FILMOWE GUN-FU
John Woo już w końcu lat siedemdziesiątych używał w swych kręconych w Hong Kongu filmach akcji sztuczek, których rozpracowanie zabrało reżyserom z Hollywood kilkanaście lat. Jego pomysły na pracę kamery, kaskaderskie popisy i montaż znalazły również wielu naśladowców, wyznaczając jednocześnie nowe drogi w realizacji filmów sensacyjnych. Firmowane jego nazwiskiem „Stranglehold” to pierwsze wejście chińskiego reżysera w świat gier komputerowych. Czy wysoko postawioną poprzeczkę udało się pokonać twórcom gry?
Pierwsze wrażenie to wtórność – sposób prezentacji zza pleców głównego bohatera i „rewolucyjny” (według tylnej okładki) Tequila Time widzieliśmy już w „Max Payne” w 2001 roku. Na szczęście szybko okazuje się, że „Stranglehold” dodaje swoje własne elementy i rozszerza nieco znany schemat. Przede wszystkim tuż po rozpoczęciu rozgrywki odkrywamy, jak ważną rolę pełni w grze otoczenie. Nie tylko ze względu na dopracowany wygląd lokacji, które wydają się jakby żywcem wyjęte z filmu rozgrywającego się w Hong Kongu, lecz przede wszystkim ze względu na możliwość interakcji.
W prawdziwie filmowym stylu główny bohater, inspektor Tequila, wskakuje na poręcze i zjeżdża z nich jednocześnie wystrzeliwując z dwóch pistoletów kilogramy ołowiu, strzela jadąc na wózku, zsuwając się po linie lub kołysząc na żyrandolu. Przeciwnicy giną setkami nie tylko od kul, ale i eksplodujących butli gazowych, spadających neonów i kamieni, wybuchających laboratoriów chemicznych czy spadających z postumentów rzeźb. Możliwość niszczenia elementów lokacji pełni więc nie tylko funkcję dekoracyjną, ale jest kluczowym elementem rozgrywki, często bowiem pozwala na szybkie rozprawienie się z dużą grupą przeciwników. Imię zaś ich – legion. Na brak wrogów i latającego w powietrzu ołowiu z pewnością nie da się narzekać. Jak w filmach akcji Johna Woo.
Screen z gry Stranglehold
Gra mocno nastawiona jest właśnie na filmową prezentację scen, a dzięki swej mechanice mocno zachęcając gracza do używania specjalnych ataków, zwanych tu „Trikami Tequili”. Pozwalają one na leczenie głównego bohatera (w końcu – nawet ranny, Tequila jest najtwardszym z policjantów), precyzyjne strzały na duże odległości czy strzelanie ogromnymi ilościami pocisków bez martwienia się o amunicję.
Najpotężniejszy z trików czyni postać chwilowo nieśmiertelną, jednocześnie w bardzo filmowym ujęciu pokazując obracającego się z bronią Tequilę, finezyjnie uśmiercającego wszystkich okolicznych wrogów. Ataki połączone są z „punktami stylu”, które musimy zgromadzić zabijając przeciwników na różne efektowne sposoby. Im więcej punktów stylu, tym lepszy trik jesteśmy w stanie wykonać. Otrzymuje się je w największej liczbie za korzystanie w kreatywny sposób z otoczenia w trakcie eksterminacji komputerowych zbirów.
Arsenał pozostawiony do naszej dyspozycji jest niezbyt rozbudowany i całkowicie standardowy – od dwóch pistoletów, przez strzelbę po pistolety maszynowe, karabin i wyrzutnię rakiet. Ograniczony wybór zabawek nie powoduje jednak zmniejszenia radości z rozgrywki. Główny nacisk położony jest bowiem na specjalne zdolności głównego bohatera.
Screen z gry Stranglehold
Lokacje są mocno zróżnicowane – przyjdzie nam zwiedzić zarówno brudne zaułki biednych dzielnic Kowloon, jak i nawodne laboratoria narkotykowe, port, ekskluzywne restauracje czy wreszcie chicagowskie budynki. Mimo pewnych powtarzalnych elementów, plansze robią świetne wrażenie. Modele i tekstury są bardzo dopracowane, układ poziomów w większości dobrze przemyślany. Na każdym z nich znajdziemy też ogromną ilość elementów, które można zniszczyć bądź wykorzystać do Trików Tequili.
