Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

21.02.2007
środa

Europa Universalis III – recenzja gry

21 lutego 2007, środa,

OkladkaPARADOKS MAMONIA

„Europa Universalis III” – czysta gatunkowo, trudna i wciągająca strategia w starym stylu

„Paradox” to jeden z nielicznych deweloperów, który zamiast wychowywać graczy i testować na nich nowatorskie rozwiązania robi takie gry, jakich oni sobie życzą. A fani szwedzkiego studia są trochę jak inżynier Mamoń – najbardziej lubią gry, które już znają.

Obyś żył w ciekawych czasach

Trzecia odsłona „Europa Universalis” to historyczna strategia rozgrywająca się w latach 1453-1789 (1453 – upadek Konstantynopola, czyli cezura wyznaczająca koniec średniowiecza, 1789 – początek Rewolucji Francuskiej, o czym wszyscy oczywiście wiedzą, a ja przypominam tylko pro forma).

Te nieco ponad trzysta lat to spełnienie chińskiego przekleństwa: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Odkrycia geograficzne, konkwista, wystąpienie Lutra i wojny religijne w Europie, Wojna Trzydziestoletnia, permanentna konfrontacja z Imperium Osmańskim w basenie Morza Śródziemnego – materiału na dobrą grę znajdzie się aż nadto.

Granice chronologiczne nie oznaczają jednak, że musimy przeprowadzić wybrane przez nas państwo przez cały ten okres; największą zaletą „Europa Universalis III” jest właśnie możliwość dowolnego wyboru momentu rozpoczęcia kampanii. Pomysł niby prosty, jednak niełatwy do realizacji; każda rozgrywka musi przecież zaczynać się w określonych, choćby w przybliżeniu, realiach historycznych.

Programiści z „Paradoxu” zbudowali specjalną bazę historyczną, dzięki której program generuje nową mapę dla wybranego przez nas roku. Oczywiście, po rozpoczęciu gry nie może być już mowy o ścisłej historyczności i w tym cały urok strategii. Czasem dochodzi do dość zabawnych przypadków. Na Morzu Śródziemnym można spotkać litewskie i krzyżackie galery, ale to naprawdę drobiazg. Grając Kastylią zostałem obdarzony doradcą, który „jako człowiek kompromisu stał się latarnią dla tych, którzy cenią bardziej wolność niż ortodoksję”. Ten światły humanista i religijny liberał nazywał się… Tomas de Torquemada.

Innym spośród licznych walorów jest możliwość wprowadzenia kilku różnych form rządów, np. monarchii feudalnej i absolutnej, republiki kupieckiej i szlacheckiej (tak na marginesie – ostatnia występowała tylko w Rzeczypospolitej). W wyborze pomiędzy nimi należy zachować rozwagę; każda daje ogromne korzyści, ale wprowadzenie jednej zamyka możliwość używania innych.

No i wreszcie – zmiana wyglądu gry. Nowa „Europa Universalis” ma trójwymiarową mapę, która przy zbliżeniu pokazuje szczegóły terenu, głównie te istotne dla przemieszczania się wojsk, czyli góry, bagna i lasy. Nie jest to wielkie odstępstwo od dotychczasowej prostoty formy; mapa nie jest bardzo efektowna i wygląda jak ta z „EU II”, tylko pochylona pod pewnym kątem…
 

Skoro w grze pojawiają się litewskie galery, warto wspomnieć o tych niezwykłych jednostkach (ale nie litewskich). Galera, aż do XIX wieku najbardziej rozpowszechniony typ okrętu na Morzu Śródziemnym, jest dalekim krewnym starożytnych birem i trier.        Główna różnica polega na zastosowaniu w galerze jednego rzędu wielkich wioseł. Zazwyczaj umieszczano 20 do 30 na burcie, z których każde mogło ważyć nawet 250 kilogramów, a obsługiwane było przez, zależnie od wielkości okrętu, trzech do ośmiu wioślarzy. Większość z nich (tu druga różnica względem starożytności) stanowili skazańcy, jeńcy wojenni lub, w przypadku galer tureckich, niewolnicy.Zdarzały się jednak wyjątki od tej reguły – na wielkich statkach handlowych Wenecjan służyli zawodowi i sowicie opłacani marynarze. Za główną broń w morskich bitwach służył taran, uzupełniony jednym bądź kilkoma działami ustawionymi w baterii na dziobie.

Podczas starcia galera mogła osiągnąć na krótkim dystansie prędkość ok. czterech węzłów, wystarczającą do rozprucia poszycia wrogiego okrętu. Wbrew pozorom, galery były bardzo zwrotne – dobrze wyszkolona załoga potrafiła obrócić dziób o 180 stopni niemal w miejscu.

Największą sławą wśród żeglarzy tureckich cieszyli się korsarze na usługach sułtana – Barbarossa i Dragut, dokonujący śmiałych rajdów na europejskie wybrzeża. Ich godnymi przeciwnikami okazali się rycerze Zakonu Św. Jana (zwani też Szpitalnikami, a później Kawalerami Maltańskimi), z najsłynniejszym z nich, kawalerem Ramegas.

Joannici, atakujący ze swoich ufortyfikowanych baz, najpierw na Rodos, a po 1530 roku na Malcie, dysponując zaledwie kilkunastoma okrętami, potrafili sparaliżować linie komunikacyjne Osmanów i bardzo utrudnić życie handlującym z Turkami Wenecjanom.      

  
 

 


Wojna i pokój

Rozgrywka, jak to w strategii, nie ma jednego określonego celu. Zadaniem może być zajęcie pierwszego miejsca w statystykach, dominacja nad Cesarstwem Rzymskim czy restytucja Królestwa Jerozolimskiego. Bez względu na to, co wybierzemy, z pewnością nie ominą nas ani działania wojenne, ani dyplomatyczne, związane ze sobą nierozerwalnym węzłem, bowiem, jak wiadomo, wojna to dyplomacja prowadzona innymi środkami.

Tryb taktyczny został nam oszczędzony; walczące armie są przedstawione za pomocą figur widocznych na mapie, a na samą walkę nie mamy żadnego wpływu. Jej wynik jest obliczany jak w „papierowej” strategii – każde starcie ma kilka faz, w których liczą się siła jednostek, ich manewrowość i morale. Do wartości współczynników dodawany jest wynik „rzutu kostką”, oczywiście symulowanego przez komputer.

Zatem zwycięstwo trzeba przygotować przed walką, zapewniając sobie przewagę (najlepiej miażdżącą). Nie znaczy to bynajmniej, że większa armia zapewni nam sukces w każdym przypadku. Po pierwsze, pułki kosztują, po drugie – przeciwnik rzadko pozwala narzucić sobie warunki walki. Jeśli tylko pojawi się jakaś luka w obronie, zaraz przenikną przez nią wrogie oddziały i zaatakują którąś z bezbronnych prowincji. Dyplomacja jest jedynym środkiem zapewnienia sojuszy, neutralności sąsiadów i… znalezienia koniecznego casus belli, bowiem wypowiedzenie wojny bez wyraźnej przyczyny bardzo obniża prestiż i wewnętrzną stabilność państwa.

Świat „EU III” jest ogromny; do wyboru jest jedno z ponad dwustu państw. Ta właśnie decyzja ma największy wpływ na trudność rozgrywki. Gra Kastylią, Francją czy Polską to zawsze łatwizna, ale spróbujcie odwrócić bieg historii i podbić Chiny Tybetem albo poprowadzić Zakon Rycerzy Świętego Jana do zwycięskiej wojny z Osmanami…

Świecka tradycja

Na koniec wspomnę jeszcze o drobnych irytacjach, których źródłem jest „EU III”. „Paradox” nie byłby sobą, gdyby w grze nie znalazła się cała kolekcja błędów (to taka świecka tradycja, zaraz po premierze ukazuje się cały szereg łat usuwających najdotkliwsze z nich). Okręty, które – choć zatopione – straszą na wodzie; nęka nas dyplomatyczna korespondencja od dawno nieistniejących państw; pokonani, którzy z uporem maniaka żądają wydania całego skarbca w zamian za zawarcie pokoju – to tylko kilka przykładów z licznej listy błędów. Graczy z Polski z pewnością rozdrażnią źle obliczone współczynniki jednostek, szczególnie husarii.

Podsumowując: świetna gra, która gwarantuje wiele nieprzespanych nocy, ale tylko fanom strategii, i to tych w starym stylu. Jeśli ktoś lubi rozbłyski światła na wodzie i dynamiczne oświetlenie albo przeraża go stupięćdziesięciostronicowy podręcznik do gry powinien poszukać czegoś lżejszego.

Jan Maciej Długosz
 

Ocena 5,5/6

Zalety: Dla strategów!
Wady: Tylko dla strategów!

Dla rodziców: Według systemu oceny gier PEGI „Europa Universalis III” jest przeznaczona dla graczy powyżej 12 roku życia. Pojawia się w niej przemoc, choć głównie w formie komunikatów o stratach otrzymanych na polu bitwy, oraz alkohol i tytoń jako przedmioty handlu. Jednak w grze nie występują żadne treści kontrowersyjne czy niebezpieczne dla młodego człowieka. 

Merlin„Europa Universalis III”, strategia, od 12 lat, gra z polskimi napisami, cena 129,90 zł. Dystrybutor: Cenega.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. Artykuł niby dobry, ale czuję jakiś niedosyt 🙂 A ocena jest zdecydowanie za wysoka, jeśli wziąć pod uwagę chociażby wymienione błędy i ochydną (nie bójmy się użyć tego słowa, bo w przypadku EU3 jest w pełni uzasadnione) grafikę. EU2 wygląda o niebo lepiej, trzeci wymiar niszczy kolejną serię (tak jak zniszczył np. Worms). Najlepiej poczekać kilka miesięcy, aż wyjdą wszystkie łatki i dopiero kupić. Chociaż po przygodą z demem chyba wolę zostać przy dwójce :/

css.php