Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą Technopolis - O grach z kulturą

18.04.2007
środa

Supreme Commander – recenzja gry

18 kwietnia 2007, środa,

SupremeCommanderPAPIER, KAMIEŃ, NOŻYCE

„Supreme Commander” był zapowiadany jako rewolucja w grach RTS. Jest w tym zdaniu sporo prawdy; tytuł rzeczywiście może zapoczątkować przemianę gatunku. Pytanie tylko, jak w przypadku każdej rewolucji, czy świat RTS stanie się po niej lepszy?

Pod koniec XXVIII wieku dr Gustaw Brackaman, wizjoner i genialny naukowiec, opracował rodzaj implantu, który wszczepiony zwykłemu człowiekowi tworzył z niego Cybrana – skomplikowaną i niezwykle wydajną hybrydę ludzkiej i sztucznej inteligencji.

Wkrótce populacja Cybran rozrosła się na tyle, że stworzyli oni oddzielny naród i zażądali niepodległości. Imperium Ziemi odpowiedziało uaktywnieniem wszczepianego Cybranom „programu lojalnościowego” sprowadzając ich do roli państwowych niewolników. Brackman wraz z garstką zwolenników opuścił Ziemię, by znaleźć w przestrzeni miejsce dla swojej rasy. Mniej więcej w tym samym czasie grupa ziemskich kolonistów natknęła się na wysoko rozwiniętą pokojową cywilizację obcych, zwanych Serafinami.

Koloniści, zafascynowani kulturą Serafinów, zaczęli przyjmować jej elementy, przede wszystkim system wierzeń zwany „Drogą”. Imperium Ziemi nie zamierzało tolerować żadnych obcych ras na drodze swoich podbojów – Rasa Serafinów została zniszczona z pomocą broni biologicznej. Koloniści, chcąc kontynuować „Drogę” poprzysięgli zemstę i korzystając z pozostawionej przez Serafinów technologii rozpoczęli drogą eliminacji „oczyszczanie” wszechświata. Cóż, od dawna wiadomo, że nie ma nikogo bardziej okrutnego niż walczący o pokój idealista…

Po tysiącu lat trójstronnej wojny dochodzi wreszcie do kulminacji. Rozpoczyna się kampania, która ma zadecydować o losach wszechświata. Tak w zarysie wygląda fabuła „Supreme Commander”. Jej wątków wystarczyłoby na dobrą powieść SF (o grze nie wspominając), tym bardziej, że nie wszystko jest tu tym, na co wygląda na pierwszy rzut oka?

Gracz może opowiedzieć się po każdej z trzech stron galaktycznego konfliktu. Z moralnego punktu widzenia każda jest odrażająca. Można ewentualnie zastanawiać się, która strona jest najmniej zła. Jednak wybór nie ma większego znaczenia dla samej rozgrywki, bowiem wszystkie trzy frakcje dysponują podobnymi jednostkami i mają identyczne możliwości ekonomiczne i wojskowe.

„Supreme Commander” należy do tych RTS-ów, w których istnieje pewna warstwa ekonomiczna, choć może w tym wypadku należałoby użyć słowa „budowlana”. Podstawową jednostką w grze jest OJD (Opancerzona Jednostka Dowodzenia), czyli ogromny mech, sterowany przez pojedynczego pilota. OJD przerzucany jest na planetę, na której ma toczyć się bitwa przez „bramę kwantową”, umożliwiającą podróżowanie w przestrzeni z prędkością światła. Po wylądowaniu OJD rozpoczyna budowę struktur – bazy, instalacji obronnych i fabryk.

W grze występują tylko dwa surowce: masa i energia. Pierwszą wydobywa się z oznaczonych na mapie złóż (lub odzyskuje z wraków zalegających pole bitwy), drugą produkują generatory. Cała sztuka polega na tym, by w jak najkrótszym czasie zapewnić sobie źródła surowców, wybudować fabryki i wyprodukować jak największą liczbę jednostek.

Fabryki mają trzy stopnie zaawansowania, im wyższy, tym potężniejszą broń  można w niej wyprodukować. Warto więc je maksymalnie rozwijać. Pilot OJD jest nadzorowany przez dowódcę frakcji, który wydaje rozkazy dotyczące poszczególnych etapów misji. Jednak sposób, w jaki gracz osiągnie wyznaczone cele, jest dowolny.

Po wyprodukowaniu odpowiedniej ilości jednostek i zbadaniu mapy z pomocą zwiadowców rozpoczyna się walka, która przypomina grę w „papier, kamień, nożyce”: ruchome zestawy przeciwlotnicze zwalczają wrogie lotnictwo , czołgi niszczą skutecznie instalacje obronne przeciwnika (przede wszystkim artylerię przeciwlotniczą), struktury obronne i bazy są zmiatane z powierzchni ziemi przez naloty bombowe.

Instalacje obronne przeciwników są naprawdę groźne, trzeba zatem produkować dosłownie setki jednostek, licząc się z ogromnymi stratami. Nie ma w „Supreme Commander” miejsca na stosowanie subtelnych wybiegów taktycznych. Wszystkie bitwy, lądowe, morskie i powietrzne wygrywa się wyłącznie z pomocą przewagi liczebnej.

Jednak poziomy nie są nudne; po wykonaniu jednego zadania odsłania się następny fragment mapy, a na nim kolejne bazy wroga i oddziały, które należy zniszczyć. I tak przynajmniej trzy, cztery razy w każdej misji. Bardzo przydatna jest taktyka wykorzystywania kombinowanych zespołów uderzeniowych, złożonych z różnych rodzajów broni oraz możliwość przeprowadzania morskich i powietrznych desantów, bardzo zresztą spektakularnych. Trzeba dodać, że każda następna część misji ma również pewne uzasadnienie fabularne.

Na czym polega ta zapowiadana rewolucyjność „Supreme Commander”? Odpowiedź jest prosta – na skali gry. Mapy są naprawdę gigantyczne, a ilość jednostek tak wielka, że nie sposób nimi sterować inaczej, niż na małej mapie taktycznej o niskiej rozdzielczości, choć w każdej chwili można zmienić perspektywę i oglądać walkę z bliska. A warto, bo bitwy wyglądają przepięknie, podobnie jak plansze, na których się toczą.

Grafika w „Supreme Commander” z pewnością wyznacza nową jakość w grach RTS. Jednak nie ma nic za darmo. Wymagania sprzętowe są bardzo wyśrubowane. Grę da się uruchomić na komputerze spełniającym minimalne wymagania określone przez producenta, uruchomić, ale niewiele więcej. By nacieszyć oczy możliwościami programu, potrzebna jest jednostka z procesorem co najmniej 3 GHz, 2 GB RAM i szybka karta graficzna, raczej z 512 niż 256 RAM – czyli znów zaczyna się, nieco ostatnio wyhamowany, „wyścig zbrojeń”. I boję się, że producenci gier, zamiast naśladować na przykład Nival Interactive z jego doskonałym, wymagającym myślenia „Blitzkriegiem”, będą coraz częściej iść drogą wyznaczoną przez „Supreme Commander”.

Jan M. Długosz

Ocena: 4,5/6

Zalety: Scenariusz, wielkość map i ilość jednostek, wielostopniowe misje.
Wady: Mało taktyki jak na RTS, gigantyczne wymagania sprzętowe.

Dla rodziców: Według systemu klasyfikacji gier PEGI „Supreme Commander” jest przeznaczony dla graczy co najmniej 12 letnich. W programie nie występują żadne szkodliwe treści, zaś przemoc w grze niemal wyłącznie stosują roboty przeciw innym robotom.

MerlinSupreme Commander, strategia, od lat 12, gra z polskimi napisami, cena 99,90 zł. Dystrybutor: CD Projekt.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. Supreme Commander to nic innego jak stary, dobry Total Annihilation! Którym zagrywałem się ładnych „kilka” lat temu. Owego czasu jeden z lepszych RTS’ów, obok C&C i KKND. (ahhh… gdzie te czasy?!!) Twórca Supreme Commandera też ten sam co Total Annihilation! Ale z wymaganiami to Panowie troszkę „przegieli” na AMD64@2600+1GB bardzo szybkich RAM’ów+GF6600GT mocno rasowany! I nie pogramy płynnie nawet na MEDIUM efektów (chyba że mała plansza + mało przeciwników)!!! Jako ciekawostkę podam, że na CORE DUO 2.66+4GBRAM+GF8800GTS+raid0( na bardzo dobrych komponentach i podrasowanych ustawieniach) przy większych planszach i przy wielu przeciwnikach, w rozdzielczości zaledwie 1280×1024 też dostaje „czkawki” i o płynnej rozgrywce nie ma mowy…….. coś programiści nie „dopieścili” kodu!!!…a szkoda bo gra ma ten tak zwany „miodzik”…

  2. No to sobie w nią pogram za jakie 3 lata jak sprzęt się zmieni…

  3. Dziwne. Mi na Athlonie x2 4000+, 2GB ram i GF 8600GE, gra działa bardzo dobrze na maksymalnych ustawieniach w rozdzielczości 1280×1024. Hmm…

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. U mnie sprzęt Athlon 5200 Dual core, 2 GB ram 800 mhz dual channel, grafa Radeon X1950 XTX 512 MB – gra chodzi IDEALNIE na NAJWYŻSZYCH możliwych ustawieniach nawet gdy na mapie znajdują się setki jednostek :>
    No ale za ten sprzęt musiałem sporo wybulić 😛

  6. Też mam Athlona 5200 2GB ,tylko karta GeForce 8600 GT- ale tez wymiata .super gierka

  7. Ja mam Intel Pentium Dual Core E2180 2.0 GHz, Gigabyte GeForce 8600GTS, Kingston 2GB DDR2 800MHz CL5 i system Vista. Gra śmiga na full detalach bez najmniejszych zacięć, nawet gdy mamy setki jednostek i ogromną mapę. Polecam, fajna gra :].

  8. Gra jest mało taktyczna ale za to mocno strategiczna, nie operujemy poszczególnymi jednostkami tylko całymi oddziałami.

  9. @HeHe to se pogram…:
    NADESZŁA TA PORA!
    ;p

css.php