Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

4.12.2009
piątek

„DJ Hero” – recenzja gry

4 grudnia 2009, piątek,

Screen z gry DJ HeroDJ HERO – ZIG ZIG ZAP

Pomimo ogromnych zysków, Activision Blizzard nie ma najlepszej prasy. Oczywiście wydaje  gry sprzedawane w milionowych nakładach, ale trudno powiedzieć, aby była to firma lubiąca eksperymenty. Po istnym potopie kolejnych, coraz bardziej pogrążających się w mdłym popie, odsłon „Guitar Hero”, na rynku pojawia się „DJ Hero”, gra, która, jak na standardy wyznaczone przez korporacyjnego molocha, jest przykładem całkiem świeżego podejścia do znanej idei naciskania w odpowiednich momentach kolorowych przycisków.

Jak można się domyśleć, „DJ Hero” zabiera gracza w podróż do zupełnie innej krainy dźwięku niż „Guitar Hero”. W tym drugim można było znaleźć wszelkie odmiany muzyki gitarowej, od metalu przez rock po psychobilly. „DJ Hero” stanowi zaś przekrój przez różnego rodzaju brzmienia klubowe, mniej lub bardziej nowoczesne – jak disco i funk, oraz hip hop. Dla otwartego na wszelkie dźwięki gracza nie stanowi to problemu. Osoby bardziej zatwardziałe w swoim guście i stroniące od elektroniki mogą z miejsca skreślić grę. Niesłusznie, bo wśród blisko 100 dostępnych w „DJ Hero” miksów znajdą być może kilka, przy których będą się dobrze bawić.

Screen z gry DJ Hero
Screen z gry DJ Hero

Wydaje się, że dokonany przez twórców wybór kawałków był motywowany chęcią dotarcia do jak najszerszego grona odbiorców. Twórcy zrezygnowali z bardziej agresywnych czy monotonnych brzmień spod znaku telewizji Viva czy Manieczek, by zabawić z gustem i przyzwyczajeniami muzycznymi gracza, proponując znane mu wcześniej piosenki w zupełnie premierowych remiksach. Każdy z nich stanowi połączenie dwóch utworów, takich klasycznych wykonawców jak choćby Beastie Boys, David Bowie, Queen i Daft Punk, nieco zapomnianych jak Vanilla Ice, Third Eye Blind lub Tears For Fears, a także obecnie popularnych w rodzaju Rihanny, Gwen Stefani czy The Killers. Dzięki temu nowsze, modne utwory stanowią przynętę, po złapaniu której gracze mogą zapoznać się z bardziej „klasycznymi” brzmieniami.

Skłamałbym pisząc, że wszystkie utwory z miejsca przypadły mi do gustu, ale jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, to jestem pewny, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Właściwie im dłużej wsłuchuję się w ścieżkę dźwiękową, tym bardziej mi się ona podoba. Pewnym rozczarowaniem może być fakt, że do 94 remiksów nie wykorzystano 188 wyjściowych utworów – niestety, piosenek jest mniej, więc siłą rzeczy się powtarzają w różnych miksach, część nawet trzykrotnie. Dla niektórych ta wada może być zaletą, bo daje pewien wgląd w kreatywność przygotowujących grę dj’ów.

Screen z gry DJ Hero
Screen z gry DJ Hero

Głównym powodem sprawiającym, że gracz wczuwa się w utwory, które mogłyby go z początku odrzucić jest oczywiście imitujący dj’ską konsoletę plastikowy kontroler i stojąca za nim rozgrywka. Na swoim podstawowym poziomie, owszem, „DJ Hero” polega na tym samym co jego gitarowy starszy brat – z góry ekranu lecą kolorowe nutki, a naszym zadaniem jest naciskanie odpowiedniego przycisku w odpowiednim momencie. Gra studia Free Style Games odwołuje się jednak do zupełnie innego obszaru koordynacji ruchowej. W „Guitar Hero” jedna ręka poruszała przycisk imitujący uderzanie w strunę, a cztery palce drugiej śmigały po pięciu kolorowych guzikach odpowiadających za poszczególne ścieżki wyświetlanego utworu. W „DJ Hero” są tylko trzy kolory ścieżek, co wydaje się początkowo znacznym ułatwieniem – różnica polega na tym, że trzeba w wyznaczonych partiach suwać „talerzem” konsolety w odpowiednim kierunku, aby skreczować, a drugą ręką obsługuje się crossfader służący do wychylania dwóch zewnętrznych ścieżek. Na wyższych poziomach trudności trzeba koordynować ruchy obu rąk w stopniu o wiele większym niż w „Guitar Hero” – tam trzeba było polegać na małpiej zręczności czterech palców jednej ręki, które musiały obsłużyć pięć przycisków.

Jest to system nie tyle łatwiejszy czy trudniejszy od tego w „Guitar Hero”, co po prostu inny. Trzeba przyznać, że jednak trochę mniej intuicyjny i aby w pełni się zorientować, jak grać, trzeba zaliczyć nieco nudnawy samouczek – w przeciwnym razie nie zorientujemy się, co oznaczają kolejne napływające z góry ekranu symbole. Tylko czy zabawa plastikową konsoletą, jakkolwiek by była skomplikowana, rzeczywiście zbliża gracza do pracy prawdziwego dj’a?

„DJ Hero” nie pozwala nam ani sterować nastrojami publiczności, co samo w sobie mogłoby być bardzo ciekawe, ani też tworzyć własnych remiksów. Po prostu naciskamy kolorowe przyciski w rytm stworzonych wcześniej przez specjalistów kawałków. W „Guitar Hero” wypadało to nieco bardziej naturalniej, bo w końcu każdy może wziąć tabulaturę i spróbować zagrać na prawdziwej gitarze dowolny kawałek, z mniejszą lub większą szkodą dla sąsiadów, więc iluzja gry na instrumencie była bardziej doskonała.

Screen z gry DJ Hero
Screen z gry DJ Hero

Poprosiłem znajomego dj’a o pokazanie mi swoich narzędzia pracy, a następnie zaprosiłem go na krótką partyjkę „DJ Hero”, aby móc dokonać jakiegokolwiek porównania. Free Style Games dwa adaptery, crossfader i masę różnych suwaków, gałek i pokręteł syntezowało w imitujący gramofonową płytę krążek z trzema guzikami, crossfader, pokrętło i duży przycisk. Mimo że nie mamy w grze pełnej kontroli nad sposobem, w jaki kawałki się miksują, to nasze ręce, suwając krążkiem czy miotając się od pokrętła do crossfadera, całkiem udanie naśladują ruchy prawdziwego dja. I sprawia to masę frajdy, także znajomemu profesjonaliście. Tworzenie realistycznego symulatora miksowania piosenek nie miałoby sensu – w końcu w sieci dostępna jest cała masa legalnego oprogramowania umożliwiająca cięcie i mieszanie kawałków, więc dlaczego gra miałaby z nimi konkurować?

„DJ Hero” nie jest jednak pozbawiony wad. Największym zgrzytem jest sam kontroler, z którym nie do końca wiadomo co zrobić. Oczywiście idealnie byłoby grać na stojąco, ale wiadomo, że nie zawsze ma się możliwość postawić przed telewizorem dostatecznie wysoki stół. Zamiast tego zwykle siedzi się z konsoletką na kolanach, co oczywiście nie utrudnia gry, ale wygląda mało profesjonalnie i zakłóca iluzję – znowu „Guitar Hero” z możliwością grania na stojąco i miotania się po pokoju jest najzwyczajniej zabawniejszy. Pewne obawy budzi crossfader, który wydaje się nieco zbyt wiotki i podatny na złamania, a główny talerz jest za mały – zwłaszcza przy skreczowaniu niebieskim przyciskiem, który znajduje najbliżej środka okręgu.

Screen z gry DJ Hero

Gra nie jest trudna – w przeciwieństwie do pierwszych części „Guitar Hero” gracz nie jest wypędzany ze sceny, jeśli kawałek mu nie wychodzi, ale osoby, które nie chcą się męczyć na wyższych, znacznie szybszych i skomplikowanych poziomach trudności mogą czuć się zawiedzione – nutki na najłatwiejszych ustawieniach są rozpisane w sposób uniemożliwiający wczucie się w muzykę. Proponuję więc granie przynajmniej na poziomie „medium” i szybką przesiadkę na „hard” – wtedy gra wreszcie zaczyna iść w parzę z muzyką i jest źródłem frajdy. Kilka pomysłów Free Style Games nie „zagrało” – większość miksów ma momenty „freestylowe”, kiedy to możemy dowolnie naciskać czerwony przycisk, aby wstawić w kawałek jeden z pięciu losowych dźwięków z przygotowanych przez twórców zestawów. Dźwięki teczęsto nijak nie pasują do utworów, w które je można wkleić, więc nie jest to opcja, z której korzysta się często. „DJ Hero” umożliwia zagranie kilku kawałków w parze z kontrolerem z „Guitar Hero” – jedna osoba „miksuje”, druga „brzdąka” na plastikowej gitarce. Niestety, nutki dla gitar zostały rozpisane w żenująco nudny i niedbały sposób , a na dodatek podczas wspólnej gry powstaje taka kakofonia dźwięków, że nie wiadomo, kto za co odpowiada.

Blisko 350 złotych, które wydałem dwa lata temu na drugą część „Guitar Hero” uważam za najlepszy zakup, jakiego dokonałem w tej generacji konsol – jest to gra, do której, pomimo braku większych sukcesów, nieustannie wracam, bo sprawia masę frajdy zarówno mnie, jak i reszcie domowników oraz gości. Za „DJ Hero” trzeba zapłacić podobną sumę, ale wydaje się być produktem nieco mniej przystępnym, a przez to mniej użytecznym w towarzyskich sytuacjach. Ale jest też biletem wielokrotnego użytku do zupełnie innych muzycznych lądów niż „GH”, a, jak wiadomo, podróże kształcą, więc czemu nie spróbować?

Plusy: ścieżka dźwiękowa, w której każdy znajdzie coś dla siebie; interesujące sterowanie
Minusy: nieporęczność kontrolera; miejscami kiepsko rozpisane piosenki; to nadal (tylko) naciskanie kolorowych przycisków w odpowiednim momencie.
 
Konrad Hildebrand

Ocena: 75%

0% 100%

Zalety: ścieżka dźwiękowa, w której każdy znajdzie coś dla siebie; interesujące sterowanie.

Wady: nieporęczność kontrolera; miejscami kiepsko rozpisane piosenki; to nadal (tylko) naciskanie kolorowych przycisków w odpowiednim momencie.

Dla rodziców: Dla graczy 12-letnich i starszych (PEGI 12+).

DJ Hero, gra muzyczna, od lat 12 (PEGI 12+), w polskiej wersji językowej. Wydawca: Activision, dystrybutor: LEM. Cena wersji Xbox 360 z kontrolerem: około 400 zł.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop
css.php