W drugiej odsłonie poetyckiej gry przyrodniczej „Shelter” prowadzimy rysią rodzinę. Wydaje się, że wszystkiego jest tu więcej niż w części pierwszej – pięknych krajobrazów, możliwości, przestrzeni. A jednak wypowiedź ma mniejszą moc.
W „Shelter” (2013) szwedzkiego studia Might and Delight gracze kierowali borsuczycą, opiekującą się piątką młodych. Trzeba było przetrwać nocne zagubienie, ataki większych drapieżników, pożar lasu – cały czas dbając o wyżywienie potomstwa. Gra zaskakiwała zarówno stylistycznie – podając przyrodę w manierze dalekiej od naturalizmu, opartej na autorskiej estetyce tekstur – jak i napięciem, budowanym przez prostotę obrazu bezwzględnych praw natury.Ten pomysł jest w drugiej części kontynuowany, z kilkoma zamianami. Przede wszystkim ryś jest silniejszym drapieżnikiem, w związku z tym niebezpieczeństw jest mniej. Po drugie – zamiast ciasnych, liniowych obszarów mamy do dyspozycji trzy pokaźne, otwarte tereny, na których przychodzi wychować czwórkę młodych.Okazuje się, że większa wolność niesie ze sobą rozczarowanie ubogością świata. Gatunki innych zwierząt można policzyć na placach, brakuje u nich jakiejkolwiek zależności rodzinnej czy międzygatunkowej, brakuje konkurujących rysiów, zjawiska przyrodnicze – jak zmieniające się pory roku – mają marginalny wpływ na przetrwanie. Brakuje różnorodności życia – twórcy nie dali rady wypełnić pieczołowicie przygotowanej przestrzeni dynamiką natury.Dla kontrastu przypomina się gra „Wolf” z 1994 roku, świetnie ukazująca złożoność wilczego żywota – od samotności, poprzez hierarchię watahy i długie, trudne polowania, po żmudne wykarmienie młodych – wszystko wobec niespodzianek cyklu przyrody. Mnóstwo dowiedzieć można było się o wilczej etologii i ekologii.W „Shelter 2” bardziej liczy się nastrój, bliżej jest do alegorii z „Zająca” bądź „Godów życia” Adolfa Dygasińskiego niż dosłowności filmu przyrodniczego. To zasługa wyjątkowej oprawy audiowizualnej oraz kilku mocniej zarysowanych, symbolicznych scen. W tych ostatnich wybija się prolog i zakończenie – stanowiące piękną, poetycką interpretację działania instynktu. Sposoby prezentacji wywodzące się z pierwszej odsłony gry są najmocniejsze, dlatego to ona jest wciąż bardziej godna polecenia. Gdy jednak oddamy głos młodszym odbiorcom, okazuje się, że przez nich „Shelter 2” może być oceniona lepiej – gdy zagrożenia pierwszej części są zbyt niepokojące. Córka po prostu wolała swobodę rysiego życia, powolne przemierzanie pustkowi, możliwość kontynuowania drzewa genealogicznego w kolejnych rundach (choć niestety zawsze gra się samicą). A że co jakiś czas capnie się królika czy nawet łanię i młode krwawo, choć graficznie mało dosłownie, rozerwą zdobycz na strzępy? Może właśnie tu tkwi największa siła gry – nie wybiela rzeczywistości, choć przecież jej wprost nie pokazuje.
Ocena: 3/6
Ocena Blanki (8 lat): 5/6
Gra do nabycia przez sieć (Windows, Linux, Mac). Język angielski (tylko menu i nieliczne komunikaty, grę można bez problemu zrozumieć nie znając języka). Czas pojedynczej rozgrywki 2-3 h. Wiek 6+
Czytaj także: