Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

15.01.2009
czwartek

„Prince of Persia” – recenzja gry

15 stycznia 2009, czwartek,

KSIĄŻĘ, NIE-KSIĄŻĘ

Odwaga to cecha, której braku na pewno nie da się zarzucić twórcom z Ubisoftu. Oto bowiem stworzyli kontynuację popularnej serii, która de facto kontynuacją nie jest, a w okresie, kiedy większa część wydawców unika innowacji jak ognia, zaryzykowali drastyczne zmiany w koncepcji gry. Otrzymaliśmy przygody Księcia, który nie jest księciem, zręcznościówkę, która zręcznościówką nie jest, a w dodatku jej bohater nie może zginąć.

Nie sposób jednak nie zauważyć, że innowacja była niejako wpisana w serię „Prince of Persia” już od samego jej początku, kiedy to w 1989 roku na komputery Apple trafiła pierwsza część przygód Księcia. Opracowana zaledwie przez jednego twórcę, Jordana Mechnera, odznaczała się niezwykłym klimatem przywodzącym na myśl „Baśnie tysiąca i jednej nocy”, niesamowicie realistyczną jak na tamte czasy animacją postaci oraz rozgrywką pozwalającą poczuć się niczym Indiana Jones w najeżonych pułapkami świątyniach.

Pomimo pozytywnego odbioru przez krytyków, pierwotna wersja gry nie sprzedała się dobrze. Dopiero liczne konwersje na inne platformy sprzętowe przyniosły zasłużony sukces – 2 miliony sprzedanych egzemplarzy. Kilka lat później, kiedy świat zachwycił się technologią 3D, postanowiono wykorzystać jej możliwości i przenieść serię w trzeci wymiar. Pierwsza próba, „Prince of Persia 3D”, która ukazała się dziesięć lat po debiucie serii, budziła mieszane uczucia.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Cztery lata później Ubisoft postanowił zaryzykować: we współpracy z samym Mechnerem powstała „Prince of Persia: Piaski Czasu”, gra, która na nowo podbiła serca fanów. Bardzo dobra oprawa graficzna, ten sam klimat arabskich baśni, bohater, który zyskał wiele efektownych ruchów, ciekawa fabuła oraz wprowadzenie nowego  elementu rozgrywki – możliwości wpływania na czas, sprawiły, że o serii znów zrobiło się głośno. A nie był to koniec.

Przygody Księcia przedstawione w „Piaskach Czasu” kontynuowano bowiem w dwóch kolejnych odsłonach, z których każda wprowadzała sporo nowych elementów. Druga część była bardziej mroczna, mniej orientalna, bardziej nastawiona na walkę, trzecia z kolei stanowiła swoistą mieszankę dwóch poprzedniczek, doprawioną inspiracjami czerpanymi z innych produkcji, jak choćby z „God of War”. W ten sposób zamknęła się druga faza historii serii. Nowy „Prince of Persia” miał za zadanie otworzyć kolejny rozdział…
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Tak też się stało. Dla każdego, kto zna poprzednie części, nie ma wątpliwości, że nowy „Prince of Persia” to produkcja zupełnie odmienna. Sugeruje to już pierwszy kontakt z grą – widok specyficznego, nieco komiksowego stylu i oszałamiających,  surrealistycznych krajobrazów. Jeśli dodamy do tego filtry graficzne nakładane na ekran w zależności od sytuacji, rozmycie obrazu oraz inne efekty, otrzymamy grę, z której można czerpać satysfakcję po prostu na nią patrząc.

Nie mniej istotną zmianą jest danie bohaterowi, który dotychczas zmagał się z przeciwnościami losu w pojedynkę, towarzyszki. Elika to młoda, zwinna księżniczka o magicznej mocy, która wydostaje go z dosłownie każdej opresji. Jest osobą, wokół której zawiązana jest fabuła, jak i mobilnym checkpointem zarazem. Wystarczy bowiem, że Księciowi powinie się noga, zsunie się w przepaść lub znajdzie się na linii śmiertelnie niebezpiecznego ciosu, a już Elika wykorzystuje swe zdolności, by zabrać go w bezpieczne miejsce. W ten sposób bohater zyskuje nieśmiertelność, a nam oszczędzony zostaje irytujący widok ekranu z napisem „game over”.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Sama rozgrywka, choć prześliczne opakowana, została niestety mocno zubożona. Nasze zadanie sprowadza się do eksploracji dość rozległego terenu, do którego kolejnych części zyskujemy dostęp dzięki zdobywaniu specjalnych pól mocy. Zanim jednak to osiągniemy, musimy zebrać odpowiednią liczbę punktów w postaci świecących kul, te zaś nie pojawią się, zanim nie zostanie pokonany demoniczny strażnik danego poziomu, a Elika nie oczyści ziemi z jego niszczącego wpływu.

Możemy podziwiać wtedy, jak brudne, zniszczone mury odzyskują swą świetność, a teren, który wcześniej prezentował się bardzo ponuro, na naszych oczach zamienia się w sielski zakątek. Niezwykły widok. Niestety, cała ta niezwykłość może się szybko opatrzyć, skoro podobne sceny podziwiamy co kilkanaście minut.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Na osobną uwagę zasługuje sam sposób poruszania się bohatera. Książe potrafi wbiegać na ściany, przebiegać po nich ładne parę metrów, ślizgać się po pochyłych powierzchniach, zwisać nad przepaścią trzymając się jedynie krawędzi i wdrapywać się na słupy. Mało tego, co jakiś czas dzięki nabywanym zdolnościom może wykonywać przeczące prawom fizyki ogromne skoki, a nawet latać. W połączeniu z dopracowaną grafiką robi to niemałe wrażenie.

Niestety gorzej wypada sterowanie. Otóż do wykonania akrobacji wystarczy tylko wciskać co jakiś czas odpowiedni przycisk. Nie trzeba wkładać w to żadnego wysiłku – do tego stopnia, że wcale nierzadko można odnieść wrażenie braku kontroli nad sterowaną postacią.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Również walki nie uniknęły zmian. Książe potrafi zadawać ciosy, łączyć je w kombinacje, blokować i kontrować, a nawet wspólnie z Eliką uderzać w przeciwnika. Niestety cechuje je, tak jak i inne elementy rozgrywki, schematyzm, który daje się zauważyć już po kilku pierwszych starciach. Sam pojedynek przypomina bardziej podchody niż walkę – więcej w nim jest poruszania się niż zadawania ciosów, na domiar złego opanowanie kilku kombinacji pozwala poradzić sobie niemal z każdym przeciwnikiem.

Warto wspomnieć jeszcze o wprowadzeniu Quick Time Events, które pozwalają efektownie wykończyć wrogów bądź uniknąć miażdżących ciosów. To rozwiązanie pojawiło się już wcześniej w serii i trzeba przyznać, że funkcjonowało lepiej. Ogólnie można odnieść wrażenie, że Księciu zabrakło siły i mocy, którymi odznaczał się w poprzednich częściach. W dalszym ciągu jego sposób walki jest spektakularny, ale niestety mało dynamiczny.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Fabularnie nowy „Prince of Persia” jest utrzymany w konwencji mrocznych baśni. Historia nie jest może zbyt skomplikowana, ale dosyć interesująca. Wraz z rozgrywką poznajemy coraz więcej szczegółów z życia Eliki, źródła jej magicznych zdolności, a także ponurej przeszłości miejsca, w którym się znaleźliśmy. Część informacji przekazana jest za pośrednictwem scenek przerywnikowych, resztę można poznać po prostu rozmawiając z towarzyszką.

Skoro mowa o dialogach, nie sposób pominąć kolejnej fundamentalnej i dość ryzykownej zmiany, którą wprowadzili twórcy. Książe nie jest już tym samym Księciem z poprzednich części. Ba, nie jest w ogóle księciem – bliżej mu do Alladyna. Ot, sprytny, cyniczny, wyszczekany złodziejaszek o dość prostym sposobie postrzegania świata. Można śmiało powiedzieć, że jak na bohatera jest mało bohaterski, choć dzięki decyzji podjętej w zakończeniu gry pokazuje, że potrafi postawić na swoim. Mimo to nie każdemu przypadnie do gustu „luzacka” wersja Księcia.
 


Screen z gry, ze strony oficjalnej Prince of Persia

Wydając „Prince of Persia” Ubisoft udowodnił, że nie boi się zmian. Narażając się na gniew fanów, świadomie zmienił grupę potencjalnych odbiorców, o czym świadczy drastyczne obniżenie poziomu trudności i zmiana mechaniki gry. Powstał produkt wizualnie urzekający, olśniewający widokami i animacją, ale nie stawiający przed graczem żadnych większych wyzwań.

Ci, którzy cenią sobie w grach doznania wizualne, z pewnością nie będą żałować godzin poświęconych nowym przygodom Księcia. Ci, którzy pragną czegoś więcej, mogą poczuć się zawiedzeni. Gra jest bowiem klasycznym przykładem przerostu formy nad treścią.
 

Marzena Falkowska
 

Ocena: 4/6
 

Zalety: Śliczna, oryginalna oprawa wizualna; dopracowana animacja; urzekający klimat mrocznych baśni.
Wady: Zubożona mechanika; schematyzm rozgrywki; brak większych wyzwań.
 

Dla rodziców: Gra otrzymała klasyfikację PEGI +12. Walkom daleko jest do brutalności, a poziom trudności jest niewygórowany, więc w „Prince of Persia” spokojnie mogą grać już młodsze nastolatki.
 
 

„Prince of Persia”, gra zręcznościowa, od lat 12 (PEGI 12+), w oryginalnej wersji językowej, wydana na platformy PC (99,90 zł), Xbox 360 (250 zł), PS3. dystrybutor: Cenega
 


Zobacz trailer gry:

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 10

Dodaj komentarz »
  1. O mowo polska :-(.
    Jest „książe”, powinno być „książę”
    Jest „Alladyn”, powinno być „Aladyn”.
    Czy wszystkie artykuły „on-line” muszą być pisane przez dyslektyków?

  2. A czy wszystkie komentarze muszą być pisane przez złośliwców? Przecież można zwyczajnie zwrócić uwagę, a nie od razu mianować dyslektykiem, co jest mało eleganckie i niezgodne z prawdą zresztą, bo dysleksja to zaburzenia umiejętności czytania. Co do merytorycznej strony komentarza; a propos księcia zgoda – mój błąd. A Alladyn/Aladyn funkcjonuje w obu zapisach.

  3. nie ma co się oburzać, droga Pani, pisanie na łamach Polityki zobowiązuje.
    nie ma co się oburzać tym bardziej, że Aqq zwrócił(a) uwagę na bardzo powszechny błąd; czasem mam wrażenie, że wielu ludzi w szkole podstawowej nie nauczono prawidłowej pisowni „ę” na końcu niektórych wyrazów.
    nie ma co się oburzać – i tak był oszczędny w swojej „złośliwości”.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Wina leży tu po stronie redakcji – przepraszam zatem autorkę i czytelników. Choć z pewnością dyskusja o wadach i zaletach gry oraz merytorycznych opiniach wyrażonych przez autorkę byłaby ciekawsza…
    JMD

  6. @ pawel
    Ale przecież ja się wcale nie oburzam, zresztą do błędu się przyznałam. Popełniamy je wszyscy, co nie znaczy, że nie należy dążyć do maksymalnej poprawności – czy to na łamach Polityki, czy gdziekolwiek indziej. Nie jest też dla mnie problemem podziękować za uzasadnione wytknięcie błędu. Chodziło mi jedynie o formę tego komentarza. Można zwrócić uwagę kulturalnie i można zwrócić uwagę złośliwie. Wiem, że internet to internet i nie ma co się obrażać na rzeczywistość, ale mimo wszystko to przykre, że złośliwości jest zawsze pod dostatkiem, a zwykłej grzeczności często jak na lekarstwo.

    @ JMD
    Nie ma za co 🙂 A do dyskusji na temat samej treści recenzji jestem zawsze gotowa, tylko czytelnicy Technopolis specjalnie chętni do polemik na razie nie są 🙂

  7. Gwoli scislosci – powyzszy „pawel” to nie nie pisujacy tu „Pawel”. 🙂

  8. Jaki polski aktor użyczył głosu głównemu bohaterowi w ostatniej
    odsłonie gry Prince of Persia?

  9. Aqq a co Ty masz za problem chopie. Rozumiem z ksiaze ale Alladyn dlaczego przez jedno l? Przeciez to nazwa wlasna? Sorry za brak polskich znakow ale nie mam na tym lapku 😀

  10. oni przerzyli na końcu gry gdy pochłoneła ich ciemność czy nie
    oraz czy będzie następna część przygody Księcia i Eliki.
    Uważam że to najlepsza część lecz zawjodłem się zakończeniem.

  11. Prince of persia 1,2,3 to było coś dla graczy z mocnymi nerwami wyzwanie a w dusza wojownika to wogółe zagadki można dodać a teraz hmmm nic specjalnego ubisovt mógł sie postarać i stworzyć kontynuacje dwóch tronów TA GRA NIE POWINNA MIEĆ MIANA ‚PRINCE OF PERSIA’!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

css.php