W grze zaimplementowano system osłon, jednak nie działa on jak należy – jest bardzo mało intuicyjny, a bohater nie wychyla się sam w żądanym kierunku. Ta część nie wyszła, ale nadal sporo frajdy sprawia oglądanie jak skrywający nas filar zostaje stopniowo rozniesiony na strzępy przez pociski. Podobnie ciekawie rozpadają się na części właściwie wszystkie wolno stojące elementy. Tutaj jednak widać kolejne niedociągnięcie: brak systemu strzelania przez ściany. Powoduje to paradoksalne sytuacje, gdzie przeciwnik ukryty za gipsowym smokiem w kilka sekund pozbawiony zostaje osłony i zabity, zaś ten schowany za cienkim kawałkiem blachy falistej, traktowanej przez grę jako ściana, jest niezniszczalny.
Screen z gry Stranglehold
Główny bohater wygląda i porusza się naprawdę efektownie. Twarzy użyczył mu aktor wcielający się w filmowy pierwowzór Tequili, znany z kina azjatyckiego Chow Yun Fat. Trzeba przyznać, że twórcy gry oddali jego wygląd bardzo wiernie. Podobnie jak w przypadku lokacji, silnik graficzny Unreal Tournament 3 sprawdza się tutaj znakomicie. Dobre wrażenie robi też animacja głównego bohatera, szczególnie przy wykonywaniu wszelkiego rodzaju sztuczek kaskaderskich.
Jeśli zaś chodzi o przeciwników, to są oni słabym punktem „Stranglehold”. Cóż z tego, że zróżnicowani i inni w każdej lokacji, jeżeli ich sztuczna inteligencja właściwie nie istnieje. Kilka skryptów odpowiadających za ich zachowanie każe im podbiec do miejsca, z którego widzą głównego bohatera i zacząć strzelać. W ich przypadku nie ma mowy o wykorzystywaniu otoczenia, zaś możliwości korzystania z zasłon po prostu nie przewidziano. Powoduje to, że gra do pewnego momentu jest wręcz zbyt prosta,później zaś jest to zrównoważone przez stawianie na drodze gracza ogromnych ilości wrogów z coraz to lepszą bronią i wydłużanie czasu pomiędzy punktami automatycznego zapisu.
Screen z gry Stranglehold
Fabuła łączy się osobą głównego bohatera z filmem Hard Boiled z 1992 r, i choć nie należy do odkrywczych, a jedynie ma uzasadnić widoczną na ekranie jatkę, to nie odstaje poziomem od innych tego rodzaju produkcji.
W polskiej wersji językowej zdecydowano się na ryzykowny zabieg: udźwiękowienie oryginalnej wersji ma nałożony polski głos lektora. I choć Mirosław Utta zwiększa wrażenia oglądania na kasecie VHS filmu z początku lat dziewięćdziesiątych, to bardzo negatywnie wpływa na dramaturgię wszystkich scenek filmowych.
„Stranglehold” jest grą bardzo solidną. Interakcja z otoczeniem nie jest całkowicie nowatorska, lecz posunięto ją o krok dalej w porównaniu do innych tytułów – i przez to nadano nowy wymiar. W większości sytuacji nie rażą nawet niemrawi przeciwnicy ich ilość w tym akurat przypadku nieco rekompensuje jakość sztucznej inteligencji. Wszystko bowiem nastawione jest tutaj na filmowość rozgrywki, a efektowne zabijanie setek zbirów Triady wpisuje się w to znakomicie.
Kilka niedociągnięć związanych ze sterowaniem, szczególnie wbieganiem na różnego rodzaju poręcze oraz źle działającym systemem osłon powoduje, że gra nie jest tak dobra, jak mogłaby być. Niemniej jednak eksterminacja setek bandziorów i niszczenie w efektownym stylu wartego miliony dolarów wystroju wnętrz sprawia po prostu wiele radości.
Łukasz Fedorowicz
Ocena: 4/6
Zalety: System wykorzystywania elementów otoczenia, efektowne ataki specjalne, bardzo dynamiczna rozgrywka, dobre przerywniki filmowe.
Wady: Inteligencja komputerowych przeciwników, źle działający system zasłon i brak możliwości strzelania przez ściany, ograniczony arsenał.
Dla rodziców: Pozycja dla graczy dorosłych (18+) – duża ilość krwi i przemocy oraz niecenzuralne słownictwo.
Minimalne wymagania sprzętowe gry Stranglehold: Procesor Intel Core Duo lub AMD X2, 2 GB RAM, karta grafiki GeForce 7800, ATI X1600 lub lepsza, 26 GB wolnego miejsca na dysku (!) – choć gra wykorzystuje jedynie 15 GB, Windows XP SP2 lub Windows Vista.
Stranglehold, gra akcji, od lat 18 (PEGI 18+), w polskiej wersji językowej. Cena: 79.90 zł. Dystrybutor: CD Projekt.
Zobacz trailer gry: