17-letni Max z Trelleborga, szwedzkiego portu promowego, przestał się myć, jeść i spać. Tylko grał. Kiedy matka chciała wyłączyć dostęp do Internetu, zagroził jej nożem.
Uzależnienie od gier komputerowych i telewizyjnych to choroba, na którą w Szwecji zapadło już ponad 40 tys. osób, przeważnie chłopców i młodych mężczyzn.
Niedawno sąd rejonowy w prowincji Dalsland, położonej w rejonie Göteborga, wydał precedensowy wyrok kierując na przymusowe leczenie w zamkniętym zakładzie piętnastolatka, który podobnie jak Max przestał chodzić do szkoły, zamykał się w pokoju i grał. Max jako pełnoletni sam decyduje o swoim losie, próby leczenia chłopaka spełzły na niczym. Po incydencie wyprowadził się z domu. Matka, której nie udało się pomóc synowi, postanowiła założyć pierwszą w Szwecji grupę wsparcia dla rodziców dzieci uzależnionych od komputera.
Co dzieje się z młodzieżą – pytają rodzice, którzy tracą kontakt ze swoimi dziećmi opętanymi przez wirtualnych wojowników. Doświadczenia z komputerowej fantazji wnoszą w prawdziwe życie. W bójkach ulicznych stosują metody i chwyty, którymi posługują się bohaterowie elektronicznych gier. Dziewczęta skarżą się na brak zainteresowania ze strony rówieśników. Działacze sportowi mówią o straconym pokoleniu; popularne sporty zespołowe z hokejem i futbolem na czele cierpią na brak talentów. Wreszcie pojawiła się nadzieja, że może uda się nam pokonać Szwedów w piłkę nożną.
Szwecja jest jednym z najbardziej zaawansowanych informatycznie krajów. Szacuje się, że tylko grami elektronicznymi bawi się tu ponad 2 mln na 9 mln mieszkańców. Ponad połowa nastolatków gra w gry komputerowe i telewizyjne przynajmniej raz w tygodniu, czwarta część – każdego dnia. Poświęcanie 30-40 godzin tygodniowo temu zajęciu nie należy do wyjątków. Lars-Ivar Ericson, deputowany z Partii Centrum, złożył w parlamencie wniosek wzywający rząd do udzielania pomocy uzależnionej młodzieży.
„Są gry elektroniczne – pisze deputowany – stymulujące rozwój intelektualny i emocjonalny dziecka. Lecz równocześnie pojawia się coraz więcej programów, które gloryfikują przemoc, pornografię, rasizm, nadużywanie władzy, pogardę dla kobiet”. Ericson cytuje wirtualne komendy z jakimi spotyka się uczestnik: „zetnij głowę Azjacie”, „zabij wroga uderzeniem karate”, „odwiedź prostytutkę”, „pij whisky na umór”. Domaga się od rządu przygotowania projektu ustawy, która ustanowiłaby granice wieku uczestników niektórych gier i oczyściła je ze szkodliwych, często niezgodnych z już istniejącym prawem, treści.
Przygotowanie nowej ustawy to jednak w Szwecji bardzo długi proces poprzedzony badaniami i raportem, którego przygotowanie zlecono Narodowemu Instytutowi Zdrowia Publicznego. Hałas wokół drastycznych treści niektórych gier i zaniepokojenie rodziców zaktywizowały także inne instytucje. Instytut Gier, placówka istniejąca od wielu lat, która zajmuje się w pierwszej kolejności zwalczaniem uzależnień od hazardu, objął swoim programem również gry elektroniczne. Grupie matek z Trelleborga i innych miast południowej Szwecji udzielona została natychmiast pomoc w zorganizowaniu stowarzyszenia.
Odezwali się także producenci i dystrybutorzy gier elektronicznych zaniepokojeni, że regulacje prawne mogą w przyszłości bardzo ograniczyć ich obroty. Johan Kristiansson, szef dystrybucyjnej firmy Starbreeze, przyznaje, że programy zawierają coraz więcej przemocy i stają się bardziej realistyczne. Z podobnym zjawiskiem spotykamy się również w filmie. Kristiansson skarży się, że dystrybutorzy są między młotem a kowadłem: między świadomością, że w grach jest wiele treści obiektywnie szkodliwych, a naciskiem ze strony kupujących, domagających się takich właśnie produktów.
Kristiansson namawia swych kolegów z branży do szerokiego stosowania PEGI (Pan European Game Information), europejskiego systemu oceny gier komputerowych, który chronić ma nieletnich przed szkodliwymi treściami poprzez ustalenie kategorii wiekowych i zaznaczanie piktogramami takiej zawartości programów, jak przemoc, erotyka czy wulgarny język. System przerzuca odpowiedzialność na rodziców, którzy nie kupują wprawdzie kota w worku, ale nie mogą też, ponieważ się na tej dziedzinie nie znają, w pełni ocenić wartości gier. Podobnie jak w Polsce, objętej również systemem PEGI, nasilają się więc żądania wprowadzenia regulacji prawnych.
Społeczną inicjatywą było też utworzenie niezależnej organizacji non profit o nazwie Fair Play, która służyć ma radą i pomocą rodzicom i dzieciom, jak się wyzwolić z nałogu. W jej skład weszło wielu znanych pedagogów i psychologów, w tym także naukowców ze znanego na świecie z przyznawania Nagród Nobla w medycynie Instytutu Karolińskiego. Fair Play otworzył stronę internetową i uruchomił telefon zaufania. Zorganizowano też serię spotkań z Matsem Braunem, autorem popularnej książki „Kiedy życie staje się grą”, opisującej wszystkie niebezpieczeństwa, jakie stwarza uzależnienie, i podpowiadającej, w jaki sposób uwolnić się od niego.
Część ekspertów uważa jednak, że problemy, jakie niosą gry elektroniczne, są znacznie przesadzone i nadmiernie wyeksponowane przez media. Uzależnić się można od wszystkiego, nawet od jedzenia. Ich zdaniem cały ten zgiełk to tylko kolejna odsłona konfliktu pokoleniowego. Dorośli zawsze bali się zainteresowań młodzieży, zwłaszcza kiedy ich nie rozumieli. Rodzice skłonni są szukać łatwych wytłumaczeń dla własnych błędów wychowawczych. Trzeba starać się zrozumieć dzieci, szukać wspólnego języka – choćby poprzez opanowanie technologii w stopniu umożliwiającym wspólną zabawę – postuluje się w debacie.
Gry elektroniczne odgrywają także bardzo pożyteczną rolę w rozwoju inteligencji młodzieży. Anton Lager i Sven Bremberg z Instytutu Zdrowia Narodowego dokonali przeglądu badań naukowych na temat gier. Przegląd obejmujący lata dwutysięczne wykazuje niezbicie, że gry komputerowe dają pozytywne efekty jeśli chodzi o kształtowanie wyobraźni przestrzennej, skrócenie czasu reakcji, umiejętność rozwiązywania problemów. Badania nie wykazują wyraźnego związku między treściami przekazywanymi w grach a agresją w myśli, mowie i uczynkach osób grających. Lager i Bremberg przyznają jednak, że naukowcy nie są zgodni w swoich wnioskach.
Jan Christofferson ze szwedzkiej Rady Mediów, instytucji badającej m.in. środki masowego przekazu pod kątem ich odbioru przez młodzież, zwraca z kolei uwagę na atrakcyjność gier. Pozwalają one dzieciom na chwile zadowolenia i satysfakcji z tego, że rozwiązało się samemu jakiś problem, wyszło zwycięsko z zastawionej przez autorów pułapki, przechytrzyło partnera lub wykombinowało samodzielnie jakieś nowe rozwiązanie. Udział w grach internetowych, zwłaszcza zbiorowych, sprzyja współżyciu socjalnemu i nawiązywaniu nowych kontaktów.
Wykładowca Wyższej Szkoły Sportowej w Malmö Jesper Thiborg uważa, że gry elektroniczne powinny szybko się stać jedną z dyscyplin współczesnego sportu, tak jak np. szachy. Pozwoliłoby to młodym ludziom robić karierę w e-sporcie i wyzwoliło tkwiące w nim pozytywne efekty.
Tomasz Walat
Tekst opublikowany w tygodniku „Polityka” (12/2007)
Czytaj także:
Gra w dwa światy – gry komputerowe nie ogłupiają?
Gra bez granic – o globalnej zabawie w cyberprzestrzeni
Na odwyku internetowym – trudny powrót z wirtualu
Masz dziesięć żyć – komputerowe gry wojenne
Zabij, enter – czy w epoce armii high-tech pobór do wojska ma sens?
28 marca o godz. 8:34 1046
Rzeczywiście problem tkwi chyba jednak w braku relacji z tymi dzieciakami.
Gry same w sobie złe nie są, ale gdy się nie dostrzega innych wartości i ludzi wokół siebie, to wtedy jest jak jest.
Inna sprawa, że gdyby tych młodych ludzi normalnie wychowywać, to bez żadnego zabraniania przed komputerem spędzali by 5 razy mniej czasu 🙂
9 października o godz. 9:30 30627
u mojego syna skrócenie czasu przed komputerem, powoduje frustracje,złość,uważam że lepszym wyjściem jest odciąć go od tego całkowicie.Też staje się wtedy uciążliwy, ale po paru tygodniach to mija, tyle że trzeba być konsekwentnym.Skracać czas uzależnionemu nie ma sensu,to tak jakby alkoholikowi zmniejszyć dawkę, zamiast 0,5l dać 2 kieliszki wódki.
1 grudnia o godz. 19:55 45523
Zgadzam się z przedmówcą. Mam 25 lat, i właśnie zdałem sobie sprawę jak bardzo jestem uzależniony od komputera. Spędzam przy grach kilkanaście godzin dziennie, w nocy zamiast iść spać, gram do 4 rano, później nie moge zasnąć. Cały czas sobie mówię jeszzce chwilke, jeszcze troche. A wszystko zaczęło się od podstawówki początek tandetnych gier komputerowych, powoli się rozkręcało. Jeżeli chodzi o moich rodziców, to nie mam ich co winić bo to jest poprostu przeskok technologiczny. Nagle pojawiło się coś czego nie znali, nie wiedzieli że cos co powinno relaksować, może w przyszłości stać się zagrożeniem. Oni nie mieli gier komputerowych, Im rodzice nie mówili, nie grajcie może coś z tego wyjść złego. Ja słyszałem nie pal, nie pij, nie przeklinaj. Pale, pije żadko, przeklinam w granicach normy, może gdyby ktoś mi za wczasu powiedział, że z granią mogą wyniknąć fatalne konsekwencje podszedł bym do tego inaczej. I na koniec jeszcze jedno logiczne stwierdzenie. Dzieciak dostaje grę komputerową, coś co jest jakąś formą zabawy, rozrywki ect. Dlaczego on sam ma się obawiać czegoś co ma byc przyjemnością, dlaczego ma nie grać w grę. Jeżeli rodzice nie mówią nie!, uważaj!, nawet nic nie mówią to znaczy że akceptują ta formę rozrywki. A nie mówią nie!, uważaj!, bo poprostu nie wiedza że to może być zagrożeniem. I taki dzieciak, mądry czy zdolny i tak się wkręca po mału aż dochodzi do takiego stanu, który jest już wyraźnym przekroczeniem pewnej granicy
29 lipca o godz. 14:39 52316
Wojtka rozumiem – i nawet mam trochę podobną sytuację. W sumie bardzo podobną. Dopiero niedawno zacząlem zauważać w sobie uzależnienie. Masa ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy – ale brak umiaru w graniu „zombifikuje” cię w zwykłym „dziennym” życiu. I nie chodzi tu tylko o różnicę zainteresowań. Na sobie klinicznie sprawdziłem że kiedy udaje mi się OGRANICZAĆ granie do rozsądnego godzinę dziennie max nie odczuwam paskudnych efektow ubocznych w „rzeczywistym życiu”. Właśnie – wiem że to brzmi jak gadka uzaleznionego ale 🙂 gry to rozrywka, może nawet używka i zgodnie z zasadą „wszystko jest trucizną, kwestia tylko dawki”. Pomyślcie o tym jak o otyłości i diecie (rozumianej jako zmiana stylu żywienia a nie jako kilkumiesięczne męczarnie). Jeśli powiesz sobie zero słodyczy to i tak po jakims czasie się zlamiesz. A dlaczego ? bo wszystko jest dla ludzi trzeba tylko umiaru i wstrzemięźliwosci. A z tym pierwszym i drugim dzieciak jak i 30 latek może mieć problem.
Co do wypowiedzi matki, Iwony:
Muszę się sprzeciwić takiemu stawianiu sprawy! Syn ma zakaz w domu ? A skad pani wie czy nie korzysta gdzie indziej ? A poza tym wypadałoby dziecko właśnie nauczyć wstrzmięźliwości niż odcinać sprawę i niby wszystko jest w porządku.
Ogólnie jestem fanem gier – rozrywka jaką dostarczają, emocje są często niepowtarzalne i bardzo przyjemne (koncentracja, skupienie, ciągłe uczenie się, zwiększanie umiejetnosci, rywalizacja z innymi). Mówiąc niepowtarzalne mam na mysli to samo co powie ktos że jak się czyta książke to nie to samo co oglądanie filmu – a nie ze emocje w grze są ekwiwalentem tych w życiu rzeczywistym. Tak więc nie wyobrażam sobie życia bez gier. Ale także – co podkreslam – nie wyobrażam sobie samookaleczania się nimi. Bo kiedy tak jak pisze Wojtek – można się szczerze zdziwić że coś co ma sprawiać przyjemnosc i relaksowac krzywdzi.
Sam jeszcze nie wiem jak to się wszystko ułoży 🙂 Wiem tylko że stawianie sobie ortodoksyjnych ograniczeń to masochizm i najczesciej konczy się wyłamaniem się z nich prędzej czy później.
30 lipca o godz. 15:38 52363
Mam na imię Michał, mam 23 lata i od gimnazjum byłem uzależniony od gier komputerowych. Na początku grałem cały czas gdy nie byłem w szkole. W wakacje grałem cały czas. Jak poszedłem na studia dopiero zaczęły się prawdziwe kłopoty. Nauka mi nie szła, nie myłem się, spałem po kilka godzin, nie jadłem – ważyłem 50kg przy wzroście 181cm. Powtarzałem rok 3 razy bo nauka mi nie szła. W końcu z myślami samobójczymi trafiłem do szpitala psychiatrycznego, gdzie byłem przez 2 miesiące i gdzie nie miałem (na całe szczęście) dostępu do komputera. Zacząłem się modlić do Jezusa o wyzwolenie z nałogu grania i z masturbacji. I Jezus mnie wysłuchał. Obecnie nie gram już od 2 lat i czuję się wolny i szczęśliwy. 2 dni temu kupiłem sobie 2 gry komputerowe – szachy i Sims3. Gram po 1-2,5 godziny dziennie, ale czuję, że zaczyna mnie powoli kusić od nowa aby zacząć grać więcej, dlatego chyba przestane w ogóle. Zauważyłem też, że przy graniu w gry brutalne gorzej się czuję (gry typu strategie, gdzie się zabija potwory). Grałem dziś w Sims3 2 i pół godziny i chciałbym znów zagrać, bo mi się spodobało, ale wiem, że muszę być rozsądny, żeby się znów nie wpakować i tego syfa. Mam stany lękowe od próby samobójczej, czasami mnie napada na ulicy i boję się, że ktoś mi zrobi krzywdę, albo że ja komuś coś zrobię. Ale to mija.
DO WSZYSTKICH KTÓRZY GRAJĄ NAŁOGOWO W GRY – UWAŻAJCIE, ŻEBYŚCIE NIE POPEŁNILI NAJWIĘKSZEGO BŁĘDU W ŻYCIU. GRY RUJNUJĄ PSYCHIKĘ PRZY NADMIERNYM GRANIU, UWAŻAJCIE CO ROBICIE!!!
Na całe szczęście jestem teraz przy kościele w Oazie i Duszpasterstwie Akademickim, mam wspaniałych znajomych (normalnych) z którymi mogę o wszystkim porozmawiać i mnie rozumieją. Życzę wszystkim aby wyszli z nałogu. Aby z niego wyjść trzeba pozbyć się komputera na kilka lat – nie ma innej rady (tak mi się wydaje). Jak już poczujesz się wolny, wtedy możesz spróbować wrócić do komputera i odpowiedzialnie go używać.
Pozdrawiam
Michał
1 sierpnia o godz. 16:04 52412
Witam, to znowu ja. Chciałem powiedzieć, że po moich eksperymentach z graniem po 1 godzinie dziennie w gry wiem już, że nie można grać wcale jeśli jest lub było się uzależnionym od gier. Wpadłem w depresje i już odinstalowałem te wszystkie okropne gry. Granie w gry komputerowe powinno być zakazane (oczywiście poza edukacyjnymi).
Proszę o modlitwę, abym wrócił do normalnego życia po swojej głupocie. Pomodlę się również za uzależnionych, aby wyszli z tego. I proszę, nie grajcie.
4 sierpnia o godz. 12:20 52478
Ludzie nie przesadzajcie to że gra ktoś 3 godziny dziennie to jest dużo żal krótko mówiąc ale zgadzam sie osoby które grają powyżej 5 godziny dziennie to już zaczyna być przeginka.Ale weście pomyślcie w ten spobób gdy gracz odrabia prace domowe chopdzi do szkły je myje się normalnie zyje to czemu ma nie grać na komputerze. Przecież to jest sport jak każdy inny to tak samo jakby powiedzieć komuś nie graj 5 godzin dziennie w piłke nozna bo se noge połamiesz bo się uzależnisz nie bądzcie smiesni.Ja gram dosyć dużo 4 godziny dziennie ale wszystko inne robie normalnie lubie obejzec film pograc w noge ale komputery to moja pasja i gry komputerowe i chce coś w tym osiągnąć .
19 sierpnia o godz. 10:30 52983
Część nazywam się Sylwia od niedawna zopoznalam sie z super chlopakiem dowiedzialam się że on był uzalezniony od komputera nie wychodził kilka miesięcy z domu. Zaczełam się z nim spotykac i zostalismy para lecz od kilku dniu stracilam z nim kontakt nie odbiera telefonu nie dzwoni itd.. dowiedziałam sie ze znomu zaczoł grac jestem tym zalamana nie wiem co mam robic, bardzo mi na nim zalezy
25 sierpnia o godz. 21:21 53233
Cześć,
mam pytanie skierowane do osób, które zmagają się z problemem zwanym uzależnieniem od gier. Mam chlopaka, z którym jestem 2 lata i zaczynam się martwić. Na początku naszej znajomości się starał i potrafił sprzedać konto na war of world craft, bo w to gra…a teraz już nie wiem co robić. Uważam, że ma problem z dawkowaniem sobie tej przyjemności, bo tak to nazywa. Sądzę, że jest uzależniony, tymbardziej, że ponoć całe liceum przesiedział w domu grając nocami zamiat robić głupoty z chlopakami. Raz zastosowałam taką metodę, że poprosiłam żeby nie grał przez 3 miesiące, żeby mi udowodnił, że nie jest uzależniony. Oczywiście kłamał przez cały ten czas, że nie grał, a ja mam sporo dowodów, że jednak to robił. Uważam, że przez to mniej się angażuje w nasz związek, że nie dba o siebie, bo mu się nie chce, jest leniwy i ciągle tylko patrzy w komputer. Nie mam jak z nim porozmawiać, nie wiem jak do niego dotrzeć. Próbowałam już wszystkiego…i miło i ładnie jak kotek i awanturą…ale nic nie działa, bo on nie widzi w tym nic złego. Jego mama wysłała go w liceum do psychologa, on się z tego śmiał. Jego młodszego brata też w to wciągnał…i razem tak się nakręcają. Zawsze mówi, że będzie grał tylko godzinkę, a kończy po 5. Martwię się, że nasza przyszłość będzie wygładała tak, że wszystkie obowiązki będą na mojej głowie. Ostatnio mi powiedział, że jak zostanę jego żoną, to z tym skończy, ale ja w to nie wierzę. Proszę o pomoc, kogoś kto wie jak to rozwiązać. Dziękuje z góry.
29 sierpnia o godz. 19:50 53350
Asiu
Sam jestem uzależniony od czasów gimnazjum albo jeszcze wcześniej, od niedawna także dałem sobie sprawę ile czasu, młodości, ile życia straciłem przez gry, jakże boleśnie rozumiem zwrot ,, robić głupoty z chłopakami,, też grałem zamiast przezywać życie. Na szczęście teraz odnoszę duże sukcesy w walce z nałogiem , miałem już półroczne okresy abstynencji, myślę że w końcu wyleczę się zupełnie.
Lenistwo, utrata zainteresowania światem wokół, brak zaangażowania, wszystko się zgadza, do tego prowadzi uzależnienie.
Pytasz jak możesz mu pomóc.
Bez świadomości nie można podjąć walki z nałogiem, najważniejsze więc jest to żeby sobie uświadomił iż jest uzależniony. (oklepane ale prawdziwe)
Możesz spróbować zagrać na jego dumie czy ambicji jeśli jeszcze coś takiego posiada, mężczyźnie nie wypada żyć w sztucznym, oderwanym od rzeczywistości świecie, traci on wtedy samego siebie, zostaje wypalony bo gry kompensują mu większość potrzeb: poznawczą, rozwoju, rywalizacji, dominacji, akceptacji itd, dla rzeczywistości nie wiele zostaje.
Ile lat ma Twój chłopak? może w końcu sam sobie uświadomi co się dzieje, u mnie nastąpiło to mniej więcej w liceum a i teraz świadomość zniszczeń ciągle się pogłębia. Jeśli i on sobie tego nie uświadomi, jeśli nie chce zmian, nie jest ciekawy świata to, przykro mi to mówić , ale przegrał życie.
Mam nadzieję że jakoś Ci pomogłem
29 sierpnia o godz. 19:58 53351
I jeszcze coś, całkowicie nie zgadzam się z opinią niektórych przedmówców o tym że leczenie polega na zredukowaniu czasu grania do bezpiecznego poziomu. Na swoim przykładzie stwierdzam że z tym jest dokładnie jak z alkoholizmem. Alkoholik zostaje nim do końca życia i nigdy nie może już wypić ani jednego piwa ani jednego kieliszka.
Albo zrywasz całkowicie albo wcale bo nie tylko o czas spędzany przed kompem chodzi, chodzi o to o czym się myśli poza graniem, chodzi o wolność myślenia ( uzależnienie widzą o czym mówię) chodzi o to że gdy jesteś na mazurach to podziwiasz kobiece ciała, czujesz wodę, słońce i zbolałe od pływania mięśnie a nie w wiecznej dygresji od rzeczywistości dumasz jaką nową postać w rpg stworzyć, ile hp a ile kp ma karp itd..
Gry nie tylko zabierają czas, ten można im wyrwać, to mały pikuś, gry powodują odpływ osobowości i myślenia gdziekolwiek się jest i czy się tego chce czy nie i to jest najstraszniejsze
2 października o godz. 20:38 53966
dajcie spokoj z wyszukiwaniem patologii tam gdzie ich zwyczajnie nie ma. mnie tez sie zdazylo grac po kilka godzin dziennie(zdazalo sie i 5), a nie uwazam, ze przez to moje zycie na tym w jakikolwiek sposob ucierpialo. a wrecz przeciwnie, mysle, ze ten czas byl spedzony przy dobrej rozrywce, dostarczajacej mi wiele emocji, przemyslen i przezyc. to taka sama bzdura jak wmawianie komus, kto np. czyta nalogowo ksiazki, ze jest aspoleczny i patologiczny. taka polityka we wszystkim doszukamy sie czegos, co banda uczonych uzna za odchylke i chorobe psychiczna. oczywiscie, powinien byc w tym umiar i zdrowy rozsadek, ale… od razu robic z tego niesamowity problem spoleczny? to juz zakrawa o granice absurdu.
problemem moze byc jedynie samodyscyplina, iz w pewnym momencie nie mozemy sie oderwac od rozrywki… po prostu trudnosci w zmuszeniu sie do ruszenia i zrobienia czegos bardziej konstruktywnego niż walenie w klawiature. moze uznajmy zwykle lenistwo za chorobe psychiczna i uzaleznienie? pewnie, o wiele lepiej brzmi usprawiedliwiajace sie „jestem uzalezniony” niz brutalne „jestem leniwy”…
8 października o godz. 11:51 54082
Dziękuję za odpowiedź.
Aktualnie zapisałam się do psychologa na terapię, bo stwierdziłam, że to najlepsze rozwiązanie.
Mój chłopak ma 23 lata i myślę, że to najwyższy czas, żeby zaczął myśleć w swoim życiu w dojrzały sposób, a on za wszelką cenę nie chce wyjść ze świata dziecka.
Powiedziałam mu, że pójdę na terapię, bo dopiero się za to wzięłam, i oczywiście reakcja była natychmiastowa: „nigdzie nie idę, nie mam problemu z graniem, przecież już nie gram” A co chwilę tylko słyszę, że ten będzie miał playa, ten ma to, ten tamto…środowisko, w którym mieszkamy nam nie sprzyja, bo to akademik, a tu mieszkają praktycznie sami nałogowcy…bo jak inaczej wykorzystać wolny czas jak nie grając w jakieś strzelanki.
Nie wiem jak to się rozwinie. Na razie muszę poznać wszystkie tajniki uzależnienia, żeby mu pomóc. Mam nadzieje, że dołączy do mnie na tych spotkaniach…i coś zrozumie, a może okaże się, że nie ma tego problemu, a ja jestem w błędzie.
Janku gratuluje Ci sukcesu i 3mam kciuki za Twoje zmagania z nałogiem.