Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

25.07.2007
środa

Theatre of War: Pola Zagłady – recenzja gry

25 lipca 2007, środa,

TheatreOfWarPRAWIE IM WYSZŁO

Druga wojna światowa to najczęstszy temat, po który sięgają producenci strategii czasu rzeczywistego (tzw. RTSów). Na rynku od dawna ukazuje się ich tak wiele, że trudno sobie wyobrazić wprowadzenie do nich jakichś nowych rozwiązań. A jednak, jak się okazało, jest to możliwe.

„Theatre of War: Pola Zagłady” to w zasadzie klasyczny RTS, którego akcja toczy się w latach 1939 – 1945. Gracz dowodzi dostarczonymi jednostkami (piechotą, artylerią małego i średniego kalibru, czołgami), starając się wykonać zdefiniowane przez twórców programu zadania. Czyli – rutyna. Swobodna kamera, możliwość oglądania starcia z lotu ptaka bądź perspektywy pojedynczego żołnierza, zdobycie doświadczenia przez jednostki, którym uda się przeżyć bitwę – to wszystko już było. Jednak w „Theatre of War” znajdziemy kilka rozwiązań, które wyznaczą zupełnie nowy standard w gatunku RTS.

„Theatre of War” to chyba najdokładniej opracowana historycznie gra, spośród wszystkich, z którymi się do tej pory miałem do czynienia, wyposażona w obszerną encyklopedię uzbrojenia, a zawarte w niej teksty przedstawiające tło wydarzeń nie budzą zasadniczego sprzeciwu.

Gra oferuje pięć kampanii: polską, francuską, rosyjską, niemiecką i aliancką (angielską i amerykańską). Kampania polska przedstawia walki z Niemcami we wrześniu 1939 roku i jest to pierwszy przypadek, w którym dano graczom możliwość poprowadzenia do wirtualnego boju polskich oddziałów (nie tylko polskim graczom; kampania 1939 roku jest integralną częścią „Theatre of War” we wszystkich wersjach językowych).

Dokładnie odtworzono sprzęt użyty w walce – w polskiej kampanii znajdziemy nawet dwa typy TKS-ów i karabin przeciwpancerny wz. 35. Każdy żołnierz posiada sześć umiejętności, które należy brać pod uwagę przy przydzielaniu zadań, np.: obsadzając działo należy na stanowisku celowniczego umieścić żołnierza biegłego w strzelaniu, zaś kierowcą czołgu powinien zostać wojak potrafiący prowadzić pojazdy mechaniczne. Broń indywidualna może być zamieniona na zdobyczną, a porzucone przez przeciwnika działa i pojazdy (nawet czołgi) użyte przez nas do walki.

Po raz pierwszy zastosowano zróżnicowanie amunicji – żołnierze mogą rzucać, zależnie od sytuacji taktycznej, granaty zaczepne lub obronne, zaś załogi dział i czołgów dysponują kilkoma rodzajami amunicji przeciwpancernej i odłamkowej! Ponadto, strzelcom i celowniczym można wydać rozkazy atakowania gąsienic, kadłubów czy wież czołgów przeciwnika. Gracz nie dysponuje własną artylerią dalekiego zasięgu ani lotnictwem, ale w razie potrzeby wzywa wsparcie, klikając po prostu na odpowiednią ikonę i zaznaczając obszar, który ma zostać zbombardowany.

Bardzo ważnym współczynnikiem jest „morale” – żołnierz, u którego spadnie ono poniżej krytycznego poziomu, rzuca się do ucieczki, porzuca stanowisko, działo czy pojazd. Wbrew pozorom, ilość zmiennych branych pod uwagę w trakcie dowodzenia nie utrudnia gry, a sterowanie, choć nie intuicyjne, nie jest też specjalnie trudne.

„Theatre of War” to skomplikowana, wymagająca myślenia i wciągająca strategia czasu rzeczywistego, która mogłaby z powodzeniem walczyć o tytuł „RTS-a roku” gdyby nie, niestety aż trzy, wcale niemałe ale.

Po pierwsze – tak straszliwej muzyki w grze komputerowej nie słyszałem od czasu dyskietkowych programów chodzących pod DOSem. Cała ścieżka dźwiękowa została stworzona przy użyciu komputerowego syntezatora i można by z jej pomocą torturować co bardziej muzykalnych terrorystów przetrzymywanych w Guantanamo. Jest to tym bardziej dziwne, że jakość dźwięku (wybuchy, komendy, odgłos pracy silników) w „Theatre of War” w niczym nie odbiega od innych współczesnych gier.

Po drugie – grafika, której, w przeciwieństwie do muzyki, wyłączyć się nie da. „Theatre of War” używa zmodyfikowanego silnika „Il-2 Sturmovik”. To, co świetnie sprawdziło się w przypadku lotniczego symulatora, nie bardzo zadziałało w RTS-ie. Manipulowanie licznymi ustawieniami grafiki (moja ulubiona zakładka w opcjach grafiki to „jakość trawy”) niewiele zmienia. Obiekty są kanciaste, drzewa jak wycięte z tektury, żołnierze identyczni a barwy plansz, hm, dziwne.

Trzeci, najcięższy grzech – to wymania systemowe (te prawdziwe, a nie z pudełka). Nie widzę żadnego powodu, dla którego taka gra miałaby się zacinać na komputerze z 1 GB RAM i kartą grafiki 256 MGB. Poza tym, poziomy wczytują się dramatycznie długo. Oczywiście te trzy wymienione wady nie dyskwalifikują „Theatre of War” – strategia wcale nie musi być ładna, a każdy gracz wcześniej czy później będzie miał 2GB RAM w swoim PC. Ale przez nie „Theatre of War” wygląda jak, przepraszam za porównanie, śliczna dziewczyna bez zęba na przedzie. Tak czy inaczej, zaproponowane w niej nowe rozwiązania taktyczne przyjmą się na pewno. Są zbyt dobre, by mogło stać się inaczej.

Jan M. Długosz

Ocena 4/6

Zalety: Wierność historyczna, polska kampania, wiele nowych kapitalnych rozwiązań.
Wady: Muzyka, grafika, wymagania sprzętowe.

Dla rodziców: Według PEGI „Theatre of War” jest przeznaczona dla graczy co najmniej dwunastoletnich. Jeśli dwunastolatek jest wystarczająco bystry, by poradzić sobie ze skomplikowaną mechaniką gry, nie widzę przeciwwskazań.

kupTheatre of War: Pola Zagłady, strategia, gra od 12 lat, z polskimi napisami i dialogami, cena 29,90 zł. Dystrybutor: Cenega.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 2

Dodaj komentarz »
  1. Gra jest po prostu beznadziejna. Grałem i w efekcie końcowym gierka wylądowała w smietniku. 30 złotych w błoto…

  2. Gra jak na swoja cenę znakomita i ma polską kampanie, polecam.

css.php