująca ze względu na długie sceny dialogów, które wymagają bardzo dobrej znajomości języka angielskiego. Final Fantasy XIII, gra jRPG na platformę PS3 i Xbox 360, od lat 16 (PEGI 16+). Deweloper: Square-Enix, polski dystrybutor: Cenega. Cena: około 200 zł. |
Polecamy także: